Sophie & Bucherwelt
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca
  • Recenzje
    • Autorami
    • Tytułami
    • Filmów i seriali
  • Przeczytane
    • 2012-2017
    • 2018
  • Kolekcja Ricka Riordana
  • Różne
    • Zdobycze
    • Must have
    • Miesiąc z...
    • Jak zacząć blogować?
    • Oceny
Ostatni dzień 2013 roku. Matulu, kiedy to minęło? :o Jeszcze pamiętam, co się działo w styczniu, a tu już 31 grudnia. Był to jeden z najfajniejszych roków od lat. :) Jednak o tym więcej jutro w duuużym podsumowaniu.

Zdobycze książkowe

Niech będzie to już oficjalne. Sophie nie kupuje żadnych książek poza ewentualnie powieściami Ricka Riordana(mojego najukochańszego pisarza) i/lub kolejnymi częściami 39 wskazówek, które są potrzebne do dalszej gry. Jadę na wakacje do Anglii, więc potrzebuję każdego grosza, aby móc je potem tam roztrwonić. ^^ Świetny plan! Moje zdobycze będą więc dość skromne, jak zauważyliście w ostatnich miesiącach.

Od góry:
Milion słońc - Beth Revis - od od Grupy Wydawniczej Publicat S.A. - RECENZJA
MISSja survival - Libba Bray- jw. - RECENZJA
Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick - od wyd. Otwarte - RECENZJA
Próby Ognia - James Dashner - prezent
Droga - Cormac McCarthy - zakup własny
Wróżbiarze - Libba Bray - jw.

W tle książek możecie zobaczyć moją nową koszulkę z Sherlockiem. :)

Zapowiedzi - Styczeń 2014 r.
................................................................................................

Sara Shepard - Nigdy, przenigdy
Premiera: 15 stycznia 2014 r.
Wydawca: Otwarte
Opis: Niewiele pamiętam ze swojego życia, pozostały zaledwie przebłyski wspomnień. Wiem jedno: nie tak dawno miałam wszystko – wspaniałych przyjaciół, cudownego chłopaka i kochającą rodzinę. Teraz Emma, moja siostra bliźniaczka, zajęła moje miejsce i desperacko próbuje rozwikłać zagadkę mojego zniknięcia. Jednak czuje, że ktoś śledzi każdy jej ruch... Sara Shepard to autorka bestsellerowej serii „Pretty Little Liars”. Jej nowe ekscytujące powieści z cyklu „The Lying Game” o sekretach i kłamstwach zdobyły rzesze fanów na całym świecie. Na ich podstawie nakręcono serial telewizyjny pod tym samym tytułem.



................................................................................................
James Dashner - Lek na śmierć. Tom 3
Premiera: 15 stycznia 2014 r.
Wydawca: Papierowy księżyc
Opis: „Lek na śmierć” to długo wyczekiwany finał bestsellerowej trylogii Jamesa Dashnera „Więzień Labiryntu”. Przed tobą jeszcze więcej fałszywych tropów, przygód, niebezpieczeństw i maksymalnej dawki adrenaliny. Czy poznasz odpowiedzi na wszystkie pytania czy będziesz miał ich jeszcze więcej? Poznaj całą trylogię zanim zobaczysz ją na ekranie kinowym. Premiera filmu „Więzień Labiryntu” już jesienią 2014 roku!Thomas wie, że DRESZCZowi nie można ufać, ale oni twierdzą, że czas kłamstw już się skończył, że zebrali w toku Prób wszystkie dane, jakie dało się zebrać, a teraz chcą przywrócić Streferom pamięć, bo potrzebują ich pomocy w ostatecznej misji. Streferzy muszą dobrowolnie pomóc uzupełnić mapę, która pozwoli stworzyć lek na Pożogę. DRESZCZ nie wie jednak, że stało się coś, czego żadne Próby i żadne Zmienne nie pozwoliłyby przewidzieć. Thomas przypomniał sobie dużo więcej, niż przypuszczają. I wie, że nie może wierzyć w ani jedno słowo z tego, co twierdzi DRESZCZ. Czas kłamstw już się skończył. Ale prawda jest bardziej niebezpieczna, niż Thomas kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić. Czy ktokolwiek przetrwa poszukiwania leku na śmierć?
.................................................................................................
Poza czasem – Alexandra Monir
Premiera: 15 stycznia 2014 r.
Wydawca: Jaguar
Opis: Kiedy rodzinę Michele Windsor dotyka tragedia, dziewczyna zmuszona jest przeprowadzić się z Los Angeles do Nowego Jorku, gdzie mieszkają jej bogaci i arystokratyczni dziadkowie, których nie poznała nigdy wcześniej. W ich starym, pełnym rodzinnych sekretów domu przy Fifth Avenue, Michele odkrywa największą tajemnicę: dziennik jednej z jej przodkiń, który ma niesamowitą moc: przenosi ją w czasie do 1910 roku, kiedy to został napisany. Tam, na wytwornym balu maskowym, Michele poznaje młodego mężczyznę o intensywnie niebieskich oczach, który przez całe życie nawiedzał ją w snach. Zakochuje się w nim i rozpoczyna romans nie z tego świata.
Michele zaczyna prowadzić podwójne życie, próbując zachować równowagę pomiędzy swoim współczesnym, szkolnym życiem a ucieczkami w przeszłość. Kiedy jednak dokonuje straszliwego odkrycia, musi udać się w podróż w czasie, by uratować chłopaka, którego pokochała i zakończyć poszukiwania, które zdecydują o jej losie.
................................................................................................
Badacz potworów – Rick Yancey
Premiera: 15 styczeń 2014 r.
Wydawca: Jaguar
Opis: Są to tajemnice, których dotrzymałem. Powierzono mi je, a ja nigdy nie zdradziłem pokładanego we mnie zaufania. Jednakowoż ten, który mi je powierzył, nie żyje już i to od ponad czterdziestu lat. Ten, dzięki któremu poznałem owe tajemnice… Ten, który mnie ocalił… I za którego sprawą ciąży nade mną klątwa.
Tak zaczyna się opowieść Willa Henry’ego, sieroty i asystenta doktora, który pod przykrywką zwykłej pracy oddawał się nietypowej pasji: tropieniu potworów. Wychowany na brudnych ulicach mrocznego, okrytego wieczną mgłą miasta, Will szybko przywykł do pracy w trudnych warunkach. Nocne wezwania, szemrane interesy, dziwne układy z grabarzami – wszystko to mieściło się w zakresie normy. Pewnej nocy na stół w laboratorium trafiło częściowo pożarte ciało młodej kobiety. To wtedy po raz pierwszy Will zobaczył stworzenie zwane antropofagiem, istotę żywiącą się ludzkim mięsem.
Wyglądające jak ucieleśnienie nocnych koszmarów, antropofagi nawet w niewielkiej licznie stanowią śmiertelne zagrożenie. Gdy zaczną się rozmnażać i polować, żadna siła nie będzie w stanie ich powstrzymać. Will i jego mistrz muszą stanąć oko w oko z potworami, w które nie wierzy żaden rozsądnie myślący człowiek.
................................................................................................
Przypływ – Daniela Sacerdoti
Premiera: 24 styczeń 2014 r.
Wydawca: Dreams
Opis: Sara Midnight nie jest zwyczajną nastolatką. To łowczyni demonów, która znalazła się w samym środku krwawej wojny. Osierocona w wieku szesnastu lat zmuszona jest nauczyć się śmiercionośnej profesji swojego rodu. Hary Midnight, który zaoferował pomoc jako daleki kuzyn nie jest tym, za kogo się podaje. To Sean Hannay. Chłopak z czasem staje się jej najlepszym przyjacielem i w mgnieniu oka życie Sary zmienia się nie do poznania.
Walka trwa. Sean i Sara wygrali pierwszą bitwę, lecz wojna szaleje i demony stają się coraz silniejsze. Dziewczyna pragnie się dowiedzieć, kto jest jej wrogiem, nim świat pogrąży się w chaosie. Misja doprowadza ją do posiadłości od pokoleń należącej do rodziny. Midnight Hall na wyspie Islay skrywa mroczne sekrety przodków oraz władcy demonów, który poprzysiągł zniszczyć Sarę.
Kiedy wokół niej zaczyna wirować nowy świat, dziewczyna musi uporać się z niełatwą przeszłością Midnightów i ich dziedzictwem, aby przebić się przez falę demonów i dotrzeć do ich władcy.
................................................................................................
Złodziejka książek
Premiera: 31 stycznia  2014 r.
Opis: Akcja filmu toczy się w Niemczech podczas II Wojny Światowej. Dziewięcioletnia Liesel (Sophie Nélisse) zostaje przygarnięta przez rodzinę zastępczą. Pocieszenie znajduje w czytaniu skradzionych książek i dzieleniu się nimi z bliskimi dla niej ludźmi. Pierwsza z nich - powieść pod tytułem "The Gravediggers Handbook" - zapoczątkuje u dziewczynki miłość do literatury.

................................................................................................
Zniewolony
Premiera: 31 stycznia  2014 r.
Opis: Oparta na autobiograficznej powieści historia Solomona Northupa (Chiwetel Ejiofor). Ciemnoskóry Northup urodził się jako wolny człowiek. Mieszkał wraz z żoną w Nowym Jorku, gdzie miał dobrą pracę. W 1841 r. został oszukany przez dwóch mężczyzn, którzy zaoferowali mu pracę muzyka w Waszyngtonie. Zamiast niej w stolicy Northup został odurzony i porwany, a następnie trafił jako niewolnik do Luizjany. Przez 12 lat pracował na plantacji bawełny śląc przez kanadyjskiego stolarza listy do żony, licząc, że pomoże to w jego uwolnieniu.
................................................................................................
Sierpień w hrabstwie Osage
Premiera: 24 stycznia 2014 r.
Opis: Adaptacja sztuki Tracy Letts. Mroczna historia silnych kobiet z Weston, których ścieżki życiowe rozeszły się kilka lat wcześniej. Violet (Meryl Streep) cierpi na raka, niedawno też uzależniła się od narkotyków. Jej mąż, poeta Beverly (Sam Shepard), decyduje się zatrudnić dla niej opiekunkę. Niedługo po przybyciu kobiety sam znika. Rodzina jednoczy się w jego poszukiwaniach, by po kilku dniach dowiedzieć się o popełnionym przez niego samobójstwie. Kryzys zbliża rozdzielonych krewnych, sprowadzając ich do rodzinnego domu, gdzie wychowały się córki pary.
................................................................................................

