Sophie & Bucherwelt
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca
  • Recenzje
    • Autorami
    • Tytułami
    • Filmów i seriali
  • Przeczytane
    • 2012-2017
    • 2018
  • Kolekcja Ricka Riordana
  • Różne
    • Zdobycze
    • Must have
    • Miesiąc z...
    • Jak zacząć blogować?
    • Oceny
Maj wypadł u mnie słabiutko pod względem czytelniczym, ponieważ najpierw skupiałam się tylko i wyłącznie na maturach, a potem po nich odpoczywałam, aby teraz znów zacząć się uczyć do egzaminu ustnego, który mam pod koniec czerwca. Po maturze zrzuciłam się wygłodniała na seriale i książki wyjątkowo poszły na dalszy plan, ale specjalnie nie żałuję, ponieważ czytałam ostatnio same średnie tytuły i mam ochotę wrócić do sprawdzonych książek, jednak przy tylu nieprzeczytanych dzielnie się do tego powstrzymuję i tak jakoś wyszło, że w ogóle nie czytam.

W tym miesiącu nowości na moich półkach możecie tradycyjnie podziwiać na zdjęciach, jednak zebrałam się i nakręciłam również wideo. Miłego oglądania!

Hellheaven - Raven Stark - od autorki, recenzja w poniedziałek!
Magisterium I: Próba Żelaza - Cassandra Clare, Holly Black - od wydawnictwa Albatros; magicznym sposobem zaczęłam dostawać maile o nowościach, jednak nie narzekam, książka zdecydowanie ciekawa - recenzja!
Maybe Someday - Colleen Hoover - od wydawnictwa Otwartego; zdecydowanie mniej udana niż Hopeless... - recenzja!
Księżyc nad Bretanią - Nina George - jw.
Między życiem a życiem - Jessica Shirvington - piękna książka od wydawnictwa Dreams - recenzja tutaj!
Matt Hidalf i Błyskawica Widmo - Christophe Mauri - kupione za 12,90 zł w promocji na znak.com.pl ♥ A tutaj poczytacie o tym, jak i gdzie trafić na takie okazje!
Ostatnie dni dyktatorów - Diane Ducret, Emmanuel Hecht - jw.

Czytaliście jakąś z tych książek?
Podziel się
Tytuł oryginału: 100 Fashion Items to Colour in
Cykl: Sztukoterapia
Seria: Artystyczna
Liczba stron: 128
Ocena: 6/10
Nowa moda zza oceanu dotarła do Polski! Dzisiaj jedną z proponowanych oraz popularnych metod na odstresowanie się jest... kolorowanie, czyli tak zwana sztukoterapia. Tego rodzaju publikacje robią furorę na cały świecie. Czy tak samo będzie w Polsce? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją.

OPIS: Buty na wysokich obcasach, misterna biżuteria, kultowe T-shirty, bluzy vintage, wyrafinowane kosmetyki, topowe torebki i fantazyjne nakrycia głowy... – Marie Perron, ilustratorka mody, przedstawia garderobę marzeń. Eleganckie i figlarne modelki prezentują ponad 100 ciuchów i dodatków do kolorowania skopiowanych z oryginalnych dzieł wielkich kreatorów i młodych, obiecujących projektantów.

Podziel się
Źródło: Facebook
Około dwóch tygodni przed ostatnim odcinkiem 4-ego sezonu "Revenge" stacja ABC potwierdziła, że serial został zakończony. Oczywiście wywołało to burzę w związku ze zbliżającym się finałem, ponieważ mimo pewnych podejrzeń, nikt nie był pewien, czy wszystkie problemy się rozwiążą, czy może widzowie zostaną zostawieni z końcówką, po której będą rozpaczać i błagać o więcej... Przekonajmy się! Kolejne akapity mogą zawierać spoilery z poprzednich sezonów.

Sezon trzeci zakończył się wielkim boom. Emily w końcu oczyściła imię swojego ojca i pozbyła się z życia osób, które doprowadziły do jego upadku i wielu nieszczęść w jej życiu. Mogłoby się wydawać, że to już koniec problemów, jednak tak naprawdę był to zaledwie wstęp do kolejnych. Victoria ucieka z psychiatryka, Charlotte nie może sobie poradzić z traumą, którą przeżyła, a Daniel poukładać życia po tych wszystkich rewelacjach, które wyszły na jaw. Sytuacja zagęszcza się, gdy do Hamptons powraca w ukryciu nie kto inny, jak David Clarke.

Gify z tumblr.com
"Revenge" to serial z absolutnie wspaniałą fabułą wyjściową. Jestem zakochana w tym pomyśle i jego początkowym wykonaniu. Pierwsze dwa sezony ogląda się z uwielbieniem w oczach, ponieważ nasza główna bohatera Emily aka Amanda jest bardzo silną kobietą, która dąży do swojego celu z prawdziwą determinacją, choć nie po trupach. Mimo wszystko Emily jest osobą, którą nie jest zła, jednak krzywdy, których doznała w życiu doprowadziły do tego, że jest gotowa zrujnować ludziom życie, karierę, małżeństwo, jeżeli w ten sposób będzie mogła ukarać ich za spisek, który doprowadził do zhańbienia imienia jej ojca, a potem do jego śmierci.

Największym zwrotem akcji w trzecim sezonie była informacja, że David Clarke żyje. Jednak sądzi on, że jego ukochana córeczka umarła, a Emily nie ma pojęcia o tym, że jej tata ponownie pojawił się w jej życiu i nie wie, kim ona naprawdę jest. Mi osobiście nie spodobało się takie zakończenie trzeciego sezonu, ponieważ wprowadziło taki dziwny klimat do kolejnego. David nie jest już tą samą osobą i choć widzowie życzą Emily tego za czym tak tęskniła, czego nie mogła doświadczyć, gdy oddzielono ją od ojca i nauczono nienawiści do niego, to jednak na pewno nie będzie to prosta droga, ponieważ Emily również się zmieniła i nie jest już dziewczynką, która patrzyła na świat z radością i kochała wszystko i wszystkich.

Serial "Revenge" według mnie mógłby skończyć się po drugim sezonie lub kolejne dwa skrócić w jeden, ponieważ większość bohaterów i tak pojawiała się tylko na kilka odcinków. Widzowie dowiadywali się, jak ten ktoś nabroił, Emily przygotowywała plan, a potem wykonywała go z oszałamiającą dokładnością. Oczywiście z pomocą Nolana, a potem również Aidena. Nie wszystko szło czasami tak, jak iść powinno, jednak Emily zawsze potrafiła się wykaraskać z sytuacji i obserwujemy to również w czwartym sezonie. Na jej drodze pojawiały się kolejne problemy i sytuacje, które wydawały się być absolutnie bez wyjścia, a jednak w mistrzowski wręcz sposób Emily z pomocą przyjaciół potrafiła wyjść znowu na prostą i to w taki sposób, że mimo wielu innych, niepotrzebnych i nużących wątków byłam zachwycona samym wątkiem Emily. Uwielbiam to, jak staje na nogi za każdym razem.

Nie mogę tego powiedzieć o innych bohaterach, ponieważ spadek serialu zaczął się w momencie, w którym na horyzoncie pojawiała się Margaux LeMarchal ze swoją równie bezsensowną gazetą, a to tylko jeden z absurdalnie nudnych wątków, które nie prowadzą widza nigdzie dalej. Naprawdę absolutnie mnie to nie interesowało. Tym bardziej jakieś postacie, które pojawiały się na kilka odcinków, ale nie chodziło już o zemstę, lecz po prostu wydawało się, że będzie to sojusznik dla Emily lub Nolana, a potem równie nagle taka osoba znikała i tego wątku już dalej nie poruszano, czyli pojawiły się w serialu zapychajki. Tak więc, gdyby zostawić naprawdę interesujące wątki, które mają znaczenie dla fabuły serialu, to po pierwsze zamknięto by go w sezonie trzecim, a po drugie byłby to serial, o którym bez zastrzeżeń bym powiedziała: genialny. Jednak tak to mamy serial ciekawy, z mnóstwem przynudzania w ostatnich dwóch sezonach.

Cały sezon czwarty obejrzałam praktycznie za jednym zamachem, już po tym, jak napisałam maturę z matematyki. Kolejny raz mogę tylko polecić nadrabianie i czekanie, aż sezon się skończy, ponieważ w innym przypadku nie wiem, czy bym mnie to w połowie tak wciągnęło. Na pewno ten sezon nie jest najlepszy, ale uważam go ostatecznie za całkiem zgrabne zakończenie, biorąc pod uwagę te wszystkie nudne, zbędne wątki, które się pojawiły i które również trzeba było zamknąć. Finał jest naprawdę udany, a sama końcówka daje szansę na spin-off, który na tysiąc procent będę śledzić.

