Sophie & Bucherwelt
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca
  • Recenzje
    • Autorami
    • Tytułami
    • Filmów i seriali
  • Przeczytane
    • 2012-2017
    • 2018
  • Kolekcja Ricka Riordana
  • Różne
    • Zdobycze
    • Must have
    • Miesiąc z...
    • Jak zacząć blogować?
    • Oceny
Tytuł oryginału: Whispers at Moonris
Seria: Wodospady cienia
Tom: 4/5
Liczba stron: 396
Ocena: 5/10
"Właśnie tak teraz wyglądało jej życie, jakby straciła obcas. I jedyne, co jej pozostało, to kuśtykać dalej."

Kylie w końcu wie, jakim stworzeniem nadnaturalnym jest, jednak to wcale nie rozwiązuje jej problemów, ponieważ nie dość, że nikt nigdy nie słyszał o takim gatunku, to nikt jej również nie wierzy... Poza oczywiście tajną organizacją JBF, która bardzo chce, aby Kylie wzięła udział w niebezpiecznych badaniach. Nie pomaga fakt, że jej chłopak zawsze stawia ją na drugim miejscu, a do tego nie potrafi zaakceptować tego, że rozmawia z duchami... Zwłaszcza gdy jeden z nich należy do żywej osoby.

W czwartym tomie "Wodospadów cienia" robi się poważnie. W sumie wszystkie książki z tej serii są podobnie zbudowane; Kylie zaczyna nawiedzać duch, który nie za bardzo rozumie, co się dzieje, a tym bardziej czego chce od biednej nastolatki. Z pomocą dziewczyny mozolnie odkrywa kolejne wspomnienia, które prowadzą do wstrząsających odkryć oraz konkluzji, która często jest sprawą życia i śmierci. Jednak tym razem sprawa nie jest życiowa, ponieważ Kylie objawia się nadnaturalna istota, a do tego jest to osoba, którą ona naprawdę kocha. I co zrobić w takiej sytuacji?

Uwielbiam wątki kryminalne, a kabała w jaką wplątuje się Kylie, nawet wbrew własnej woli jest pełna napięcia! Niestety wszystko poszło nie tak, jak powinno. Właściwie mam wrażenie, że wątek z duchami to dodatek do opowieści o dziewczynie, która szuka własnej tożsamości i próbuje odkryć, im naprawdę jest. A częścią tego są nowi przyjaciele, nowe miejsce oraz dwaj chłopacy, do których coś czuje. Zamiast skupić się na tym, to dostajemy też taki wątek, problem do rozwiązania, jednak okropnie niedopracowany. Rozwiązanie zagadki znamy już w połowie książki, a gdy dochodzi do kulminacji, to można powiedzieć, że autorka natychmiastowo przechodzi do zakończenia książki, więc nie dostajemy odpowiedzi na pytanie: dlaczego? Słyszycie to powietrze ulatujące z przebitego balonika?

"Wstrzymała oddech, czekając na oświecenie, na jakąś tajemną wiedzę, która sprawi, że pogodzi się ze światem. Ale nic się nie stało. Nie pojawiła się żadna odpowiedź i wszystko było nie tak, jak powinno."

Wodospady cienia:
1. Urodzona o północy - recenzja
2. Przebudzona o świcie - recenzja
3. Zabrana o zmierzchu - recenzja
4. Szepty o wschodzie księżyca
5. Chosen at Nightfall
Jednak i tak lubię "Wodospady Cienia", ponieważ przy tej serii naprawdę mogę się odprężyć i większość czasu nawet się nie irytuję. Czuję się bardziej zawiedziona, niż zła, gdy autorka znowu daje odpowiedź na tacy w połowie książki i nawet jej nie wyjaśnia. Książki te dostarczają mi na szczęście o wiele więcej rozrywki, a czytając "Szepty o wschodzie księżyca" zrozumiałam, że polubiłam bohaterów tej opowieści, mimo tego, że nie są cóż... zbyt głębocy. Przynajmniej cała historia jest zabawna oraz na swój sposób wciągająca.

Widać poprawę w stosunku do "Zabranej o zmierzchu", która według mnie jest najsłabszym tomem serii. W przypadku "Szeptów o wschodzie księżyca" znowu odnalazłam w tej opowieści, to co sprawia, że cieszę się z okazji kolejnej premiery i nawet smucę się, że to już przedostatni tom. Na pewno dzięki bohaterom, którzy są idealni do takiej opowieści. Nawet nie przeszkadzało mi, że Kylie wciąż nie może się zdecydować, kto jest dla niej idealnym partnerem... Chociaż sądząc po tym, jak się potoczyła akcja i co sądzili na ten temat inni, to wiadomo jest, jakie będzie zakończenie, jednak normalnie przeżywałam wraz z biedną Kylie kolejne ciosy, które musiała przyjmować.

Ciekawy za to zdecydowanie wątek jest tego, jaką istotą nadnaturalną jest Kylie i co on za sobą przynosi. Pojawiają się ludzie, którzy mogą dać jej odpowiedzi na pytania, które od dawna cisną się jej na język, a do tego nauczyć ją obchodzenia się ze swoimi talentami, jednak cena za to jest naprawdę okrutna. Kolejny więc raz nie mogę się doczekać kolejnego tomu, gdy akcja poszła w interesującym kierunku, który zapowiada dla bohaterki wiele pracy i problemów, a tu został tylko jeden tom "Wodospadów cienia"!

"Szepty o wschodzie księżyca" to kolejny tom odprężającej serii "Wodospady cieni", która za każdym razem dostarcza mi odpowiednią ilość rozrywki. Już się nie mogę doczekać jej zakończenia i mam nadzieję, że będzie satysfakcjonujące. Książki z tej serii są lekkie oraz niezobowiązujące, więc idealnie nadają się, jako odskocznia.

Najciekawsze cytaty z "Szeptów o wschodzie księżyca" znajdziecie tutaj: Nicole's quotes.
Podziel się
Źródło: mythopia.org
Dzień dobry, witam w deszczową niedzielę. :) Wiem, że obiecałam Wam filmiki, ale z przyczyn niezależnych ode mnie nie mam możliwości obrobić ich, choćbym chciała. Jednak teraz mam prawie dwa tygodnie ferii i mam nadzieję, że między nauką do matury znajdzie się trochę czasu oraz chęci, aby się za to wziąć, bo jednak jest z tym nieźle roboty. Dzisiaj więc kolejny tag 'pisany'. Bardzo mnie zaciekawił, oryginał znajdziecie tutaj. Moje odpowiedzi raczej będą krótkie, ponieważ o części z tych rzeczy już pisałam lub mówiłam tu i tu.

