Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mojej historii... Jak to się wszystko zaczęło?
Ostrzeżenie! Jeżeli podejrzewasz, że jesteś półbogiem, który nie zna jeszcze treści "Złodzieja pioruna", nie czytaj dalej! Spoilery!
Nazywam się Percy Jackson. Kiedy miałem dwanaście lat, byłem całkowicie normalnym nastolatkiem... Co prawda wokół mnie działy się dziwne rzeczy, ale czy naprawdę podejrzewalibyście dziecko o wysadzenie szkolnego autobusu armatą? Niestety obawiałem się, że odpowiecie "tak", ale to naprawdę nie była moja wina!
Jak już mówiłem, byłem zwyczajnym uczniem szóstej klasy. Niestety trafiłem do Akademii Yancy - szkoły z internatem dla problematycznych nastolatków. Tylko oni chcieli mnie przyjąć po tym, jak wyleciałem z poprzednich pięciu szkół. Za niewinność, słowo.
Tego dnia wybraliśmy się do The Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, aby oglądać greckie i rzymskie artefakty. Naszym przewodnikiem był pan Brunner, jedyny nauczyciel, którego naprawdę lubiłem. Była tam też Pani Dodds, okropna nauczycielka matematyki, która uważnie wszystko (czyli mnie) obserwowała. Starałem się więc nie znaleźć się w złym miejscu i złym czasie i nie narobić problemów, jednak Nancy Bobofit drażniła mojego jedynego kumpla Grovera, więc była to prawdziwa próba cierpliwości. Kiedy Nancy nagle wylądowała w fontannie i zwaliła winę na mnie, już wiedziałem, że wpadłem w kolejne tarapaty.
Pani Dodds zabrała mnie na rozmowę i kazała mi się przyznać. Nie wiedziałem do czego, ponieważ naprawdę nie popchnąłem Nancy. Potem jednak się zaczęło... Pani Dodds okazała się większym koszmarem niż bycie nauczycielką matematyki! Przemieniła się w potwora ze skórzanymi skrzydłami. Kiedy już miałem umierać, pojawił się pan Brunner na ratunek i rzucił mi długopis, który w mojej ręce zamienił się w miecz. Nie starałem się zabić pani Dodds, dopiero bym miał przekichane, ale broniłem się, gdy próbowała mnie rozszarpać szponami, a ona po prostu zamieniła się w proszek po tym, jak dotknęła ramieniem mojego miecza!
|
Oto ja, Percy Jackson
Wszystkie rysunki pochodzą z rickriordan.com |
Kiedy wróciłem do klasy po walce na śmierć i życie okazało się, że nikt z moich kolegów nie pamięta, aby kiedykolwiek uczyła nas pani Dodds. Po powrocie do szkoły było tak samo, a ja szybko zrozumiałem, że nie był to zbiorowy dowcip. Aż sam zacząłem wątpić w to, co się stało, dopóki nie udało mi się podsłuchać pana Brunnera i Grovera, którzy wspomnieli potworną nauczycielkę matematyki. A jednak nie byłem szalony!
Kiedy wracałem z Groverem do domu busem, opowiedziałem mu o tym, co podsłuchałem. Zanim miał okazję wymyślić nowe kłamstwo, popsuł się bus i zobaczyłem z okna trzy staruszki, które plotły skarpetkę, aż jedna z nich wyciągnęła nożyki i odcięła nitkę. Domyśliłem się, że to zapowiedź czegoś niedobrego.
W Nowym Yorku uciekłem Groverowi (poruszającemu się o kulach) przy pierwszej okazji i wróciłem do domu. Niestety znalazłem tam śmierdzącego Gabe'a, którego poślubiła moja mama. Gabe nie był oczywiście moim ojcem. Nie znałem go, ponieważ gdy byłem mały pewnego dnia wypłynął w morze i nigdy nie wrócił.
Tego dnia mama zabrała mnie na wycieczkę, do naszego ulubionego domku na plaży w Montauk. To właśnie tam poznała mojego tatę. Po drodze wyjaśniała, że tego lata musi mnie wysłać do obozu, abym był bezpieczny. Nie do końca rozumiałem o co chodzi, a mama nie chciała nic więcej powiedzieć. Tej nocy obudził nas sztorm na morzu i walenie do drzwi. W drzwiach czekał Grover... bez spodni. Z kopytami zamiast nóg. Jednak kiedy powiedział, że musimy uciekać, wsiedliśmy w samochód bez wahania!