Z jednej strony cieszę się, że to już koniec, a z drugiej strony jest mi oczywiście smutno. Dobrze, że to się skończyło w momencie, w którym było popularne i dość cenione, więc scenarzyści nie zdołali więcej namieszać. Jestem również zadowolona, ponieważ w pewnym momencie zauważyłam w czwartym sezonie błędne koło. Victoria i Margaux, co rusz próbowały zdyskredytować Emily, a potem się wycofywały i zaczynały jeszcze raz, przekonywały siebie nawzajem, że nie warto, potem znów brały się do roboty... Nie pomagała obecność Louise, nowej bohaterki, która na początku mnie irytowała, jednak potem dałam jej szansę i polubiłam tę dziewczynę. Jest ona niesamowicie lojalna, jednak była niczym liść na wietrze, który ciągle jest przenoszony w nowe miejsce tj. zmienia strony. Raz, dwa rozumiem, ale cały sezon... Kolejnym z plusów zakończenia sezonu jest fakt, że Emily straciła i poświęciła tak wiele, powoli widać było, jak to ją niszczy, więc uważam, że potrzebne było definitywne zakończenie, które pozwoliłoby niedobitkom ruszyć dalej. Scenarzyści nie mogli jednak finału nie doprawić pewnym smaczkiem, który na zawsze zostanie tajemnicą. W tym sezonie mieliśmy wiele momentów, gdy przedstawione sytuacje wcale nie były takie, jakie mogłyby się wydawać. Widzowie nie mogli być pewni, czy to prawda, czy może kłamstwo, iluzja? To również lubię w tym serialu. Brakowało mi jednak w tym sezonie takiego wprowadzenia i zamknięcia odcinka, w którym Emily przytaczała znaną sekwencję, od której człowiekowi aż włosy stawały dęba, aby zakończyć to potem równie efektownym podsumowaniem. Pojawiło się to niestety tylko w paru odcinkach, a szkoda, ponieważ to również bardzo lubiłam w "Revenge".

Jest mi też niesamowicie przykro, ponieważ żegnam się z bohaterami, których uwielbiam. Emily, której kibicuje się przez cały serial oraz się ją podziwia. Naprawdę telewizja, książki, filmy, świat potrzebuje więcej takich żeńskich charakterów. Z tego też powodu cały czas żałowałam, że nie ma książkowego pierwowzoru, który zawierałby tylko ważne wątki, więc dopiero by wymiatał. Jeżeli ktoś zna podobne historie, to koniecznie dajcie mi znać. Nolan, który jest NAJLEPSZYM przyjacielem, jakie człowiek może sobie wyobrazić. Serio, twórca powinien dostać za to Oscara, czy coś, ponieważ Nolan Ross jest jedyny w swoim rodzaju i nie da się go nie kochać. Chyba jego losy przeżywałam nawet bardziej niż Ems - swoją drogą uwielbiam to, że on tak się do niej zwraca (no potem było Ams, but still ♥). Jack, który również jest doskonałym przyjacielem dla obojga z nich. Nawet sporadycznie Victorię lubiłam, a przynajmniej szanowałam, ponieważ trzeba jej oddać sprawiedliwość na swój sposób troszczyła się o swoje dzieci, choć niestety nie we właściwy sposób. Do tego ma doskonały styl. Serio w tym wieku, chcę tak wyglądać! Co za klasa! Uwielbiam również rozmowy pomiędzy Emily i Victorią. Są one bardzo przemyślane, czasami okrutne, pełne ukrytych motywów i gierek, jak patria szachów, ale na śmierć i życie. Czasami myślałam "teraz jej dowaliła", jednak wtedy jedna z nich uśmiecha się tym rekinim uśmiechem i człowiek nigdy nie jest pewien, co jeszcze nas czeka. Żadna z tych postaci nie jest przewidywalna, całkiem dobra lub zła, ponieważ są ludźmi, a ludzie robią różne rzeczy, aby przetrwać i chronić swoich bliskich.

Ostatnio koleżanka zapytała mnie o jakiś serial do oglądania, a ja poleciłam jej "Revenge", ponieważ mimo wszystkich wpadek i nieciekawych wątków, to ten serial ma w sobie zdecydowanie to coś, a wiem, że wielu osobom nie przeszkadzało lub nudziło to, co ja uważałam za mało interesujące, dlatego jeżeli szukacie historii jedynej w swoim rodzaju ze świetną, silną, kobiecą bohaterką, to szukacie właśnie "Revenge".
Podziel się
Tytuł oryginału: The Iron Trial
Seria: Magisterium
Tom: 1/5
Liczba stron: 352
Ocena: 6/10
"Ogień chce płonąć, woda chce płynąć, powietrze chce się unosić, ziemia chce wiązać, chaos chce pożerać."

"Próba Żelaza" to pierwszy tom pięcioczęściowej serii o trójce przyjaciół, których połączyła szkoła oraz... magia.

Od małego Callum Hunt był wychowywany w przeświadczeniu, że magia jest czymś złym i bardzo niebezpiecznym, dlatego wiedział, że nie może zostać uczniem Magisterium - podziemnej szkoły dla osób ze zdolnościami magicznymi. Wszyscy marzą o tym, aby zdać Próbę Żelaza, ale on próbuje za wszelką cenę oblać egzamin. Mimo katastrofalnego przebiegu Callum dostaje się jednak do szkoły i zostaje uczniem najznamienniejszego z mistrzów. W Magisterium zaprzyjaźnia się z dwójką jego pozostałych wychowanków Tamarą i Aaronem i zaczyna traktować szkołę, jak swój nowy dom. Nie wie jednak, że Próba Żelaza była dopiero początkiem, a jego przeszłość oraz przyszłość skrywa w sobie więcej mroku niż mógłby podejrzewać...

"Próba Żelaza" to bardziej skomplikowana historia niż mogłoby się wydawać, jednak poznaje się ją bardzo płynnie. Dowiadujemy się wielu rzeczy, a jeszcze więcej z nich nie jest czytelnikom wytłumaczone... jak na razie, przed nami jeszcze parę tomów tej historii, a ja po lekturze pierwszej części jestem na tak i chętnie się z nimi zapoznam, choć szczególnie ostrożnie podchodziłam do lektury ze względu na jedną z autorek. Moja koleżanka zawołała z radością "o fajnie, Cassandra Clare to napisała, a ona ma spoko styl", za to moja reakcja była zupełnie na opak, jednak nie jest tak źle, a właściwie "Próba Żelazna" prezentuje się całkiem przyzwoicie.

Opowieść, którą poznajemy w "Próbie Żelaza" szybko wciąga. Książkę czyta się przyjemnie, choć z jeden strony trudno pamiętać o tym, że nasi bohaterowie mają tylko dwanaście lat, ponieważ podobnie jak w przypadku "Maybe Someday", gdzie narracja była rodem z liceum, choć powieść opowiada o dorosłych ludziach, tak tutaj też było jakoś tak zbyt dojrzale, ja bym dała naszym bohaterom dobre piętnaście lat, a jest to w tym wieku ogromna różnica.

"Uczniowie nie otrzymują informacji na temat czekających ich sprawdzianów. (...) To dałoby im nieuczciwą przewagę. Musicie wygrać własnymi siłami.
-Wygrać? - zdziwił się Call. (...) - Na pewno nie wygramy. (...)
-To się nazywa bojowy duch."

Książka jest według mnie bardzo dobrze napisana. Autorki przedstawiały bardzo dokładnie momenty, które były nowe lub bardzo ważne, a resztę podsumowywały kilkoma zdaniami i dzięki temu - między innymi - "Próbę Żelaza" czyta się tak płynnie. Jedynie samo zakończenie wydało mi się napisane trochę na szybko, aby już już zakończyć książkę po kulminacyjnym momencie; było coś w ostatnich stronach takiego, że zgubiłam tą płynność.

Bardzo spodobał mi się punkt kulminacyjny powieści. Uwielbiam takie zagrania, całą powieść czuło się, że w tej historii kryje się o wiele więcej, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Pojawiały się momenty, gdy wątpiło się w tę pozornie niewinną opowieść, którą obserwowaliśmy i choć mierzyłam w dobrym kierunku z moimi przewidywaniami, to i tak zdecydowanie jest to mocną stroną "Próby Żelaza", zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę decyzję, jaką mimo wszystko podjął główny bohater przechodząc przez pierwszą bramę.