OGÓLNE
1. Ulubiona książkowa część HP?
Harry Potter i komnata tajemnic oraz Harry Potter i Książę Półkrwi.
2. Najgorsza książkowa część HP?
Harry Potter i więzień Azkabanu.
3. Ulubiona filmowa część HP?
Harry Potter i czara ognia. Btw. czy tylko ja czuję się źle nie pisząc wszystkich tytuł, jako nazw własnych?
4. Najgorsza filmowa część HP?
tumblr.com
Niestety Harry Potter i Książę Półkrwi. Ten film jest właściwie taki bez sensu... Malfoy coś knuje, Harry czyta książkę, Harry zachowuje się psychicznie czytając książkę... Zabrakło powiązań, które prowadziłyby logicznie od jednego wydarzenia do kolejnego, dając nam taki, a nie inny koniec... A szkoda, bo książka to naprawdę majstersztyk, więc nie rozumiem, co poszło nie tak. :( 

POSTACI
5. Ulubiony Weasley?
"Nie B, tylko P - poprawił ją George. - P, czyli „powyżej oczekiwań”. Zawsze uważałem, że my z Fredem powinniśmy dostać ze wszystkiego P, bo sam fakt, że pojawiliśmy się na egzaminach, był powyżej oczekiwań."
buzzfeed.com
Fred i George, oczywiście. To była miłość od pierwszego śmiechu. Uwielbiam momenty, gdy oni wkraczają do akcji, jak już w "Kamieniu filozoficznym" wprowadzali świetną atmosferę, a do tego dali niezły popis w "Zakonie Feniksa". To właśnie te chwile, gdy w czasie czytania głupkowato uśmiechamy się do książki lub nawet śmiejemy. Uwielbiam coś takiego!
"-A ty z kim idziesz? 
- Z Angeliną - odpowiedział Fred bez najmniejszego śladu zakłopotania.
- Co? - Ron był naprawdę wstrząśnięty. - Już ją zaprosiłeś? 
- Dobry pomysł - rzekł Fred. Odwrócił się i zawołał przez cały pokój wspólny. - Hej, Angelino!
Angelina, która plotkowała z Alicją Spinnet przy kominku, podniosła głowę.
- Co? - zawołała.
- Chcesz iść ze mną na bal? 
Angelina zmierzyła go taksującym spojrzeniem.
- No dobra - powiedziała i wróciła do plotkowania, tyle że teraz miała na twarzy lekki uśmiech.
- Tak się to robi - oświadczył spokojnie Fred Harry’emu i Ronowi. - Pestka. " ♥
Polecam też świetny artykulik z buzzfeed udowadniający, dlaczego Fred i George są najlepszymi bohaterami serii o Harrym Potterze: klik.

6. Ulubiona postać żeńska?
Luna Pomyluna, chociaż autorka trochę była dla niej okrutna. Potrafiła naprawdę dosadnie opisać, jak ktoś wygląda. Luna jest fascynująca i chociaż jest bohaterką nawet trzeciorzędną, to była tam dla Harry'ego, gdy jej potrzebował i ta przyjaźń naprawdę wiele dla niej znaczyła, a Harry zachował się, jak to Harry niestety...
7. Ulubiona postać męska?
Ta powaga! :D (z tumblra)
SEVERUS SNAPE. ♥♥♥

8. Ulubiony czarny charakter?
W książkach to na pewno Lord Voldemort, bo odkrywanie jego przeszłości, która doprowadziła go do momentu, w którym pojawił się w życiu Harry'ego, to jest dopiero wątek. Niesamowicie dobrze zbudowana opowieść, ciarki przechodzą! Ale w filmach to Bella skradała wszystkie momenty, w których się pojawiała!

9. Ulubiony profesor?
Najbardziej lubię Minervę McGonagall. To taka kochana i ciepła postać, która potrafi też pokazać prawdziwą siłę i autorytet, gdy jest to niezbędne. Plus ma bardzo interesujące lekcje!

WOLAŁBYŚ…
10. A – umyć Snape’owi włosy, czy B – słychać przechwałek Lockharta przez cały dzień?
A, bo bym chyba Lockharta... skrzywdziła. 
11.. Wyzwać do walki A – Bellatrix w dobrym humorze, czy B – rozwścieczoną Molly?
B, jednak Belli boję się bardziej. 
jw.
12. Przyjechać do Hogwartu A – Hogwart’s Expressem, czy B – latającym samochodem?
A! GDZIE JEST MÓJ LIST Z BILETEM?!
13. A – pocałować Voldemorta, czy B – uraczyć Umbridge kąpielą z bąbelkami?
B? To to pytanie, to czyste zło!
14. A – dosiąść Hipogryfa, czy B – przelecieć się Błyskawicą?
Hmm, chyba jednak A., bo lot na miotle przy mojej "doskonałej" koordynacji ruchowej, to mógłby się źle skończyć!

KSIĄŻKI A FILM
15. Coś, co nie było pokazane w filmie (scena, osoba), a co powinno się w nim znaleźć?
ŚWISTOŚWINKA!!! Nie rozumiem, ona była taka urocza! :( A do tego cały motyw z quidditchem w "Zakonie Feniksa", który był serio mega ważny dla fabuły i symbolizował o wiele więcej, niż by się mogło wydawać.
16. Gdybyś mógła wybrać jedną część, która zostanie nakręcona ponownie, to która by to była?
Zdecydowanie "Książę półkrwi", ponieważ trzeba by było nadać tej historii odpowiedni kierunek, aby było widać sens, w tym co robią bohaterowie...

HOGWART
17.Jaki byłby twój patronus?
Leniwiec. XD
pl.harrypotter.wikia.com
18.Które z trzech insygniów śmierci wybrałbyś?
Jedną pelerynę niewidkę proszę zapakować!
19.Na jakiej pozycji grałbyś w drużynie Quidditcha?
Siedzącej bezpiecznie na trybunach.
20.Do którego domu w Hogwarcie najprawdopodobniej byś należał (co podpowiada Ci intuicja)?
Slytherin.
21.Do którego domu przydzieliła Cię Tiara na Pottermore?
Slytherin. xD
Na wszystkie te pytania odpowiedziałam bardziej szczegółowo już tutaj: klik!
22.Który przedmiot najbardziej by Ci się podobał?
Zaklęcia oraz transmutacja! To serio niezwykle przydane rzeczy :)
jw.
23.Którego zaklęcia chciałbyś koniecznie się nauczyć?
Accio! 
24. Które zwierzątko wziąłbyś ze sobą do Hogwartu?
Koteczka, którego nazwałabym Belzebub. :D
25. Z jaką postacią z Hogwartu zaprzyjaźniłabyś się najszybciej?
Jeżeli bym trafiła do Slyhterinu, to oczywiście z elitą :P

