Sophie & Bucherwelt
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca
  • Recenzje
    • Autorami
    • Tytułami
    • Filmów i seriali
  • Przeczytane
    • 2012-2017
    • 2018
  • Kolekcja Ricka Riordana
  • Różne
    • Zdobycze
    • Must have
    • Miesiąc z...
    • Jak zacząć blogować?
    • Oceny

Tytuł oryginału: Reckless: Lebendige Schatten
Seria: Reckless
Tom: 2
Ilość stron: 465
Wydawnictwo: Literacki Egmont
Gatunek: Literatura młodzieżowa, Fantasty

Jakub Reckless udowodnił, że powodowany miłością do brata potrafi dokonać cudów, za które teraz przyjdzie mu słono zapłacić... Wypowiedzenie imienia Czarnej Nimfy sprowadziło na niego Klątwę jej siostry Czerwonej Nimfy. Chłopak nosi na sercu ćmę, która bolesnymi ugryzieniami będzie pozbawiać jego pamięć poszczególnych liter imienia, a gdy Jakub zapomni je całkowicie, umrze. Wraz z Lisicą postanawia znaleźć antidotum. Próbował już dosłownie wszystkiego, jego ostatnia nadzieja to legendarna kusza, zdolna unicestwić jednym strzałem całe armie lub... ożywić zmarłego. Niestety nie tylko Jakub poluję na kuszę... Rozpoczyna się wyścig, w którym uczestniczy również jeden z najlepszych Łowców Skarbów w Świecie za Lustrem...

Pisarka Cornelia Funke, nazywana niemiecką Rowling, jest autorką dobrze znaną i cenioną w Polsce. To właśnie ona wykreowała "Atramentową Trylogię" oraz "Króla Złodziei"(już niedługo nowe wydanie powieści!), a jej najnowsza seria "Reckless" podbija serca kolejnych osób. Niepozorna okładka, która nie wszystkim może przypaść do gustu, skrywa pełną magii, baśniową treść. Nie oceniajcie książki po okładce, ponieważ możecie stracić szansę na wejście do tego niezapomnianego Świata za Lustrem...

Wydarzenia w "Nieustraszonym" rozgrywają się w krótkim odstępie czasu po zakończeniu "Kamiennego ciała". Autorzy często mają tendencję do dokładnego wręcz streszczania poprzednich tomów, co bywa naprawdę irytujące, gdy się przesadzi. Na szczęście Corneli Funke udało się przypomnieć czytelnikom, co ważnego się już zdarzyło w ciekawszy sposób. Czytam dużo książek, ale naprawdę rzadko zdarza się, by zapomniała, o co w ogóle chodziło w fabule jakieś powieści. To szczegóły mi umykają, choć zachowuję obraz całości. Autorka w "Nieustraszonym" wspominała o wydarzeniach z części pierwszej w zgrabny, pasujący do poszczególnych sytuacji sposób. Krótko, rzeczowo, na temat, przypominając szczegóły, które naprawdę czytelnik mógł zapomnieć. Podoba mi się takie podejście!

Choć Jakub Reckless jest Łowcą Skarbów, nie mieliśmy okazji w pierwszym tomie obserwować go 'w akcji', gdy przemierzał krainy Świata za Lustrem szukając magicznych przedmiotów i nieustannie narażając się na niebezpieczeństwo. "Nieustraszony" właśnie się na tym skupia, co z miejsca czyni książkę ciekawą. Z niesłabnącym zainteresowaniem chłonęłam kolejne szczegóły serwowane przez autorkę, która poruszała i wplatała najróżniejsze znane mi z dzieciństwa baśnie i historie, nie tylko nadając im nowego znaczenia, ale wprowadzając własne elementy, które uczyniły te opowieści bardziej mrocznymi  a co za tym idzie o wiele bardziej poruszającymi i interesującymi! Nie potrafię słowami opisać klimatu, który udało się w "Nieustraszonym" stworzyć autorce, to trzeba przeczytać i pokochać samemu!


Nie mogło w powieści zabraknąć również cudownych, wykonanych ręcznie przez autorkę rysunków, które pojawiają się na początku i końcu każdego rozdziału. Szkice są oczywiście adekwatne do treści. Każdy obrazek to swojego rodzaju zagadka, zachęta do zgadnięcia odpowiedzi na pytanie, jaki ten rysunek ma związek z treścią danego rozdziału. Czy podejmiesz się tego zadania?

Emocje, które wywołują przyśpieszone bicie serca, strach, zagadki, mroczne baśnie i bohaterowie, którzy na pewno pozostaną na długo w pamięci czytelnika, wszystko to i znacznie więcej znajdziecie w "Nieustraszonym". Kolejna książka Corneli Funke, którą miałam przyjemność poznać, zachwyciła mnie równie mocno, a nawet bardziej niż tom pierwszy serii "Reckless". Przepadłam i teraz będę tęsknie wyglądać tomu 3, na pewno nie zapomnę tak szybko o tym świecie i o przeżytych tam przygodach... Polecam tą niesamowitą historię każdemu! Czytaliście inne książki autorki? Pokochacie "Reckless"! A może jesteście fanami serialu "Dawno,dawno temu"(Once Upon a Time)? W takim razie niezwłocznie weźcie się za "Kamienne ciało", pierwszy tom opowieści, ponieważ właśnie znaleźliście książkę, która posiada podobny klimat! Zachęcam Wam z całego serca! :)

Ogólna ocena: 10/10.

Reckless: 1. Kamienne ciało RECENZJA ~ 2. Nieustraszony ~ 3. Tytuł nieznany

Pokochałam jeszcze mocniej świat serii "Reckless" dzięki Panu Maciejowi. :)
Podziel się
"Zemsta, której pragniesz będzie twoja we właściwym momencie."

„A Teraz Jego Wachta się Zakończyła”. Właśnie tak zatytułowany jest czwarty odcinek trzeciego sezonu „Gry o Tron”, który zwiastował epickie sceny z Matką Smoków Daenerys, ale zaskoczył widzów nie tylko tym. Pięćdziesiąt minut przepełnione było wrażeniami, momentami zapierającymi dech w piersi, niespodziewanymi wydarzeniami oraz niezapomnianym głosem z trailera, którymi mówił: „Minęło sporo czasu mój stary przyjacielu”. Kto był adresatem tych słów?