Wszystko skończyło się oczywiście kraksą, takie już mam szczęście. Mnie i mamie nic się nie stało, ale Grover ucierpiał. Moja mama kazała mi mimo wszystko wyczołgać się z auta i biec w stronę wielkiej sosny, która była wejściem do obozu. Oczywiście nie mogłem jej zostawić, a do tego wtedy pojawił się potwór. Nie dość, że Grover był satyrem, to właśnie atakował nas najprawdziwszy minotaur. Nie słyszał ani nie widział za dobrze, ale węch miał znakomity. Kiedy się rozdzieliśmy, zdążył złapać moją mamę, która zniknęła w błysku złotego światła.
|
Mój najlepszy kumpel, Grover Underwood |
Mimo przerażenia, nie zemdlałem od razu, lecz ruszyłem Groverowi na pomoc. On nie mógł zniknąć tak jak moja mama! Wskoczyłem na minotaura, zawieszając się na jego rogu, który się ułamał, aż w końcu udało mi się użyć go jako broni i wbić mu między żebra, a minotaur zamienił się w proszek jak pani Dodds. Nie zwlekając zawlokłem Grovera w stronę sosny, a dopiero potem zemdlałem...
Kiedy się obudziłem, dostałem od Grovera róg minotaura oraz potwierdzenie, że moja mama naprawdę zniknęła. Grover powiedział, że może mieć przez to kłopoty, ponieważ miał mnie chronić, a to ja uratowałem mu życie. Po jakże miłym wprowadzeniu, zostałem oprowadzony po Obozie Herosów. Pełno tam greckich kolumn, a dyrektorem był nieprzyjemny typ - Pan D. Moim wychowawcą okazał się jednak pan Brunner, czy też właściwie Chejron, który zaczął opowiadać mi niewiarygodną historię... Greccy bogowie istnieli naprawdę, a właściwie istnieją. Mają dzieci ze śmiertelnikami, a ja jestem jednym z tych nieszczęśników, jestem półbogiem. Pan D. jest tak naprawdę Dionizosem, a Cherjon centuarem. Tym centuarem z mitów. Czy mogę zemdleć ponownie? I obudzić się w normalnym świecie?
Chejron pokazał mi domki obozowiczów, niektóre wyglądały na opuszczone, jednak w pozostałych było całkiem sporo mieszkańców. Zaprowadził mnie do domku jedenastego, którego patronem był Hermes, bóg m.i. podróżnych i przedstawił Luke'owi, jego synowi. To właśnie tam miałem zamieszkać, dopóki nie dowiedzą się, kto jest moim boskim rodzicem. Annabeth, córka Ateny, wyjaśniła mi potem, że ADHD to cecha dziedzina, ponieważ jest tak naprawdę instynktem bitewnym, a dysleksja jest spowodowana tym, że mój mózg próbuję tłumaczyć wszystko z greckiego. No i że utknąłem na tym Obozie, bo inaczej potwory wytropią mnie i zabiją. Jeeej...
Rozmawialiśmy sobie miło, dopóki nie wpadliśmy na Clarissę, córkę Aresa, która postanowiła wsadzić moją głowę do toalety, aby lepiej mnie poznać. Nie, żeby zapytała mnie o zdanie, czy mam na to ochotę. Nie miałem. Ale wtedy woda z toalet wystrzeliła przemaczając Clarissę do suchej nitki i czyniąc z niej mojego osobistego wroga. Nie ma to jak udany pierwszy dzień!
Skorzystałem z okazji i spytałem Annabeth o letnie przesilenie, o którym wspomniała zarówno ona, jak i Chejron, a ona wyznała mi, że nie zna szczegółów. Wygląda na to, że Olimpijczycy się o coś kłócą, pogoda jest kapryśna. Wyjaśniła, że Olimp znajduje się nad Empire State Building, a ona odwiedziła go zimą i wtedy było wszystko w porządku, jednak coś musiało się stać. Annabeth radziła mi, abym udał się do wyroczni, ale to dopiero Luke wyjaśnił mi potem, co to jest i dlaczego Annabeth na to nalegała - najwidoczniej szukała tylko okazji, aby udać się na misję, a tą okazją mogłem być ja.
|
Luke Castellan |
Na wieczorym ognisku, zostałem przedstawiony innym obozowiczom (choć już o mnie słyszeli dzięki incydentowi łazienkowemu), wrzuciłem do ogniska ofiarę dla bogów, a następnie pan D. zapowiedział turniej zdobywania sztandaru, który miał się wkrótce odbyć.