POZOSTAŁE
26.Jeśli mógłbyś zmienić coś w obojętnie której części, co by to było (wydarzenie, postać itp. Itd.)
Śmierć biednego Colina Creevey, to było takie okropne i serio tak mną strząsnęło, jak tak nagle ni z tego ni z owego, przedostał się, by walczyć i pomóc Harry'emu, a tutaj taki los go spotkał. Fred. :( Tonks i Lupin. :(
27.Ulubiony Huncwot?
Właściwie z tej całej bandy, to tylko Lupin budził u mnie pozytywne uczucia, ponieważ zawsze załagadzał tam spory i był taki normalny, bo ja wiem, jak to określić. Miał w sobie iskrę, a jednak był rozjemcą.
fictionalley.blogspot.com
28.Jeśli mógłbyś wskrzesić jednego bohatera, który by to był?
Snape. ;_;
29. Insygnia śmierci, czy Horkruksy?
Pani Śmierci, czy morderczyni. Chyba wybór jest prosty. *wyjmuje swoją death list* XD
30. Ulubiony pairing w HP?
Nigdy niespełnione Dramione!

Jeżeli macie ochotę, to chętnie poznam Wasze odpowiedzi :) Miłego wieczoru!
Podziel się
Seria: Sherlock Holmes
Tom: 2
Liczba stron: 286
Ocena: 10/10
"Dom jedwabny" to dla mnie książka idealna. Pomyślałam więc buńczucznie, że to nie może się udać drugi raz. Ten tom nie będzie aż tak dobry. A jednak jest. W inny sposób, ale jednak jest również idealny. Gdy pojawiło się wyjaśnienie, to pozostawało mi tylko szeroko otworzyć oczy... A byłam taka pewna, że tym razem znam rozwiązanie!

Starcie arcywrodów nad wodospadem Reichenbach kończy się tragicznie. Sherlock Holmes i Moriarty nie żyją, a w Londynie nie dzieje się dobrze. Do władzy dochodzi amerykański gang Clarence’a Devereux, który jest bardziej okrutny niż Moriarty kiedykolwiek był, jednak to nie największy problem Scotland Yardu. Wiadomo, że nie dzieje się dobrze w przestępczym świecie Londynu, jednak nie ma żadnych dowodów na to, że Clarence Devereux naprawdę istnieje... Śledczy Frederick Chase z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, który podąża jego tropem, znajduje sprzymierzeńca w osobie inspektora Athelneya Jonesa, gorliwego naśladowcy samego Holmesa.

"Moriarty" to nie jest kontynuacja "Domu Jedwabnego", a przynajmniej nie w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, bowiem akcja ma miejsce tuż po śmierci Sherlocka Holmesa z "Pożegnalnego ukłonu" (lub "Jego ostatniego ukłonu" zależy od tłumaczenia). Wprowadzanie jest niepokojące, wytyka błędy relacji Watsona i robi wrażenie, że jego autor zna odpowiedzi na te pytania, które zostały do tej pory niewyjaśnione lub nawet niezadane... Ach ten początek nabiera ogromnego znaczenia tuż po przeczytaniu wyjaśnienia zagadki i od razu człowiek chce zacząć czytać tę historię jeszcze raz, aby odnaleźć przeoczone wskazówki, które są zawarte w tej opowieści.

Bohaterami "Moriarty'ego" są inspektor Athelney Jones ze Scotland Yardu oraz śledczy Frederick Chase z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, których połączył wspólny cel oraz przyjaźń. Pana Athelneya Jonesa możecie kojarzyć, ponieważ pojawił się on w jednej książce - "Znak czterech" - oraz opowiadaniu  - "Liga rudzielców" - o Sherlocku Holmsie. Poznajemy go jednak od nowej strony - upokorzony dwukrotnie przez genialnego detektywa-konsultanta zamierza osiągnąć równy mu poziom, więc studiuje wnikliwie jego metody dedukcji oraz manografie, aby już nigdy nie ponieść porażki w tak spektakularny sposób. Athelney Jones nie jest zresztą jedyną postacią z kanonu, która pojawia się w książce. Ciekawie było obserwować to, jak poprowadził ich 'nowy' autor.

Po lekturze "Moriarty'ego" muszę przyznać kolejny raz, że szukanie wad w tej książce, to byłaby zwykła zazdrość, ponieważ Anthony Horowitz wszystko dopracował. Stąd pewnie czteroletnia przerwa między tomami. Doskonale zna czasy Sherlocka Holmesa oraz kanon stworzony przez Arthura Conan Doyle'a. Świetnie również poznał styl pisania u schyłku dziewiętnastego wieku, ponieważ narratorem w "Moriarty'm" jest Frederick Chase i przy zachowaniu wszystkich konwenansów, słownictwa i budowy zdania, styl jest bez wątpienia inny od stylu Doktora Watsona. O tak, można być o to zazdrosnym, ponieważ ta książka jest tak dobra.

Znacznik jakości za odkrycie roku!
Nie radzę się zakładać o to, że znacie rozwiązanie zagadki. Anthony Horowitz kolejny raz sprawił, że pozornie nie aż tak poważna historia, nabrała nagle mroku i głębi większej, niż byłabym gotowa założyć.

Jeżeli kochacie książki Arthura Conan Doyle'a o "Sherlocku Holmesie", to musicie przeczytać serię Anthony 'ego Horowitza, która została nazwana 'nowym Sherlockiem Holmesem' i jak się okazuje, nie mogło to być bardziej trafne. Dla mnie: odkrycie roku. 
Podziel się
Tytuł oryginału: Harry Potter and the Philosopher's Stone
Seria: Harry Potter
Tom: 1/7
Ocena: 8/10
Ostrzeżenie! Poniższy tekst zdecydowanie recenzją książki nie jest, ponieważ autorka bloga musi się "wypisać" na temat fabuły i nie tylko, a więc osoby, które książek nie czytały po pierwsze powinny to, jak najszybciej zrobić, a po drugie czytają ten wpis na własną odpowiedzialność.

Bezskutecznie próbuję sobie przypomnieć, jak zaczęła się moja przygoda z Harrym Potterem, ale w głowie mam jedynie przeczucia niż wspomnienia. Potrafię określić, że "Więźnia Azkabanu" czytałam w trzeciej klasie podstawówki, co daje nam co najmniej dziesięć lat wstecz, a więc równie dobrze pierwszy tom mogłam przeczytać w tym samym okresie lub najwyżej rok wcześniej. Wydaje mi się, że raczej Harry'ego mi polecono, niż sama po niego sięgnęłam, więc jeżeli tak było, to jestem wdzięczna tej osobie. Na pewno książka była z biblioteki - do dzisiaj nie mam swojej ukochanej serii na półkach...