Mówi się, że Natalie Dormer (Margaery Tyrel) jest urodzona do roli królowej. Widzowie mogą znać ją z serialu „Dynastia Tudorów”, gdzie odgrywa równie znaczącą postać. Młoda Margaery owinęła sobie Joffreya wokół palca w krótszym czasie, niż ktokolwiek mógłby się tego spodziewać. Zrobiła coś, czego Cersei nie potrafiła dokonać przez te wszystkie miesiące. To król rządził, a raczej terroryzował królestwo i podporządkował sobie królową regentkę, a nie na odwrót. Cersei nie może znieść porażki, nie wiedząc nawet, co w planach ma Margaery oraz seniorka rodu – Lady Olenna.
Oczywiście jestem fanką książek George’a Martina, ale oglądanie serialu bez przeczytania „Nawałnicy Mieczy” ma dla mnie swego rodzaju zaletę. Nie wiem, co wydarzy się w większości wątków, odczuwam o wiele intensywniej emocje, ogólnie „Gra o Tron” wywiera o wiele większe wrażenie na mnie, czyli osobie, która „Nawałnicę Mieczy” ma przed sobą, gdyż co rusz jestem zaskakiwana wydarzeniami. Jednak z czytania książek z sagi „Pieśni Lodu i Ognia” na pewno nie zrezygnuję. W końcu już w drugim sezonie pojawiły się znaczące odstępstwa od fabuły „Starcia Królów”, a i znana jest powszechnie prawda, że książki zawsze są lepsze od ekranizacji. Choć ta szczególna ekranizacja ma poziom najlepszy z możliwych.
Co oprócz emocji, niesamowitej akcji i faktu, że jest to ekranizacja jednej z najbardziej epickich serii fantasty wnosi nam jeszcze serial „Gra o Tron”? Oczywiście niesamowitych aktorów, ale nie tylko… Czy skupiliście się choć przez chwilę na tle opowieści, miejscach, w których toczy się akcja i samych kostiumach? Już takie „szczegóły” zapierają dech w piersiach. Wszystko dopracowane w najmniejszych detalach, różnorodne suknie, relikty, a nawet przedmioty codziennego użytku! To robi ogromne wrażenie, zachwyca dbałością i niejednokrotnie przepychem, ale na szczęście w pozytywnym sensie.
Dwie najważniejsze akcje tego odcinka to handel Dany z właścicielem Nieskalanych oraz pogrzeb jednego z mężczyzn z Nocnej Straży oraz konsekwencje tego zdarzenia. Zima jest coraz bliżej, a wszystkie Wrony już odczuły tego skutki. Niektórzy nie mogą pogodzić się z tym, w jakiej znaleźli się sytuacji i próbują rozwiązać ją na swój własny sposób. W czwartym odcinku dochodzi praktycznie do rzezi, której nikt nie spodziewałby się po członkach Nocnej Straży. Już nie mogę doczekać się rozwinięcia tego wątku!
"Smoki nie są niewolnikami."
Napięcie wisi w powietrzu przez cały odcinek, choć nie można tego określić „ciszą przed burzą”, ponieważ w epizodzie czwartym wiele się dzieje. Jednak wszystkie te wydarzenia w większym lub mniejszym stopniu przyćmiła Dany i epickie zakończenie, jakie można już swobodnie nazywać elementem charakterystycznym odcinka tego sezonu. Emilia Clarke (Daenerys Targaryen) pokazała po raz kolejny, jak znakomitą jest aktorką. To trzeba zobaczyć i przeżyć. Dracarys!

Ogólna ocena: 10/10.

Recenzja powstała dla portalu Upadli.pl
Podziel się


Seria: Arisjański fiolet
Tom: 1
Liczba stron: 399
Gatunek: Paranormal romance
Dodatek: płyta CD
Wydawca: Warszawska Firma Wydawnicza


"Świat, w którym nic nie jest takie, jak było.
Widok był przygnębiający.
Nieruchome kikuty drzew, brunatne, posępne, martwe…
Przed domem porzucony samochód, obok rozpadająca się szopa. Wszystko pokryte warstwą wulkanicznego pyłu.
Po plecach przebiegł mi dreszcz, gdy zdałam sobie sprawę, że mój świat umarł."

Asteroida, która uderzyła w ocean zmieniła wszystko. Świat, który znaliśmy nie istnieje. Po dziesięciu latach mieszkania w schronie głęboko pod ziemią 18-letnia Emily Walker postanawia wyjść na powierzchnię. Ostatni rok był wyjątkowo ciężki dla niej i jej matki, generator przestał pracować, co oznaczało brak prądu i dostępu do bieżącej wody. Zostanie w schronie skończyłoby się powolną, acz nieuchronną śmiercią. Tuż po wyjściu dziewczyna prawie wpada pod jadący samochód, którym kieruje młody chłopak o pomarańczowej skórze i fioletowych oczach. Emily ucieka, ale zostaje trafiona tajemniczym pociskiem i budzi się w szpitalu. Prawdziwym, działającym szpitalu. Czy to tylko piękny sen?

Macie ochotę na dobrą paranormalną historię z romansem i nutką postapokaliptycznej fantastyki?  Może chcecie przeczytać coś świeżego i ciekawego? A do tego od polskiego autora? W takim razie mam dla Was odpowiednią książkę! "Cisza", czyli pierwszy tom serii "Arisjański fiolet" i równocześnie debiut polki Poli Pane. Powieść została stworzona na wzór matematyczny, można więc powiedzieć, że był to takowy 'eksperyment', który moim zdaniem dobrze wypalił!

Fabuła "Ciszy" zaskakiwała mnie na każdym kroku. Najpierw autorka serwuje nam wizję świata po apokalipsie, żeby za moment osadzić akcję w powoli odbudowującym się mieście, gdzie ludzie przy pomocy przybyszy z innej planety powoli odbudowują ekosystem. Świetny pomysł! Tego się naprawdę nie spodziewałam. Zakładałam, że będzie to kolejna historia o trudzie życia w zniszczonym świecie, a tutaj Emily ląduje w prawdziwej oazie na ziemi pośród pustyń, gdzie normalnie chodzi do szkoły, aby przydać się w przyszłości społeczeństwu. Każda jednostka w tym nowym świecie jest ważna. Był to interesujący zabieg, który mi się spodobał, ponieważ to było coś innego!

Widać, że Pola Pane pomysł miałam i dobrze go dopracowała. Naprawdę chciałabym, żeby wszyscy debiutanci pisali książki na takim poziomie. Choć różnorodnej fantastyki czytam całkiem sporo, to jednak nie poznałam aż tak dużo historii o kosmitach, dlatego wizja autorki na istoty przycinające ludzi anatomią, a jednak się od nich różniące pod względem emocjonalnym była niezwykle interesująca. Otóż nasi Arisjanie nie mają uczuć, ani tych dobrych ani tych złych. Są uprzejmi, mili, ale nie potrafią nienawidzić i... kochać.

Emily po dziesięciu latach odosobnienia po raz pierwszy zaczyna odkrywać siebie, jako już nie małą dziewczynkę, czy nawet nastolatkę, ale młodą kobietę, która chce kochać i być kochaną. Nadrobić stracony czas. Niestety dziewczyna wybiera niewłaściwy obiekt uczuć i doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Korin, Arisjanin nigdy jej nie pokocha. Mimo to Emily go pragnie, co on odwzajemnia, lecz tylko pod fizycznym względem. Tylna okładka informuje, że "Cisza" zawiera opisy scen erotycznych, których ja fanką nie jestem. Nie powiem, że zostało opisane to źle, właściwie całkiem na poziomie, bo czy chcę, czy nie nieraz i nie dwa natknęłam się na trochę erotyki w książkach, ale po prostu nie przepadam za takimi scenami i wątpię, żebym się przemogła w najbliższym czasie.

Sami bohaterowie są ciekawi i różnorodni. Emily to postać od początku budząca sympatię, będąca dobrą narratorką. Ogólnie przyjemnie czytało się o jej losach... do czasu. Na początku wybuchowość i ognisty temperament dziewczyny bawił na swój sposób i czynił Emily inną w porównaniu do tych wszystkich tworzonych na jedną modłę głównych bohaterek paranormalnych historii. Jednak co za dużo, to niezdrowo! W pewnym momencie dziewczyna zaczęła działać mi na nerwy tym, że dosłownie co chwilę 'wybuchała' gniewem, czy zazdrością. Myślę też, że była aż zbyt utalentowana w zupełnie różnorodnych aspektach. Troszeczkę, ale jednak, ponieważ Emily nie dość, że dobrze gra na gitarze i śpiewa, to jest geniuszem matematyczno-fizycznym. Według mnie jest taka delikatna, cienka linia, która jest pomiędzy bohaterką ciekawą, a irytującą. Emily balansuje na tej granicy.

"Cisza" bez wątpienia jest dobrym, interesującym debiutem. Pomysł autorki naprawdę mnie zauroczył i wciągnął. Aż chce się czytać takie książki! To, co jeszcze czyni pierwszy tom "Arisjańskiego fioletu" wyjątkową lekturą jest płyta CD z piosenkami Emily w wykonaniu rockowego zespołu Rayne. Trzeba dodać, że są to solidne i melodyjne nagrania. Polecam i książkę i płytę!

Ogólna ocena: 8/10.