Magisterium
1. Próba Żelaza
2. The Copper Gauntlet
3. The Cosmos Blade
4. The Golden Boy
5. The Enemy of Death
"Próba Żelaza" mocno kojarzy mi się z "Harrym Potterem", naprawdę trudno tego uniknąć, gdy jest tutaj tak wiele wspólnych. Magiczna szkoła pełna tajemniczych zakamarków (niemiecki wydawca nawet poszedł w tym kierunku promując pierwszy tom hasłem "Labirynt jest drogą"), trio bohaterów w klasycznym składzie, odwieczna walka dobra ze złem, a to tylko fundamenty tej historii, szczegółów jest o wiele więcej. Przez całą lekturę zastanawiałam się, czy to dobrze, czy źle i czy mi to przeszkadza, czy jednak się podoba i doszłam do następujących wniosków, że jest to książka podobna do serii J. K. Rowling, ale spodobała mi się, choć niektóre zagrania wzbudziły moją wątpliwość, to dałam szansę tej historii i nie zawiodłam się.

Z ciekawostek, bohater powieści wygląda (na rysunkach) i praktycznie nazywa się tak samo, jak członek zespołu, którego moja siostra jest fanką. Jeden z wokalistów nazywa się Calum Hood i to aż zadziwiające, jak bardzo przypomina postać z okładki. Przypadek? Cóż, w każdym razie zainteresowało to moją siostrę na tyle, aby zabrać się za czytanie, a to nie lada wyczyn. Wygląda więc na to, że "Próbę Żelaza" z przymrużeniem oka można polecić fanom zespołu "5 seconds of summer".

"Próba Żelaza" zdecydowanie mi się spodobała. Nie jest to klasyczna opowieść o magii, a jednak ma w sobie to coś, co zapewniło mi kilka godzin dobrej lektury w towarzystwie bardzo przyjemnych bohaterów. Polecam; warto przyjrzeć się tej historii.
Podziel się
Hej, po części matur wreszcie znalazłam trochę czasu na sklejanie zaległych filmików, które od miesięcy kurzą się na dysku. Na pierwszy ogień poszło nagrane wraz z Victorią wyzwanie z Fasolkami Wszystkich Smaków z Harry'ego Pottera. Powiem Wam, że świetnie się bawiłam już edytując video, a Victoria uśmiała się oglądając to, co ostatecznie skleiłam, a z 10 minut zostało poświęconych dla tego ostatecznego efektu. ;) Jest to chyba moje ulubione wyzwanie do tej pory, ponieważ jest z nim związane mnóstwo śmiechu i zabawy, choć niektórych Fasolek osobiście nie polecam!

Smacznego oglądania!
Podziel się
Wszystkie obrazki z weheartit.com
Jestem łowcą... okazji książkowych (oraz filmowych). Poluję w sklepach wytrwale przekopując kosze z książkami, czy stosika i szukając jak najlepszej ceny, ponieważ odkąd nauczyłam się kupować z głową, wiem, że mogę w cenie jednej książki tj. teraz około 37-38 złotych kupić kilka. Jak to zrobić? Dowiecie się tego z mojego postu "Jak kupować książki najtaniej?" z zeszłego tygodnia. Dzisiaj przyjrzymy się temu, gdzie to robić.

EMPIK - najpopularniejsza sieć sprzedaży książek, lecz nie tylko. Dzisiaj w Empiku znajdziemy praktycznie wszystko, choć ostatnio książki przeniesiono na przód sklepu. Empik na pewno ma parę zalet; jeżeli zamówi się książkę przedpremierowo, to można dostać ją nawet tydzień przed premierą, gdy pojawi się już w magazynie. Na stronie internetowej co jakiś czas znajdziemy mega promocje, jak np. ostatnio do -70 % na książki Grupy Wydawniczej Foksal, gdzie wybrane tytuły można było kupić nawet za 6 zł. W niektórych salonach znajdziemy specjalne stoiska z przecenionymi książkami (oraz filmami). Ostatnio kupiłam "Blackout"  Marca Elsberga za praktycznie połowę ceny i "Kamienie na szaniec" za 9,90 zł. Powoli, ale coraz więcej książek w salonie znajdziemy z naklejkami promocja/obniżka etc., choć zazwyczaj jest to kilka złotych, to zdarza się i -50%. Gdy wychodzi nowy tom, to mamy przecenę na poprzednie lub podobne książki autora. Na pewno zaletą jest to, że książki online są te kilka złotych tańsze, a dostawa darmowa i szybka. Ja kiedyś kupowałam głównie w Empiku, teraz korzystam z okazji, ponieważ przykładowo w Dzień Książki to Empik od wielu lat miał najlepszą ofertę. Zazwyczaj jednak w salonach znajdziemy książki w cenie takiej, jaką mamy z tyłu napisaną, a ta od wielu lat systematycznie rośnie...

MATRAS - księgarnia, która od niedawna zaczęła sprzedawać również i filmy, seriale etc. Bardzo lubię w Matrasie to, że zawsze znajdziemy tam promocje. Zazwyczaj jest to od - 15 % do - 30 %, ale można wyczaić i super okazje. Gdy wchodzimy do salonu pierwsze stosiko oferuje nam nowości, które są w większości przecenione, następnie mamy różnorakie przecenione książki, już nie takie nowe. Większość "starszych" książek Amber znajdziecie w Matrasie za 10 zł. Są to nawet tytuły z zeszłego roku. Poza tym w całej księgarni są porozstawiane kosze z jeszcze tańszymi książkami, gdzie można wyczaić klasyki, rozmówki, słowniki po kilka złotych. Na stronie Matrasu zdarzają się fajne okazje, a za dodanie recenzji dostaje się dodatkowo chyba teraz - 5 % lub - 10 %. Również tam korzystam z okazji, 1 i 2 sezon Sherlocka kupiłam prawie za połowę ceny, tak samo "Greckich bogów według Percy'ego Jacksona". Na stronie znajdziemy również stałą promocję na tytuły, które znajdziemy również przecenione w salonie. Wysyłka jest darmowa do salonów.

ŚWIAT KSIĄŻKI - ceny w księgarni nie oszałamiają. Większość z książek ma nalepkę z promocją, ale dotyczy ona klubowiczów, więc warto sobie założyć kartę Świata Książki, wtedy książki można kupić i za połowę ceny, choć zazwyczaj jest to około - 10 % ewentualnie 10 zł mniej. Za to na stronie internetowej bardzo szybko pojawiają się zapowiedzi i tam można kupić je aż do premiery z przeceną -25 % do - 30 %. Wysyłka jest darmowa do salonów.

ZNAK.COM.PL - księgarnia internetowa, gdzie znajdziemy przede wszystkim książki wydawnictwa Znak oraz Otwarte, ale ostatnio widziałam tam również najnowszą książkę z serii "Zniszcz ten dziennik". Na stronie są nieustanne promocje. Przynajmniej raz w tygodniu przeglądam ich tytuły w promocji, ponieważ zbieram książki z serii Znak Horyzont; tytuły w promocji, które tam znajdziemy są zazwyczaj takie same. Stałe 300 pozycji, ale dzisiaj np. za niecałe 13 zł można kupić "Trafny Wybór" Rowling. Osobiście czaję się na kolejną promocję - 50 %, ponieważ chcę koniecznie kupić "Mroczny Zakątek" Gillian Flynn. Taka promocja pojawia się, co jakiś czas i czasami dotyczy wybranej serii, jak Moondrive, a czasami można kupić w promocji tylko jedną książkę. W każdym razie warto się zapisać do Newslettera, ja tak uzupełniałam sobie książki Johna Marsdena, a można i Moondrive. Super jest również to, że gdy pojawiają się zapowiedzi, to gdy podamy swojego maila w "Powiadom mnie", to dostajemy od ręki - 30 %, gdy książka pojawi się na magazynie, a podobnie jak w Empiku może się ona pojawić nawet tydzień przed premierą. Odbiór w kioskach Ruch jest darmowy, poza tym wysyłka do paczkomatu jest bardzo tania. 

WOBLINK.COM - strona z e-bookami i to chyba najlepsza. Po pierwsze na starcie przy zapisaniu się do newslettera dostajemy 10 zł zniżki razy 5, więc można kupić aż 5 e-booków taniej. Zapowiedzi i nowości pojawiają się na stronie bardzo szybko i są też świetne promocje lub okazyjnie e-booki za darmo. 

SKLEP.GILDIA.PL - warto zapisać się do newslettera, ponieważ co kilka miesięcy są duże wyprzedaże, w których można trafić bardzo ciekawe tytuły za kilka złotych. Ja na przykład kupiłam "Piękne Istoty" za 8 zł.

AROS, BONITO - obie księgarnie internetowe oferują podobne ceny, które wahają się od stałego - 30 % do - 35 % z powodu różnych okazji. Wysyłka również jest w bardzo korzystnej cenie i co ważne bardzo szybka.