W ciągu następnych dni obozowicze starali się mnie, jak najbardziej ośmieszyć... czyli próbowali dowiedzieć się, kto jest moim boskim rodzicem, jednak okazało się, że umiem jedynie dość dobrze wymachiwać mieczem, a to nie zawężało zbytnio możliwości.
Pewnego dnia rozmawiałem z Groverem o domkach. Ten należący do Artemis był pusty, ponieważ ślubowała czystość, a Hera jest oczywiście boginią małżeństwa. Hades za to nie miał domku ani tronu na Olimpie, a Zeus i Posejdon zawarli pakt 60 lat temu, że nie będą mieć dzieci, ponieważ ich potomkowie byli zbyt potężni i doprowadzili do największych konfliktów światowych. Zeus złamał przysięgę 17 lat temu, a jego córkę Thalię dosięgły okrutne konsekwencje. Prawie straciła życie przed dotarciem do Obozu Herosów, więc Zeus zamienił ją w sosnę, która stoi teraz na granicy obozu.
W końcu nadszedł dzień turnieju - domek Aresa prowadził drużyny przeciwko domkowi Ateny. Mój domek był w komitywie z Annabeth i jej rodzeństwem. Wszystko pięknie dopóki nie wręczyli grupce nastolatków prawdziwych broni. To na pewno nie skończy się dobrze... Szczególnie dla mnie, gdy postawiono mnie samego na straży, a tu pojawiła się Clarisse z rodzeństwem, aby zemścić się za prysznic w wodzie toaletowej. Już myślałam, że jest po mnie, ale wtedy zdarzyło się coś niezwykłego, udało mi się złamać włócznię Clarisse! W tym czasie Lukowi udało się przechwycić sztandar przeciwników i wygrać. Innymi słowy... Annabeth wystawiła mnie jako przynętę, aby zwyciężyć.
Wtedy zauważyłem coś naprawdę dziwnego, woda uleczyła moje rany. Jednak zanim zdążyliśmy to przedyskutować, pojawił się pies piekielny i zaatakował właśnie mnie. Czy tak właśnie wygląda zdobywanie sztandaru w waszych obozach? Tak myślałem. Annabeth zachowała jednak trzeźwość umysłu i pomogła mi dostać się do wody, która ponownie mnie uleczyła, a wtedy nad moją głową pojawił się hologramowy znak... Mój ojciec przyznał się do mnie... A był nim Posejdon.
|
Annabeth Chase |
Wylądowałem więc w domku Posejdona, całkiem sam. Obozowicze woleli trzymać się ode mnie z daleka, ponieważ po pierwsze mój tata złamał przysięgę, a po drugie najwidoczniej byłem obecnie najlepszą przekąską dla potworów. Ćwiczyłem więc walkę na miecze z Lukiem oraz grekę z Annabeth. Pewnego wieczoru znalazłem w swoim domku wycinek z gazety, o zaginięciu moim i mojej mamy, co nie poprawiło mi humoru.
Następnego dnia Grover zabrał mnie na spotkanie z panem D. i Chejronem. Postanowiłem skonfrontować się z nimi, ponieważ dzięki dziwnym snom, pogodzie i rozmowie z Annabeth, domyśliłem się, że to Posejdon i Zeus walczą o coś, co zaginęło. Chejron potwierdził, że chodzi o piorun Zeusa, który sądzi, że to ja go ukradłem i mam czas do letniego przesilenia, aby go oddać, albo rozpocznie się trzecia wojna światowa. Wspominałem, że miałem 12 lat?
Wysłali mnie więc na misję, abym odnalazł broń, której szukali bogowie i im się nie udało. Dostałem nawet własną pocieszającą przepowiednię:
Na zachód idź, ku bogu, który się odwrócił,
Odnajdziesz, co skradziono, i należnie zwrócisz,
Zdrady doświadczysz tego, co cię druhem woła,
Tego, co najważniejsze, ocalić nie zdołasz.
Chejron oświadczył, że to tylko Hades mógł ukraść piorun, a potwierdzają to potwory przysłane, aby mnie zabić. Wejście do świata umarłych znajdowało się w Los Angeles, a ja oczywiście nie mogłem wskoczyć w samolot i znaleźć się tam w kilka godzin. Bogowie najwyraźniej są zawistni, ponieważ ostrzegli mnie, że Zeus zrzuci samolot z nieba. Jedyna naprawdę pocieszająca rzecz to fakt, że mieli mi towarzyszyć Grover i Annabeth.