Za możliwość lektury i dedykację dziękuję pięknie autorce. :) 

Podziel się
Tytuł oryginału:  Demonglass
Seria: Dziewczyny z Hex Hall
Tom: 2
Liczba stron: 320
Gatunek: Młodzieżowe
Wydawca: Otwarte

„– To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę. 
– Ojejku, Cross, jak widzę, minąłeś się z powołaniem. Zostaw w spokoju demony i weź się za pisanie poezji miłosnej.
 – Przymknij się – mrucząc, schylił głowę do kolejnego pocałunku”.

 Po burzliwym semestrze w Hex Hall Sophie jedzie na wakacje do Londynu. Teraz, kiedy wie, że jest demonem, nie ma szans na spokojny wypoczynek. Na dodatek pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie.

„Nigdy nie wiadomo do jakiego stopnia decyzje, które podejmujemy wpłyną na nasz los, bo są to na ogół decyzje nie znaczące.”

Druga część serii "Dziewczyny z Hex Hall" to kolejny przykład tego, że książek takich, jak ta jest mnóstwo. Schematy, powielane po raz 21434835 wątki, wcale nie tak zabawna bohaterka, jak mogłoby się wydawać i dość sprzeczny opis. Najpierw jest napisane "To, co nas łączy, stanowi jedyną prawdę w moim życiu. Tylko ty jesteś w nim prawdziwa. I mam już dosyć udawania, że cię nie pragnę.", a następnie mamy "pojawia się zabójczo przystojny Archer Cross, który skradł serce Sophie i... czyha na jej życie." O tak, kocham paranormalne romanse i ich logikę!

Jestem trochę wredna, wiem, ale tylko trochę, bo w sumie książkę czyta się dość przyjemnie, szybko i równie szybko zapomni się o czym była. Ot kolejna lektura, która większego wpływu na życie czytelnika nie ma. Nie ma tutaj wstrząsających człowiekiem wydarzeń, nie ma zachęt do przemyśleń, "Diable szkło" to, jak poprzedniczka "Dziewczyny z Hex Hall" to po prostu odmóżdżająca historia, która świetna jest na odpoczęcie od naprawdę poruszających książek.

Myślę, że gdybym przeczytała "Diable szkło" kilka lat wcześniej to również by mi się nie spodobało. Lubię fantastyczne historie, ale nie wszystkie, a zwłaszcza te, które podjeżdżają mi osobiście pod horror. Teraz możecie się śmiać, lecz demony to po prostu nie mój temat. Nigdy nie był i nigdy nie będzie.

„Tęsknota bywa strasznie dołująca. Bo niby człowiek godzi się z utratą drugiego człowieka, opłakuje go i po sprawie, a tu nagle BUM! Wystarczy błahostka i raptem cały ten okropny żal powraca ze zdwojoną siłą.”

Trzecia część serii w Polsce się nie pojawiła i nie zanosi się, żeby ten stan się zmienił. Przez chwilę nawet chciałam przeczytać zakończenie tej historii, ale ostatecznie większej ochoty na to nie mam. Zrobię to kiedyś na pewno, ponieważ nie lubię zostawiać otwartych serii, ale to w przyszłości. Podsumowując "Diable szkło" jest ciekawsze od pierwszej części, ale tylko troszeczkę. Raz naprawdę poczułam się zaskoczona, pozostałe wątki były jasne w momencie, gdy autorka pierwszy raz nieśmiało je zasugerowała. Myślę, że osoby, które czytały serię "Dziewczyny z Hex Hall" przed kilkoma laty będą wspominać ją miło, lecz teraz nie zrobi aż takiego wrażenia na osobach, które mają za sobą kilkanaście baaardzo podobnych książek.

Ogólna ocena: 7/10.

Dziewczyny z Hex Hall: 1. Dziewczyny z Hex Hall RECENZJA~ 2. Diable szkło ~ 3. Spell Bound
Podziel się

Tytuł oryginału: The Invaders
Seria: Drużyna
Tom: 2
Data premiery: wrzesień 2012
Liczba stron: 438
Wydawca: Jaguar

Hal poradził sobie z próbą i udowodnił, że mimo mikrej postury zasługuje na miano prawdziwego wojownika... Cóż jednak z tego, skoro niedługo później chłopak podpadł oberjarlowi i całemu rogatemu towarzystwu. Dopiero teraz Czaple znajdują się w prawdziwych opałach! Hal ma tylko jedną, naprawdę niewielką szansę, by oczyścić imię swoje i swej drużyny – musi dopaść i schwytać człowieka odpowiedzialnego za całe nieszczęście, złodzieja Zavaca... Czaple dopną swego lub zginą, próbując – niestety, wzburzone morza i grasujący po nich piraci sprawiają, że to drugie wydaje się bardziej prawdopodobne...


„- Eee... w takim razie mamy problem – odezwał się Jesper, podnosząc do góry rękę. - Ja nie pływam. Ja tonę.
- Ale ja pływam. I będę ci towarzyszył.
- Wspaniale – odparł Jesper sarkastycznie. - Będziesz mógł patrzeć jak idę na dno.”


To się nazywa pech! Na przekór wszystkiemu drużynie Czapli udało się wygrać zawody, co dawało mi w przeszłości przepustkę do zostania wielkimi wojownikami. Jednak już tej samej nocy ich przyszłość nie dość, że legła w gruzach, to dosłownie odpłynęła im sprzed nosa. Chłopcy nie są w ciemię bici, więc nie mają zamiaru się poddać i wyruszają w pościg, który może się zakończyć w nieoczekiwany sposób...

"Udawaj, że masz władzę, a ludzie ci ją dadzą."

Po dość krótkim czasie zabrałam się za tom drugi serii, mając nadzieję, że nie spotka mnie jakieś gwałtowne przeskoczenie w czasie, jak to się miało w przypadku 'Zwiadowców', gdy akcja zaczynała być naprawdę interesująca. Na szczęście "Najeźdźcy" rozpoczynają się dosłownie tuż po zakończeniu "Wyrzutków". Choć czytałam tom pierwszy niedawno to i tak stęskniłam się za bohaterami, których bardzo polubiłam! Jestem osobą, która wręcz pochłania książki, tak więc mam wiele postaci, różnorodnych imion, nazwisk, cech szczególnych do zapamiętania. Co się sprowadza do tego, że niejednokrotnie po miesiącu nie potrafię powiedzieć, jak miał na imię główny bohater, ponieważ zwyczajnie nie zapadł mi w pamięć! Tutaj myślę, że nie będę miała takiego problemu, ponieważ Czaple trudno jest zapomnieć.

„Można zmienić portki. Można zmienić zdanie. Ale pogody nie da się zmienić.”

John Flanagan umie pisać, temu nie zaprzeczy nikt. Język jest tak klarowny, przystępny i ciekawy, że jego książki czyta się szybciutko i z przyjemnością. Autor z powodzeniem tworzy nowe postacie, obok których czytelnik nie może przejść obojętnie. Rzadko znajdziemy w powieściach Flanagana bohaterów, którzy nie wzbudzają w nas, czytających żadnych emocji. Bardzo ciekawy wątek dotyczył jednego z nowych charakterów w "Najeźdźcach", dziewczyny imieniem Lydia, która typowo "nie zdawała sobie sprawy z wielkości swojej urody". Serio? Czasami się zastanawiam, co autor lub autorka chce takim zabiegiem osiągnąć. Może podkreślić skromność? Jednak zastanawiam się, co złego jest w tym, że dziewczyna jest ładna i zdaje sobie z tego sprawę? To nie czyni wszystkich od razu próżnymi! Uważam, że dodaje człowiekowi poczucia wartości we własnych oczach. Czy to jest złe?


„Au! – wrzasnął Ulf. – Za co? – Skakał tak wysoko, jak tylko potrafił, i klaskał rękami z całych sił.
-Mój błąd – odparł Thorn – Myślałem, że to twój brat.
- A, w takim razie w porządku.”