DEDALUS - księgarnia internetowa oraz parę stacjonarnych. Dwa lata temu na Targach Książki w Krakowie właśnie tam kupiłam najwięcej książek, ponieważ ceny są fenomenalne. Wiele książek kupiłam za śmieszne pieniądze, między innymi komiksy Gry  o Tron za 14 zł. Jedyny haczyk jest taki, że zazwyczaj książki pojawiają się tam kilka miesięcy po premierze, a i nie wszystkich wydawnictw.

INMEDIO - salony prasowe, które znajdziemy w większości centrów handlowych, czy dworców. Książki są zazwyczaj kilka złoty tańsze, jednak ważne jest to, że powieści znanych polskich autorów w dniu premiery pierwsze osoby (lub osoba) kupią za autografem, co jest naprawdę fajne!

MEDIAMARKT - w Mediamarkcie kupuję zazwyczaj filmy, ale są tam również stałe promocje książkowe. Obecnie widziałam głównie książki Fabryki Słów oraz Grupy Wydawniczej Foksal. "Papierowe miasta" kupiłam za 10 zł i tak za dużo, ale jest to dobry przykład, dlatego gdy jesteście to warto się rozejrzeć, ja nigdy nie omijam okazji (i dlatego pewnie moja kolekcja filmów tak ostatnio się rozrosła ehhh).

Kliknij, aby powiększyć
REAL - kiedyś w Realu było baaardzo mało książek, ale teraz z radością obserwuję zmianę, ponieważ dział książkowy znacząco się rozrósł. Kiedyś było jedno stoisko z tanią książką, teraz są aż trzy i to takie tuż przy wejściu do sklepu. Warto pobuszować, ponieważ można znaleźć perełki za np. 4 zł, jak książki Marie Lu z serii Legenda.

TESCO - ja może nie trafiłam, ale widzę co jakiś czas posty o książkach za kilka złotych, ponieważ pojawiają się cykliczne wyprzedaże. Warto zawsze się rozejrzeć, gdy jesteśmy niedaleko, a nuż będzie to jakiś interesujący tytuł.

BIEDRONKA - nie tak dawno czytaliśmy o rewolucjach książkowych w Biedronce. Po doniesieniach można zauważyć, że zdarzają się tam super promocje, ale mi nigdy się nie udało trafić, choć przeszłam połowę Biedronek w Szczecinie. Oczywiście za każdym razem przeczesuję to malutkie stoisko książkowe i widzę, że pojawiają się coraz nowsze pozycje, ale to oznacza również wyższe ceny niż kiedyś. W każdym razie próbuję, może w końcu uda mi się znaleźć coś dla siebie i to w dobrej cenie.

ALLEGRO - tam znajdziemy wszystko, a więc i książki. Można trafić i książki bardzo tanio, jak ja wyczaiłam kiedyś Novę, ale tutaj trzeba cierpliwości, ponieważ jak to aukcje czasowe pojawiają się i znikają. Ja tam raczej zerkam dla świętego spokoju, dawno żadnej książki nie kupiłam plus często wysyłka jest tak wysoka, że taniej wychodzi gdzie indziej.

STRONY WYDAWNICTW - polecam bardzo obserwować fanpage'e wydawnictw oraz zaglądać na strony internetowe od czasu do czasu. Znajdziemy kilka wydawnictw, które mają stale online outlet, gdzie znajdziemy lekko uszkodzone lub zwrócone książki w niskich cenach. Są i super promocje, jak Galerii Książki, gdzie były książki do kupienia za 10 zł przez Allegro przez jeden dzień. Witaj "Królowo Tearlingu" oraz "Dziedzicu Wojowników" za 10 zł!

EBAY, AMAZON - to wyjście dla osób, które szukają książek w oryginale. Ebaya osobiście polecam, kupiłam parę książek po euro lub poniżej 5 euro. Amazona co prawda nie ogarniam, ale postaram się nauczyć, ponieważ Alicja kupuje tylko tam i wyczaja świetne książki po kilka euro. Zazwyczaj są one w świetnym stanie, rzadko używane, ale w takiej cenie to nie boli.

BOOKDEPOSITORY.COM - księgarnia, w której znajdziemy najwięcej wydań z całego świata w praktycznie najlepszych cenach i co ważniejsze wysyłka jest darmowa również do Polski. Warto trzymać rękę na pulsie i obserwować promocje, ponieważ przykładowo udało mi się kupić najnowsze wydanie Percy'ego Jacksona (5 książek) za niecałe 80 zł. *self five*

NIEPRZECZYTANE.PL - moje najnowsze odkrycie i wielka miłość. Wszystkie książki, które wrzuciłam do koszyka są z przeceną - 38 %, czyli oficjalnie najtańsze, które można znaleźć w Internecie patrząc pod kątem nowości (ja akurat szukałam "Uczty dla Wron" w filmowym wydaniu i jest za 30 zł z haczykiem!!!). Jak tylko napiszę wszystkie matury, to robię wieeelkie zakupy. Już mam pięć książek w koszyku, a to jeszcze nie koniec.

EDIT: Nieprzeczytane.pl chyba zrobiło się zbyt popularne, ponieważ wyżej opisana sytuacja (-38 % na wszystkie tytuły) jest już odległym wspomnieniem. C: Zdarza się taki rabat, ale nowości zwykle mają tylko - 20 %. Rabaty zmieniają się jednak z dnia na dzień heh, więc jak ktoś ma cierpliwość i czas, aby codziennie zaglądać, to można polować. 

Przy okazji zaglądam oczywiście do księgarni niezależnych, gdy jestem w Gorzowie lub Szczenie, jednak rzadko znajduję coś dla siebie, ponieważ albo nie ma tak wielu nowości, albo nie ma promocji, ale też ja dzielnie się trzymam swojej listy, więc to może być powodem. :) Warto też sprawdzać lumpeksy, czy second handy, ponieważ można tam wyczaić fajne książki/filmy/gry/gadżety. Na pewno nie nowe, ale dużo po angielsku i to całkiem fajnych. Ja tam nigdy nie trafiłam, ale Jarek cały czas coś znajduje skubany.

Cieszmy się tańszym kupowaniem, póki możemy, ponieważ słyszałam o tym, że w interesie wydawców oraz państwa jest wprowadzenie roku bez promocji, czyli przez rok od premiery nie kupimy książki taniej niż z rabatem - 5 %. Podobno ma to wpłynąć na niższą cenę książki, rozwój niezależnych księgarni oraz wydawnictw. O czytelnikach oczywiście ani słowa. ;) Wiecie, jak to się skończy? Bo raczej szanse na to, żeby ustawa w życie nie weszła są obecnie znikome... Skończy się to tak, że większość osób powściągnie się i poczeka ten rok, ponieważ ceny książek będą rosły, ponieważ drukowanie jest droższe, prowadzenie wydawnictwa oraz prawa autorskie etc., a po roku stwierdzi, że... w ogóle tej książki czytać nie chce, że była to zachcianka. Ja tak często miałam, gdy czekałam z zakupem i w końcu z niego rezygnowałam. Nie zapominając o tym, że w ciągu tego roku książka trafi do internetu, więc sobie jeszcze więcej osób ściągnie ją za darmo... Taka prawda. Jako przykład podano Niemcy oraz Francję, że tam to funkcjonuje. Ja powiem: pewnie, że to działa w Reichu i to świetnie! Tylko ile kosztuje tam książka? A no nowości od znanych autorów nie kupi się za mniej niż 19 euro, a cena waha się tak między 10-23 euro za tytuł. Niemcy również wkładają grubą kasę w promocje książek, o czym często piszę na swoim fanpage'u. gdy tylko coś zauważę, jak przykładowo w H&M, pierwsze osoby mogły dostać za darmo któryś z tomów "Akademii Mitu" w dniu premiery. Tak więc podsumowując... ja będę czekać, ponieważ mieszkając w Berlinie, to na pewno nie będę wypożyczała z biblioteki, a wiele osób również tylko kupuje, ponieważ nie ma innej możliwości lub lubi. Będzie w każdym razie zabawnie, o rozwoju wydarzeń będę informować.

A Wy znacie jeszcze jakieś inne miejsca, gdzie można tanio kupić książki?
Podziel się
Wszystkie obrazki z rebloggy.com
To pożegnanie. Ostatni wpis o książkach oraz filmach o Harrym Potterze. Niezwykle mnie smuci ten fakt, lecz na szczęście to nie koniec samego uniwersum Harry'ego Pottera. Już w 2016 roku możemy się spodziewać pierwszego filmu z serii "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć", a autorka nie wyklucza powrotu do tego świata po 2020 roku, jest więc na co czekać! Tradycyjnie wpis ten pełen jest spoilerów.

Film widziałam tylko trzy raz. Niestety niewiele pamiętam z tego, jak oglądałam "Insygnia Śmierci" po raz pierwszy. Drugi raz był w grudniu, a trzeci całkiem niedawno.