Dostaliśmy boskie zaopatrzenie: nektar i ambrozję. Annabeth zabrała swoją magiczną czapkę bejsbolową, dzięki której może być niewidzialna. Luke dał mi latające trampki, co było bardzo miłe z jego strony, nawet jeżeli nie mogłem latać, bo Zeus tylko czekał, aby mnie zgładzić. Dałem je Groverowi. Chejron ponownie dał mi długopis. Dzięki... Zapiszę potwory na śmierć! Potem jednak uświadomiłem sobie, że to był miecz z muzeum. Orkan, czy też Anaklysmos, czyli Wzburzona Fala. Był to prezent od Posejdona. Mogłem nim ranić tylko potworów, a nie śmiertelników, a miecz magicznie powracał do mojej kieszeni, więc nie mogłem go zgubić. Kiedy zapytałem, czy ludzie nie spanikują, jak zobaczą miecz, to powiedzieli mi o Mgle, magicznej ochronie dla oczów śmiertelników.
|
Posejdon |
W mieście zobaczyłem plakaty przedstawiającą moją własną twarz. Grover wyjaśnił mi wtedy, że moja mama wyszła za Gabe'a tylko po to, aby mnie chronić. Najwyraźniej jego okropny zapach tępił zmysły nawet potworom. Tym bardziej zatęskniłem za mamą... Nie chciałem przyznać się do tego przed sobą, ale zmierzając do Podziemi nie tylko pragnąłem uratować mamę, chciałem też, aby tata, którego nigdy nie poznałem, był ze mnie dumny.
Wsiedliśmy do busu, a na jednym z przystanków wsiadły trzy staruszki. Usiadły dokładnie za nami, a ja rozpoznałem w jednej z nich panią Dodds. Oczywiście musiało zakończyć się to walką o życie i naszą niezbyt honorową ucieczką.
Dotarliśmy do stojącego na uboczu Centrum Krasnali ogrodowych cioci Em. Wyglądało ono bardziej przyjaźnie niż walka z Furiami, więc się wprosiliśmy. Groverowi nie bardzo się to spodobało, ale ja i Annabeth nie mogliśmy się oprzeć zapachowi hamburgerów. Ciocia Em nosiła turban i welon na twarzy, ale kiedy usłyszała, że jesteśmy zgubionymi sierotkami z cyrku, postanowiła nakarmić nas za darmo.
Kiedy ciocia Em zaczęła opowiadać o tworzeniu swoich rzeźb, Annabeth zorientowała, kim ona tak naprawdę jest. Była więc przerażona prośbą o pozowanie do zdjęcia. Tajemnicza nieznajoma okazała się być Meduzą z mitów - z wężami zamiast włosów i wzorkiem zamieniającym w kamień w pakiecie. Meduza chciała dorwać zwłaszcza Annabeth, ponieważ to Atena zamieniła ją w potwora, jakim była. Nie mam pojęcia, jak długo uciekaliśmy i próbowaliśmy wydostać się, kiedy większość czasu musieliśmy mieć zamknięte oczy. W końcu udało mi się odciąć głowę Meduzie, która w przeciwieństwie do jej ciała, nie zamieniła się w proszek. Postanowiłem więc wysłać bogom na Olimpie mały prezent wieczornym kurierem Hermesa.
Tej nocy Grover wyjaśnił mi, że chce dostać licencję poszukiwacza - wyruszyć tropem zaginionego boga Pana. Dotąd żaden satyr nie powrócił z poszukiwań, ale on chce być pierwszym. Kiedy zasnąłem widziałem jaskinię, w której znajdowało się coś bardzo mrocznego. Chciało, abym przyniósł mu piorun. Obudziłem się, aby zobaczyć Grovera rozmawiającego z różowym pudlem o imieniu Storczyk, który wspaniałomyślnie pozwolił nam oddać go rodzinie, od której uciekł, abyśmy dostali nagrodę i mogli pojechać pociągiem do Los Angeles.
-Nie zamierzam witać się z różowym pudlem - oznajmiłem. - Spadaj.
-Percy - powiedziała Annabeth. - Ja przywitałam się z pudlem, to ty też się z nim przywitasz.
Pudel warknął.
Przywitałem się z pudlem.
|
Clarisse La Rue |
Jechaliśmy dwa dni. W pociągu znalazłem gazetę, dzięki której dowiedziałem się, że jestem teraz poszukiwanym uciekinierem z powodu incydentu w busie. Cudownie. Jedyna dobra rzecz, to fakt, że mi i Annabeth udało się zawrzeć sojusz. Chociaż nasi rodzice byli wrogami, my będziemy współpracować.