Jak często zdarza się Wam nie tylko uśmiechnąć do książki, ale też wybuchnąć śmiechem? "Drużyny" nie powinno czytać się w publicznych miejscach, ponieważ niektóre fragmenty potrafią doprowadzić do płakania ze śmiechu. Teraz wyobraźcie sobie, jak patrzyli na mnie ludzie w pociągu... To jest ogromny plus książki i za to już pokochałam tą serię! Czasami chce się dla odmiany przeczytać właśnie takie książki, które rozluźniają i bawią czytelnika. Nie trzeba się martwić i głowić. Choć oczywiście akcja budzi napięcie, a niektóre fragmenty mrożą krew w żyłach, to "Najeźdźcy" mimo to nie są 'ciężką' lekturą.

Podsumowując: "Najeźdźcy" utrzymują poziom pierwszej części, choć oceniłam je troszkę niżej, to jednak nie powiem, że książka mi się nie spodobała. Bo tak nie jest! Jest to świetna młodzieżowa seria fantastyczna, która jestem pewna, że wciągnie niejedną osobę. Już nie mogę się doczekać lektury "Pościgu"!

Ogólna ocena: 8/10. 

Drużyna: 1. Wyrzutki RECENZJA ~ 2. Najeźdźcy ~ 3. Pościg  



Poznałam dalsze przygody Czapli dzięki wydawnictwu Jaguar. :)

Podziel się

Tytuł oryginału: Angelfall
Seria: Angelfall
Tom: 1
Data premiery: 17 kwietnia 2013 r.
Liczba stron: 308
Wydawca: Filia

Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry.  Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. 


Ogólna ocena: 6/10.

Pięknie dziękuję wydawnictwo Filia za możliwość lektury. :)
Podziel się

Tytuł oryginału: Origin
Data premiery: 15 listopad 2012 r.
Liczba stron: 505
Gatunek: Science fiction
Wydawca: Wilga

"Geneza" została okrzyknięta hitem jeszcze przed publikacją, a gdy pojawiła się w Polsce od razu zdobyła pozytywne recenzje i dobre oceny, dzięki czemu książka bardzo mnie zainteresowała. Trzeba przyznać, że okładka do najpiękniejszych nie należy, a opis jest dość enigmatyczny, jednak wszystko nabiera symbolicznego znaczenia wraz z lekturą kolejnych stron...

"Jesteś doskonała."

Pia to pierwsza nieśmiertelna istota, jaką stworzono. Jest ponadprzeciętnie szybka, posiada super słuch, jej skóry nie przebije dosłownie nic i jest odporna na wszystkie trucizny świata. Marzeniem 17-letniej dziewczyny jest dołączenie do grupy naukowców i poznanie sekretu, dzięki któremu obecnie może żyć wiecznie. W tym celu spędza całe dnie na nauce, a raz na kilka miesięcy przechodzi niezapowiedziane testy, których prawdziwego znaczenia nawet nie podejrzewa... 

Dziewczyna jest kompletnie odizolowana od świata w obozie pośrodku dżungli nazwanym Little Cambridge i nie ma pojęcia o życiu, a miasto jest dla niej tylko definicją ze słownika. Nigdy nie opuściła terenu kampusu, jednak pragnienie to od zawsze było głęboko w niej, ukryte i cierpliwe. Gdy pewnego dnia nadarzyła się okazja, Pia nie zwlekała i wymknęła się do Dżungli, gdzie poznała Eio, tubylca i syna jednego z naukowców, który twierdzi, że gdy dziewczyna pozna sekret swojego powstania, nic już nie będzie takie samo.

"Geneza" ma ponad 500 strona, ale naprawdę jest to lektura maksymalnie na dwa wieczory. Ja pochłonęłam ją w ciągu 4-godzinnej jazdy pociągiem i to z przerwami. Książkę czyta się bardzo szybko, a to dzięki prostemu, przystępnemu językowi, choć niejednokrotnie pojawiały się różne łacińskie nazwy i fizyczne określenia, to autorka przedstawiła to wszystko bardzo zrozumiale i interesująco. Zawsze można się czegoś ciekawego dowiedzieć. Mogę Was zapewnić, że mimo faktu, że Pia obraca się wśród naukowców to książka nie jest trudna do ogarnięcia, a tym bardziej nudna.

Debiut Jessici Khoury to historia jednotomowa, napisana w pierwszoosobowej narracji i posiadająca naprawdę przyzwoity styl. Nie czułam się, jakbym czytała debiutancką powieść. Właściwie nawet nie wiedziałam, że takową jest, dopóki nie wyczytałam tego na okładce, tak więc pod tym względem historia jest na poziomie. Autorka ma dobry pomysł, opowieść układa się w logiczną, intrygującą całość ze wstrząsającym zakończeniem i wszystko byłoby pięknie, gdyby nie główna bohaterka i "wątek miłosny".

Ostatnio mam chyba pecha, bo trafiam na same postacie żeńskie, których nie potrafię polubić. Pia była dla mnie próżna. Co z tego, że nie zapomina niczego, co kiedykolwiek zobaczyła i usłyszała, jak jest pyszałkowata, a do tego nudna? Inteligencja, wcale nie czyni człowieka mądrym, czy doświadczonym, tak więc miała być bystra, nie znająca świata dziewczyna, a wyszła pyszna smarkula, która jedynie jest pewna swojej 'wyjątkowości'. Na szczęście czasami autorce udało się to naprawić tym, że Pia była też dobra i gotowa do poświęceń na swój sposób.

Najbardziej jednak 'leży' w "Genezie" romans. Dawno nie czytałam o relacji tak sztucznej i suchej.   Dla mnie w ogóle mogło nie być tego wątku. Była sobie Pia i był sobie Eio, spotkali się, znali 2 dni, ale nie to mnie dziwi, tylko fakt, że czytałam o tych pocałunkach i napięciu, którego... po prostu nie było! Autorce zupełnie nie wyszło opisywanie tego, tak więc cały romans wyszedł, jakby wepchnięto go na siłę.

Podsumowując "Geneza" to książka, która ma swoje mocne strony, takie jak solidna i ciekawa fabuła oraz znakomicie opisane miejsce akcji, ale też duże minusy, którymi są dla mnie kreacja głównej bohaterki i jej pierwszy 'romans'. Książki jednak ocenić niżej po prostu nie mogę, bo miło spędziłam z nią czas, więc polecam "Genezę" wszystkim osobom, których zainteresuje ta historia. :)

Ogólna ocena: 8/10.

Za możliwość odkrycia ceny nieśmiertelności dziękuję Grupie Wydawniczej Foksal.
Podziel się
Kolejny już odcinek trzeciego sezonu „Gry o Tron” zaskakuje i wstrząsa widzem na każdym kroku. Kto ma za sobą „Nawałnicę Mieczy” będzie na pewno zaskoczony o wiele mniej, jednak Ci, którzy książki nie czytali nieraz otworzą usta ze zdumienia. Przed Wami „Droga Kary”.

Odcinek rozpoczyna się od pogrzebu dziadka młodego króla Robba Starka. Twórcy zrobili z tego w pewnym sensie komediowy moment, których nie zabraknie w trzecim epizodzie. Nie samymi bitwami człowiek żyje, prawda? Robb pokazał na co go stać, rozmowa między nim, a Edmure’m Tully, bratem Catlyn Stark to bardzo dobry fragment. Niestety potem otrzymujemy minutę szurania krzesłami, demonstrację władzy, dla mnie osobiście zbędną, zwłaszcza, że odcinki miały być dłuższe o 10 minut, a zrobiły się krótsze o ten czas. Mam nadzieję na solidną poprawę pod tym względem w kolejnych epizodach.

"-Powiedział, żebym pozwoliła mu umrzeć.
-Po śmierci nie ma panów."