"Nigdy przenigdy", "Lek na śmierć" oraz "Przypływ" to kontynuacje, które chcę poznać. "Poza czasem" to nowinka, ale zainteresowała mnie od razu. Nie mogę sobie odpuścić obejrzenia "Złodziejki książki", ponieważ trailer całkowicie mnie zauroczył, a książka jest podobno rewelacyjna. Premiera wydania filmowego już 22 stycznia. Dwa ostatnie filmy to mój mus, ponieważ gra tam Benedict Cumberbatch. Sami rozumiecie. ;)

Znaleźliście coś dla siebie?
Podziel się

Pewnego dnia budzisz się w łóżku. Nie wiesz gdzie jesteś ani jak się tu znalazłaś. Jednak każdemu się zdarza, myślisz, jesteś w końcu młoda. Przekradasz się do łazienki i zauważasz, że coś jest nie tak. Ręce, twoje ręce należą... do starszej kobiety. Masz prawie czterdzieści lat i nie pamiętasz nic z ostatnich dwudziestu. I tak już zawsze, dopóki nie zaśniesz i znów wszystko zapomnisz.

To historia życia Christine Lucas, kiedyś młodej, żywiołowej i zakochanej do szaleństwa kobiety, która dziś nie może samodzielnie funkcjonować. Każdego dnia budzi się nie pamiętając, ile ma lat, gdzie jest i kim jest mężczyzna obok niej. Często myśli, że jest jeszcze dzieckiem lub nastolatką. Codziennie dowiaduje się czegoś innego i musi przeżywać na nowo miażdżące fakty z własnego życia, aby zapomnieć każdej nocy.

"Lata dziewięćdziesiąte. Dziwne, nie pamiętam, że przeżywałam tę dekadę, a tu słyszę jej podsumowanie w kilku słowach. Ile musiało mnie ominąć! Tyle muzyki, tyle filmów i książek, tyle wiadomości. Katastrof, tragedii, wojen. Całe państwa mogły się rozpaść na kawałki, podczas gdy ja błąkałam się nieświadomie od jednego dnia do drugiego."

Christine mieszka z mężem. Czytelnik odbiera go, jako niezwykle kochającego. Dwadzieścia dwa lata razem, a większość tego czasu jego własna żona nie wiedziała, kim jest, a on każdego dnia tłumaczy, wciąż na nowo musząc przeżywać to samo. Co zdradzić? Czego nie powiedzieć? Wystarczającym ciosem dla Christine jest fakt, że przeżyła wypadek, a to nie jedyna miażdżąca rewelacja, którą poznaje wciąż, gdy tylko natrafi na ślad dawnego życia.

Poznajemy Christine jej typowego ranka, myśli, że ma dwadzieścia parę lat i przespała się z jakimś żonatym mężczyzną. Jak się wkrótce okaże jej własnym mężem. Spotyka się z lekarzem, którego oczywiście w ogóle nie pamięta, a ten oddaje jej notatnik, który prowadziła od wielu tygodni. Tego również nie kojarzy. Relacja z jej pamiętnika, która jest w całości zawarta w książce momentami tylko dłuży się w czasie lektury lub naprawdę zaczyna przynudzać. Dodatkowo trochę komiczne jest, że tak dokładnie są tam przedstawione wszystkie dialogi, jako że Christine nie pisze na bieżąco, co technicznie jest po prostu niemożliwe. Wiem, ponieważ sama prowadzę pamiętniki. Oczywiście dla treści książki jest to niezwykle ważne, jednak widać, że nie byłoby to możliwe.

Początkowo historia jest tylko intrygująca, a potem zaczyna robić się niepokojąco. Coś zgrzyta w kolejnych wpisach i chodzi tu o samą historię, którą Ben sprzedaje swojej żonie. Czytelnik zauważa, że coś jest nie tak, ale jest równie bezradny, jak bohaterka, która nie może polegać na swojej pamięci. Niepasujący do układanki szczegół jest nieuchwytny, co jednak zachęca do dalszej lektury, a przerwanie jej sprawia, że czytelnik sam czuje się, jakby właśnie się obudził i nie pamiętał nic z ostatnich lat.

Dałabym "Zanim zasnę" pełną liczbę punktów, gdyby nie to zakończenie. Zupełnie nie pasuje ono do brytyjskiego stylu i wytworzonego już klimatu powieści, było ono po prostu naciągane tak mocno, że gdyby nagle pojawiły się tam wróżki, tęcze i jednorożce, to wcale bym się nie zdziwiła. Ostatnie kilka zdań jest w miarę okej, ale reszta tego fragmentu książki sprawiła tylko, że wywracałam oczami i myślałam sobie "tak oczywiście". Kompletnie popsuty dramatyzm całej akcji poprzedzającej końcówkę i nagle niefortunnie przekute napięcie. Poczułam się rozczarowana czymś takim po wcześniejszym emocjonującym rozdziale.

Powieść "Zanim zasnę" to według mnie całkiem świeża historia z niesamowicie intrygującym wątkiem amnezji. Niepokojąca, emocjonalna, wciągająca oraz przyprawiająca o szybsze bicie serca ze strachu. Mogę Wam ją polecić, choć ma ona również swoje słabsze strony, jak chwilowa nuda w czasie lektury, czy niesatysfakcjonujące zakończenie.

Ogólna ocena: 7/10.

Tytuł oryginalny: Before I Go To Sleep
Powieść w jednym tomie
Liczba stron: 408
Wydawnictwo: Sonia Draga

Na okładce jest napisane o sprzedanych prawach do ekranizacji. Pomyślałam, że to kwestia przyszłości, ale sprawdziłam i film z Nicole Kidman i Colinem Firth w rolach głównych będzie miał swoją premierę 11 kwietnia. Niestety nie w Polsce, ale mam nadzieję, że się tutaj pojawi ewentualnie.
Podziel się
"Wszechświat mnie otaczał. Cisza i gwiazdy. Rozciągała się przede mną panorama miliona słoń, które dziurawiły swoim światłem ciemność."

Uwaga opis może zdradzać elementy fabuły poprzedniej części. Misja trwa. Ogromny statek "Błogosławiony" jest w drodze do Centauri-Ziemi, nie wiadomo jednak, czy Amy dożyje momentu, gdy koloniści zasiedlą nową planetę. Starszy jest nowym przywódcą statku, który musi mierzyć się z ogromnymi trudnościami. Ma tylko szesnaście lat, a po obaleniu dyktatury na statku panują nieciekawe nastroje. Kolejni ludzie umierają, a inni zaczynają się buntować. W tym samym czasie Amy odnajduje pierwszą wskazówkę pozostawioną jej przez jednego z uczestników misji. Podobno poprzedni Najstarszy ukrył przed mieszkańcami statku o wiele więcej niż kiedykolwiek podejrzewali. Czy podejmie grę?

Po lekturze "W otchłani" zastanawiałam się przez długie tygodnie, co może wydarzyć się w kolejnej części. Przyznam jednak, że nie miałam aż tak czarnego scenariusza, nie przewidziałam, że autorka może podążyć w takim kierunku. Tym bardziej patrzę na nią z szacunkiem. Niejednokrotnie udało się jej oszukać czytelnika i przyznam, że niezwykle trudno było odgadnąć jej wskazówki; wyszło mi to tylko po części. Możecie się domyśleć, że zakończenie jest bardzo zaskakujące i zdecydowanie bardziej gorzkie niż słodkie. Czytelnikiem targa lęk o bohaterów i tego, co może wydarzyć się w kolejnym tomie.

"Raptem poczułem się mały i nieistotny - pyłek otoczony milionem gwiazd. Milionem słońc. Setki lat drogi stąd znajdowało się słońce Sol-Ziemi - planety, z której pochodziła Amy. Inna z tych gwiazd należała zaś do systemu podwójnego Centauri, gdzie krążyła nowa planeta oczekująca naszej wizyty. A my byliśmy pośrodku zanurzeni w morzu gwiazd. Morzu miliona słońc. Każde z nich mogło oświetlać jakąś planetę. Każde mogło oświetlać dom. Ale wszystkie świeciły poza naszym zasięgiem."

Nie wiem, co wpłynęło na zmianę okładki, ale jestem pewna, że wydawnictwo nie zrobiło tego z jakiegoś błahego powodu. Jednak i tak nie podoba mi się ta nowa wersja. W sumie wszystko byłoby pięknie, gdyby nie te twarze. Dawno nie widziałam tak szkaradnych modelów postaci, a wpatrywałam się w to dość długo. Oryginalna okładka jest o niebo lepsza, ponieważ nie pokazują twarzy, co jako czytelnik sobie cenię. Wolę sama sobie to wszystko wyobrazić. Moja Amy nie miała tak ostrych rysów twarzy ani tak mocno marchewkowych włosów. A Starszy... aż się wzdrygam; nie dziękuję.

Amy była mi dość obojętną postacią w pierwszym tomie, ale w tej części przeważyły negatywne emocje i to wcale nie z powodu, że była irytująca, jak to bywa w 98%, gdy stykamy się z główną bohaterką powieści młodzieżowej. Muszę przyznać, że jest to niezwykle inteligentna i dzielna młoda kobieta; nawet jeżeli ma dopiero siedemnaście lat, to według mnie można już tak ją określić. Jednak jej decyzje i emocje, które nią targają, tworzą raczej negatywny obraz. Amy jest po prostu człowiekiem; miłość i nienawiść niejednokrotnie nią rządzą. Starszy za to ciągle jest mi obojętny. Nie powiedziałabym, że główni bohaterowie są szczególnie mocną stroną tej powieści. Wyjątkowo w "Milionie słońc" ważniejsza jest akcja i fabuła, niż romans, co bardzo mi się spodobało. Chciałabym więcej takich książek!