Kiedy dotarliśmy do St. Louis wybraliśmy się na małe zwiedzanie. Annabeth chciała zostać architektem, a my i tak musieliśmy czekać na kolejny pociąg. Wjechaliśmy więc na szczyt łuku Gateway Arch. Później Grover i Annabeth zjechali jedną windą na dół, jednak dla mnie nie starczyło miejsca i zostałem na górze z panią z pekińczykiem na smyczy. Mały piesek okazał się jednak chimerą, a jego pani była tak naprawdę jego matką - Echidną. Chimera zionęła ogniem robiąc dziurę w budynku. Próbowałem zaatakować ją orkanem, jednak wytrąciła mi go z ręki, a miecz wyleciał przez dziurę i wpadł do rzeki pod nami. Nie wrócił, mimo zapowiedzi, od razu do mojej kieszeni. Miałem dwie opcję - skończyć jako smażony Percy lub skończyć z prawie 200 metrów do rzeki, jak podjudzała mnie Echidna. Skoczyłem.
Zderzenie z wodą nie bolało. Bezdźwięcznie zapadłem się w odmęty rzeki. Nie wiem jak, ale wiedziałem, że nie jestem mokry. Mogłem oddychać, żyłem! W rzece pomiędzy śmieciami znalazłem swój miecz. Nagle pojawiła się piękna zjawa, wyglądająca niczym moja mama. Powiedziała, że muszę się udać na plażę w Santa Monica i abym nie ufał darom. Następnie rozmyła się tak nagle, jak przybyła.
Wydostałem się z rzeki, aby trafić na zbiegowisko wokół dymiącego łuku. Udało mi się wypatrzeć Annabeth i Grovera, jednak nie zdążyłem im nic wyjaśnić, ponieważ jakaś kobieta podniosła raban, że to ja jestem tym, co wywołał eksplozję. Nie namyślając się długo, uciekliśmy i wsiedliśmy w ostatniej chwili do naszego pociągu.
Kiedy dotarliśmy do Denver, Annabeth zdecydowała, że to najlepszy moment, aby zadzwonić do Obozu Herosów i zdać raport. Zaprowadziła nas do myjni samochodowej, gdzie za pomocą wody i odbicia słonecznego stworzyliśmy tęczę. Annabeth wrzuciła w nią złotą drachmę, która była ofiarą dla bogini tęczy, Iris. Nie dodzwoniliśmy się jednak do Chejrona, ale do Luke'a, który powiedział, że w obozie źle się dzieje, ponieważ jego mieszkańcy obierają stronę albo Zeusa albo Posejdona.
|
Ares |
Udaliśmy się do pobliskiej jadłodajni mimo braku pieniędzy. Kelnerka już miała nas wyrzucić, ale wtedy wszedł olbrzymi motocyklista, który postawił nam obiad. Kiedy na niego spojrzałem poczułem niezwykłą agresję i dość szybko zrozumiałem, że kolejny bóg stanął na mojej drodze. Ares powiedział, że podczas poprzedniej randki zostawił w pobliskim opuszczonym parku wodnym swoją tarczę i chętnie ją odzyska. W zamian przekaże nam informacje o mojej mamie.
Kiedy udaliśmy się do parku wodnego, Annabeth wyjaśniła mi, że dziewczyną Aresa jest Afrodyta. Jej mąż Hefajstos nie jest zbyt szczęśliwy z powodu tego romansu, więc stara się ich ciągle przyłapać i ośmieszyć. Na miejscu weszliśmy do Tunelu Miłości. Zobaczyliśmy tarczę na łódce, która była otoczona lustrami. Oczywiście wszystko poszło zbyt gładko, więc dotknięcie jej uruchomiło pułapkę zastawioną przez Hefajstosa. Kupidyny zaczęły zarzucać nad nami sieć, znikąd pojawiły się kamery oraz mechanicznej pająki, które przeraziły Annabeth. Skupiłem się na wodzie, której dawno nie było w tym tunelu, błagając ją, aby zabrała stąd naszą łódkę. Woda odpowiedziała i wezbrała, wymywając nas stamtąd.