Daenerys zdecydowała się na zakup 8 tysięcy Nieskalanych, najlepszych wojowników na świecie. Według właściciela niewolników, stać ją na około stu-pięćdziesięciu, a za co kupi resztę? Zapłata, którą proponuje Dany zaskoczy niejedną osobę, jednak Matka Smoków na pewno ma jakiś plan w zanadrzu. Emilia Clarke wypadła po prostu świetnie w tym odcinku, dosłownie można odczuć jej potęgę i władzę.
Do najciekawszych wątków w odcinku należą bez wątpienia momenty pomiędzy Jaime’m Lannisterem i Brienne. Rodzące się powoli porozumienie jest niesamowicie intrygujące, ponieważ nikt by takiego rozwoju sytuacji na pewno nie oczekiwał. Po raz drugi końcówka odcinka przypadła w udziale właśnie Jaime’mu. Tego nie mógł nikt przewidzieć, zwłaszcza gdy sytuacja zdawała się zmierzać w zupełnie innym kierunku. Ostrzegano tego rycerza nie raz, że pewność siebie może go zgubić…

Odcinek 3 jest jeszcze lepszy od dwóch poprzednich. Powoli zbliżamy się do półmetku sezonu, a akcja jeszcze nie zdążyła się rozkręcić na dobre, dlatego możemy oczekiwać jeszcze więcej zwrotów akcji w kolejnych epizodach. W „Drodze Kary” nie zabrakło oczywiście Jona Snowa i Dzikich oraz przezabawnej sceny między Podrickiem i Tyrionem Lannisterem, która po prostu rozkłada na łopatki. Odcinek godny jest obejrzenia, choć te 50 minut mija zdecydowanie zbyt szybko.

Ogólna ocena: 9/10.


Recenzja powstała dla portalu Upadli.pl
Podziel się
Seria: Atlanci
Tom: 1
Data premiery: 8 kwietnia 2013 r.
Liczba stron: 590
Wydawca: Azyl

Opis: Młoda Dalema w 17. cyklu życia dowiaduje się o zdumiewających przedmiotach i budowlach, których istnienia nikt nie potrafi jej wyjaśnić. Z jednej strony jest otoczona ludźmi, którzy reprezentują ogromną wiedzę oraz władzę i nie boją się jej wykorzystywać, a z drugiej strony - spiskowcami, których motywów działania nie rozumie. Czy będzie chciała poznać te tajemnice? Jak mocno pożąda wiedzy, a jak bardzo marzy o władzy? W jaki sposób powinna interpretować zachowania najbliższych jej osób? Jak silne jest jej pragnienie miłości Zamira i dlaczego równocześnie się jej obawia?


Kim byli Atlanci? Czy Atlantyda to mit? Czego możemy się dowiedzieć o naszych początkach? Jak wytłumaczyć zdumiewające do dziś monumenty dawnych cywilizacji? W jaki sposób rozszyfrować zagadki sprytnie poukrywane w tej niesamowicie wciągającej historii? Czy ogranicza nas tylko nasza wyobraźnia? A może jest coś jeszcze? Odliczanie właśnie się zaczęło...

Kakrachan to pierwszy tom serii 'Atlanci' i równocześnie debiut nie tylko autora, ale i wydawnictwa Azyl. Książka intryguje. Tajemniczy opis, jeszcze bardziej zagadkowy autor ukryty pod pseudonimem Olis Nari Lang. Pozycja rozbudziła szalenie moją ciekawość, ponieważ ostatnio czytam chętnie wszystko, co jest inne, fascynujące, a do tego zainteresowało mnie samo ocieranie się o gatunek literacki historical fiction. Odliczanie właśnie się zaczęło... Tylko do czego?

"Dziś, moje dziecko, ty nie dbasz o nic. Ale pamiętaj, że czas zmienia nas i sprawia, że rzeczy i sprawy zupełnie teraz nieważne z upływem cykli jednak nabierają znaczenia." (strona 243)

Pierwsze trzy strony momentalnie przykuwają uwagę czytelnika. Osobiście uwielbiam zagadki i tajemnice, dlatego spodobał mi się taki intrygujący wstęp 'rozbudzający apetyt' na więcej. Następnie mamy mapę świata z tajemniczymi punktami i wreszcie właściwą treść książki. Wszystko tutaj jest inne. Zaczynając od zagadkowych kropek, linii i okręgów, które pojawiają się nad numerem każdego rozdziału, a kończąc na słownictwie. Można powiedzieć, że jest prostsze, ale nie w sensie, że książka ma banalny język, ale w takim, że mieszkańcy określają niektóre rzeczy nazwami bezpośrednio z nimi związanymi np. jeden księżyc to miesiąc, jeden cykl to rok itd. Większości łatwo się domyślić, ale inne dość długo były dla mnie zagadką, dlatego właśnie zabrakło mi słowniczka na końcu książki. Byłby to pewnym ułatwieniem.

Intrygi, spiski, tajemnice, rozdziały, gdzie bohaterowie nie są nawet raz wymienieni z imienia oraz niepokojące fragmenty, wszystko to znajdziecie w Kakrachanie. Oraz oczywiście
Dalemę, główną bohaterkę, która w ogóle nie przypadła mi do gustu. Niestety dziewczyna była dla mnie po prostu nieciekawa, dość zaślepiona, i zamknięta na coś głębszego, na rzeczy, które wymagały więcej niż logicznego umysłu, dlatego niejednokrotnie mnie irytowała, a kiedy indziej była mi całkowicie obojętna. Ciężko jest stworzyć świetnego bohatera, a czytelnicy bywają wybredni. Mi zabrakło czegoś w Dalemie, co sprawiło, że nie mogłyśmy się polubić, ale kto wie, może dziewczyna zdobędzie serce kogoś innego?

Co za dużo, to nie zdrowo, mówi mądre przysłowie i w pewnym sensie pasuje do treści pierwszego tomu serii, ponieważ dostajemy dużo pytań, jeszcze więcej niedopowiedzeń i całą masę zmyłek. Wszystko pięknie, ja bardzo lubię takie zabawy autora z czytającymi, gdzie czytelnik musi się choć trochę wysilić, pomyśleć. Dwuznaczności i symbole, wszystko to wciąga, ale czytelnicy oczekują też odpowiedzi, na które czekałam i czekałam, ale się nie doczekałam. Kakrachan się skończył, owszem wyjaśniono jeden wątek, ale to dla mnie za mało, a to z powodu, że jako osoba, która czyta naprawdę sporo książek w miesiącu nie dam rady sobie tego wszystkiego zapamiętać, aby przy następnych częściach rozwiać wątpliwości. Wiem, że to dopiero początek historii, ale jednak przydałoby się trochę więcej wyjaśnień i odpowiedzi.

"Dziecko, życie nie jest czarno-białe. Trzeba przejść przez marność, unurzać się w nieszczęściu, by osiągnąć choć na krótką chwilę tę odrobinę szczęścia." (strona 395)

Kakrachan ma sporo stron, które jednak czyta się całkiem przyzwoitym tempem, a do tego bardzo przyjemny, mniejszy format, więc książkę można swobodnie wszędzie za sobą zabierać, co nie zawsze jest możliwe z większym formatem powieści o podobnej objętością. Pierwszy tom serii 'Atlanci' ma swoje plusy i minusy, ale ogólnie jestem zadowolona z lektury. Nie wiedziałam do końca, czego się spodziewać, jednak książka jest napisana naprawdę na poziomie z ciekawą historią zachęcającą do myślenia, więc jestem pewna, że Kakrachan zdobędzie serce i uznanie wielu czytelników. 

Ogólna ocena: 7/10

Seria Atlanci:
1. Kakrachan
2. Wyspa sześciu pierścieni

Przeżyłam Wybór dzięki uprzejmości wydawnictwa Azyl.