"Może warto zrezygnować z dobra, jeśli dzięki temu niszczy się także zło."

Choć premierę przekładano kilka razy, zaiste warto było tyle czekać na premierę "Miliona słońc". Książka jest naprawdę świetna, według mnie jeszcze lepsza niż część pierwsza, którą darzę ogromną sympatią. Jestem pewna, że gdy sięgnięcie po kontynuacje, to się nie zawiedziecie. Autorka poprowadziła fabułę w najbardziej nieoczekiwany sposób, systematycznie zrzucając kolejne bomby; trudno oderwać się od takiej lektury. Zdecydowanie polecam!

Ogólna ocena: 9/10.

Tytuł oryginału: A Million Suns
Seria: W otchłani
Tom: 2/3
Rok polskiej premiery: 2013
Liczba stron: 368
Gatunek: Science fiction
Wydawca: Dolnośląskie

W otchłani: 1. W otchłani RECENZJA ~ 2. Milion słońc ~ 3. Shades of Earth(w przygotowaniu)
Podziel się
Jest pewna pisarka, której skutecznie i na bardzo długo udało się obrzydzić mi wampiry. Nie miałam więc najmniejszej ochoty tykać cokolwiek, co dotyczy tych stworzeń. Podobnie zresztą miała się sprawa z wilkołakami. Dzięki Steph. Przypadkiem zobaczyłam jednak zapowiedź "Pamiętników Wampirów" na TVN(i dosłownie mam to na myśli, ponieważ nie oglądam TV od dawien dawna). Zainteresowało mnie to na tyle, że włączyłam sobie pierwszy odcinek i tak jakoś minęły cztery sezony. Najpierw była to czysta przyjemność, potem desperackie trzymanie kciuków, że to już ostatni sezon.

Przybliżę Wam trochę fabułę. Mamy Elenkę Gilbert. Straciła rodziców w wypadku, za co się oczywiście wini. Mieszka ze świetną ciotką, która będzie przymykała oko na jej ekscesy(przynajmniej na większość) oraz wkurzającym, młodszym bratem, którego kocha ponad życie. Elenka to nudna, jak flaki z olejem nastolatka, ale przynajmniej jakoś wygląda. Zakochuje się w nowym chłopaku ze szkoły, a on w niej. Przypuszczam, że z powodu wyglądu, ponieważ mimo całej gadki szmatki innych powodów nie znalazłam. Nowy - Stefan - to oczywiście ciacho z wielką, mroczną tajemnicą i jest trochę starszy niż wygląda. Jeszcze większe ciacho to jego starszy braciszek, który również pojawia się w mieście i przyprowadza swoich kumpli. Kłopoty.

Możecie się domyśleć z opisu, że z Elenki tragiczna bohaterka. Nie sądziłam, że można nie znosić i lubić tak mocno jedną osobę. Uważam, że Nina to świetna babka, a grana przez nią Katrina to majstersztyk. Team Kath forever. Za to sama Elenka... Szkoda słów. W mojej pamięci utkwiły momenty, gdy głównie dyszy(z emocji, ponieważ musi dokonać jakieś strasznie trudnego i egoistycznego wyboru) lub jest w tarapatach, ponieważ wszyscy chcą ją mieć/zabić. Chociaż może nie koniecznie posiąść ją, ale jej krew. Zależy od osoby. Niestety Elenka jest główną bohaterką i mimo mojego dzielnego trzymania kciuków wciąż żyje. To przygnębiające. Scenarzyści zabili tyle wspaniałych charakterów(i tych mniej też), ale wygląda na to, że Panna-Wieczny-Zespół-Napięcia-Przedmiesiączkowego utknęła z nami na stałe. Tak, nie lubię jej. Katrina powinna być główną bohaterką. Oj tam, kto się przejmuje, co zrobiła w przeszłości i że wcale się nie zmieniła. Miała swoje powody i ja ją rozumiem.

Na temat Stefana mam niewiele do powiedzenia. Przystojny jest i yyyy to by było tyle. Ma swoje okresy. Całkiem dosłownie, PMS, raz czuje się dobrze, a raz nie najlepiej. Wtedy zazwyczaj wzrasta liczba niewyjaśnionych zgonów i zaginięć w USA. Kiedy ma się trochę lepiej, to wtedy jest również śmiertelnie nudny. Pasuje do Elenki doskonale. Dwójka nudziarzy.

Mamy też Damona. Choć właściwe słowo to mieliśmy. Spokojnie, wciąż żyje, niestety ostatnio najadł się tęczy i kandyduje na najlepszego chłopaka roku. Damon był takim idealnym charakterem(jeżeli ktoś lubi całkowicie zepsutych dużych chłopców, którzy zabijają dla zabawy i często lądują w nieswoich łóżkach). Jak więc rozumiecie bad boy pełną gębą. Jednak potem spotkał Elenkę i dzisiaj jest nudziarzem. Zaczynam się zastanawiać, czy to nie jest zaraźliwe. Musi przenosić się powietrzem, ponieważ jej przyjaciele również na to cierpią. Gdyby chociaż Elenka miała coś w sobie, cokolwiek do jasnej ciasnej, to bym rozumiała, to bym "shipowała" jej związki. Ostatnio się nad tym zastanawiałam. Czemu kibicujemy parom, w których dziewczyna jest kompletną łajzą i szczerze mówiąc nawet jej nie lubimy, ale i tak trzymamy kciuki, żeby była z idealnym facetem. Powinna dostać kogoś nudnego! Jak Stefan przykładowo.

Niestety jest w "Pamiętnikach wampirów" więcej bohaterów. Jeremy brat Elenki idzie na pierwszy ogień. Większość czasu egzystuje sobie w tle, dopóki ktoś sobie nie przypomni, że można go zawsze jakoś niecnie wykorzystać przeciwko siostrze lub/i twórcy postanawiają stworzyć kompletnie głupi wątek z mroczną muzyczką w tle, aby go brać na poważnie(hahaha możecie próbować!), ewentualnie aby stworzyć wątek miłosny. Przyznam, że ten ostatni jest całkiem zabawny. Nigdy nie wiadomo, kiedy ktoś zginie. Szczerze mówiąc wydaje mi się, że w tym serialu każdy bohater umarł przynajmniej raz. To jest wyczyn.

Jak już jesteśmy przy umieraniu, to chwilę się tutaj zatrzymamy. Spokojnie, wrócimy do bohaterów potem, trochę ich zostało. W tym niepozornym miasteczku Mystic Falls, gdzie działa tylko jeden bar sporo się dzieje. Ludzie jednak nie wiedzą co, bo jedyne co zazwyczaj znajdują to ciała. Czasami nawet z krwią. W związku z tym nurtuje mnie jedna rzecz. Jak wszystkie agencje świata nie zwróciły uwagi, że w tym jednym miejscu w USA jest większa przestępczość niż w całych Stanach? Można powiedzieć, że te kilkanaście osób, które zginęło w pierwszym sezonie to nic. Potem morduje się z przynajmniej 12 osób na raz, a to tylko jeden odcinek. Okej, okej ktoś tam przyjechał, żeby to badać, ale pewnie już nie żyje.

Wracamy do obsady. "Pamiętniki wampirów" to jedyny serial, którego 90% bohaterów nie cierpię. Kolejne na liście są przyjaciółki Elenki: Bonnie i Caroline. Jedna gorsza od drugiej. Mamy tutaj "prawdziwą" przyjaźń. To aż deprymujące, jak mogły one wybaczyć jej tak wiele rzeczy, zwłaszcza że przy najmniejszych problemach cała ta ich więź wydawała się być zrobiona z pajęczych nici. Parę rzeczy może się odbić, ale w końcu coś będzie wystarczająco silne, aby ją przebić. Trzeba dodać, że obie są niezwykle irytujące. Każda na swój sposób, a mnie wciąż zadziwia, że scenarzystom udało się stworzyć tak wiele wnerwiających postaci. Bonnie wydaje się być królową lodu, która zrzuca dramatyczne spojrzenia, a Caroline... cóż ona jest po prostu głupia. To najdelikatniejsze określenie, choć twórcy dzielnie zawodzą próbując wykreować ją, jako inteligentną. Do piątego sezonu im się to nie powiodło.

Lubię za to Matta, którego twarz wyraża zazwyczaj moje emocje. Wygląda on, jakby wciąż się zastanawiał, co on właściwie tutaj robi i dlaczego zadaje się z tymi ludźmi. Mnie też to zastanawia, biorąc pod uwagę wszystko, co mu zrobiono. Taki fajny, ciepły charakter zawsze dostaje najbardziej po tyłku.

Ważną częścią obsady są też Pierwotni(znani również, jako Ordżinalisi). Wiecie, że pojawiają się już w drugim sezonie? Trzy przeklęte sezony kręcą się wokół tego samego tematu, który jest przedstawiany za każdym razem z innej strony. Muszę przyznać, że nie znosiłam psychopaty Klausa(choć wszyscy do niego wzdychają), całej jego "tragicznej historii" i krwawych dążeń. Kompletny szajbus. Jedyna nadzieja tej rodziny to Elijah(a ja wciąż nie potrafię zapamiętać, jak to się pisze). Może to moja słabość do mężczyzn w garniturach i brytyjskiego akcentu, ale on jako jedyny zdobył moje serce i dzięki opaczności, scenarzyści go nie zniszczyli! Udała im się ta jedna rzecz!

Pierwszy sezon "Pamiętników Wampirów" mi się podobał. Był straszny, świeży i wampirzo seksi. Wciąż pamiętam te emocje i niechęć do nadrabiania odcinków, gdy było już ciemno. Nie zapomnę mojej fascynacji tym obrazem wampirów i historią, ponieważ wtedy dawało się nawet przymknąć oko na to, jak nudna jest Elenka. Te odcinki miały niepowtarzalny klimat, zaczynając od tego, że bohaterowie faktycznie pisali w pamiętnikach. Strasznie mi się to podobało! W drugim sezonie, gdy poziom wyraźnie już spadł zapomniano o tym zupełnie. Wielka szkoda. Trzeciego sezonu praktycznie nie pamiętam, czwarty to masakra. Dosłownie i w przenośni.