Harry Potter to wyjątkowe przedsięwzięcie. Nie było wcześniej czegoś takiego i nie będzie. Ktoś słyszał o ekranizacji tak długiej serii książkowej zrobionej z takim rozmachem? Percy Jackson ma zostać zamknięty w trzech filmach, a niektóre serie, jak "Dary Anioła" w ogóle nie wyszły poza pierwszy film. Od Harry'ego Pottera zaczęło się dzielnie ostatnich tomów na dwa i choć wiele osób na to narzeka, to w niektórych przypadkach naprawdę ma to sens. Harry Potter jest również jednym z ostatnich filmów, które robiono w większej części ręcznie, a nie komputerowo. Wszystkie te plany, jak Nora, Privet Drive, Hogwart, a w tym Pokój Życzeń, który zapełniono praktycznie wszystkimi rekwizytami zgromadzonymi przez dziesięć lat, Ministerstwo Magii itd., praktycznie wszystko to budowano, a potem często rozwalano, gdy wymagała tego fabuła. Ilość ludzi zatrudniona przy tym była przeogromna, a dopiero potem rozpoczęła era zielonego ekranu, gdzie teraz rzadko kiedy buduje się plany od zera z taką starannością o detale. Harry'ego Pottera również bardzo długo kręcono. Praktycznie każdy z filmów to dziesięć miesięcy na planie lub dłużej, a wszystko to z powodu pracy z młodzieżą, która musiała brać udział w lekcjach aż do 16-ego roku życia, a potem mogła to robić, jeżeli chciała i zapewniano do tego warunki. Teraz, gdy patrzę na ciekawostki na przykład na Filmwebie, to rzadko kiedy film kręci się dłużej niż trzy miesiące pod rząd.

Jak byłam młodsza, około szóstej klasy podstawówki, gdy do kin wchodził "Zakon Feniksa" naprawdę marzyłam o tym, żeby być częścią tego świata. Głupie, ale od czego są marzenia. Teraz mijają cztery lata od premiery ostatniego filmu, jednak Harry Potter żyje, muzeum w Londynie oraz parki rozrywki w USA i Japonii mają się coraz lepiej. Gadżety cały czas się sprzedają, a w sklepach dla geeków, czy księgarniach rzeczy dla fanów nie znikają z półek. Harry Potter jest właściwie jedną z niewielu ekranizacji, gdzie nie znajdziemy wydania filmowego książki, co jest dość niezwykłe. W czasie pisania tych wszystkich tekstów o Harrym Potterze myślałam nad aktorami, który brali udział w tym przedsięwzięciu. Dla osób dorosłych i starszych była to tylko część kariery, a dla wielu innych dopiero jej początek. Sprawdzałam na Filmwebie oraz Imdb, jak się sprawy mają i dla głównych aktorów nie wygląda sytuacja najgorzej, choć zdecydowanie Emma bryluje w towarzystwie (ostatnio dostała główną rolę w ekranizacji "Królowej Tearlingu", o której niedługo się wypowiem), choć oczywiście nie jest tutaj uwzględnione to, że wiele osób gra w teatrach, co absolutnie uwielbiam, jeżeli chodzi o Brytyjczyków. Nawet największe gwiazdy grają na deskach teatru. Zastanawiałam się również, jak to jest, ponieważ Harry Potter to "łatka", która do końca życia na nich zostanie. Nawet na planie statyści nie nazywali Daniela po imieniu, lecz mówili o nim per Harry. Ja uważam, że bycie pewnego rodzaju twarzą legendy to coś wspaniałego i patrząc po np. Tomie Feltonie niektórzy nie mają nic przeciwko, co jest naprawdę super.

Przyznam się do czegoś. Uważam się za feministkę, dlatego popieram jak najbardziej działania Emmy Watson w tym kierunku oraz podziwiam niesamowicie postacie kobiecie, które stworzyła J. K. Rowling. Jednym z dodatków do "Insygniów Śmierci" jest właśnie filmik "Kobiety w świcie Harry'ego Pottera". Autorka opowiada o tym, jak np. ktoś zarzucił, że Molly jest typową kurą domową, co ją bardzo zabolało, ponieważ niektóre kobiety wybierają taką drogę w życiu, że zostają w domu i opiekują się rodziną i to powinno być coś wspaniałego i docenianego. Wcale nie oznacza to, że są one słabe, czego owocem była scena, w której pani Weasley zabija Bellę. Tak z ciekawostek, to w "Insygniach Śmierci" znalazło się najwięcej "przekleństw", niż w pozostałych częściach, choć powinno się wydać to oczywiste, to i tak było oburzenie z powodu użytego przez Molly słowa "suka". Dodam od siebie, że aktorki świetnie się bawiły grając tę scenę.

Minerwa McGonagall to również jedna z bardzo silnych postaci kobiecych. Uwielbiam po prostu tę scenę. Snape chodzi i grozi, wyciąga różdżkę gotowy do ataku, a uczniowie nic, ale pojawia się profesor McGonagall i wszyscy pierzchają na boki. Genialnie to zrobiono. To jedna z moich ulubionych scen w "Insygniach Śmierci", a Minerwa jest jedną z moich ulubionych postaci. Może nie było jej wiele, a jednak zawsze miała w sobie charakter oraz siłę. 

Narcyza Malfoy to kobieta, dla której również rodzina jest najważniejsza, jak to jest w przypadku Molly Weasley. Pojawia się ona dopiero w "Księciu Półkrwi" i choć niewiele mogliśmy zaobserwować ją na ekranie, to widzieliśmy niesamowitą troskę o syna. Tak wielką, że Snape zadeklarował swoje życie. Tak wielką, że skłamała Voldemortowi, a następnie w pierwszej możliwej chwili zabrała swoje dziecko i ulotniła się z Hogwartu. Lubię myśleć, że tą cząstkę dobra Draco ma po swojej matce.

Nie widzieliśmy wiele na ekranie Lily Evans/Potter. Znamy ją właściwie tylko z wspomnień, głównie Snape'a. Jednak ona również wykazała się ogromną siłą oraz odwagą, gdy stanęła między synem, a Voldemortem, ponieważ ten nie chciał jej zabić... Przynajmniej w książce, teraz nie mogę sobie przypomnieć, aby w filmie padły słowa "Odsuń się, głupia." Swoją ofiarą chroniła pozostałą jej rodzinę przy życiu, a Petunia, mimo tego pozornego zła, podtrzymała swoją miłością moc tej magii.

Jednym z najważniejszych wątków w "Insygniach Śmierci" jest oczywiście poznanie prawdy o Snape'ie. Serio, to łamie moje serce, patrzenie tylko na te gify, a co dopiero przeżywanie tego za każdym razem, gdy oglądałam film, a następnie filmiki. Pewnie, gdy pierwszy raz poznawałam tę historię, to nie darzyłam Snape'a aż tak wielkim uczuciem, ale do niektórych rzeczy trzeba po prostu dojrzeć, aby naprawdę je zrozumieć. Snape na swój sposób troszczył się o Harry'ego i widać było, że fakt, że Dumbledore wiedział, że Harry musi zginąć kolejny raz złamał mu serce. Ciekawe jest również, że Lily użyła również słowa Always, gdy Harry zobaczył ją po raz ostatni trzymając w ręku Kamień Wskrzeszenia. Nieładnie tak grać z moimi emocjami!


Bitwa o Hogwart to epickie widowisko. Podoba mi się, jak wszystko przedstawiono i rozplanowane. Chwile prawdziwej grozy oraz akcji, a zaraz potem chwila przerwy w postaci wspomnień Snape'a. Trochę pozmieniano rzeczy przenosząc je na ekran, ale naprawdę podoba mi się, że walka Voldemorta oraz Harry'ego miała miejsce na dziedzińcu, a nie w Wielkiej Sali. Swoją drogą, to i Voldemort i Bella umarli w dość specyficzny sposób, rozsypując się w proch (?). To coś nowego, choć na pewno wygląda bardzo zjawiskowo.


Nie zabrakło w tej części również miejsca na romans. Z ciekawostek, gdy nagrywano pocałunek Hermiony i Harry'ego, który horkruks pokazał Ronowi, Rupert nie mógł przestać się śmiać i musiano go wyprosić ze studio. Dość długo nagrywano scenę pocałunku Rona i Hermiony, aż w końcu aktorzy wczuli się kompletnie w swoje role i wtedy wyszło wszystko idealnie. Uwielbiam też pocałunek Ginny oraz Harry'ego, choć nie ma go w książce.