Podziel się
Drugi odcinek 3 sezonu 'Gry o Tron' zatytułowany "Ciemne skrzydła, ciemne słowa"("Dark Wings, Dark Words) to przede wszystkim wprowadzenie kilku nowych bohaterów oraz powrót starych, których zabrakło w premierowym epizodzie. Zauważalne jest również znaczne zwiększenie akcji, co sprawiło, że ten odcinek spodobał mi się bardziej niż pierwszy.
Mogłabym wykrzyknąć nareszcie! Rodzeństwo Reedów, które należało do moich ulubionych postaci w "Starciu Królów" pojawiło się wreszcie w serialu. Wprowadzono ich w nietypowy sposób, ale tajemniczość i magia, która temu towarzyszyła sprawiła, że wyszło to niespotykanie dobrze, więc nie ma co narzekać. Jojen Reed od początku kreowany jest na o wiele bardziej tajemniczego chłopaka niż jest w książce, który ma za zadanie wprowadzić Brana w świat magii i nauczyć go kontrolowania daru, który był mu dany. 'Gra o Tron' to serial fantastyczny, a jednak mało w nim samych fantastycznych elementów, dlatego każda taka scena witana jest z ciekawością i dosłownie entuzjazmem, ponieważ trzeba przyznać, że wkłada się w ich wykonanie szczególnie dużo pracy, więc efekty są świetne.

Zastanawiała mnie, dlaczego większość widzów i czytelników nie lubi postaci Sansy, która to zaczyna powoli i nieśmiało zdobywać moją sympatię. Owszem zachowuje się czasami irracjonalnie i głupio, a do tego jest naiwna, co nie miara, ale dziewczyna ma obecnie 15 lat, o czym często zapominam, więc nie można od niej wymagać aż tak wiele. Poprowadzenie jej wątku wydaje mi się coraz bardziej interesujące, a rozmowa między Sansą, Margaery Tyrell i jej babcią należy do najciekawszych momentów w całym odcinku. Wszystkie emocje zostały wyjątkowo dobrze przedstawione przez Sophie Turner(Sansa), to przerażenie było nie tylko widoczne gołym okiem, ale i słyszalne w głosie. "On jest potworem". W tym momencie widz zaczyna się zastanawiać, czy za szczerość nie przyjdzie jej czasem słono zapłacić. Za to młoda Margaery szybko zyskuje uwagę Joffreya, a w czasie ich kontaktów napięcie aż jest wyczuwalne w powietrzu. To jedne z najlepszych fragmentów w epizodzie! Zwłaszcza, że Cersei czuje, że coś jest na rzeczy, a młody Król postanawia to zignorować. Co z tego wyniknie?

W drugim odcinku spotkamy również Aryę, która na swej drodze spotka żołnierzy Bractwa Bez Sztandaru. Dziewczyna znana jest z ognistego temperamentu Starków, ale jest bezpieczna, dopóki inni nie znają jej prawdziwej tożsamości. Nie mogło więc zabraknąć iskrzącej od napięcia końcówki odcinka, gdy zostaje jednak rozpoznana przez znajomą nam postać...
Podsumowując, odcinek 2 tego sezonu jest na pewno lepszy od premierowego epizodu, ale również nie jest to szczyt możliwości twórców serialu. Zakończony chwilą ogromnego napięcia, dodaje smaczku oczekiwaniu na kolejny odcinek.


Ogólna ocena: 8,5/10.


Recenzja powstała dla portalu Upadli.pl
Podziel się
Tytuł oryginału: The Prisoner of Cell 25
Seria: Michael Vey
Tom: 1
Data premiery: 12 kwietnia 2013 r.
Liczba stron: 362
Wydawca: Fabryka Słów


Opis wydawcy: Jestem Michael Vey. Jestem więźniem samego siebie.
To moja historia. Może trochę dziwna, lecz moja.
Mam 14 lat i jestem zwyczajnym nastolatkiem, jakich wielu. Jak ty i twoi rówieśnicy.
Czasem zwracam na siebie uwagę przez moją chorobę – zespół Tourette'a – spokojnie, da się z tym żyć!
Mam w sobie coś jeszcze – prąd elektryczny. Nie wszyscy o tym wiedzą. To czyni mnie wyjątkowym. Z tego właśnie powodu ktoś stara się mnie złapać.

Pierwsza książka dla młodzieży znanego i cenionego w Polsce autora Richarda Paula Evansa zelektryzowała zapowiedziami internet. Na pewno przynajmniej raz rzuciła się Wam w oczy okładka czy tytuł. Być może czytaliście inne książki tego pisarza, a teraz jesteście ciekawi, co tym razem stworzył, albo tak, jak ja jest to Wasza pierwsza styczność z tym nazwiskiem. Sam opis jednak ciekawi, fascynuje, a łagodna, błękitna okładka przykuwa wzrok... Zobaczmy więc, co skrywa wnętrze powieści "Więzień celi 25".

"W areszcie było jeszcze troje innych uczniów: dwóch chłopców i jedna dziewczyna. Byłem mniejszy od każdego z nich i jako jedyny nie wyglądałem, jak morderczy psychopata."

Poznajcie Michaela Vay'a. 14-letniego chłopca, który jest drobniejszy dosłownie od wszystkich, przez co trójka 'złych i dużych, szkolnych opryszków' się na nim uwzięła. Michael właśnie trafił do dyrektora, gdzie zostaje ukarany za to, że wepchnięto go do jego własnej szafki. Lepsze jest jednak zostawanie 4 tygodnie po szkole, niż naskarżenie na oprawców i narażenie się na większe nieprzyjemności. Chłopcy i tak myślą, że Michael ich wkopał, więc postanawiają zabrać mu spodnie i gacie, żeby wracał do domu nagi od pasa w dół. Po prostu typowa amerykańska szkoła. Jednak Michael zdecydowanie nie jest typowy. Nie wytrzymuje presji i 'częstuje' trzech chuliganów solidną porcją prądu. Wie, że przez to może być zmuszony znów się przeprowadzić, ale chłopak ma po prostu dość bycia szkolną ofiarą. Jednak to dopiero wierzchołek góry lodowej problemów, które wywoła spotkanie z dziewczyną podobną do niego samego...

Po pierwsze: pomysł. "Więzień celi 25" przez większość książki zajeżdża mi X-Manami, ale to na szczęścia na plus! Jestem wręcz zachwycona pomysłem i takim dogłębnym przerobieniem tematu tego, jaki wpływ na ludzki organizm może mieć prąd i jak wiele ma różnorodnych zastosowań. Richard Paul Evans odrobił lekcje i wszystko schludnie przedstawił. Bardzo lubię gatunek science fiction, więc z wielkim zainteresowaniem pochłaniam kolejne szczegóły, które co najważniejsze dla mnie: miały sens i były logiczne. Nie cierpię, gdy historia jest grubymi nićmi szyta, a sam autor ma owszem jakiś pomysł, ale pisze z głowy bez przygotowania, a nie można opierać fabuły tylko na domysłach. Tutaj całość była pięknie dopracowana, logiczna, choć też pisarz nie odkrył jeszcze wszystkich, swoich kart...

Po drugie: bohaterowie. W powieści występuje młodzież od lat 14, co daje się czasami wyraźnie odczuć. Według mnie autor troszeczkę zbyt idealizował, jakby nie było, dzisiejszych amerykańskich nastolatków, którzy niekiedy zachowywali się, jak niewinne 7-letnie dzieci, aby zaraz potem odgrywać 20-letnich bohaterów. Większość czasu nie zwracałam jednak uwagi na to, ile mają lat, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Trochę obawiałam się infantylności, ale całość wyszła całkiem na poziomie. Autor wykreował wiarygodne, różnorodne postaci, a mimo tego, że jest tych osób kilkanaście to bez trudu można wszystkich spamiętać.

