Sherlock - sezon 3 - odcinek 3 - His Last Vow [spoilery]

Finał drugiego sezonu "Sherlocka" miał miejsce ponad dwa lata temu, co oznacza, że fani czekali pełne dwadzieścia cztery miesiące, aby na małym ekranie odkryć rozwiązanie zagadki oraz poznać dalsze przygody ekscentrycznego detektywa. I wiecie co zrobiono? Puszczono wszystkie odcinki w ciągu dokładnie dwunastu dni. Co się stało z miłą siedmiodniową przerwą pomiędzy kolejnymi epizodami? Finał trzeciego sezonu zbliżał się więc wielkimi krokami. Na szczęście(?) ogłoszono, że kolejny odcinek ma pojawić się już na tegoroczne święta, choć jeżeli mam być szczera, dla mnie jest to za szybko. Spokojnie mogłoby to być półtora roku lub te dwa lata. To również jedna z rzeczy, która czyni ten serial tak wyjątkowym. Tradycyjnie przy moich wrażeniach z trzeciego odcinka pojawią się tutaj spoilery w tekście oraz grafice. Odsyłam do niespoilerowych recenzji  sezonu pierwszego oraz drugiego.

Dobrze wiecie, jak wiele może wydarzyć się w ciągu półtora godzinnego filmu. Czasami jest tego aż za dużo, a czasami za mało. Trzeba doskonale wyważyć ilość wątków, pytań oraz zagadek, które przedstawi się widzowi oraz oczywiście wybrać odpowiedni moment, aby zrzucić na niego odpowiedzi. Najczęściej, kiedy w ogóle nie jest na to przygotowany psychicznie. Trolle opanowały to do perfekcji. Wszystko w odcinku ma znaczenie oraz składa się na większą całość, nawet jeżeli ma się wrażenie, że historia króliczka świecącego w ciemności nie ma nic wspólnego z zabójstwem sprzed prawie dwudziestu lat(sezon 2 odcinek 2). Jednak w przypadku "Sherlocka" i jego finałów wszystkie epizody w sezonie mają znaczenie i w mniejszym lub większym stopniu łączą się w całość. Dzięki boziu zielona, że Trolle bywają litościwe i ostatecznie podają rozwiązanie lub cóż przynajmniej częściowe, jednak sami wiecie, to trolle.

Doniczka!
O czym w ogóle jest epizod? Sherlock zostaje poproszone o odzyskanie listów, które doprowadzają go do bardzo niebezpiecznego człowieka - Charlesa Augustusa Magnussen - znanego też jako "Napoleona szantażu". Posiada on informację mogące pogrążyć każdą osobę podchodzącą z zachodniej cywilizacji i nie zamierza siedzieć cicho. Odcinek ten został oparty na opowiadaniu Arthura Conana Doyle'a pt. "Karol August Magnussen" i na pewno niejednym zaskoczy widów. Sherlock zostaje postrzelony przez jedną z osób, które szantażował  Magnussen, co doprowadzi do najbardziej niespodziewanego rozwoju wypadków.


Największą rolę w tym epizodzie odgrywa Mary Morstan, obecnie Watson, która okazuje się posiadać naprawdę mroczną tajemnice. Chciecie dowodu, że scenarzyści osiągnęli największy level trollowania we wszechświecie? Aktorka - Amanda Abbington - nie znała scenariusza do trzeciego epizodu, dlatego w dwóch pierwszych jest wcieleniem dobroci i słodyczy i złego słowa nie można o niej powiedzieć. Patrzy się na nią i myśli: co za urocza, niewinna osoba! Trolle pewnie umierały ze śmiechu. Wiadomo było, że ta rola została napisana specjalnie dla Amandy, jednak nawet ona sama nie wiedziała, jaka naprawdę jest jej postać i co zabawne można w ten sposób zinterpretować książki Doyle'a, ponieważ nigdy tak naprawdę nie wyjaśniono kim jest Mary, skąd pochodzi, że nie wspominając o jej rodzinie, gdy raz odwiedza matkę, a za innym razem twierdzi, że jest sierotą. Twórcy "Sherlocka" postanowili dopowiedzieć historię i wyjaśnić, dlaczego John zakochał się w Mary i wiecie co? Totalnie to kupuję! On sam ją wybrał, podświadomie wiedział, że nie jest taka zwyczajna, na jaką wygląda. Tylko na końcu miałam ochotę po prostu kopnąć go w tyłek za to, że przez niego znów fani nie zostaną całkowicie zaspokojeni informacjami. Watson znów nie chce wiedzieć, więc nie dowiadujemy się nawet, jak Mary ma na imię. Gdyby ktoś jeszcze nie wiedział Amanda jest życiową partnerką Martina, co oznacza automatycznie, że jest równie trzaśnięta specyficzna, jak Freeman.