Nie mogłabym nie wspomnieć o samym zakończeniu... Oczywiście fani, którzy przeczytali już książki wiedzieli, że prędzej, czy później aktorzy pojawią się na stacji, więc robiono podpuchy z cyklu zakładaniu na głowę trzem osobą worków, które nie były aktorami i ich ucieczce przed fanami. Ostatecznie jednak w filmie pojawiało się nagranie ze studio. Do kręcenia tej sceny używano specjalnych technik, a z ciekawostek żonę Draco Malfoya Astorię Greengrass zagrała jego partnerka w prawdziwym życiu  Jade Olivia. Scena jest naprawdę fajnie zrobiona, choć przyznam, że gry oglądałam film z siostrą po raz pierwszy, to spojrzałyśmy na siebie kątem oka i ryknęłyśmy śmiechem. Tak więc końcówka Harry'ego Pottera może być również dość zabawna.

Dodatki do filmu również nie zawodzą. Zrobione są w podobnej formie, co przy poprzedniej części podzielone na najważniejsze wydarzenia, gdzie szczegółowo pokazano np. scenę w banku Gringotta oraz wiele uwagi poświęcono samym goblinom. Słowo daję ogląda się te dodatki ze wzruszeniem, gdy widzi się, jak wszyscy są mili i uprzejmi. Wiele filmików daje kolejny wycisk emocjom, jak na przykład ten poniżej o ostatnich dniach różnych osób na planie. Z ciekawostek ostatnią rzeczą, jaką nakręcono była scena z Ministerstwa Magii z pierwszej części z wskakiwaniem do komików (jak mi się wydaje). I'm not crying, you're crying.
Jak jesteśmy przy dodatkach, to muszę wspomnieć dodatki do "Księcia Półkrwi", o których kompletnie zapomniałam, a konkretnie film "Jeden rok z życia J. K. Rowling", gdzie pokazano przygotowania do wydania ostatniego tomu i towarzyszące temu działania oraz emocje. Autorka opowiedziała wiele o sobie, o swoim dzieciństwie, wspomnieniach, inspiracjach. Podoba mi się, jak bardzo się otwarła i patrzę na nią w zupełnie innych sposób. Oczywiście od dawna podziwiałam J. K. Rowling, ale wydawała się mi taka... sama nie wiem nieprzyjazna, sztywna. Nadal to widzę, ale znam już wytłumaczenie. Naprawdę polecam ten film, jest on dość długi, ale fani autorki nie powinni go sobie odpuścić.

I to już koniec. Łamie mi to serce naprawdę, jednak wiem, że będę wracać do tej historii zawsze. Niektórych książek nigdy nie przeczytam drugi raz, innych filmów ponownie nie obejrzę. Na pewno jednak Harry'ego Pottera to nie spotka taki los.

"After all this time?
Always."
Podziel się
Wszystkie gify z rebloggy.com
Dzisiaj, gdy ekranizuje się serie książkowe, możemy się spodziewać, że ostatnia część zostanie podzielona na dwie. W przypadku Harry'ego Pottera jest to jak najbardziej zrozumiałe, gdyż "Insygnia Śmierci" są dość potężną książką (w tym momencie polecam zapoznać się z moim wpisem na temat książki). W sumie chyba od Harry'ego Pottera się to zaczęło? Dzisiaj przyjrzymy się bliżej części pierwszej filmu. Tekst zawiera mnóstwo spoilerów.

Pierwszy raz "Insygnia Śmierci" obejrzałam dopiero po lekturze książki, pewnej soboty z cztery lata temu i zajęło mi to cały dzień, siedzi mi w głowie liczba ośmiu godzin, ponieważ piekliłam się z tego powodu, gdyż oczywiście musiałam uważać, żeby mnie nie przyłapano, więc ciągle stopowałam, robiłam inne rzeczy i naprawdę przestraszyłam się, gdy Nagini zaatakowała Harry'ego w domu Bathildy Bagshot. To jest moment, w którym podskakuje się ze strachu. Poza tym widziałam "Insygnia Śmierci" jeszcze dwa razy, w tym jeden całkiem niedawno.

Bardzo uważnie obserwowałam wskazówki, które były dawne widzowi i uważam, że gdy się człowiek skupi, to całkiem zgrabnie można nadążyć za fabułą "zakulisową", jednak jest i wiele niejasności, jak wytłumaczenie, dlaczego horkruksami są akurat te przedmioty, a nie inne. Przedstawiono to logicznie, gdy Bella przestraszyła się, że bohaterowie byli w jej skarbcu, że to tam trzeba szukać i zrobiono z Harry'ego nadajnik, ale mimo wszystko bardzo mi tego wątku brakuje w filmach.

Jedną z najciekawszych scen w "Insygniach Śmierci" jest moment, w którym pojawia się siedmiu Potterów. Jest ona zabawna już w książce i bardzo podobnie pokazano ją w filmie. Na płycie z dodatkami oglądałam jej tworzenie, gdy Daniel po kolei wcielał się w każdą osobę naśladując ich ruchy, przez co na przykład Oliver i James Phelps mówili, że normalnie go pozwą. Przykładowo Herminę Daniel udawał raz, ale przy innych prób było nawet kilkadziesiąt. Jednak efekt, który widzimy na ekranie jest zachwycający oraz zabawny, nie ma co! Mimo ponurej atmosfery i odpowiedzialnego zadania, które muszą wykonać bohaterowie przemycono do "Insygniów Śmierci" garść zabawnych momentów, które doskonale równoważyły niebezpieczeństwa i powagę sytuacji. Nie było tego ani za mało ani za dużo, w sam raz!

Dość dziwna za to jest scena, w której Harry tańczy z Hermioną. Nie znajdziemy tego w książce (ani gdy ścinała mu włosy). Dziwna, ponieważ zaczyna się trochę niezręcznie, jednak potem robi się dość zabawna, aczkolwiek melancholijna. W tym momencie szukałam między tą dwójką zainteresowania sobą w głębszym sensie, ale widziałam tylko dwoje najlepszych przyjaciół i to było naprawdę piękne. Lubię obserwować Hermionę i Harry'ego razem na ekranie, ładnie poprowadzono ich wątek, choć myślę, że można by go wyciągnąć jeszcze bardziej na pierwszy plan, to i tak nie narzekam, ponieważ zwłaszcza w ostatnich trzech filmach jest on bardzo realistyczny i taki ujmujący.

Postać Hermiony została również ogólnie kolejny raz świetnie przedstawiona. W ogóle rzecz się ma do wszystkich postaci kobiecych w świecie stworzonym przez J. K. Rowling, ale to wypowiem się o innych przy drugiej części "Insygniów Śmierci". Gdyby nie Hermiona, to w ogóle nasi bohaterowie wylądowaliby nie wiadomo gdzie bez niczego przy duszy. Hermiona odpowiadała za miejsca, spakowała wszystko do torebki, już kilka dni przed weselem, w tym plecaki chłopaków. Swoją drogą, jak bardzo im na tym zależało, że nawet tego nie zauważyli? Przygotowała namiot, inne potrzebne rzeczy, a wszystko miała za sobą korzystając z technologi Doctora Who - is bigger on the inside. To ona logicznie myślała i przewidywała kłopoty. Naprawdę bez niej zginęliby pierwszego dnia, bo już śmierciożerców ściągnęli sobie na głowę. Jedną z najsmutniejszych scen w filmie jest moment, gdy Hermiona usuwa pamięć rodziców. Łezka się kręci w oku. Nawet jeżeli jej mamę gra Mama Stark.

Absolutnie cudowny jest sposób, w jaki pokazano baśń o trzech braciach. Nie spodziewałam się animacji, jednak zdecydowanie nie jest ona z tego typu 'dla dzieci'. Wciąż pozostaje w niej pewien mrok, który towarzyszy nam nieustannie od "Zakonu Feniksa". Animacja jest praktycznie czarno-biała, a postacie ostre i wyraziste. Naprawdę podoba mi się, że przedstawioną ją w całości w filmie oraz to, jak często możemy znaleźć w nim odwołania do niej. Oczywiście wszystkie one mają swój początek w książce, ale i tak scenarzysta zadbał o nawiązania, co bardzo mi się spodobało.

"Insygnia Śmierci" są jednym z najdroższych filmów w historii. Produkowano go ponad rok, a kręcono o ile się nie mylę 261 dni, czy coś koło tego, dłużej o miesiąc niż zakładano. Widać to też na podstawie efektów w obu częściach. Korzystano z nowych technik, jak przy kręceniu sceny z siedmioma Potterami, bawiono się efektami, jak przy teleportacji (więcej o efektach już w piątek). Według mnie wygląda to naprawdę świetnie, choć pominięto ten wątek w "Księciu Półkrwi".

Najbardziej brakuje mi w "Insygniach Śmierci" rozwinięcia wątku Stworka, ponieważ jest on bardzo piękny i wzruszający w książce, jak Stworek w końcu był szczęśliwy i dobry, gdy znalazł się pod odpowiednią opieką. W filmie nie wiadomo nawet za bardzo, dlaczego słucha się akurat Harry'ego. Szkoda, bo to według mnie ważny wątek, ale jak nie pokazano walki Hermiony o prawa skrzatów, to wiedziałam, że i tego raczej w filmie nie znajdę. Pobyt w Grimmauld Place niestety skrócono w ekranizacji do minimum, choć ładnie pokazano, jak Hermiona i Ron trzymali się za rękę przed snem.