Po trzecie: styl i narracja. Lubię i to bardzo, gdy narracja dla odmiany jest prowadzona z punktu widzenia chłopaka w pierwszej osobie. Zawsze jest to ciekawe doświadczenie, tak więc w "Więźniu celi 25" to mi się spodobało. Gorzej ze stylem. Nie wiem na ile procent to wina tłumaczenia, a na ile samego autora, ale spodziewałam się o wiele lepszego stylu u pisarza, który napisał tyle książek, a do tego najwidoczniej dość dobrych, żeby raz trafić na pierwsze miejsca bestsellerów, a dwa sprzedawać prawa do filmów na podstawie książek! Tak więc rozczarowałam się, szału nie ma pod tym względem.

"Więzień celi 25" to nie jest może najbardziej oryginalna książka świata, większość fabuły już gdzieś była, autor idzie dość schematycznie z akcją, ale wybaczamy, ponieważ to pierwsza książka dla młodzieży i naprawdę źle nie jest. Do tego stylem powieść nie powala, ale nie mogę powiedzieć, że nie napisana lekko, a lektura była naprawdę sympatyczna i szybka. Ponarzekałam, ale książka mi się podobała i polecam serdecznie wszelakiej młodzieży oraz fanom X-mana. :)

Ogólna ocena: 9/10.

 Michael Vey:
1. Więzień celi 25
2. Rise of the Elgen
3. Battle of the Ampere
Podziel się
Tytuł oryginału: The Host
Gatunek: Science fiction
Premiera: 5 kwietnia 2013(Polska)
Czas trwania: 2 godziny 5 minut
Główne role: 
Saoirse Ronan - Melanie / Wanda
Jake Abel - Ian O'Shea
Max Irons - Jared Howe
Diane Kruger - Łowczyni
William Hurt - Jeb

Oficjalny opis filmu: Przyszłość. Panowanie na Ziemi przejął niewidzialny wróg. Najeźdźcy opanowali ludzkie ciała umieszczając w nich Dusze, dla których ludzie są jedynie żywicielami. Dusze są z natury dobre, spokojne i łagodne. Melanie - jedna z ostatnich wolnych istot, zostaje schwytana, a w jej ciele umieszczona zostaje Wagabunda. Jest to doświadczona dusza, która zamieszkiwała już na siedmiu planetach. Jej zadaniem jest poznanie wspomnień Melanie i odkrycie, gdzie jeszcze ukrywają się buntownicy czyli wolni ludzie. Zadanie okazuje się jednak o wiele trudniejsze niż można było przypuszczać. Melanie jest wyjątkowo silną osobowością i toczy z Wagabundą walkę o panowanie nad ciałem i umysłem. Co więcej - z czasem - Wagabunda poznaje wspomnienia dziewczyny o ukochanym mężczyźnie i sama zaczyna odczuwać coś dziwnego… Wkrótce Melanie i Wagabudna zawrą swoisty pakt i wyruszą na pustynię w poszukiwaniu mężczyzny bez którego nie potrafią żyć…
"Intruz" jest jedną z moich ulubionych książek, więc bardzo cieszyłam się na wieść o tym, że będzie ekranizacja. Dajcie dwóch przystojniaków i przyzwoitą Melanie, a będę szczęśliwa. Niestety z przerażeniem obserwowałam wybieranie głównej trójki, a potem zobaczyłam w gazecie zapowiedź... Na szczęście, a może i nie(?) w tym "pisemku" pracują bardzo niekompetentne osóbki, które napisały same bzdury o fabule filmu. Chociaż, jak to zobaczyłam, to już miałam w ogóle zamiar sobie darować, a to dlatego, że było napisane: po pierwsze, że Dusze nie mają uczuć(?!!!), a po drugie, że Łowcy przypominają wampiry ze Zmierzchu... Co ja miałam sobie myśleć po takiej "zapowiedzi"? Innymi słowy byłam nastawiona raczej negatywnie, ponieważ przede wszystkim nie chciałam, żeby ekranizacja "Intruza" była tak kiepska, jak to miało się w przypadku "Zmierzchu". Mimo wszystko poleciałam na premierę i okazało się, że i tak miałam rację(powoli zaczynam myśleć, że będę się trudzić przepowiadaniem przyszłości...), choć na szczęście nie we wszystkich aspektach.
Saoirse Ronan w ogóle nie pasowała mi do roli Melanie, która była śniadą, wysoką i wysportowaną kobietą. Biegnięcie 6 godzin nocą to dla niej nie był problem, a tutaj dano takie chucherko... Aktorkę widziałam już w innych filmach i według mnie grą aktorką to ona nie powala, ale w filmie wypadła... bardzo dobrze. Okej, wyrzuciłam to z siebie i niniejszym przysięgam już nigdy nie narzekać na wybór aktorów zanim nie zobaczę filmu, bo Katniss mi się spodobała, a i Wanda wyszła świetnie. Pod względem aktorskim praktycznie nie mam żadnych zażaleń. Wszystko wyszło cacy, gra aktorska na światowym poziomie, Nawet nie narzekam tak bardzo, że Ian nie był czarnowłosy, ponieważ Jake Abel wymiata!

Sam film będzie, a właściwie jest cudowny i świetny, ale moim zdaniem tylko dla osób, które nie czytały książki. Ja skończyłam "Intruza" 2 dni przed pójściem do kina i pewnie dlatego tak narzekam. Jest to w końcu ekranizacja, a nie adaptacja powieści, więc oczekiwania są większe. Poza małymi zmianami, na które trzeba przymknąć oko, są też według mnie wielkie uproszczenia. Nie wybaczę po prostu spłycenie związku Ian-Wanda, który jak to dobrze powiedziała eM, polega tylko na 'paczeniu'. W książce przedstawiono to tak pięknie i wzruszająco, a w filmie nie, choć był na to czas, wiem, że był, ponieważ zamiast tego pododawano jakieś wydumane sceny, których nie było w książce, żeby zwiększyć tempo, co według mnie było absolutnie niepotrzebne. Drugim minusem jest niepokazanie żadnej z innych planet, a tam wspominano raz, czy dwa, a w książce był to mocny punkt opowieści.
"Intruz" nie wypadł źle, ale też mnie nie powalił na kolana. Poziom zgodności z książką oceniam, jako średni, co jest moim największym zarzutem. Wiele momentów, aktorów i muzyka, która jest obłędna, naprawdę mi się spodobało, ale to po prostu za mało. Tak więc polecam wyjątkowo wybranie się na film, nawet jeżeli nie czytaliście książki.

Ogólna ocena: 5/10 - Łąki Asfodelowe

Recenzja książki: Intruz - Stephanie Meyer
Podziel się

HIGH FIVE! to nowa akcja, w związku z którą na blogu pojawiać się będą rankingi ulubionych, najlepszych, najbardziej interesujących, bądź najgorszych książek, filmów, gier, postaci, itp...
Dzięki temu zarówno czytelnicy mogą poznać bliżej blogerów, jak i blogerzy czytelników, jeśli ci będą chętni na podzielenie się swoimi przemyśleniami i opiniami.

Postanowiłam wziąć udział w tym rankingu, ponieważ temat jest ciekawy, choć ciężkie jest wybranie tylko pięciu książek, a niestety mam nieprzeczytanych na półkach całkiem sporo. Czekają na lepsze czasy. ;)

Mam wrażenie, że "Atlas Chmur" czytali już wszyscy. Naprawdę, gdzie nie spojrzałam w okolicach premiery, tam była recenzja, a ja sama nie mam kiedy się za tą książkę zabrać, choć powinnam, ponieważ mam lekkie wyrzuty sumienia, a to dlatego, że dostałam "Atlas Chmur" z okazji osiągnięcia pełnoletności i ciągle mnie się pytają, czy już przeczytałam. No cóż... Ciekawe, czy wszystko ogarnę, bo przy filmie nie do końca mi to wyszło. ;)

Tak wiem, wiem... Powinnam już dawno zapoznać się z "Cieniem Wiatru", który dosłownie wszyscy kochają i chwalą, ale książka od dawna na półce stoi zapominana... Jednak naprawdę chcę ją poznać, ponieważ intryguje mnie to, że praktycznie nie wiadomo, o czym jest książka z powodu bardzo enigmatycznego opisu, a jednak coś mnie do tej historii ciągnie. W planach mam nadzieję niedalekich na pewno znajduje się "Cień Wiatru".