Na początku dwunastej klasy postanowiłam całkiem spontanicznie przeczytać ponownie Harry'ego Pottera, co mi przypomniało, że książką byłam tak zachwycona, gdy czytałam ją po raz pierwszy, że wciągnęłam ją dwa razy pod rząd. Za trzecim razem również miałam na to ochotę. Harry Potter to seria, którą można czytać w kółko, ponieważ nieustannie okrywa się coś całkowicie nowego, coś co nam umknęło, lub - czego ośmio/dziewięcio/dziesięcioletnia dziewczynka zrozumieć nie mogła. Coś takiego jest możliwe tylko w przypadku najlepszych książek - gdyby lektura była nieciekawa po pierwsze nie czułoby się takiej potrzeby, a po drugie... Czytanie byłoby nudne, bo doskonale wiemy, co się wydarzy i już nas to tak bardzo nie 'rajcuje'. 

”- A teraz wy dwaj… w tym roku macie mi się zachowywać przyzwoicie. Jak dostanę choćby jedną sowę z wiadomością, że… wysadziliście w powietrze toaletę albo…
- Toaletę w powietrze? Nigdy nie wysadziliśmy żadnej toalety. 

- Ale to wspaniały pomysł. Dzięki, mamo.”

Nie powiem, że przez chwilkę miałam wątpliwości, czy ukochana książka z dzieciństwa nie zostanie przeze mnie odebrana inaczej. W końcu minęło przynajmniej dziesięć lat, a w tym czasie przeczytałam wiele różnych książek, które wyrobiły mój czytelniczy gust. Tego obawia się zresztą wiele osób, które mówią, że są "za stare" na Harry'ego Pottera. Ja Wam powiem, że jest to niemożliwe! To jest książka dla dzieci, a równocześnie nie jest, ponieważ ta seria jest całkowicie unikatowa - są tu rzeczy, które tylko starszy czytelnik może dostrzec, a za każdym razem jest tego więcej i więcej... Moim zdaniem wystarczy się przełamać i ... zresztą sami zobaczycie. Harry zamieszkał wygodnie w prawie każdej bibliotece, więc zaproście go do domu i przeżyjcie przygodę życia!

Pamięć to zabawna rzecz, a zwłaszcza moja. Trochę w tym leżę delikatnie mówiąc, ponieważ kilka miesięcy po lekturze jakieś książki nie potrafię sobie przypomnieć fabuły, a czasami nawet imion bohaterów, a gdy już emocje wyblakną... To w ogóle trumna. Jednak w jakiś pokręcony sposób Harry'ego pamiętam dość dobrze. Pamiętam, że Harry jadł w zoo lody cytrynowe (i nadal nie do końca to rozumiem, bo sami wiecie: fuj!), pierwsze spotkanie z Ronem i Draco, list z Hogwartu, podróż do zamku i pierwsze lekcje... Och, to otworzyło mi oczy na zupełnie nowy świat! Nie mówiąc o tym, że zaczęłam tworzyć fanfiction zanim wiedziałam, co to w ogóle znaczy. Uwielbiam historie, które układały mnie do snu i których mogłam być częścią dzięki swojej wyobraźni. 

Nie wypominając o wydaniu! "Kamień filozoficzny" to najkrótsza część, ale gdy miałam ją w rękach, to wydawała się taka długa i solidna. Pamiętam ciężar książki i jej nieskazitelnie białe kartki, a jak pojawiały się listy, czy artykuły, to było to specjalnie wystylizowane. Nie mogłam wyjść z wrażenia. 

Lekturze oczywiście towarzyszył dreszczyk emocji pośrednio z nią związany, ponieważ przyłapanie z Harrym w ręku mogło się dla mnie okropnie skończyć - mogli mi się zabronić bawić, a w wieku ośmiu/dziewięciu lat to prawdziwa katastrofa. Szybko zaczęłam łamać zasady, oj szybko...

"Sam pomyśl: tyle pieniędzy i lat życia, ile zechcesz! Dwie rzeczy, których ludzkie istoty pragną najbardziej… Tylko że ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze." 

Skupmy się jednak na treści. Na pewno wiecie, że nikt "Kamienia filozoficznego" wydać nie chciał. W końcu "Harry Potter" miał być książką dla dzieci, a kto to widział, żeby w pierwszym rozdziale ginęli rodzice głównego bohatera. Kolejne wydawnictwa grzecznie dziękowały autorce, aż pewna dziewczynka, której o ile się nie mylę dziadek pracował w wydawnictwie przeczytała pierwszy rozdział. Bloomsbury to było małe wydawnictwo, a do tego nie wiadomo, ile prawdy jest w tej wersji, jednak to wydawnictwo również wydaniem nie było zainteresowane, a potem kilkuletnia dziewczyna stwierdziła, że koniecznie musi to przeczytać i dzisiaj... mamy kanon. Książka, która przerodziła się w największy fandom świata budzący zainteresowanie do dzisiaj. Serio wejdźcie gdziekolwiek, na printerest, czy weheartit, a na głównej od razu zauważycie Harry'ego Pottera.  Ta historia wciąż żyje i tak będzie przez wiele, wiele lat. Nawet nie wiem, jak to nazwać. Projekt, inwestycja, innych wszechświat? Jednak to jest największe na świecie. Czy to nie jest niesamowite?

Harry'ego poznajemy w wieku jedenastu lat, gdy jest on niewyrośniętym, dość dziwnie wyglądającym chłopcem (okładka mi wyobrażanie trochę skrzywiła). Mieszka z wujostwem, które jest w stosunku do niego okropne przez duże "o". I niedawno przeczytałam intrygującą teorię! Harry jest horkruksem, a więc wpływa na otaczających go ludzi, a Durlsey'owie nie byli w sumie takimi złymi ludźmi, ponieważ przyjęli Harry'ego pod swój dach, jednak mieszkanie dziesięć lat z horkruksem... To ma swoje konsekwencje. Właściwie zawsze uważałam ich za trochę komicznych. Moja siostra zapytała jednak, to co z jego przyjaciółmi? W końcu spędzał z nimi dobre 10 miesięcy w roku... I w sumie tutaj teoria trochę leży, chociaż też w pewien sposób Harry wydobywał z nich, to co "najgorsze". Przykładowo grzeczna, sumienna uczennica łamie zasady, a poza tym waśnie, kłótnie i nieufność była tam na porządku dziennym. Czy to nie było nigdy dziwnie, że jak coś było nie tak, to Harry był podejrzanym numer uno? Zawsze? A wszyscy zachowywali się, jak banda niewiernych Tomaszów? To mnie zawsze zastanawiało i myślę, że to może być wyjaśnienie.