Teraz napiszę coś pozytywnego! Są dwie rzeczy, które są właściwie fajne w "Pamiętnikach Wampirów": muzyka i sami krwiopijcy. Od pierwszego sezonu do ostatniego odcinka, który obejrzałam towarzyszy widzom świetna ścieżka muzyczna, naprawdę tyle fajnych piosenek nie odkryłam w żadnym innym serialu. Wybrano do tego dobrą osobę. Niekoniecznie pasuje to zawsze doskonale do sytuacji, ale jednak zawsze można posłuchać sobie dobrej muzyki. Pisząc o wampirach niestety nie miałam na myśli jakiś szczególnych osobników. Podoba mi się, jak są przedstawione i co potrafią. Zaczynając od tego, że w swojej hmm... "naturalnej" wersji wyglądają diabelnie przerażająco, a kończąc na tym, że potrafią wpływać na ludzkie umysły. W serialu nazywa się to "zauroczeniem". Źrenice kurczą się i rozszerzają(choć nie dlatego, że ten akurat wampir jest na proszkach), a człowiek robi to, co chcesz oraz pamięta lub nie, co tylko pragniesz. Dla mnie bomba!

Ostatkiem sił i jakichkolwiek chęci obejrzałam parę odcinków piątego sezonu i postanowiłam dać sobie spokój z "Pamiętnikami wampirów", choć przypuszczam, że da się je jeszcze bardziej zepsuć; scenarzyści w każdym razie bardzo się starają. Serial leciał gdzieś w tle, a ja starałam się nie zgrzytać zębami ze złości, gdy patrzyłam, jakiego mięczaka zrobili z Damona oraz gdy musiałam oglądać 395279057 wersji sobowtórów Elenki. Od drugiego sezonu to ciągniemy, chyba najwyższy czas sobie odpuścić! Ja tak zrobiłam i już nigdy nie zamierzam wracać do tego serialu(oraz najlepiej wymazać ostatnie 3 sezony i Caroline). Mogę Wam jedynie polecić do obejrzenia tylko dwa pierwsze sezony, a najlepiej wyłącznie pierwszy. Choć najlepiej w ogóle tego nie tykać. Tylko sobie nerwy sobie popsujecie.

Ogólna ocena: 3/10.

Ogólne informacje:
Liczba sezonów: 5
Liczba odcinków na sezon: 22 (czwarty sezon 23)
Czas trwania odcinka: 43 minuty
Obsada:
Nina Dobrev - Elena Gilbert / Katherine Pierce
Paul Wesley - Stefan Salvatore
Ian Somerhalder  - Damon Salvatore
Steven R. McQueen - Jeremy Gilbert
Kat Graham - Bonnie Bennett
Candice Accola - Caroline Forbes
Zach Roerig - Matt Donovan
Sara Canning - Jenna Sommers


Musicie mi wybaczyć, że tak się rozpisałam. Wcale tego nie planowałam, ale te wszystkie myśli siedziały we mnie z dwa, trzy lata przynajmniej, więc sami rozumiecie. Nawet sobie nie zdawałam sprawy, że tyle napisałam dopóki nie zaczęłam sprawdzać tekstu.


Podziel się
Dzisiaj polska premiera drugiej z trzech części ekranizacji "Hobbita" zatytułowanej "Pustkowie Smauga". Prawie trzy tygodnie po premierze amerykańskiej, tak samo w Niemczech, a nie wiem, czy wiecie, ale tam dubbinguje się absolutnie każdy film. Jak to jest, że niektóre tytuły wchodzą do kin w dniu premiery amerykańskiej, też z dubbingiem, a inne nie? Nie umierałam może z niecierpliwości, ponieważ byłam dość zajęta szkołą(ostatnie tygodnie sami wiecie), ale ciekawi mnie, co na to wpływa.

"Pustkowie Smauga" będzie można obejrzeć oczywiście z napisami i/lub z 3D lub z dubbingiem oraz tak samo i/lub 3D. Są więc cztery wersje do wyboru. (Jeżeli ktoś naprawdę chce tego słuchać zamiast cudownego głosu Benedicta i pozostałych aktorów, którzy mają brytyjski akcent. Nie wnikam.)

Z oficjalnego opisu nic się nie dowiecie. Takie małe podsumowanie, reklama i trochę bzdetów. Jednak ulotki całkiem ładnie wyglądają. Adoptowałam parę. Nie zdradzają treści wcale. Choć to raczej na plus. Ja powiem, że akcja będzie się działa po opuszczeniu jaskiń(co nie jest spoilerem; jeżeli wybierasz się do kina wiesz, jak skończyła się poprzednia część; jak czytałeś książkę też wiesz; jak nie czytałem/widziałeś filmu informacja ta nie będzie miała większego znaczenia. To się nazywa dyplomacja) do... to już dowiecie się sami, choć ja mam swoje hipotezy. ;)

Już nie mogę się doczekać, aż wybiorę się do kina i chyba na odmianę pójdę na wersję 3D. Niezbyt za nią przepadam, ale widziałam wywiad z reżyserem, który trochę o tym opowiadał, jak pracowano ze specjalną kamerą i pokazywano parę efektów. Mnie to przekonało. Trochę się boję wyglądu smoka, którego jest sporo(dzięki Angie, dręczycielko jedna), a jest on hmm... większy niż miał być(i ma najlepszy głos świata, tak tylko przypominam). Może być tylko lepiej z efektami. Prawda?

A Wy wybieracie się do kina na drugą część "Hobbita"?
Podziel się
Los Angeles to miasto, w którym rzadko pada. Wszyscy w to wierzą, ponieważ w końcu o tym mówi ta sławna piosenka: "Nigdy nie pada w Kalifornii, ale dziewczyno, nie ostrzegli cię? Jak już leje, to leje", więc musi to być prawda. Uciekająca przed przeszłością Mia, zamieszkuje tam wraz z rodziną i wreszcie zaczyna się czuć w miarę bezpiecznie. Potem jednak nadeszło trzęsienie ziemi.

Książka mnie fascynowała. Zasiadałam do lektury z niemałym optymizmem, który szybciutko zaczął mnie opuszczać już po pierwszym rozdziale, a mój zapał do czytania malał z każdą stroną, co przeniosło się potem na żółwie tempo lektury. Ostatecznie skończyło się na błagalnym wpatrywaniu się w numer kartek i odliczaniu ile zostało ich do końca oraz motywującym myśleniu o przyszłych, dobrych lekturach. Powstrzymywałam się siłą woli, żeby nie przeskakiwać całych akapitów. Z ulgą przeczytałam ostatnie zdanie, zamknęłam książkę i wrzuciłam ją do szafy(tam gdzie trafiają moje książki nielubiane). Jesteście ciekawi, co tak bardzo mi się nie spodobało?

Zacznijmy od głównej bohaterki. Widzę już wyobraźnią małe zrozumienie na Waszych twarzach, bo dobrze wiecie, jakie potrafią być heroiny w powieściach młodzieżowych. Powinnam uściślić, jak straszne potrafią być i wywoływać w czytelniku chęć popełnienia na nich mordu. Nasza postać ma na imię Mia i jest biednym dzieckiem skrzywdzonym przez los. Jednak to nie z tego powodu jest zdrowo kopnięta. Przyciąga ona błyskawice i w sumie podoba jej się to uczucie, gdy miliony woltów zostają wchłonięte przez jej ciało, choć z tego powodu ma blizny na całym ciele i nosi grube swetry, długie spodnie i rękawiczki. W Kalifornii. Jak się przyjrzycie okładce, to zauważycie takie małe czerwone paseczki na jej rękach. Ja nie tego zauważyłam za pierwszym razem, ale ostatecznie stwierdziłam, że należy się za to jeden punkt do oceny. Autorka odrobiła lekcje i wiedziała, co taka ilość czystej energii robi z ludzkim ciałem. Jednak nie znalazła wytłumaczenia, czemu Mia wciąż żyje. Czyli była to historia z cyklu: moja heroina ma fajną moc, ale nie potrafię jej jakoś w miarę logicznie wyjaśnić. Nie potrzebowałam na to fizycznych przykładów, czy skomplikowanego objaśnienia. Wydaje mi się, że autorka nie miała po prostu na to pomysłu; tak było i... to właściwie tyle.


Drugi punkt należy się za opis uczuć, których Mia doświadczała za każdym razem, gdy trzasnął ją piorun. Wspomnienia, wyczuwanie burzy(a dziewuszka wciąż sprawdzała prognozę, choć jej ciało czuło, kiedy zbliża się ulewa, logika). Było to niesamowicie fascynujące, ale też równocześnie bardzo niepokojące. Nie zrozumiecie dopóki nie przeczytacie. Powiem, że autorka potrafi pisać z pasją, a w tym szczególnym momencie wyszło to nawet na plus. W innych już nie.

Czytając "Dziewczynę, którą kochały pioruny" miałam ochotę bez przerwy śmiać się z niedorzeczności, ale ostatecznie skończyło się na nieustannym tzn. "face palm". Moje zażenowanie przy czytaniu dawno nie sięgnęło tak wysoko, a to nawet nie był erotyk, więc rozumiecie, że było bardzo, aż powtórzę bardzo, bardzo źle. Najlepszy przykład to miasto po zniszczeniu. Autorka celowała w antyutopijny świat, czego można się domyślić nawet bez tego porównania do "Igrzysk Śmierci" i "Niezgodnej" na okładce. Nietrafionego zresztą, jakby ktoś pytał. Chciała przestawić taki właśnie świat; praktycznie całkowicie zniszczone miasto, nie ostał się nawet jeden wieżowiec; ludzie ledwo wiążący koniec z końcem i mieszkający na plaży w skupisku namiotów. Cudem budynek heroiny zachował się cały, ale nie tylko; mają dwa auta i benzynę(Mia potrafi sobie siedzieć godzinkę z włączonym silnikiem i rozmyślać, ale najwidoczniej stacje benzynowe wciąż działają, czy coś tam); wraz z bratem chodzi normalnie do szkoły, gdzie wydzielane jest jedzenie. Uwaga ogłaszam krytyczny poziom zażenowania. Autorka chciała stworzyć zniszczony świat, ale bohaterka żyła ponad stan(jak na obecną sytuację), przecież nie mogło nic jej się stać. Gdyby ktoś chciał wiedzieć, to rząd USA był akurat zajęty czymś innym, a nie całkowicie zniszczonym LA.