Choć niewiele wiemy na temat życia pobocznych postaci i ślub Fleur z Billem może się wydawać trochę nie wiadomo skąd i dlaczego, to cieszę się, że pokazano ten moment. Również on równoważył wszystkie mroczne momenty serii, ponieważ miał w sobie mnóstwo światła. Podoba mi się bardzo scenografia, suknia Fleur i wszystkie te fioletowe dodatki. Szkoda, że Harry był sobą (w książce wypił eliksir wielosokowy), ponieważ brakowało mi momentu, w którym Luna go mimo wszystko rozpoznała.

Super jest również cały wątek Ministerstwa Magii, które uwielbiam po prostu z wyglądu. Mam na myśli zarówno to, jak go przedstawiono - mamy parę komediowych akcentów, ale również to, że jest bardzo zgody z książką, a efekty specjalne sprawiły, że wypada równie świetnie na dużym ekranie. Ciekawie się oglądało, jak zmieniono Ministerstwo. Odwiedziliśmy również nowe miejsca, które wypadały równie oszałamiająco.  Dzieje się w "Insygniach Śmierci" wiele, jest to w sumie jeden z moich ulubionych filmów.

Dodatki do "Insygniów Śmierci" są również bardzo interesujące. Zrobiono je w zupełnie innej formie niż poprzednie, dzieląc na najważniejsze wydarzenia, w których pokazywano, jak kręcono daną scenę, jak tworzono nastrój oraz scenografię, a w tym była między innymi scena śmierci Zgredka. Bardzo smutna i klimatyczna. Wypowiadali się aktorzy, niektórzy byli dopiero prezentowani, jak Bill Weasley. Opowiadano o tym, jak przerobiono jedną książkę na dwa filmy. Dodatkowo mamy filmik, w którzy główni aktorzy wybrali się razem na weekend pograć w golfa i opowiadali o swojej długoletniej przyjaźni. W końcu od "Kamienia Filozoficznego" do "Insygniów Śmierci" minęło aż dziesięć lat. Bardzo zabawny jest też filmik o tym, jak kręcono scenę w lesie, gdzie nasza trójka uciekała przed śmierciożercami, ponieważ aktorzy mieli z tego niezły fan i wykorzystali okazję do tego, aby się pościgać. Emma była najszybsza. ;)

Uwierzycie, że to już pięć lat?
Podziel się
Tytuł oryginału: Harry Potter and
the Deathly Hallows
Seria: Harry Potter
Tom: 7/7
Liczba stron: 778

Zbliżamy się ku końcowi. Myślałam, że tylko czytanie tej książki było bolesne, ponieważ to już koniec, ale pisanie o "Insygniach Śmierci" również nie należy do najłatwiejszych, zwłaszcza gdy jest tyle emocji z tym związanych. Tradycyjnie w tekście możecie spodziewać się spoilerów.

"Jakie to dziwne, że z lęku przed śmiercią serce szybciej pompuje krew, dzielnie utrzymując go przy życiu."

Pierwszy raz "Insygnia Śmierci" przeczytałam nie tak dawno, ponieważ było to niecałe cztery lata temu, co daje nam pełne cztery lata po premierze książki. Uwierzcie lub nie, udało mi się całkowicie uniknąć spoilerów do tego czasu. Oczywiście przeżywałam bardzo w 2008 roku, gdy książka została opublikowana, ponieważ wszyscy moi znajomi poszli na premierę o północy. Nie mogłam pożyczyć książki, ponieważ była ona wielka i nie miałabym, jak ją schować, a noszenie jej cały czas do szkoły tylko by ją zniszczyło. Zmuszona byłam czekać. Aż sytuację ocaliła A. W niemieckiej szkole miałam szafkę, do której A. mnie przyjęła. Mała szafka na trzy osoby i jeszcze cegła "Harry Potter i Insygnia Śmierci", które mogłam czytać w czasie wolnych godzin, czy przerw. Z tego powodu lektura "Insygniów Śmierci" zajęła mi dobre kilka miesięcy. Jest to solidna książka, a w szkole wcale tak dużo wolnego czasu się nie ma. Jest to chyba moje najmilsze wspomnienie ze szkoły, gdy czytałam siódmy tom Harry'ego Pottera w kafeterii. Po tylu latach bez odpowiedzi.

Uwielbiam "Insygnia Śmierci" i do tego właściwie mogłaby się skrócić ta opinia, jednak chcę się należycie "pożegnać". Oj, to naprawdę boli! Seria o Harrym Potterze jest unikatowa, drugiej takiej się nie znajdzie. Nie bez powodu nie przepadam za książkami o magii oraz czarowaniu, ponieważ są one po prostu kiepskie. Z tego powodu bardzo nie lubię porównywania na okładkach w stylu "Nowy Harry Potter". Ja wcale nie szukam zastępstwa! Już rozumiałabym polecenie w stylu "Dla fanów Harry'ego Pottera", ponieważ wiem, że jest dużo wspaniałych książek o walce dobra ze złem, ale po prostu... są książki o czarodziejach i jest Harry Potter. To jest jak osobny wszechświat, naprawdę. Minęło tyle lat od premiery ostatniej książki oraz ostatniego filmu, ale fascynacja tematem nie umiera, ale rośnie. Wszędzie znajdą się porównania, obrazki, cytaty. Tworzone są fan fiction, fan arty i nowe osoby poznają Harry'ego Pottera. Już nie raz widziałam wpisy o tym, jak to rodzice czekają, aby móc zapoznać swoje dzieci z Harrym Potterem i to jest naprawdę wspaniałe, ponieważ Harry Potter żyje.

"-Przecież on wcale nie podziękował! - oburzyła się Hestia. - Powiedział tylko, że Harry nie jest nikim! 
- Tak, ale w ustach Dudleya znaczy to tyle samo, co „kocham cię"."

"Insygnia Śmierci" to o wiele więcej niż tylko pogoń za horkruksami, jednak nie można nie podziwiać tego, jak wszystko się ze sobą ładnie i logicznie łączy. Czytanie siódmego tomu jest bardzo emocjonujące, zwłaszcza gdy nie wie się, co się wydarzy. Autorka zgrabnie dawała momenty akcji i chwile odpoczynku, w czasie których mogliśmy sobie wszystko poukładać i być przygotowanym na kolejne niespodzianki. Na pewno nie można powiedzieć, że "Insygnia Śmierci" są nudne, ponieważ właściwie od początku rozpoczyna się akcja, gdy Harry jest transportowany z Privet Drive do Nory. I już na samym początku opowieści ktoś umiera, a wiemy, że historia nawet nie zdążyła się rozkręcić...

Żałuję tak wielu osób, które pożegnaliśmy w tym tomie. Nie tak dawno, ponieważ drugiego maja była siedemnasta rocznica Bitwy o Hogwart. J. K. Rowling na swoim Twitterze wspomniała o Fredzie. Pocieszające jest to, jak autorka sama przeżywała te wszystkie drogie osoby, które zginęły we wszystkich książkach; jakie to musiało być trudne również dla niej. Pewnie, że chciałoby się to zmienić tak, aby najlepiej nikt nie zginął. Gdy czytałam "Insygnia Śmierci" drugi raz uderzyło to we mnie o wiele mocniej, gdy rozpoznałam kolejnych zmarłych, którzy umknęli mi ostatnio... Colin Creevey, Ted Tonks, Tonks, Remus Lupin, Severus Snape, Zgredek, Lavender Brown... Jednak między innymi dzięki temu opowieść ta ma tak wielkie przesłanie.

"- Przez te wszystkie lata?
- Zawsze."

Zakończenie wątku Severusa Snape'a jest naprawdę piękne, choć sama J. K. Rowling jest dość oburzona i niezadowolona z tego, że ludzie tak bardzo uwielbiają Draco Malfoya, czy Severusa Snape'a. Nie jest fanką wybielania "złoczyńców". Jest to ogólnie bardzo ciężki wątek; miłości, która przetrwała śmierć; zranienia przez prześladowania w szkole, które odbiły się potem na młodym chłopcu, który popełnił największy błąd swojego życia. Podwójne życie, które mogło w każdej chwili skończyć się torturami i śmiercią. Ochrona chłopca, który jak się okazało od początku miał zginąć... Nie jest to wątek idealny, ale w tym właśnie jest jego tragiczne piękno.

"Wiele twarzy, zarówno w pociągu, jak i na peronie, zwróciło się w stronę Harry'ego. 
- Na co oni tak się gapią? - zapytał Albus, który razem z Rose wystawił głowę przez okno przedziału. 
- Nie przejmuj się - odrzekł Ron. - Na mnie. Jestem bardzo sławny."

Zakończenie Harry'ego Pottera zostało napisane kilka lat przed tym, jak opublikowano "Kamień Filozoficzny". Można to odczuć w trakcie czytania, ponieważ jest w tym fragmencie coś innego. Przyznam, że byłam naprawdę wzruszona za każdym razem, gdy czytałam "Insygnia Śmierci" (czyli tylko dwa razy!), choć dla niektórych może się to wydawać lekko sztuczne, to jednak ja zdecydowanie miałam łzy w oczach. Dowiadujemy się równocześnie wiele i niewiele, ale na szczęście autorka cały czas dzieli się z czytelnikami różnymi ciekawostkami na temat świata Harry'ego Pottera odpowiadając na pytania na swoim Twitterze (ostatnio podała imię i nazwisko Jęczącej Marty), pisząc opowiadania i wypowiadając się w wywiadach na ten temat. W 2010 roku powiedziała, że przewiduje powrót do Harry'ego Pottera, ale nie wcześniej niż w 2020 roku. Obecnie napisała scenariusz do pierwszej części ekranizacji książki "Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć", której bohaterem jest autor książki. Ten film na pewno odkryje przed nami kolejne tajemnice czarodziejskiego świata. Tym razem na pewno nie zabraknie mnie w kinie!

Dodam jeszcze ciekawostkę na temat epilogu. W momencie, w którym Harry "umarł" zginęła część duszy Voldemorta, która w nim żyła, dlatego ostatnie zdanie, które mówi nam, że blizna nie bolała Harry'ego od wielu lat wcale nie jest tak wiążące, ponieważ nawet gdyby Voldemort przeszedł obok niego, to by tego nie poczuł, ponieważ nie miał z nim już tej więzi. J. K. Rowling potwierdziła jednak, że Voldemort definitywnie nie żyje.

"Nie żałuj umarłych, Harry. Żałuj żywych, a przede wszystkim tych, którzy żyją bez miłości. Wracając, możesz sprawić, by mniej dusz zostało okaleczonych, mniej rodzin rozdartych. Jeśli uważasz, że jest to powód, dla którego warto wrócić, musimy się na razie pożegnać."

Od polskiej premiery książki "Harry Potter i Insygnia Śmierci" minęło już siedem równych lat, a od światowej prawie osiem. Jeżeli ktokolwiek z Was nie czytał jeszcze książek o przygodach Harry'ego to mogę Wam to po prostu polecić kolejny raz. Są dobre książki i jest Harry Potter.

Najlepsze cytaty z "Insygniów Śmierci" znajdziecie na moim tumblr'ze: Nicole's quotes.
Podziel się
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Blogerka. Studentka. Mieszkanka Berlina. Whovian. Slytherin. Cheerleaderka Riordana.
Dowiedz się więcej

“Reading is one of the joys of life, and once you begin, you can't stop, and you've got so many stories to look forward to.”

Benedict Cumberbatch

Znajdź mnie

  • Facebook
  • Instagram
  • Tumblr
  • Youtube

Kontakt

Dowiedz się więcej

Niedługo na blogu

Moja kolekcja Funko popów
Moja przygoda ze Skupszopem
Unboxing ostatniego World of Wizardry
Rick Riordan prezentuje
King of Scars

Polecane

  • W jakiej kolejności czytać książki Ricka Riordana?
    Książki Ricka Riordana są obecne w moim życiu od ponad siedmiu lat. Bez nich prawdopodobnie nie byłoby tego bloga. Zaczęłam czytać se...
  • Streszczenie: Złodziej Pioruna - Rick Riordan
    Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mo...
  • Najciekawsze wydania Harry'ego Pottera
    Wygląd książki jest bardzo ważny, choć zapytani o to, mówimy, że nie można oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy bronimy ulubionej powi...
  • Trudno dostępne książki i ich wznowienia
    Cześć! Życie jest piękne i proste, gdy czyta się głównie świeżutkie premiery książkowe - są dostępne na wyciągnięcie ręki i to w wielu f...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 1/2
    Witam! Wasze piękne oczka Was nie mylą. Poniżej znajdziecie streszczenie pierwszej części scenariusza fan fiction zatytułowanego "...
  • W jakiej kolejności czytać książki Philippy Gregory?
    Philippa Gregory to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek beletrystyki historycznej (choć pisze również książki czysto historyczn...
  • Szkoła w Niemczech
    Budynek A Dzisiaj będzie trochę inaczej, bardziej prywatnie(?), ponieważ na Waszą prośbę opowiem Wam trochę o mojej szkole, jak to wszys...
  • Rewatch Gry o Tron przed premierą ostatniego sezonu!
    2019 rok. Luty. Zostały tylko dwa miesiące do premiery ósmego, ostatniego sezonu Gry o Tron. Napięcie powoli wzrasta, a do sieci przecie...
  • Pajączek na rowerze - Ewa Nowak
    Liczba stron : 216 Z Oli jest niezłe ziółko. Nie znosi szkoły, a tym bardziej nauki i jest wulkanem energii. Łukasz jest jej przeciwień...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 2/2
    Witajcie! Oto nadeszła sobota! Oznacza to nie tylko, że właśnie rozpoczęłam cudowne ferie, ale również najwyższy czas zmierzyć się z drug...

Archiwum

  • ►  2019 (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (17)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (42)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2016 (120)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (8)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (17)
  • ▼  2015 (161)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ▼  maja (18)
      • Zdobycze książkowe - maj 2015 r.
      • Modowe kolorowanie - Marie Perron
      • Revenge (Zemsta) - sezon 4
      • Próba Żelaza - Cassandra Clare, Holly Black
      • Fasolkowe wyzwanie - Fasolki Wszystkich Smaków (Be...
      • Gdzie kupować najtaniej książki?
      • Harry Potter i Insygnia Śmierci część 2 - film
      • Harry Potter i Insygnia Śmierci część 1 - film
      • Harry Potter i Insygnia Śmierci - J. K. Rowling
      • Jak kupować książki najtaniej?
      • Harry Potter i Książę Półkrwi - film
      • Między życiem a życiem - Jessica Shirvington
      • Harry Potter i Książę Półkrwi - J. K. Rowling
      • Harry Potter i Zakon Feniksa - film
      • Przedpremierowo: Maybe Someday - Colleen Hoover
      • Harry Potter i Zakon Feniksa - J. K. Rowling
      • Zdobycze książkowe
      • Harry Potter i Czara Ognia - film
    • ►  kwietnia (18)
    • ►  marca (18)
    • ►  lutego (18)
    • ►  stycznia (20)
  • ►  2014 (266)
    • ►  grudnia (19)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (26)
    • ►  września (17)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (23)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (26)
    • ►  lutego (28)
    • ►  stycznia (28)
  • ►  2013 (270)
    • ►  grudnia (23)
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (23)
    • ►  września (21)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (22)
    • ►  maja (29)
    • ►  kwietnia (22)
    • ►  marca (31)
    • ►  lutego (20)
    • ►  stycznia (19)
  • ►  2012 (135)
    • ►  grudnia (11)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (15)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (11)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (3)

Ulubione

  • Mirabelka
    Historia sąsiadów? - Wrony
    1 dzień temu
  • Gosiarella
    Książkowe premiery stycznia!
    3 tygodnie temu
  • Patrycja W.
    Wyzwanie filmowe na 2023
    3 tygodnie temu
  • eM
    Zagraniczne zapowiedzi: czerwiec, lipiec 2022
    6 miesięcy temu
  • Korvo
    Premiera: Mindf*ck - Christopher Wylie
    2 lata temu
  • Patrycja
    Tajemnice "Lasu na granicy światów" Holly Black [Premiera]
    2 lata temu
  • Blair Blake
    Na skraju złowrogiego Boru, albo Wybrana Naomi Novik
    3 lata temu
  • Abigail
    Kryminał kulinarno-muzyczny
    3 lata temu
  • Harry Potter Kolekcja
    Regulamin konkursu "Twój Simon"
    4 lata temu
  • Julia
    Małe rzeczy, bez których sobie nie radzę
    6 lat temu
  • Alicja
    Lair of Dreams
    7 lat temu
  • Wydawnictwo Jaguar
    Cena sztywna jak trup
    7 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Deviantart

Dziękuję za zrobienie pięknego logo!
Wszystkie komentarze zawierające linki są moderowane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

WAŻNE

Wszystkie opinie i recenzje zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody nakopiowanie całości lub ich fragmentów bez mojej wiedzy i zgody (na podstawie Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Licznik odwiedzin

Obserwatorzy

Copyright © 2012 Sophie & Bucherwelt