Ares nieźle się uśmiał, ponieważ oczywiście wiedział, że zastawiono tam pułapkę. Zapewnił nam jednak pojazd, który jechał do Vegas oraz nowy plecak z ubraniami, pieniędzy i jedzeniem. Zdradził mi, że moja mama została uprowadzona przez Hadesa i jest zakładniczką. Nasza podwózka okazała się ciężarówką przewożącą zwierzęta cyrkowe będące w opłakanym stanie. Tego wieczoru Annabeth przyznała, że panicznie boi się pająków z powodu kobiety, którą Atena zamieniła w pająka po tym, jak wyzwała ją na tkacki pojedynek. Od tej pory jej dzieci mszczą się na dzieciach Ateny. Zorientowałem się też, że to Grover jest satyrem z opowieści o córce Zeusa, Thalii. Po drodze zaprzyjaźniła się ona z dwójką półbogów, Luke'iem i Annabeth. Chociaż Grover powinien zadbać najpierw o jej bezpieczeństwo, nie mógł zostawić dwójki dzieci na pastwę losu. Od tej pory obwinia się o to, że nie zdołał ich ochronić.
Po zaśnięciu kolejny raz śniłem o jaskini. Tym razem jednak mroczny głos nie kazał mi przynieść pioruna. Rozmawiał z kimś, kogo głos brzmiał bardzo znajomo. Czułem się, jakbym nie powinien tam być, jednak dowiedziałem się, że głos czekał na dwa przedmioty i się niecierpliwił.
Następnego ranka uwolniliśmy zwierzęta, które były nielegalnie przetrzymywane przez handlarzy. Potem szybko uciekliśmy do miasta, aż trafiliśmy do kasyna Lotos. Chcieliśmy tylko odpocząć i coś zjeść, a na wejściu chyba nas z kimś pomylono i wręczono nam klucz do olbrzymiego apartamentu oraz obietnicę grania za darmo, w co tylko chcemy. Miałem wrażenie, że minęło zaledwie kilka godzin, poznałem już parę osób, jednak dziwił mnie ich dziwaczny ubiór. W pewnym momencie pojawił się niepokój, kiedy jeden z nich stwierdził, że jest 1977 rok, a drugi był przekonany, że jest rok 1985. Znalazłem moich przyjaciół i uciekliśmy z tego miejsca, aby dowiedzieć się, że byliśmy tam nie parę chwil, lecz pięć dni.
|
Atena |
Udaliśmy się taksówką na plażę Santa Monica. Po drodze opowiedziałem im o swoich snach. Moi przyjaciele nie wiedzieli, czym mógłby być drugi przedmiot, choć Annabeth miała podejrzenia, do kogo należy jaskinia i głos. Na plaży poczułem, że po prostu muszę wejść do wody, a wtedy rekin zabrał mnie na spotkanie ze zjawą z rzeki, która przybrała bardziej materialną formę Nereidy, nimfy morskiej. Ostrzegła mnie przed podróżą do świata umarłych i wręczyła trzy perły, które w razie potrzeby miałem rozgnieść.
Udaliśmy się na poszukiwanie wejścia do krainy umarłych. Zostaliśmy jednak zaczepieni przez grupkę dzieciaków, które nie chciały się odczepić. W napadzie złości wyjąłem miecz, który oczywiście nie czynił szkody śmiertelnikom, ale co najwyżej ich zirytował, więc kolejny raz musieliśmy się ratować ucieczką. Wpadliśmy do salonu łózek wodnych P. Kruczek. Pojawił się właściciel, który zaproponował wypróbowanie łóżek. Znikąd pojawiły się pęta, które chwyciły Annabeth i Grovera i próbowały rozciągnąć ich, aby pasowali do długości łóżka. Prot Kruczek okazuje się być Prokrustes'em, olbrzymem. Czy my naprawdę nie mogliśmy schronić się w miłym miejscu z normalnymi ludźmi? Udało mi się jednak przekonać Prota, aby pokazał, czy sam pasuje idealnie do swoich lóżek, więc i jego złapały pęta, po czym uciekliśmy.
W końcu udało nam się znaleźć wejście do podziemi, którym był studio nagrań Requiem. Strażnikiem był Charon, który nie chciał uwierzyć, że nasza trójka była bardzo martwa po utonięciu w olbrzymiej wannie. Charon lubił jednak pieniądze, więc pozwolił nam wsiąść do windy, która zamieniła się w łódkę płynącą Styksem do krainy umarłych. Charon zabrał nas aż do trójgłowego psa, Cerbera, strzegącego wejścia do podziemi. Wyglądało na to, że za chwilę naprawdę umrzemy, ale Annabeth uratowała sytuację i zaczęła się bawić z Cerberem, jak z normalnym psem. Cudem udało nam się przecisnąć, jednak towarzyszyło nam potem psie wycie tęsknoty.