"Zbuntowaną" chcę bardzo przeczytać, ponieważ niektórzy śmią mi mówić, że jest lepsza od "Igrzysk Śmierci", co oczywiście sprawia, że jestem sceptycznie do książki nastawiona, ale jednak przykuwa moją uwagę. Tak się starałam, żeby"Zbuntowaną" zdobyć, a potem odstawiłam na półkę. Ja nie wiem, jak ja tak mogę. ;D

"Ostatnia Spowiedź", czyli hit internetu. Wszędzie wyprzedane egzemplarze, co do ostatniego, a średnia ocen na LC najwyższa, jaką widziałam, przy czym tych wszystkich opinii jest mnóstwo. Książka mnie intryguje, ale gdy ją zaczęłam, to szybko odłożyłam
na półkę, bo nie mogłam się w nią wgryź. Jednak chcę ją przeczytać, możliwie, jak najszybciej, żeby zrozumieć, co tak bardzo wszystkich zachwyca.

"Las zębów i rąk" od dawna kusi mnie z półeczki, ale kiedy się za niego wziąć? Przede wszystkim interesuje mnie tematyka zombie, ponieważ jeszcze nie czytałam takiej książki.

To są pozostałe książeczki, które czekają na półkach:
Kliknij, aby powiększyć 


Podziel się
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Blogerka. Studentka. Mieszkanka Berlina. Whovian. Slytherin. Cheerleaderka Riordana.
Dowiedz się więcej

“Reading is one of the joys of life, and once you begin, you can't stop, and you've got so many stories to look forward to.”

Benedict Cumberbatch

Znajdź mnie

  • Facebook
  • Instagram
  • Tumblr
  • Youtube

Kontakt

Dowiedz się więcej

Niedługo na blogu

Moja kolekcja Funko popów
Moja przygoda ze Skupszopem
Unboxing ostatniego World of Wizardry
Rick Riordan prezentuje
King of Scars

Polecane

  • W jakiej kolejności czytać książki Ricka Riordana?
    Książki Ricka Riordana są obecne w moim życiu od ponad siedmiu lat. Bez nich prawdopodobnie nie byłoby tego bloga. Zaczęłam czytać se...
  • Streszczenie: Złodziej Pioruna - Rick Riordan
    Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mo...
  • Najciekawsze wydania Harry'ego Pottera
    Wygląd książki jest bardzo ważny, choć zapytani o to, mówimy, że nie można oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy bronimy ulubionej powi...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 1/2
    Witam! Wasze piękne oczka Was nie mylą. Poniżej znajdziecie streszczenie pierwszej części scenariusza fan fiction zatytułowanego "...
  • Trudno dostępne książki i ich wznowienia
    Cześć! Życie jest piękne i proste, gdy czyta się głównie świeżutkie premiery książkowe - są dostępne na wyciągnięcie ręki i to w wielu f...
  • W jakiej kolejności czytać książki Philippy Gregory?
    Philippa Gregory to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek beletrystyki historycznej (choć pisze również książki czysto historyczn...
  • Szkoła w Niemczech
    Budynek A Dzisiaj będzie trochę inaczej, bardziej prywatnie(?), ponieważ na Waszą prośbę opowiem Wam trochę o mojej szkole, jak to wszys...
  • Książka, a film - trylogia "Więzień labiryntu"
    Ekranizacja „Więźnia labiryntu” ma swoich fanów i przeciwników. Mi oraz mojej siostrze filmy się podobały (jej chyba jeszcze bardziej niż...
  • Pajączek na rowerze - Ewa Nowak
    Liczba stron : 216 Z Oli jest niezłe ziółko. Nie znosi szkoły, a tym bardziej nauki i jest wulkanem energii. Łukasz jest jej przeciwień...
  • Trylogia Grisza - nowelki oraz dodatki
    Amerykańscy autorzy uwielbiają pisać nowelki, czy półtomy do swoich serii - to najlepszy sposób, aby pokazać historię z nowej strony,...

Archiwum

  • ►  2019 (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (17)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (42)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2016 (120)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (8)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (17)
  • ►  2015 (161)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (18)
    • ►  kwietnia (18)
    • ►  marca (18)
    • ►  lutego (18)
    • ►  stycznia (20)
  • ►  2014 (266)
    • ►  grudnia (19)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (26)
    • ►  września (17)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (23)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (26)
    • ►  lutego (28)
    • ►  stycznia (28)
  • ▼  2013 (270)
    • ►  grudnia (23)
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (23)
    • ►  września (21)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (22)
    • ►  maja (29)
    • ▼  kwietnia (22)
      • "Nieustraszony" Cornelia Funke
      • Gra o Tron - sezon 3 - odcinek 4
      • "Arisjański fiolet. Cisza" Pola Pane
      • Diable szkło - Rachel Hawkins
      • Najeźdźcy - John Flanagan
      • ANGELFALL, Opowieść Penryn o końcu świata - Susan Ee
      • Geneza - Jessica Khoury
      • Gra o Tron - sezon 3 - odcinek 3
      • Kakrachan - Olis Nari Lang
      • Gra o Tron - 3 sezon - odcinek 2
      • Michael Vey Więzień celi 25 - Richard Paul Evans
      • Intruz - Film
      • High Five! - Książki, które czekają na mojej półce
      • Gra o tron 3 sezon odcinek 1
      • Kroniki Ellie: Wojna się skończyła, walka wciąż tr...
      • "Gra o Tron" George R. R. Martin - Audiobook
      • Intruz - Stephenie Meyer
      • Saga "Pieśni Lodu i Ognia"...
      • Przedpremierowo: Anioł Stróż - Robert Muchamore
      • Miesiąc z... Grą o Tron
      • Zdobycze książkowe z marca
      • Podsumowanie marca 2013
    • ►  marca (31)
    • ►  lutego (20)
    • ►  stycznia (19)
  • ►  2012 (135)
    • ►  grudnia (11)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (15)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (11)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (3)

Ulubione

  • Mirabelka
    Rzeczy, których wciąż nie rozumiem w k-popie
    3 dni temu
  • Gosiarella
    Horrory dla nastolatków
    1 tydzień temu
  • Patrycja W.
    Wyzwanie filmowe na 2023
    2 miesiące temu
  • eM
    Zagraniczne zapowiedzi: czerwiec, lipiec 2022
    8 miesięcy temu
  • Korvo
    Premiera: Mindf*ck - Christopher Wylie
    2 lata temu
  • Patrycja
    Tajemnice "Lasu na granicy światów" Holly Black [Premiera]
    2 lata temu
  • Blair Blake
    Na skraju złowrogiego Boru, albo Wybrana Naomi Novik
    3 lata temu
  • Abigail
    Kryminał kulinarno-muzyczny
    3 lata temu
  • Harry Potter Kolekcja
    Regulamin konkursu "Twój Simon"
    4 lata temu
  • Julia
    Małe rzeczy, bez których sobie nie radzę
    6 lat temu
  • Alicja
    Lair of Dreams
    7 lat temu
  • Wydawnictwo Jaguar
    Cena sztywna jak trup
    7 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Deviantart

Dziękuję za zrobienie pięknego logo!
Wszystkie komentarze zawierające linki są moderowane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

WAŻNE

Wszystkie opinie i recenzje zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody nakopiowanie całości lub ich fragmentów bez mojej wiedzy i zgody (na podstawie Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Licznik odwiedzin

Obserwatorzy

Copyright © 2012 Sophie & Bucherwelt