Nie uważam "Kamienia filozoficznego" za jedną z tych mroczniejszych części, właściwie należy do tych 'jasnych', nie pamiętam, abym jakoś szczególnie się go bała, choć inna sprawa to to, że byłam nim całkowicie pochłonięta. Pierwszy tom jest niesamowicie wciągający z wielu powodów. Byłam dzieckiem, które czytało bardzo ambitne książki, jak na swój wiek, a wszystkie one były bardziej realistyczne niż fantastyczne, więc Harry Potter to było, jak wejście do całkowicie innego świata, poszerzenie horyzontów i wyobraźni. Autorka opisuje bardzo wiele rzeczy dość dokładnie, dzięki temu możemy świetnie zobaczyć je oczami wyobraźni, a do tego mamy ciągłe zwroty akcji, które dostarczają nam kolejnych informacji o tym czarodziejskim świecie, którego główny bohater sam również nie zna. Lubię układ tych książek, który opowiadają o całym roku szkolnym, mają w sobie pełną stałość, choć sama fabuła jest za każdym razem zupełnie inna.

Pamiętam, że byłam pod wielkim wrażeniem i nadal jestem, ponieważ gdy czytałam "Kamień filozoficzny" już po raz trzeci, to wcale nie tak łatwo było poskładać wszystkie wskazówki, czy zinterpretować wydarzenia, aby dały odpowiedź, którą już znamy, a to według mnie pokazuje, że J. K. Rowling umie pisać. Naprawdę podobają mi się próby, które musieli przejść bohaterowie pod sam koniec książki. Inna sprawa, że akurat tego dnia, gdy poskładali ostatnie puzzle układanki, wydarzyła się cała akcja, ale pewna naiwność, czy "gładkość" fabuły jest cechą książek dla dzieci, dlatego pewne elementy w tej historii budzą wątpliwości, jednak to nie zmienia wcale, a wcale odczuć po lekturze "Kamienia filozoficznego".

"Dla należycie uporządkowanego umysłu śmierć jest tylko początkiem nowej wielkiej przygody."


Harry Potter nie dałby sobie rady sam i często Rowling pokazuje to w swoich powieściach. Harry nie rozwiązałby tych łamigłówek, czy nie wygrałby partii szachów czarodziejskich bez pomocy Rona oraz Herminy i to naprawdę mi się podoba, ponieważ nasz główny bohater nie jest samowystarczalny, idealny i w ogóle, ale posiada wady, naprawdę czasami dość mocno irytujące przywary, ale dzięki temu jest ludzki i tak łatwo się z nim identyfikować.

Styl "Kamienia filozoficznego" jest zupełnie inny od "Komnaty tajemnic" oraz pozostałych tomów, zauważyliście? Ciekawa sprawa, ponieważ wcale nie oznacza to, że jest gorszy, czy niewyrobiony. Według mnie J.K. Rowling pisała już bardzo dobrze od początku, ale jakoś czułam wyraźniej tę różnicę w ułożeniu zdań, zwłaszcza widoczne jest to w pierwszym rozdziale. Ciekawostką jest, że wersji tego rozdziału było aż siedemnaście, więc może stąd to wrażenie.

Finał "Kamienia filozoficznego" to moment prawdziwej grozy, po raz pierwszy spotykamy Voldemorda, a Harry okazuje się być już stałym bywalcem szkolnej pielęgniarki. Podejrzewaliście Snape'a tak naprawdę? Ja już nie pamiętam, jak to było za pierwszym razem i co czułam do poszczególnych bohaterów. Kojarzę tylko, że miałam mieszane uczucia, co do Hermiony, a Harry'ego uwielbiałam po prostu. Nasza przygoda dobiega końca i towarzyszy nam przy tym wielki smutek, ponieważ jak już człowiek zasmakował czarodziejskiego świata, to chce się więcej i więcej. Nie bez powodu "Kamień filozoficzny" jest nie tylko lekturą szkolną, ale jeszcze stałym punktem list książek, które każdy człowiek na świecie powinien przeczytać!

Aż mam ochotę teraz zaraz rzucić wszystko i jeszcze raz wziąć się za "Kamień filozoficzny"! Jeżeli jeszcze nie czytaliście tej książki, to radzę szybko lecieć do biblioteki, powinna być jeszcze otwarta! Uwierzycie, że od premiery w Polsce minęło już piętnaście lat?
Podziel się
Tytuł oryginału: The Queen at War
Seria: Kroniki Tempusu
Tom: 2
Liczba stron: 314
Ocena: 4/10
Typowy dzień w XXI wieku przestaje być normalny, gdy najpierw Katie ukazuje się dziewczyna z długimi rudymi włosami, a następnie tajemniczy mężczyzna w czarnym cylindrze puka w okno na wysokim piętrze... 
W XIX-wiecznym Londynie też nie dzieje się za dobrze; Anglia stoi na skraju wojny z Rosją, choć to nie jedyna bitwa, która ma się niedługo rozegrać...

K. A. S. Quinn na pewno nie zawiedzie osoby, które uwielbiają wiktoriańską Anglię, a właściwie świat w tej epoce, ponieważ w drugiej części "Kronik Tempusu" lądujemy również na Kremlu. Autorka zadbała o najmniejsze drobiazgi historyczne, więc pod tym względem jest to kopalnia wiedzy oraz ciekawostek. Ta część opowieści z tego powodu jest zdecydowanie godna jest uwagi, ponieważ ją dopracowano i jest to nie tylko bardzo interesujące, ale również realne.

"Królowa musi umrzeć" ujęła mnie chyba tak mocno, ponieważ była to taka lekka lektura, a tutaj pojawił się mrok, który sprawił, że historia straciła nagle swój urok i niewinność. Do tej pory pory poleciłabym ją bez wahania osobom posiadającym młodsze rodzeństwo, a teraz sama nie wiem, czy dałabym to swojej siostrze...

“Jesteś bliska wyruszenia na krucjatę. A krucjaty, podejmowane w imię dobra zawsze przynoszą samo zło.”