To jednak nie koniec! Mamy tutaj utopię religijną, bo to jeszcze nie dość atrakcji! Objawia się Prorok(z dużej, bo to nazwisko), który przepowiedział trzęsienie, a teraz przepowiada koniec świata. Za trzy dni. I ma dziennie trzy godzinne audycje w kablówce, co pewnie teraz jest za darmo, co ja tam w końcu wiem o milionowych cenach za 30-sekundowe reklamy. Zapomniałam. Mia ma oczywiście też TV i laptopa(choć internet często zamula). Nie wiedziałam ostatecznie, czy bardziej mnie śmieszy cała ta akcja z Prorokiem(miał nawet swoich apostołów), czy żenuje. Jednak zdecydowanie mi się to nie spodobało. Nie była to siła w stylu prezydenta Snowa, który był tak realny dla czytelnika, że aż strach. Nie, to było komiczne. W negatywnym sensie. Nie wspominając o tym, że byli tam też Tropiciele, ale to już inna, śmieszna organizacja.

Wisienka na torcie to romans. Kim może być ten tajemniczy chłopak? Dowiecie się tego w kilku pierwszych rozdziałach, ponieważ jest to równanie w stylu 1+1. "Dziewczyna, którą kochały pioruny" to jedna z najbardziej przewidywalnych książek, jakie w życiu czytałam. Choć autorka dla ułatwienia też postanowiła załączać "wizje przyszłości", które oczywiście spełniały się w najbardziej oczekiwany sposób. Zagadka, tajemnica, cokolwiek? Nie w tej książce moi drodzy, wszystkie "wskazówki" rażą po oczach. Pisałam o romansie, ma on wiele wspólnego właśnie z tą przewidywalnością, a poza tym nic ciekawego nie można o tym powiedzieć. Wszyscy wiedzą, jak to się skończy. Powiem, że chłopak był bezbarwny, jak woda, całkowicie nieekscytujący, ale za to miał fajne okulary w stylu Clarka Kenta. Co z resztą było wskazówką. UPS.

Żałuję, że w ogóle zainteresowałam się tą książką i chciałam się z nią zapoznać. Zignorowałam kiepskie oceny, które wystawiła tytułowi poprzednia właścicielka i nie mogłam się doczekać lektury. Dawno się tak nie zawiodłam. Pod koniec marzyłam tylko o tym, żeby książka wreszcie się skończyła, a ostatnie strony były czystą torturą czytelniczą. "Dziewczyna, którą kochały pioruny" to tytuł, którego zdecydowanie nie polecam. Nie mówiąc o tym zabawnym fakcie, że kolejna(niestety!) część będzie dopiero w 2016 roku.

Ogólna ocena: 2/10.

Tytuł oryginału: Struck
Seria: Struck
Tom: 1/???
Data wydania: 7 marca 2013
Liczba stron: 318
Wydawnictwo: Amber

Seria "Struck"
1. Dziewczyna, którą kochały pioruny
2. Aftershock (premiera w USA: 2016 r.)
Podziel się
Pierwszy raz słyszysz o "Hobbicie"? Nie masz pojęcia, co w ogóle znaczy to słowo, ani co możliwie spotkasz w tym świecie, jak on wygląda i jakie potworności skrywa? W takim razie to będzie dla Ciebie idealny przewodnik przed filmem. Bogato ilustrowany i odkrywający wszystkie tajemnice(dotyczące postaci i miejsc, czyli to wszystko, co już wiesz, jeżeli czytałeś książkę).

Książka ma format A4, twardą okładkę i obwolutę. Rozpoczyna się przedmową Martina Freemana, grającego Bilbo w "Hobbicie". Nie mogłam się nie uśmiechnąć, ponieważ widać, że pisał to właśnie on. Dowcipnie, ironicznie, ale też z lekką dumą. Nie z siebie(choć tego też mu nie brakuje), ale z wielkości dzieła, które jest przenoszone na ekran. Pierwsza ciekawostka pojawia się właśnie tam, nad wszystkimi filmami aktorzy będą pracować przynajmniej dwa i pół roku, a to jest ogromny szmat czasu.

Następnie mamy chronologiczne przedstawienie miejsc i postaci. Zaczynając od niepozornego, młodego Hobbita Biblo Bagginsa, a kończąc na Radagaście Brązowym. Znajdziemy tu opisy wyglądu bohaterów, broni, powiązań rodzinnych oraz cytaty z książki. Towarzyszą tekstowi piękne zdjęcia, więc nie ma go samego specjalnie dużo. Są tutaj również opisy miejsc. Większość jest znajoma osobom, które czytały książkę, ale kilka rzeczy to ciekawostki, ponieważ pojawiły się tylko w filmie. Niestety zdjęcia, które są rozciągnięte na 2 strony mają taką sobie jakość. Pozostałe są całkiem niezłe, ale na tych widać piksele.

Przewodnik ma niewiele stron, ponieważ tylko 80, więc wychodzi na to, że cena za stronę to około 50 groszy(prawie napisałam centów!). Ja książkę kupiłam za 15 zł z ciekawości, jednak teraz wydaje mi się to i tak marnotrawstwem pieniędzy. Zdjęcia można znaleźć na oficjalnej stronie, jak pisałam większość rzeczy wiemy już z książki, przewodnik nie dodaje nic nowego, nawet powiedziałabym, że styl pisania nie jest aż tak różny, autorka wyraźnie się inspirowała pierwowzorem. Pochłonęłam to w półgodziny i byłam zawiedziona podobnie, jak w przypadku "Przewodnika po świecie herosów". Co z tego, że to ładnie wygląda, świetnie pachnie i się błyszczy, jak ja to wszystko wiem? "Hobbit: Niezwykła podróż. Filmowe postacie i miejsca" niestety polecić nie mogę, jako osoba, która czytała książkę i widziała już film.

Tytuł oryginału: The Hobbit: An Unexpected Journey Visual Companion
Wydawnictwo: Amber
Liczba stron: 80

Zdziwiłam się, że aż tyle na ten jeden temat napisałam, ponieważ nie planowałam aż tak wiele. W każdym razie spędziłam ostatnio prawie godzinę w księgarni przeglądając książki, które pojawiły się w związku z premierą filmu. Jak już wiecie po "Hobbit: Niezwykła podróż. Filmowe postacie i miejsca" nie sięgamy i jak mi mówi mój prawie doskonały zmysł dedukcji przy "Hobbit. Pustkowie Smauga. Filmowe postacie i miejsca" będzie dokładnie tak samo, a żeby było zabawniej to powiem, że książka kosztuje 20 zł więcej, czyli w sumie 60 zł.

Trochę inaczej ma się sprawa w przypadku oficjalnych przewodników po filmie. Te mi się nawet podobają, ponieważ kiedyś miałam taki przewodnik(choć do innego filmu, nie pytajcie). Tutaj jest naprawdę wiele nieoficjalnych (przerobionych, upiększonych) zdjęć oraz ciekawostek, jak kręcono film, werbowano obsadę, ile włosów użyto do tworzenia peruk itp. itd. Dla prawdziwych maniaków to zaiste gratka! Gdyby nie cena. Kolejno 50 i 60 zł. Przy trzecim filmie 70? Wiem, jak wiele moli książkowych często nie kupuje książek po 40 zł, bo to już drogo dla niektórych. Nie mnie to jednak oceniać, czy ktoś uzna te przewodniki za warte swojej ceny.
Ostatni dodatek dostępny na polskim rynku to tomisko-przewodniki, czy też kroniki. Pierwsza(brązowa okładka) dotyczy samego tworzenia filmu, a druga(niebieska okładka) kreowania postaci. Zakochałam się od pierwszego wejrzenia i musiałam ze smutkiem odłożyć na miejsce. Książki są zachwycające. Tyle detali, zdjęć, informacji oraz oczywiście ciekawostek(jak to jest, że pamiętam takie bzdety, ale co było na ostatniej biologii to już nie?). Zrobiono te kroniki niesamowicie i jest to idealna pozycja dla osób, które chcą choć po części zobaczyć, jak wygląda to od środka. Ponad 200 stron informacji dla każdego, kto interesuje się tworzeniem filmów(głównie fanatycznych). Jak mówiłam, ideał dla Sophie. Przeglądałam te tomiska przez prawie półgodziny. Zapakowane w ochronne pudełko prezentują się wspaniale i tyle samo kosztują. "Kronika 1. Sztuka tworzenia filmu" 90 zł, a "Kronika 2. Sztuka tworzenia postaci" 100 zł. Cóż jednak zrobić... Cen nie zmienię, moje narzekania też nie. Mogę podziwiać z daleka!

Ostatnią sprawą jest wydanie na DVD i Blu-ray. Bardzo bym chciała wiedzieć, czy ktoś faktycznie kupuje to drugie za 160 zł, choć obraz jest podobno fenomenalny i widać dosłownie każdą zmarszczkę na twarzach aktorów, a to dopiero początek atrakcji. W każdym razie są trzy wydania DVD. Zwykłe z filmem, zwykłe z filmem plus dodatkami(dwie lub trzy płyty w sumie) oraz niezwykłe, ponieważ pięcio-płytowe za 100 zł, a tam wszystko, co można sobie wymyślić, wywiady, pamiętniki z planu zdjęciowego i dużo dużo innych rzeczy. W końcu, jak siedzisz gdzieś 2,5 roku to trochę masz do powiedzenia. ;)

Co sądzicie o tym całym szale związanym z "Hobbitem"? Macie jakieś dodatki?
Podziel się
Top 10 to akcja, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta. Jeżeli chcesz dołączyć do akcji - w każdy piątek wypatruj nowego tematu na dany tydzień.