Dobór obsady nasuwa zresztą pewne sposoby, którymi Trolle kierowały się przy wyborze:
-Potrzebujemy żony dla Wastona...
-Martin ma przecież żonę!
-Potrzebujmy rodziców dla Benedicta...
-Benedict ma przecież rodziców!
-Potrzebujemy małego Sherlocka...
-Mam przecież syna! (Źródło: Tumblr)
I słowo daję tak właśnie było.

Według mnie drugą również znamienną postacią w tym odcinku był Mycroft Holmes, starszy( i mądrzejszy) brat Sherlocka oraz jeden z Trollów(Mark Gatiss). Ich relacji nie można całkowicie wytłumaczyć, czy zrozumieć. Z serialu można wyciągnąć wnioski, że długo wychowywali się sami zanim spotkali inne dzieci, które dosłownie były głupsze inne. W końcu oboje są geniuszami cierpiącymi prawdopodobnie na zespół Aspergera(upośledzenie zdolności społecznych).  Mycroft jest jedną z dwóch osób, które Sherlock ma w swojej książce adresowej i w czasie trzech sezonów mogliśmy obserwować, jakie ma spojrzenie na brata. Jednak jak to wygląda z drugiej strony? To zadziwiające, że Starszy Holmes zawsze widział w Sherlocku po prostu małego, wystraszonego chłopca, który zbyt mocno się zaangażował i przyjdzie mu za to drogo zapłacić.

Do smaczków odcinku należy również wątek z dziewczyną Sherlocka. Dosłownie serce mi stanęło, tak byłam zaskoczona, ponieważ nie tylko Benedict jest doskonałym aktorem. Sherlock wyglądał, jak zakochany, uroczy i przede wszystkim normalny mężczyzna. Jego radość była absolutnie przekonująca, a gdy dodamy do tego reakcję Johna mamy z tego scenę perfekcyjną. Na szczęście nie padłam na zwał.
-Oświadczyłeś się, żeby dostać do biura  Magnussena?
-Tak(zdziwionym głosem).
Podobnie jak w czasie ślubu, kiedy Sherlock nie wiedział, dlaczego wszyscy zaczęli płakać(ta panika na jego twarzy, bezcenne!), podobnie teraz choć umiał grać zakochanego, nie rozumie - dosłownie - jak działają ludzie i ich emocje. Na szczęście jego 'wybranka' okazała się dziewczyną całkowicie w porządku przez co nie trafi na listę Dextera osób od "odhaczenia". ;)

Nie można nie wspomnieć o zakończeniu, które wprawiło tak wiele osób w zaskoczenie lub nawet zniesmaczenie, choć dokładnie taka sytuacja ma miejsce w książce. Sherlock wybiera sprawiedliwość ponad prawem i samodzielnie ją wymierza. Nie jest to jednak pierwszy raz. Pamiętacie gościa, który spadł z okna(wielokrotnie) tylko dlatego, że dotknął Pani Hudson? Tym razem było to jednak bardziej drastyczne, choć i też ostatecznie nie dostał nawet klapsa w tyłek, ale wakacje gratis. Inna sprawa, gdy akcja działa
się w XIX wieku, co wywoływało zupełnie inne wrażenie niż teraz. Jak dla mnie Sherlock zrobił to dla Johna, lecz nie tylko. Charles był niebezpieczny, a do tego zagrażał szczególnie szczęściu Watsonów. Jest w tym dramatyzm oraz przekroczenie wszystkich granic. Jestem ciekawa, jak to zabójstwo wpłynie na kolejne sezony Sherlocka.

Szczerze mówiąc jeszcze się nie wypisałam. Słowo daję nie poruszyłam z przynajmniej tysiąca wątków. Narzeczonego Molly; bicia po twarzy Sherlocka; jego problemu z narkotykami; konfrontacji Mary z Johnem; ruszającej się doniczki; pałacu myśli, w którym Irene hasa sobie nago, a Moriarty jest zakupy w łańcuchy i zamknięty na wszelkie spusy; rodziców Sherlocka i mogłabym tak naprawdę bez końca. Co te Trolle ze mną zrobiły, szkoda słów. Mam nadzieję, że ten nieskładny fangirling jasno mówi Wam, że jestem zachwycona finałem(choć moim ulubionym odcinkiem jest poprzedni), mam wiele do przemyślenia i roztrząsania.