W pierwszej części na temat odwiecznej walki dobra ze złem nie było zbyt wiele informacji - właściwie kończyliśmy lekturę z większą ilością pytań na ten temat, niż odpowiedzi. To była historia w tle, lecz teraz wyszła na pierwszy plan i jakoś do mnie nie trafiła. "Kroniki Tempusu" miały swój specyficzny, urzekający klimat, który nie pasuje do tego wątku. Ja i bez niego czytałabym tę serię. Już w pierwszym tomie rzuciło mi się w oczy, że jest to sprawa dość chaotyczna, jednak myślałam, że jest to kwestia tylko dopracowania szczegółów. Czas jednak niewiele zmienił, ponieważ chociaż minęły już dwa lata od premiery pierwszego tomu, to podobny chaos pojawił się i tutaj. Ja rozumiem potrzebę nadania tej opowieści głębi i większego sensu, jednak czasami... to po prostu nie wychodzi i lepiej zostawić historię taką niewinną i przyjemną.

Autorka wprowadziła ciekawy zabieg: Katie po powrocie do XXI-wieku zapomniała, co się zdarzyło, a do tego podróżuje w czasie w naprawdę intrygujący sposób. Naprawdę mi się to podoba, jest to chyba najlepszy sposób z możliwych. Nie mniej ciekawie było, gdy Katie potem wpadały w ręce rzeczy do czytania, choć to co widziała, już tak przyjemne nie było... Brakowało mi tego dreszczyku emocji, gdy Katie musiała kryć się i przemykać ciemnymi korytarzami, czy chować w skrzyniach chińskich odkrywając tajemnice pałacu zza jego ścian. Teraz 'działa' ona pod przykrywką i na tym również moim zdaniem opowieść trochę straciła.

"Królowa na wojnie" wypadła niestety blado na tle pierwszej części, co mnie zasmuciło, gdyż bardzo się cieszyłam z powodu zapowiedzianej premiery drugiego tomu "Kronik Tempusu". Część historyczna została co prawda oddana znakomicie, jednak samej historii odebrano magię i urokliwość. Mimo wszystko chcę się zapoznać z kolejnymi tomami, ponieważ wiem, że na pewno dowiem się wielu ciekawych rzeczy o wiktoriańskiej epoce, a to bardzo mnie interesuje.
Podziel się

Gdy mi smutno, gdy mi źle... Włączam sobie odcineczek TBBT. Jest tylko jeden problem: obejrzałam już wszystkie i co wtedy zrobić? Na szczęście internety zawierają niezmierzone bogactwo zabawnych rzeczy, a jeszcze lepiej, gdy nawiązują do rzeczy, które lubimy. Dlatego dzisiaj na rozweselenie jutrzejszym poniedziałkiem garść najzabawniejszych filmików związanych z Harrym Potterem!

Jak powinien się skończyć Harry Potter... Zdecydowanie jestem za wersją filmikową! :D
Wersja po polsku:
Szczery trailer Harry'ego Pottera. Uwielbiam po prostu te cyniczne komentarze i wymienianie obsady ♥

I ponownie wersja polska :)
Gdyby bohaterowie Harry'ego Pottera pisali do siebie SMSy... ;)
13 niezręcznych momentów, które doskonale rozumieją fani Harry'ego Pottera.
Harry Potter opowiedziany przez ludzi, którzy... nigdy go nie widzieli ani nie czytali :)

Rzeczy, które robi  Dumbledore, ale nie wyglądają normalnie, gdybyś Ty je robił... 
Na koniec dwie genialne parodie Harry'ego Pottera autorstwa Hillywood.
A Wy znacie jakieś zabawne filmiki z Harrym Potterem w roli głównej? :)
Podziel się
Czworo nastolatków zauważa pewnej nocy nietypowe zjawisko na niebie. Jedna z gwiazd jest niesamowicie wyraźna, a jej chłodny blask budzi niepokój. Jak się okazuje, całkiem słusznie... Prawdopodobnie już za osiem miesięcy w ziemię uderzy meteoryt, który zmiecie Amerykę z powierzchni planety. Szanse na to, że tak się nie stanie są minimalne. Każdy musi teraz stawić czoło prawie i zdecydować, co zrobi z czasem, który mu pozostał...

Nie będę ukrywać, że jest to moja tematyka. Uwielbiam taki rodzaj historii! Od razu przyszło mi na myśl "Życie, które znaliśmy", które przeżywałam naprawdę mocno i nie ukrywam, że liczyłam tutaj na coś podobnego, a tutaj takie zaskoczenie! Nie jest to opowieść o katastrofie, lecz ludziach - właściwie pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, żeby autor po prostu pominął ten część, zajmuje ona tylko maleńki ułamek akcji, a cała reszta koncentruje się na losach bohaterów: nie mierzących się ze zbliżającym meteorytem, lecz z samymi sobą.

Już samym początkiem tej opowieści byłam rozczarowana. Z jednej strony zaciekawiło mnie to, ponieważ autor przedstawia nam czworo bohaterów: życie toczy się normalnie, każdy ma swoje sprawy oraz... zauważa nietypową gwiazdę. Nie spodobało mi się to, ponieważ (poza gwiazdą) skojarzyło mi się to z tym okropnym serialem "Skins" - nasi bohaterowie nie są śliczni, idealni i do pokochania, właściwie dość trudno ich polubić, ponieważ do bólu autor starał się pokazać "realność" oraz "brzydotę" życia codziennego niektórych nastolatków. Kto co lubi, dla mnie było tego już trochę za dużo.

Bardzo cenię sobie realność w książkach i życiowe historie naprawdę do mnie trafiają, dlatego nie obawiam się po nie sięgać, jednak jest pewna różnica, jeżeli chodzi o styl - według mnie Tommy Wallach chciał pokazać apokalipsę od zupełnie nowej strony, ale z drugiej strony nie potrafił tego zrobić ze smakiem, a książka stała się przez to wulgarna i odpychająca, jak to było w przypadku "Numerów", a ja zdecydowanie nie lubię czytać takich opowieści. Niejednokrotnie czułam się po prostu zniesmaczona, a do tego autor wyskoczył już w pierwszym rozdziale z tematem stosunków fizycznych i właściwie to przewijało się przez każdą część opowieści i kierowało niektórymi bohaterami, ich prawie wszystkimi poczynaniami. Naprawdę ludzie chcą o tym czytać? Nie wydaje mi się.

Tytuł oryginału: We All Looked Up
Powieść w jednym tomie
Liczba stron: 384
Data premiery: 31 marzec 2015 r. (Ameryka)
12 października 2016 r. (Polska)
Ocena: 3/10

Przyznam, że starałam się polubić bohaterów i jak już dostrzegłam światełko w tunelu, które oznaczało tym razem wyjście z ciemności i kibicowanie postaciom w walce z ich problemami, to działo się coś, co ponownie mnie od nich odrzucało. Peter to typowy sportowiec, Anita niby się zmieniła, ale pozostała dość flegmatyczną osobą, Elisa za to... nie jest to typ bohaterki, po której stronie jest czytelnik - raczej to właśnie takiej dziewczyny się nie lubi, a do tego Andy, który do bólu przypominał Pająka z "Numerów", które naprawdę mi się nie spodobały.