Nie jestem nawet pewna, czy jest faktycznie taki temat, jednak mam nadzieję, że pomysłodawczyni nie będzie miała nic przeciwko. ;) Dawno nie robiłam TOP 10, ostatni raz zdarzyło się to w marcu. Sama się zdziwiłam, gdy sprawdziłam. Jednak w styczniu trochę takich zestawień będzie. Może niekoniecznie idealnie 10 pozycji się tam znajdzie, ale mam kilka ciekawych pomysłów.

Co najlepiej przeczytać zimą(kiedy ma się cudowne 16 dni wolnego)?

Syn Neptuna - Rick Riordan
Zaczynając od śnieżnej okładki, a kończąc na treści, ten tom "Olimpijskich herosów" kojarzyć mi się będzie zawsze ze styczniem i tą porą roku. Jeżeli przeczytaliście już "Zagubionego herosa" to najwyższa pora wziąć się za ten tom. :) Jak nie znacie jeszcze serii, to polecam zacząć od "Percy'ego Jacksona i Bogów Olimpijskich". Teraz jest najlepsza okazja, ponieważ gdy już raz wejdziecie do tego świata, nie będziecie chcieli go opuścić.

Kod Leonarda da Vinci - Dan Brown
Tej książki nie czyta się szybko i kiedy brakuje na wszystko czasu. Najlepsze jest więc wolne, kiedy nie trzeba się niczym martwić, ale można zasiąść do lektury z uczuciem spokoju, ponieważ "Kod Leonarda da Vinci" nie powinno się czytać, ale rozkoszować się nim. 

Sherlock Holmes, Dzienniki i przygody - Arthur Conan Doyle
To jest klasyk i aż wstyd nie zapoznać się z losami tego niezwykłego detektywa. Są to głównie opowiadania, które mają ponad 100 stron. Błyskawicznie się je czyta i nie tak łatwo odgadnąć, kim jest morderca lub co chce przekazać. Znakomita lektura na zimę.

Krąg - Mats Strandberg, Sara Bergmark
Jakoś wybieram te "porządniejsze" książki, czyli nie typowe 300-stronicowe powieści, które można pochłonąć od ręki, ale taką, którą można się cieszyć nawet kilka dni. "Krąg" to mroczna, niepokojąca historia, która niesamowicie pochłania czytelnika. Wystarczy okryć się kocem i zatopić w lekturze. 

Siostra- Rosamund Lupton
Zawsze gdy tylko spojrzę na tą książkę, ściska mnie dosłownie w piersi. "Siostrę" powinien przeczytać każdy. Jest to historia o walce, o rozpaczy i z takim zakończeniem, jakich mało teraz znajdzie się w literaturze. Choć jest to debiut, to autorka potrafi zachwiać czytelnikiem. Zdecydowanie polecam przeczytać!

A teraz książki, które ja będę(a przynajmniej mam nadzieję, że mi się uda) czytać zimą.
"Drżenie". ponieważ ktoś powiedział, że najlepiej przeczytać to zimą, ponieważ będzie klimacik, więc czemu nie? "Zanim zasnę" chodzi za mną od dawna, ale nie miałam kiedy się za tą pozycję zabrać. "Król złodziei" to mój mus, ponieważ pokochałam tą autorkę. "Selection"(po polsku Rywalki, premiera w lutym) czekają grzecznie na półce na swoją kolej. "Allegiant" zaczęłam, ale musiałam odłożyć na rzecz recenzenckich, teraz mam zamiar dokończyć. :D Pomiędzy nimi będę sobie czytać "Sherlocka", bo się stęskniłam. ^^

Jak wyglądają Wasze plany czytelnicze na zimę? :)

Jest to równo 400 post na moim blogu. :)
Podziel się
Witajcie w Nowym Jorku! Pewnie słyszeliście o Gatsbym. Urządza wspaniałe przyjęcia i wszyscy są zaproszeni! Po prostu wsiadajcie w samochody i przyjeżdżajcie, świetna muzyka i nieprzerwany dostęp do drinków gwarantowany każdej nocy. Nie zapomnijmy o fajerwerkach pod koniec każdego wieczoru! Nikt nie wie, jak wygląda gospodarz, ale czy to ważne? Nie, ponieważ można się elegancko zabawić. Wpadniecie dziś wieczór do rezydencji Gatsby'ego?

Opis: Film "Wielki Gatsby" przedstawia losy niedoszłego pisarza, Nicka Carrawaya (Tobey Maguire), który opuszcza Środkowy Zachód i przybywa do Nowego Jorku wiosną 1922 roku, w epoce upadającej moralności, połyskliwego jazzu, królów przemytu alkoholowego i szybujących w górę akcji. Podążając za swoim amerykańskim snem, Nick zamieszkuje w sąsiedztwie tajemniczego, urządzającego liczne przyjęcia milionera, Jaya Gatsby'ego (Leonardo DiCaprio). Nicka pochłania czarujący świat zamożnych ludzi, iluzji, miłości i kłamstw. Obserwując go od środka i z zewnątrz, Nick pisze opowieść o niemożliwej miłości, snach nie na sprzedaż oraz wysokooktanowej tragedii. Stawia przed nami lustro, w którym widzimy odbicie naszej współczesności. (Dystrybutor kina)

Największym niewypałem filmu była muzyka. Gratuluję osobie, która wpadała na taki "świetny" pomysł, jakim było umieszczenie nowoczesnej muzyki w filmie opowiadającym o latach dwudziestych XX wieku. Na pewno słuchali tam rapu w stylu Jay-Z lub piosenek Beyoncé. Nie żebym się jakoś szczególnie na tym znała, ale te lata kojarzą mi się z Nowym Orleanem i jazzem. Choć absolutnie uwielbiam "A Little Party Never Killed Nobody" Fergie to nijak ta piosenka pasowała do tamtych przyjęć. To aż raziło uszy, a ja nie byłam pewna, czy to nie jest jakiś jeden wielki żart. Wiedziałam, że te piosenki wchodzą w skład soundtracku, ale myślałam, że są one czysto promocyjne, a nie faktycznie użyte w filmie. Wyszło to szczerze mówiąc po prostu komicznie. Jedyna piosenka, która mi świetnie pasowała do klimatów i czasów to "Young and Beautiful" Lany Del Rey. Niestety fakt, że przez 60 % filmu leciała w tle wersja instrumentalna trochę ten efekt osłabiło.

Według mnie jest to jednak jedyny, choć spory minus. Za to o wiele więcej jest pozytywnych elementów fabuły! Zaczynając od świetnego doboru aktorów. Nie muszę omawiać chyba doskonałej gry Leonardo DiCaprio, który w takich rolach sprawdza się świetnie, lecz nie tylko. Znakomicie pasowały do niego tamte czasy, po prostu idealny Gatsby. Zraniony, zdeterminowany i zakochany do szaleństwa. Carey Mulligan znam i lubię. Pasowała do roli Daisy, zepsutej wielkiej pani, której łatwiej było wymazać problemy z głowy, niż spróbować coś zrobić. Wybrała ucieczkę zamiast walki, bo było to wygodniejsze. Tobey Maguire, jako Nick był dla mnie sporym zaskoczeniem, ponieważ widziałam w tej roli Josepha Gordon-Levitt(Arthur z Incepcji). Jednak niepozorny Tobey i ten jego głosik idealnie oddały tą postać i emocje, które przeżywała. Kolejnym zdziwieniem była Elizabeth Debicki w roli Jordan. Zabawnie wyglądała, taka wysoka i dystyngowana przy malutkim Nicku, ale ostatecznie dobrze to wyszło. W "Wielkim Gatsby" spotkamy jeszcze Amitabh'a Bachchan'a, znaną supergwiazdę z Bollywood w roli 
Meyera Wolfsheim'a. Naprawdę na obsadę narzekać nie można.

Widać, że "Wielki Gatsby" miał wysoki budżet. Film zrobiono z ogromnym przepychem, nie wiedziałam na czym mam skupić wzrok, ale spodobało mi się to. Pasowało do tych zepsutych ludzi. Przyjęcia Gatsby'ego to powinny dostać jakąś osobną nagrodę. Tak samo, jak scena "I am Gatsby". Twórcy nie mogli lepiej tego przedstawić. Co tam się działo, to szaleństwo, jak to wszystko wyglądało! Uczta dla oczu! Trzeba przyznać, że mocno trzymano się książki. Jest naprawdę tylko kilka momentów, kiedy fabuła odbiegła minimalnie od treści pierwowzoru i żałuję, że wśród nich było kilka elementów zakończenia, które w powieście były dla mnie szczególnie ważne, jednak cóż zrobić, gdy i tak naprawdę podziwiam twórców za to, że nijaką książką przerobiono na interesujący dla widza film. Choć to oczywiście tylko moje zdanie.

"Wielki Gatsby" to jedna z ekranizacji, która okazała się być lepsza od swojego pierwowzoru. Piszę to z przykrością, ponieważ naprawdę rzadko się to zdarza, ale mimo wszystko taka jest prawda. O ile książkę odebrałam neutralnie, czyli średnio, to z filmem spędziłam miło czas i żałuję, że nie obejrzałam tego na dużym ekranie, ponieważ musiał robić olbrzymie wrażenie. Ekranizację mogę Wam zdecydowanie polecić!

Ogólna ocena: 8/10.