Nie zapomnijmy o zakończeniu.
-Andrew postanowiliśmy przywrócić postać Moriarty'ego.
-Ale przecież dosłownie postrzeliłem się w głowę.
-...
-...
-...
-Damy Tumblrowi rok lub dwa i to rozpracują.
Miss me?

Ogólna ocena: 10/10.

Sophie di Angelo

16 komentarzy:

  1. eM się uczy, dlatego skomentuje to w jeden, jedyny odpowiedni sposób.


    ALEŻEJAK?
    JAK?
    ALEŻEJAK?
    CO?


    JAAAAAAAAK?!?!?!?!?!

    OdpowiedzUsuń
  2. Był świetny, ale i tak drugi podobał mi się bardziej... :> Pisałam u siebie.
    Zresztą, tumblr nie będzie tak długo czekał... Stay Tuned, because... Moriary is back! Już na Gwiazdkę tego roku! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja oglądając ten odcinek siedziałam jak na szpilkach. Sherlock z dziewczyna, zła Mary, BRATERSKIE stosunki Sherlocka i Mycrofta wszystko to bylo takie inne, dziwne i genialne. Jest to mój ulubiony odcinek i nie mogę sie doczekać kolejnego... O ile sie doczekam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odcinek świetny,blog zresztą jeszcze bardziej.Tylko czy "ten zły bohater" to nie był Magnussen zamiast "Milverton"?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się ledwo powstrzymywałam od pisków, oglądając to (i nie zawsze się udawało). Nie wiem, która scena była lepsza, czy "śmierć Sherlocka" czy to, jak zdemaskował Mary, jak John wtedy wyglądał, matko... To wszystko było po prostu, jejku, no nie mogę.
    Ale rodzinny interes się kręci <3 To sprawia, że uwielbiam ten serial jeszcze bardziej - i rodzice Benny'ego, i partnerka Martina, i dziecko Moffata, a w 2 sezonie był mąż Gatissa, tam wszyscy są jedną wielką rodzinką :3
    I mam teraz bardzo mieszane uczucia, tak w stosunku do Mary, jak i Moriarty'ego... bardzo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Był jego mąż? :o To nie wiedziałam. :D
      Ja nie mam, oboje ich uwielbiam. <3

      Usuń
  6. uwielbiam uwielbiam uwielbiam....... chociaż zmiany w tym sezonie troszkę mnie irytowały, ale cóż wybaczam bo uwielbiam! :)
    zapraszam do siebie na post o moim wszechobezwładniającym uwielbieniu dla Sherlocka i cudownego/nieziemskiego/megaelektryzującego Benedicta Cumberbatcha.

    OdpowiedzUsuń
  7. Moriarty wrócił :D
    Zawsze wierzyłam, że on przeżył to by było za proste gdyby po prostu umarł. ;P
    Tyle się działo w tym odcinku, że sama nie wiem już co mogę o tym napisać, chyba tylko jeszcze raz podziękować za miesiąc z Sherlockiem, który niestety dobiegł już końca ;c

    OdpowiedzUsuń
  8. Hm, a to on nie był Charles Augustus Magnussen? W serialu, oczywiście.
    A Sherlocka podziwiam; za to, że nigdy nie wiesz, co się stanie za moment; że scenarzyści to najwięksi trolle BBC i gdy już myślisz, że wszystko rozumiesz - bach! Moffat i Gatiss zaraz to rozwieją. I jak tu nie kochać serialu, w którym nawet aktorzy nie wiedzą, co na nich czyha?
    Z tym grudniem słyszałam, że to jednak ploty, kolejny sezon ma wyjść dużo później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serialowy tak, więc muszę tutaj zmienić. :)
      Uffff, mam nadzieję, że tak będzie!

      Usuń
  9. Ja zaczęłam dziś oglądać Sherlocka i zapowiada się wspaniale ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale przecież historia Mary jest przedstawiona w jednym z opowiadań. John poznał ją, gdy razem z Sherlockiem pracowali nad jakąś sprawą. Niestety nie pamiętam tytułu, czytałam to w Księdze Wszystkich Dokonań Sherlocka Holmesa ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo