Tytuł oryginału: The 5th Wave Czas trwania: 1 h 52 min Premiera: 15 kwietnia 2016 (Polska) 14 stycznia 2016 (świat) Ocena: 8/10 |
Pojawienie się niezidentyfikowanego obiektu na niebie było tylko początkiem. Najpierw obcy odebrali ludziom elektryczność, a następnie zdziesiątkowali populację ziemi powodując powodzie, klęski żywiołowe oraz wywołując zarazę. Czwarta fala przywróciła pamięć uśpionym agentom, którzy mieli za zadanie wyłapanie i wybicie pozostałych ludzi. To świat, w którym żyje Cassie, poszukująca młodszego braciszka, z którym została rozdzielona oraz Zombie, szkolony do walki z Obcymi.
Przed rozpoczęciem się filmu byłam trochę niepewna. "Piąta fala" to książka napisana bardzo dobrze i wcale nie najprostszym językiem, dodatkowo autor posługiwał się specyficznym słownictwem, np. nazywając czwartą falę uciszaczami. Jednak ekranizacja jest niezwykle przyjemna w odbiorze i ucieszyłam się, że nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem oryginalnej wersji.
Wszystkie gify z tumblr.com |
Muszę jednak powiedzieć, że nie wszystkie efekty specjalne w filmie były tak wspaniałe. Najbardziej rozczarowało mnie wyobrażenie Obcych, które było na równi ohydne, co niezbyt przekonujące, jeżeli chodzi o realność ich wielkości... Ciężko to opisać bez zobaczenia tego, jednak na pewno powiem, że jak na film, który tak znakomicie pokazał zniszczenie ziemi, wyszło im takie marne science fiction z praktycznie najważniejszą rzeczą... Pomyślałam z goryczą o elegancji wyglądu kosmitów z "Intruza" Meyer. Dodam, że statek kosmiczny również mnie nie powalił.
Wyjątkowo słabo wyszła również ważna scena, w której Cassie rozdzieliła się ze swoim braciszkiem. Nie mam już pojęcia, jak dokładnie wyglądało to w książce, ale wydaje mi się, że nie było to wcale tak, jak pokazano ją w filmie. Za to moja ulubiona scena, to ta, w której Evan wyszarpuje Cassie pistolet z dłoni - niezły trik!
Cassie... Z jednej strony podziwiam tę dziewczynę, a z drugiej strony mam uraz do tego imienia, a nie pomaga fakt, że Chloë Grace Moretz wygląda tak podobnie do bohaterki, która mnie do niego zraziła. Jednak zaskakując mnie Chloë zagrała bardzo dobrze i nie wywoływała wcale odruchów wymiotnych, jak w "Jeśli zostanę". Nawet, co jest wielkim komplementem, uważam, że zwłaszcza pod koniec filmu wygląda wyjątkowo ładnie!
Bardzo lubiłam Evana w książce. Była to tajemnicza oraz intrygująca postać, a w filmie... no nie mogłam na niego patrzeć. Jego wygląd był dla mnie wielkim zaskoczeniem, zwłaszcza że nie wiem czemu, ale w głowie miałam Toma Feltona z jego szczupła sylwetką i jasnymi włosami. Ringer, która ma odgrywać najważniejszą rolę w kolejnej części trylogii również niespecjalnie mnie zachwyciła, nie mówiąc o tym, że zastanawiam się, jak to wszystko przedstawią, gdy "Bezkresne morze" ma inną główną bohaterkę, a końcówka filmu zapowiadała coś innego.
#zaklepany |
Polubiłam książkę, mocno spodobał mi się film - na tyle, aby po obejrzeniu natychmiast chcieć zobaczyć go ponownie i rozważać wybranie się do kina raz jeszcze - i mogę polecić obie pozycje, choć tradycyjnie już w odwrotnej kolejności.