"We All Looked Up" to z pewnością było ciekawe doświadczenie i nie żałuję lektury książki samej w sobie, ale na pewno nie zachwyciła mnie jej treść. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, a dostałam "Skins" w wersji apokaliptycznej. Możliwe, że do kogoś przemówi ta historia - w końcu i ten serial i "Numery" mają swoich fanów, ale na pewno nie trafiło to do mnie.
Podziel się
Tytuł oryginału: The House of Silk
Seria: Sherlock Holmes
Tom: 1
Liczba stron: 304
Ocena: 10/10
"Dom jedwabny" zdobyłam już jakiś czas temu, ale to była jedna z tych książek, które odłożyłam na specjalną półkę: powieści do przeczytania, jak najszybciej się da, a potem czas leciał... Premiera drugiego tomu zmotywowała mnie wreszcie do sięgnięcia po lekturę. I jak się okazuje, nieciekawa okładka jest jej jedyną wadą. 

Najnowsza część przygód Sherlocka Holmesa opowiada historię, której nie można było ujawnić wcześniej ze względu na charakter sprawy oraz pozycję zamieszanych w niej osób. Doctor Watson nie pozwolił opublikować jej wcześniej niż sto lat po swojej śmierci...

Krótka wizyta na Baker Street, zamienia się w kolejną przygodę. Doktor Watson towarzyszy Sherlockowi Holmesowi, który próbując rozwiązać sprawę dla marszanda z Wimbledonu, a dochodzi do sekretu czołowych postaci londyńskiej socjety. Sekretu tak mrocznego i ohydnego, że doctor Watson spisał ją dopiero pod koniec swojego życia...

"Dom jedwabny" to lektura, która ciągle mnie zaskakiwała. Zaczynając od stylu, od tego cudownego stylu Johna Watsona, który został odtworzony równie wiernie, co DNA przy replikacji. Dobroduszny, w tle, a do tego trochę niedoceniany i naiwny, co mnie irytowało w książkach Arthura Conana Doyle'a i tak samo było tutaj. Jego oczami mogliśmy kolejny raz podróżować przez Londyn w towarzystwie najznamienitszej osoby tego czasu - Sherlocka Holmesa w swojej najlepszej formie. 

Specyficzny styl schyłku dziewiętnastego wieku może być lekko męczący, jednak "Dom jedwabny" czyta się naprawdę znakomicie. Nie wiem, czemu sobie ubzdurałam, że to będzie się ciężko czytać, ale to wyssane z palca przeświadczenie sprawiało, że ciągle odkładałam lekturę na potem. Z jednej strony nie żałuję, ponieważ teraz miałam okazję od razu przeczytać "Moriarty'ego", a z drugiej strony nie rozumiem, jak mogłam nie znać jeszcze tej książki, ponieważ jej premiera miała miejsce w 2011 roku! A jeszcze ciekawsze jest to, że Anthony Horowitz pisał "Dom jedwabny" aż osiem lat i to widać, ponieważ to historia perfekcyjna w każdym calu.

Byłam pewna, że rozwiązanie zagadki będzie dobre, ale równocześnie jakieś takie trywialne i oczywiste (po wyjaśnieniu wszystkiego przez Sherlocka, który udowodni wszystkim, że odpowiedź była podana na tacy przed naszymi oczami przez cały czas). Nie zrozumcie mnie źle; kocham książki i opowiadania o Sherlocku Holmesie, ale nie są to książki, które sama nie wiem, miały gwałtowny wpływ na moje spojrzenie na ten typ literatury, które wszystko zmieniły, a zwroty akcje były tak zatrważające, że czułam się, jakby żołądek nagle zaczął ważyć sto kilo i nagle zrobiło się zimno w pomieszczeniu. Tego nie pamiętam z lektury klasycznych książek o Sherlocku Holmesie. Tutaj to znalazłam. 


Sedno tej historii naprawdę jest ohydne. Aż trudno mi było uwierzyć, że różne zdarzenia, które czytelnik miał okazję zaobserwować wraz z bohaterami powieści miały tak inne znaczenie, od tego co można by było podejrzewać. W życiu nie wpadłabym na to, że będzie chodzić o coś takiego, a pozornie nieistotna historia z początku "Domu jedwabnego" odegra tak wielką część w tym, co się stało. A najgorsze było chyba przesłanie i pewne słowa wygłoszone przez właściciela owego domu... Zatrważające.

"Dom jedwabny" trzeba przeczytać, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, a cenicie sobie twórczość Arthura Conana Doyle'a, co do tego wątpliwości nie mam. To opowieść pełna niespodzianek, zatrważających zwrotów akcji; niesamowita sprawa, więc zaiste polecam. 
Podziel się
Tytuł oryginału: Trial by Fire
Seria: Próba ognia/Worldwalker Trilogy

Liczba stron: 527
Ocena: 7/10
Magia i czarowanie to niekoniecznie są wątki, które podobają mi się w książkach, ponieważ zwykle były one naprawdę nieciekawie przedstawione, więc po wielu nieudanych próbach przestałam podchodzić do takich tytułów z entuzjazmem. Nie dotyczy to jednak tej książki, ponieważ od chwili ukazania się zapowiedzi, wiedziałam, że Josephine Angelini mnie nie zawiezie. I miałam rację.

Lily Proctor całe życie chorowała, przez co przyjemności dostępne normalnym ludziom, są dla niej zakazane. Mogą skończyć się dla niej tragicznie. Lily postanawia jednak raz zaryzykować i wybiera się na bal w towarzystwie Tristiana, jej najlepszego przyjaciela, a od niedawna kogoś więcej... Jednak impreza szybko przybiera niekorzystny dla niej obrót i dziewczyna ma ochotę po prostu zniknąć. Jej życzenia się spełnia i Lily trafia do równoległego świata, w którym rządzi potężna oraz okrutna czarownica - jej alternatywna wersja - Lilian.


"Dla każdej dziewczyny przychodzi dzień, gdy przestaje widzieć świat w różowych barwach. I wtedy zaczyna widzieć go jasno."