Ogólne informacje:
Tytuł oryginału: The Great Gatsby
Czas trwania: 2 godz. 22 min
Rok produkcji: 2013
Reżyser: Baz Luhrmann
Główne role:
Leonardo DiCaprio - Jay Gatsby
Tobey Maguire - Nick Carraway
Carey Mulligan - Daisy Buchanan
Joel Edgerton - Tom Buchanan
Isla Fisher - Myrtle Wilson
Elizabeth Debicki - Jordan Baker


Podziel się
„A może jednak nauczyłem się dzięki koszykówce czegoś o życiu: obchodzisz innych ludzi tylko wtedy, gdy możesz pomóc im wygrać. Jeśli nie możesz tego zrobić, przestajesz się liczyć.”

Witajcie w Belmont, gdzie rządzą czarne gangi oraz irlandzka mafia (zależy od dzielnicy) i gdzie mieszka Finley. Jego dziadek nie ma obu nóg, ojciec pracuje na nocną zmianę, a matka zginęła w okolicznościach, o których nikt nie chce mówić. Finley też nie chce mówić – odzywa się tylko wtedy, gdy musi. Woli grać w koszykówkę. Jedyną osobą, która rozumie Finleya, jest jego dziewczyna Erin. Oboje co wieczór spotykają się na dachu jego domu, patrzą w gwiazdy i marzą o tym, aby wydostać się z piekła, jakim jest Belmont. Pewnego dnia trener Finleya prosi go o dziwną przysługę…

"Prawie wszystko można zniszczyć. Wszystko jest kruche. Tymczasowe."


Ogólna ocena: 8/10.

Tytuł oryginału: Boy 21
Powieść w jednym tomie
Data premiery: 23 październik 2013 r.
Liczba stron: 313
Gatunek: YA
Wydawca: Otwarte
Podziel się
"MISSja survival" zaczęła się od tylko jednego zdania. "Samolot pełen królowych piękności rozbija się na bezludnej wyspie", a niezastąpiona Libba Bray stworzyła z tego błyskotliwą, pełną cynizmu i humoru powieść, która rozbawi do łez, ale też skłania do myślenia. Przetrwają tylko najlepsi!

Opis: Laureatki konkursu Miss Nastoletnich Marzeń – przedstawicielki wszystkich stanów Ameryki – lecą samolotem, by wziąć udział w finale. Niestety ich samolot rozbija się na małej wyspie, a dziewczyny mają do dyspozycji jedynie niewielki zapas żywności i ani jednej kredki do oczu! Co w tej sytuacji zrobią królowe piękności? Będą ćwiczyć do konkursu czy zastosują techniki przetrwania? A jeśli na horyzoncie pojawią się... piraci?!

Libba Bray to bezsprzecznie jedna z moich ulubionych autorek, więc jej książki kupuję w ciemno, jednak jak dotąd nigdy się nie zawiodłam. Nie ważne, czy opisuje ona wiktoriańskie czasy, gdzie znalazła sobie drogę czarna magia, czy też pisze o grupie królowych piękności, które wylądowały na bezludnej wyspie, ponieważ wychodzi jej to cudownie. Uwielbiam jej styl, humor i sporą dawkę ironii obecną w każdym rozdziale.

Czytelnik rozpoczyna lekturę równie zmieszany, co królowe piękności, które wylądowały na wyspie. Co się stało, co się dzieje, o co tutaj w ogóle chodzi?! Jednak niezwykle szybko da się wczuć w klimat. Autorka wykreowała całkowicie nowe społeczeństwo przyszłości, gdzie wszystkim rządzi potężna Korporacja, wiele krajów jest odciętych, pojawia się wiele nowych nazw między innymi zespołów, czy programów, ale Libba Bray nie wrzuca czytelnika na głębokie wody. Przy każdym nowym wyrażeniu pojawią się superzabawy przypis. Już dla samych przypisów autorki warto się zapoznać z tą powieścią, a to jeszcze nie koniec! Stopniowo przedstawiane są wszystkie bohaterki powieści(nawet nie wiecie, jak mylące były pojawiające się na zmianę nazwy stanów i imiona, nie mogłam się w tym wcale połapać!), jak również znajdziemy tutaj... przerwę na reklamę, która doskonale pokazuje, jakie naprawdę jest obecne społeczeństwo(to w książce oczywiście). Wizja autorki jest groteskowa, dość przerażająca, jednak niestety nie całkowicie niemożliwa.

"MISSja survival" to książka przede wszystkim humorystyczna, jednak nie lekceważcie jej tak szybko. Autorka umiejętnie przekazała wiele mądrości życiowych; przedstawiła, jak zepsuty może stać się człowiek oraz że przyjaźń i miłość rodzą się w najbardziej nieoczekiwanych momentach i miejscach. Bohaterki zaszły niesamowitą przemianę w ciągu kilkunastu tygodni spędzonych na wyspie, ja jednak im kibicowałam i przyznam się z ręką na sercu, że jest to jedyna powieść, jaką mogę wymienić, w której uwielbiam wszystkie występujące żeńskie bohaterki. Słowo honoru! Dajcie szansę tym królowym piękności, a na pewno je pokochacie.

Libba Bray udowodniła, że potrafi pisać na każdy temat, a do tego zrobić to z klasą. "MISSja survival" to książka, której lekturę zdecydowanie Wam polecam, nawet jeżeli nie znacie jeszcze twórczości tej autorki. Jest to całkowicie inna, mocno specyficzna, przezabawna historia, która szybko Was porwie i będziecie żałować, że to już koniec, gdy zobaczycie zamiast numeru rozdziału, napis "epilog". Sprawdźcie, czy Wy dalibyście sobie radę na bezludnej wyspie, gdy kończy się krem do depilacji! ;)

Ogólna ocena: 8/10.

Tytuł oryginału: Beauty Queens
Powieść w jednym tomie
Data premiery: 16 września 2013 r.
Liczba stron: 444
Wydawca: Dolnośląskie
Podziel się
Dzień po skończeniu książki rozsiadłam się wygodnie i włączyłam Hobbita. Pierwsze zaskoczenie to długość filmu, jakoś nie zwróciłam na to uwagi. Jedna 350-stronicowa książka została sfilmowana, jako trylogia, co daje w sumie niecałe dziewięć godzin filmu. To chyba oficjalnie najdłuższa ekranizacja jednej tylko powieści. Ja jednak nie mam nic przeciwko!

„W pewnej norze ziemnej mieszkał sobie pewien hobbit”. Bilbo Baggins ma już pięćdziesiąt lat i nie w głowie mu przygody. Jednak pewnego dnia do domu wprasza mu się cała banda krasnoludów. Och biedne zapasy i naczynia hobbita! Aby się nic nie stłukło, to przecież zastawa po mamie... Trzynastu kompanów również ma pewne wątpliwości względem małego Bilbo, który miałby zostać ich złodziejem, ale wybrał go sam Gandalf, a kto się będzie kłócił z czarodziejem? Jednak, czy Bilbo zdecyduje się wziąć udział w wyprawie, z której może nie powrócić w jednym kawałku?

Można było się spodziewać, że "Niezwykła podróż" nie będzie całkowicie zgodna z książka. Film jest znacznie bardziej rozbudowany niż książka, która skupia się tylko na losach Bilbo. Gdy Gandalf zniknął nie wiemy, co się z nim działo ani co robił, a gdy krasnoludy opowiadają swoją historię, jest ona dość oględna i czytelnik musiał polegać na swojej wyobraźni, dopowiadając sobie szczegóły. Do ekranizacji dodano wstęp, który natychmiastowo wywołał uśmiech na mojej twarzy, a także pokazano te wszystkie dodatkowe sceny, których przebiegu w powieści możemy się tylko domyślać, które zostały tylko napomknięte, ale nie wyjaśnione, a ich rozwinięcie potrafi wywołać niejednokrotnie wywołać gęsią skórkę. Taki zabieg naprawdę dobrze wpłynął na film! Skupiono się na większej liczbie bohaterów, którzy nie pojawiają się w "Hobbicie", jednak mi nie przeszkadzały te zmiany. Mimo to i tak uśmiechałam się za każdym razem, gdy dana scena była przedstawiona dokładnie tak samo, jak w książce. To niesamowite, jak dobrze aktorzy potrafili to oddać.

"Hobbit, czyli tam i z powrotem" to historia typowo dla dzieci i zawiera w sobie takie właśnie elementy. Jasne może ją czytać osoba w każdym wieku, co osobiście serdecznie polecam, ale jednak nie da się zaprzeczyć, że książka zawiera w sobie sporą dawkę dziecinności. Nie piszę o tym w negatywnym znaczeniu, jednak wszyscy wiedzą, że w bajkach dla dzieci ostatecznie wszystko kończy się dobrze, a gdy bohaterowie trafiają na trudne przeszkody, to wykaraskanie się z takich sytuacji przychodzi raczej łatwo i jakoś tak prosto, co jest widoczne w czasie podróży krasnoludów, którzy bez pomocy Gandalfa mieliby spory problem. Jednak w filmie trochę to podrasowano, wiele momentów uzyskało dodatkową głębię, co sprawiło, że film jest już powiedziałabym bardziej młodzieżowy i skierowany do odrobinę starszych widzów.

Twórcy filmu nie mogli lepiej dobrać obsady. Oczywiście najważniejszą osobą w "Niezwykłej podróży" jest nie kto inny, jak Martin Freeman ( Bilbo Baggins). Przyznam, że doprowadza on widza do płaczu ze śmiechu i to nie raz. Jednak Bilbo nie jest dokładnie taki sam, jak książkowa postać i nie chodzi mi tu o zmiany w fabule, ale charakter. Książkowy bohater jest niesamowicie uprzejmy, jak przystało na każdego porządnego hobbita i zatrzymał sobie swoje ponure myśli tylko dla siebie, ponieważ jak to się mówi gość w domu, bóg w domu(choć pewnie hobbicia wersja jest troszkę inna). Filmowy Bilbo jest bardziej "martinowy". Kto ma jakiekolwiek pojęcie, co Martin wygaduje na wywiadach i jak się zachowuje, będzie wiedział o co mi chodzi. Dla innych osób powiem, że jest on dość specyficzną osobą. Pierwsze 40 minut filmu jest po prostu większość czasu przezabawne. Nie miałam pojęcia, jak Martin sprawdzi się w tej roli grzecznego hobbita, jednak naprawdę jestem zachwycona. Pojawiły się zmiany, ale dla mnie taki Bilbo jest po prostu idealny. Powrót Iana McKellena w roli Gandalfa również zasługuje na wspomnienie. Niesamowicie spodobał mi się też Richard Armitage, jako Thorin Dębowa Tarcza. Jak to powiedział jeden dziennikarz "znielubiona postać w filmie, ale ukochany aktor". Nic dodać nic ująć, odegrał swoją rolę naprawdę fenomenalnie! A wszystkie krasnoludy, to naprawdę pociesza gromada. Czy tylko ja mam problem z poznaniem wszystkich aktorów bez charakteryzacji(która swoją drogą potrafiła zajmować im do sześciu godzin dziennie)?