Łąki Asfodelowe były miejscem... dziwnym. Przedzierając się przez dusze umarłych krążące bez celu obserwowaliśmy Pola Elizejskie oraz równinę Kar. Nagle tenisówki Grovera zaczęły żyć własnym życiem. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak wrzucić się w pogoń za przyjacielem ciągniętym w niewiadomym kierunku. Weszliśmy do tunelu, aż trafiliśmy do miejsca, które pojawiało się w moich snach. Zionęło złem. Byłem przerażony, że latające trampki zaciągną Grovera do dziury, jednak w pewnym momencie zahaczył się on o ścianę, a buty poleciały dalej. Wtedy Annabeth zorientowała się, że jesteśmy na wejściu do Tartaru. Nie oglądając się za siebie, uciekliśmy z tego tunelu.
Do pałacu Hadesa weszliśmy od ogrodów Persefony. Strażnicy wpuścili nas do środka, a ja zobaczyłem Hadesa - on pierwszy wyglądał jak prawdziwy bóg. Kiedy pozwolił mi się odezwać, zażądałem zwrotu pioruna. Bóg podziemi zaprzeczył oskarżeniom; nigdy nie chciał wojny, która powiększyłaby jego królestwo, ponieważ już było za duże. Jemu za to zaginął hełm mroku i o bycie złodziejem oskarżył mnie. Miałem zwrócić mu hełm, albo otworzy drzwi śmierci, a umarli wrócą do świata żywych.
|
Afrodyta |
Oczywiście zaprzeczyłem tym niedorzecznym oskarżeniem. W czasie zimowego przesilenia nie wiedziałem nawet, że mam coś wspólnego z bogami olimpijskimi, nie mówiąc o włamywaniu się na Olimp i wykradaniu broni bogów. Jednak Hades kazał mi otworzyć plecak, a ja znalazłem tam piorun Zeusa. Hades zażądał wydania obu broni i pokazał mi moją matkę, zamrożoną w złotym świetle. Przypomniałem sobie o perłach, jednak Hades zauważył, że są tylko trzy, czyli któreś z nas musi tu zostać, jeżeli chcę uratować mamę. Annabeth i Grover zaoferowali się, że to zrobią, ja sam chciałem zostać, ale wiem, że moja mama nigdy by się na to nie zgodziła. "Tego, co najważniejsze, ocalić nie zdołasz", mówiła przepowiednia. Obiecałem Hadesowi, że odzyskam jego hełm i rozgnietliśmy perły. Trafiliśmy do zatoki Los Angeles, które było wstrząsane trzęsieniem ziemi zesłanym przez Hadesa. Wiedziałem, że muszę zrobić dwie rzeczy: oddać piorun Zeusowi i rozliczyć się z pewnym bogiem.
Z zatoki wyłowiła nas przepływająca łódź. Wytłumaczyliśmy Groverowi, że 'bogiem, który się odwrócił' z przepowiedni nie jest Hades, lecz Ares, który tak bardzo pragnął nowej wojny między bogami, że ukradł ich symbole władzy. Na potwierdzenie naszych słów to właśnie Ares czekał na wybrzeżu. Pokazał nam hełm mroku, lecz powiedział, że nie ukradł broni osobiście, ktoś zrobił to dla niego. On za to złapał złodzieja. Ares nie chciał powiedzieć, dlaczego to mi podrzucił piorun, ale domyśliłem się, że chodzi o głos z jaskini. Oskarżyłem go, że podlega komuś większemu. Ares wezwał więc olbrzymiego dzika, aby mnie zabić, ale ja pozwoliłem olbrzymiej fali go pochłonąć i wyzwałem boga na pojedynek. Pewnie nie było to najmądrzejszym wyjściem, ale chyba moim jedynym.
Walczyliśmy tak długo, że zdążyła pojawić się policja. Dla nich nasze miecze wyglądały, jak broń. Już się bałem, że podziurawią mnie kulami, ale Ares wysłał w ich stronę falę ognia. Nie widziałem żadnej opcji, w której mogłem go pokonać. Opuściłem miecz udając zmęczenie, a całą swoją siłę wykorzystałem na uderzenie Aresa w twarz falą. Zdezorientowało go to na tyle długo, że udało mi się dosięgnąć go mieczem i dźgnąć w piętę. Utoczyłem mu krwi, co skończyłoby się dla mnie źle, gdyby nie pojawił się nagle głos ze snu, a właściwie to uczucie mroku. Najwyraźniej powstrzymał Aresa przed zabiciem mnie. Bóg wojny powiedział jednak, że na pewno nie rozstajemy się jako przyjaciele. Ares zaczął się świecić. Dzięki ostrzeżeniu Annabeth udało mi się odwrócić, kiedy bóg ukazał swoją prawdziwą formę. Gdybym na niego patrzył, spłonąłbym. Wtedy pojawiła się erynia aka pani Dodds. Widziała wszystko, więc przekazałem jej hełm mroku, aby Hades nie otwierał bram śmierci.