Całkiem nieźle udało mi się ustalić miejsce, w którym skończy się film i cieszę się, oj bardzo się cieszę, że obejrzałam go dopiero teraz, ponieważ chcę obejrzeć drugą i trzecią część natychmiastowo. Myślałam, że bilbowe "Najgorsze już za nami" będzie humorystycznym zakończeniem, jednak nieeeee, trzeba było zostawić widza z szybko bijącym sercem i krzykiem oburzenia, że nie kończy się filmów w takim miejscu. Jak ja przetrwam ten rok czekania na trzecią część filmu? Zdecydowanie mogę polecić wszystkim ekranizację powieści "Hobbit", która choć różni się momentami znacznie od książki i tak jest niesamowicie dobrym filmem, który warto obejrzeć!

Ogólna ocena: 9/10.

Ogólne informacje:
Tytuł oryginału: The Hobbit: An Unexpected Journey
Czas trwania: 2 godz. 49 min.
Reżyser: Peter Jackson
Główne role:
Ian McKellen - Gandalf Szary
Martin Freeman - Bilbo Baggins
Richard Armitage - Thorin Dębowa Tarcza
Ken Stott - Balin
Graham McTavish - Dwalin
William Kircher - Bifur
James Nesbitt - Bofur
Stephen Hunter - Bombur
Dean O'Gorman  - Fíli
Aidan Turner - Kíli
John Callen - Óin
Peter Hambleton - Glóin
Jed Brophy - Nori
Mark Hadlow - Dori
Adam Brown - Ori

Hobbit:
1. Niezwykła podróż
2. Pustkowie Smauga - premiera 27.12.2013
3. Tam i z powrotem - premiera 17.12.2014(świat)
Podziel się

Porywająca i niezapomniana historia o odwadze i miłości w niemoralnym świecie.

Elizję stworzono po to, by służyła mieszkańcom Dominium, rajskiej wyspy, na której mieszkają najbogatsi ludzie na Ziemi. Szesnastolatka jest klonem bez emocji, które mogłyby ją odrywać od bycia opiekunką dzieci gubernatora.

Kiedy jednak spotyka Tahira, wspaniałego, enigmatycznego młodzieńca, pochodzącego z jednej z najbardziej wpływowych rodzin, niespodziewane emocje zaczynają pojawiać się w jej umyśle. Elizja nie rozumie, co się z nią dzieje, nie wie, jak sobie radzić z czymś, czego nigdy się nie spodziewała.

Jeżeli inni dowiedzą się o tym, że Elizja potrafi kochać, czeka ją przerażający los. Ale pożądanie do Tahira jest zbyt silne, by móc je ignorować. Gdy okrutny los ich rozdziela, dziewczyna postanawia uciec, bez względu na koszty.

Ogólna ocena: 7.5/10

Tytuł oryginału: BETA
Seria: Annex
Tom: 1/4
Liczba stron: 316
Wydawca: Czarna Owca

Seria "Annex"
1. Beta
2. Emergent
3. Brak tytułu
4. -..-

Recenzja powstała dla portalu Upadli.pl
Podziel się
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Blogerka. Studentka. Mieszkanka Berlina. Whovian. Slytherin. Cheerleaderka Riordana.
Dowiedz się więcej

“Reading is one of the joys of life, and once you begin, you can't stop, and you've got so many stories to look forward to.”

Benedict Cumberbatch

Znajdź mnie

  • Facebook
  • Instagram
  • Tumblr
  • Youtube

Kontakt

Dowiedz się więcej

Niedługo na blogu

Moja kolekcja Funko popów
Moja przygoda ze Skupszopem
Unboxing ostatniego World of Wizardry
Rick Riordan prezentuje
King of Scars

Polecane

  • W jakiej kolejności czytać książki Ricka Riordana?
    Książki Ricka Riordana są obecne w moim życiu od ponad siedmiu lat. Bez nich prawdopodobnie nie byłoby tego bloga. Zaczęłam czytać se...
  • Streszczenie: Złodziej Pioruna - Rick Riordan
    Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mo...
  • Najciekawsze wydania Harry'ego Pottera
    Wygląd książki jest bardzo ważny, choć zapytani o to, mówimy, że nie można oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy bronimy ulubionej powi...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 1/2
    Witam! Wasze piękne oczka Was nie mylą. Poniżej znajdziecie streszczenie pierwszej części scenariusza fan fiction zatytułowanego "...
  • Trudno dostępne książki i ich wznowienia
    Cześć! Życie jest piękne i proste, gdy czyta się głównie świeżutkie premiery książkowe - są dostępne na wyciągnięcie ręki i to w wielu f...
  • W jakiej kolejności czytać książki Philippy Gregory?
    Philippa Gregory to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek beletrystyki historycznej (choć pisze również książki czysto historyczn...
  • Szkoła w Niemczech
    Budynek A Dzisiaj będzie trochę inaczej, bardziej prywatnie(?), ponieważ na Waszą prośbę opowiem Wam trochę o mojej szkole, jak to wszys...
  • Książka, a film - trylogia "Więzień labiryntu"
    Ekranizacja „Więźnia labiryntu” ma swoich fanów i przeciwników. Mi oraz mojej siostrze filmy się podobały (jej chyba jeszcze bardziej niż...
  • Pajączek na rowerze - Ewa Nowak
    Liczba stron : 216 Z Oli jest niezłe ziółko. Nie znosi szkoły, a tym bardziej nauki i jest wulkanem energii. Łukasz jest jej przeciwień...
  • Trylogia Grisza - nowelki oraz dodatki
    Amerykańscy autorzy uwielbiają pisać nowelki, czy półtomy do swoich serii - to najlepszy sposób, aby pokazać historię z nowej strony,...

Archiwum

  • ►  2019 (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (17)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (42)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2016 (120)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (8)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (17)
  • ►  2015 (161)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (18)
    • ►  kwietnia (18)
    • ►  marca (18)
    • ►  lutego (18)
    • ►  stycznia (20)
  • ►  2014 (266)
    • ►  grudnia (19)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (26)
    • ►  września (17)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (23)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (26)
    • ►  lutego (28)
    • ►  stycznia (28)
  • ▼  2013 (270)
    • ▼  grudnia (23)
      • Zdobycze książkowe oraz zapowiedzi na styczeń 2014...
      • Zanim zasnę - S.J. Watson
      • Milion słońc - Beth Revis
      • Pamiętniki wampirów - Serial
      • Premiera: Hobbit. Pustkowie Smauga
      • Dziewczyna, którą kochały pioruny - Jennifer Bosworth
      • Hobbit: Niezwykła podróż. Filmowe postacie i miejs...
      • TOP 10: Najlepsze książki na zimę
      • Wielki Gatsby - Film
      • Niezbędnik obserwatorów gwiazd - Matthew Quick
      • MISSja survival - Libba Bray
      • Hobbit: Niezwykła podróż
      • BETA - Rachel Cohn
      • Gra Endera - Orson Scott Card
      • Dziewięć żyć Chloe King - TNLOCK - Serial
      • Hobbit, czyli tam i z powrotem - J. R. R. Tolkien
      • Judasz całował wspaniale - Maira Papathanasopulu
      • Czarny piątek - Robert Muchamore
      • Mroczna Bohaterka. Kolacja z wampirem - Abigail Gibbs
      • Dziewięć żyć Chloe King. Uprowadzona - Liz Braswell
      • Miesiąc z... Hobbitem
      • Zdobycze listopadowe
      • Podsumowanie listopada, plany i zapowiedzi
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (23)
    • ►  września (21)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (22)
    • ►  maja (29)
    • ►  kwietnia (22)
    • ►  marca (31)
    • ►  lutego (20)
    • ►  stycznia (19)
  • ►  2012 (135)
    • ►  grudnia (11)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (15)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (11)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (3)

Ulubione

  • Mirabelka
    Rzeczy, których wciąż nie rozumiem w k-popie
    3 dni temu
  • Gosiarella
    Horrory dla nastolatków
    1 tydzień temu
  • Patrycja W.
    Wyzwanie filmowe na 2023
    2 miesiące temu
  • eM
    Zagraniczne zapowiedzi: czerwiec, lipiec 2022
    8 miesięcy temu
  • Korvo
    Premiera: Mindf*ck - Christopher Wylie
    2 lata temu
  • Patrycja
    Tajemnice "Lasu na granicy światów" Holly Black [Premiera]
    2 lata temu
  • Blair Blake
    Na skraju złowrogiego Boru, albo Wybrana Naomi Novik
    3 lata temu
  • Abigail
    Kryminał kulinarno-muzyczny
    3 lata temu
  • Harry Potter Kolekcja
    Regulamin konkursu "Twój Simon"
    4 lata temu
  • Julia
    Małe rzeczy, bez których sobie nie radzę
    6 lat temu
  • Alicja
    Lair of Dreams
    7 lat temu
  • Wydawnictwo Jaguar
    Cena sztywna jak trup
    7 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Deviantart

Dziękuję za zrobienie pięknego logo!
Wszystkie komentarze zawierające linki są moderowane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

WAŻNE

Wszystkie opinie i recenzje zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody nakopiowanie całości lub ich fragmentów bez mojej wiedzy i zgody (na podstawie Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Licznik odwiedzin

Obserwatorzy

Copyright © 2012 Sophie & Bucherwelt