Media oczyściły moje imię (po płonącym łuku uważano mnie za terrorystę), a nowa historia opisywała moje bohaterskie próby ucieczki przez człowiekiem na motocyklu, który mnie porwał. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak wrócić do Nowego Jorku samolotem. To był dzień letniego przesilenia. Annabeth i Grover udali się do Obozu Herosów, a ja na Olimp. Wjechałem windą na sześćsetne piętro i udałem się do sali tronowej. Zeus oczekiwał, jak również inni bogowie. Klęknąłem przed moim ojcem, czułem, że tak właśnie musi być. To było dziwne spotkanie. W końcu do niedawna nie wiedziałem, że mój ojciec żyje, nie mówiąc o tym, że jest bogiem. Następnie położyłem piorun przed Zeusem i opowiedziałem swoją historię, jak opowiadam ją Wam.
Bogowie nie chcieli uwierzyć, że Ares zrobiłby coś takiego całkiem sam. Opowiedziałem więc o swoich snach, o głosie z Tartaru. Zeus podziękował mi za zwrócenie pioruna piorunów i zniknął. Mój ojciec opowiedział mi wtedy o własnym ojcu - Kronosie, którego Zeus osobiście pociął na tysiąc kawałków, aby przejąć władzę. Powiedział też, że moja mama wróciła, a on jest ze mnie dumny.
|
Hefajstos |
Jak najszybciej wróciłem więc do mieszkania mamy, gdzie niestety czekał również Gabe. Wdaliśmy się w bójkę, a mama jak zwykle próbowała bronić śmierdziela. W swoim pokoju znalazłem jednak paczkę, którą wysłałem na Olimp, po czym przekazałem głowę meduzy mamie. To ona zdecyduje, czy chce sobie sprawić rzeźbę ogrodową z męża.
Wróciłem do obozu herosów, gdzie wszyscy wyglądali na dość zaskoczonych, że udało nam się przeżyć. Grover otrzymał wymarzoną licencję poszukiwacza, a moja mama jednak została jednorazową rzeźbiarką. Następnie przeprowadziła się do nowego mieszkania i zaczęła uczęszczać na zajęcia na uniwersytecie nowojorskim, tak jak zawsze marzyła. Napisała mi w liście, że mogę wrócić do szkoły w mieście, ale ja nie byłem przekonany, czy powinienem.
Grover wyruszył na poszukiwania Pana. Obozowicze zdecydowali, że na tegorocznym koraliku będzie znak trójzębu, aby uczcić naszą misję. Wszyscy pakowali się, a ja ostatniego dnia lata nadal nie wiedziałem, czy chcę zostać, czy wrócić do mamy. Ćwicząc wpadłem na Luke'a, który zaproponował przechadzkę i oświadczył, że opuszcza obóz na dobre. Wezwał skorpiona z podziemi, aby mnie zabić, a ja zrozumiałem kolejny wers przepowiedni - to Luke był 'przyjacielem, który mnie zdradzi'. Luke wyjaśnił, że służy Kronosowi i to on był złodziejem. To on przekonał Aresa do wojny. Wezwał piekielnego ogara na mnie. Buty miały mnie zaciągnąć na pewną śmierć do Tartaru, ale dałem je Groverowi...
Luke zniknął, ale ja miałem poważniejsze problemy. Udało mi się zabić skropiona, ale ten najpierw mnie użądlił. Zemdlałem po doczołganiu się do strumienia i obudziłem ponownie, gdy Annabeth karmiła mnie nektarem. Chejronowi udało mi się uratować, więc byłem gotowy podążyć śladem Luke'a i go schwytać. Centaur powiedział jednak, że to nie jest właściwy czas, a kiedy Annabeth oświadczyła, że wraca do domu, aby dać szansę swojemu tacie, to ja również postanowiłem spędzić nadchodzący rok z mamą.
Ten post jest częścią Rick Riordan Challenge. Już dzisiaj dołącz do wydarzenia "Rok z Percym Jacksonem".