Poznajcie Lily Proctor, której jedyną biżuterią są bransoletki medyczne informujące o licznych dolegliwościach. Gorączka właściwie nigdy nie schodzi jej poniżej 39 stopni, a w gorsze dni ociera się o granicę śmierci. Dziewczyna nie ma, co liczyć na wyjazd na studia i normalne życie. Koniec liceum, oznacza dla niej wyrok. Jest jednak świat, gdzie jej największe słabości, są jej siłą. Jest to mroczne i niebezpieczne miejsce, choć ma w sobie również niezaprzeczalne piękno. Lily niewiele o nim wie, ale na szczęście są tutaj osoby gotowe wprowadzić ją w świat magii...

Tęskniłam za książkami Josephine Angelini i miałam okazję odczuć to czytając "Próbę ognia". Jej język jest taki płynny i naturalny, że nie sposób było, nie wyobrazić sobie tego, co jest opisane z najmniejszymi szczegółami. Trzecioosobowa narracja dała opowieści pełną perspektywę i pozwoliła na stworzenie różnych punktów widzenia, dzięki czemu opowieść zgrabnie się dopełniała, a malujący się obraz stawał się coraz wyraźniejszy.

Nowe Salem to intrygujące miejsca, tak samo jak reguły, które nim rządzą. W czasie lektury "Próby ognia" poznajemy ich całkiem wiele, ponieważ bohaterka jest równie nowa i 'zielona', jak my. Autorka zręcznie połączyła ludowe legendy, opowieści o czarownicach i własną fantazję, tworząc ciekawy obraz świata, którego elementy mogą wydawać się całkiem znajome, co tylko pomogło wczuć się lepiej w historię.

"-Nauka to narzędzie, tak samo jak magia. To ludzie są źli. (...)
-Zły jest ten, kto źle postępuje."

1. Próba ognia
2. Firewalker
3. Traitor's Pyre
W "Próbie ognia" pojawiają się dwie Lily, ale nie są one tak różne, jak mogłoby się wydawać. Lilian jest  nie tylko najpotężniejsza, ale również najbardziej okrutna. W świecie przez nią rządzonym prześladowani są naukowcy, nauczyciele i lekarze. Dość szybko można się domyślić, dlaczego tak jest, choć nie uznałam tego za przewidywalność. To tylko pokazało mi, że nawet najbardziej zła z pozoru postać, może mieć naprawdę dobre powody. Może to zabrzmieć dziwnie, jednak ja rozumiem Lilian, choć niekoniecznie sposób, w jaki zabrała się do wprowadzenie swoich pomysłów w życie. Pod przykrywką fantastycznego świata, gdzie ludzie żyją niczym w Średniowieczu, ale radzą sobie nie gorzej niż współcześni, autorka zwróciła uwagę na problemy, które dotyczą każdego z nas i tego co nas otacza. To chyba najbardziej spodobało mi się w tej historii.

Fanów twórczości Josephine Angelini na pewno zainteresuje, jak wypada "Próba ognia" na tle genialnej trylogii "Spętani przez bogów". Mogę od razu powiedzieć, że są to z pewnych powodów zupełnie inne historie, a równocześnie mają wiele wspólnego. Najważniejsza różnica leży chyba w klimacie. Opowieść o Helenie miała ciężką, specyficzną atmosferę. Historia Lily ma ogólnie lżejszy wydźwięk. Jednak cech wspólnych jest o wiele więcej: mamy ciekawą główną bohaterkę, intrygujący świat, w którym się znalazła i misję, którą ciężko jeszcze określić, ale zapowiada się nadzwyczajnie. Jestem więc pewna, że fani "Spętanych przez bogów" się tutaj świetnie odnajdą. Może nie jest to opowieść o mitologii, ale również ma wiele do zaoferowania.

Lżejszy klimat ma jednak swoje małe konsekwencje. Lily bardzo szybko na swojej drodze spotyka Rowana, którego nie zna ze swojego świata. Rowan za to zna Lily aż za dobrze. Nie trzeba być matematykiem, żeby wiedzieć, czym takie spotkanie może zaowocować. Relacja tej dwójki była przedstawiona naprawdę płynnie i tak jakoś niewinnie. Autorka się nie spieszyła, dała tej opowieści czasu. Jednak był taki moment, gdy ta magia tak trochę prysła, ponieważ pojawiła się tutaj próba przemycenia kolejnego etapu romansu nastolatków i wyszło to naprawdę sztucznie. Dosłownie taki moment, w którym brwi biegną na spotkanie włosom, a z ust wymyka się mimowolne "aha!".

"Próby ognia" to książka, która czyta się po prostu super. Autorka stworzyła nie tylko dobrych bohaterów, ale również intrygujące miejsce akcji, więc historia mocno wciąga. Ledwo wyszedł u nas pierwszy tom, a ja już nie mogę się doczekać kontynuacji. Cóż innego zrobić po takim zakończeniu!
Podziel się
Źródło: www.f-covers.com
Hej! Bardzo mnie ucieszył Was entuzjazm związany z "Miesiącem z... Harrym Potterem" oraz to, że niektórzy rozumieją moją jakże trudną sytuację, ponieważ znają to z autopsji. Nie ukrywam, że chociaż jest to do bani, to jednak jest to też w jakiś sposób pocieszające. Recenzje książek i filmów pojawią się wkrótce. Plany są naprawdę wielkie. :) Na razie muszą wystarczyć weekendowe posty z Potterem, którymi będą w większości tagi. Wyszukałam ich całkiem sporo, do jednego zostałam nominowana (pojawi się w kolejny weekend). Są naprawdę ciekawe, dlatego oczywiście zapraszam Was do wzięcia udziału! Zaczynajmy!

1. Ulubiona książka
Kliknij, aby podziwiać
Mam dwie ulubione książki. Od zawsze lubiłam "Komnatę tajemnic", ponieważ najbardziej mnie poruszyła w dzieciństwie i pamiętam te uczucia do dzisiaj, a powiem Wam, że jeżeli książka wzbudza w Was emocje nawet wtedy, gdy już nie pamiętacie dokładnie czemu, to coś jest na rzeczy. Gdy czytałam serię po raz drugi pokochałam równie mocno "Księcia półkrwi". Książka jest po prostu idealna! Trzymająca w napięciu, Snape, Malfoy, Albus Dumbledore wprowadzający Harry'ego do misji... A jakiej tragiczności nabiera ta opowieść po przeczytaniu "Insygni śmierci"! Czego chcieć więcej?!
2. Ulubiony film?
Źródło: tumblr.com
Harry Potter i czara ognia. Zawsze. Ten film zmontowano genialne. Przekroczył on już tę granicę, gdzie byli oni dziećmi, teraz zaczyna się zainteresowanie płcią przeciwną i maasa problemów. Ten film łączy humor i mrok, ale jeszcze jest raczej "jasny", dopiero "Zakon Feniksa" jest już naprawdę "ciemny" - chodzi tu o grafikę filmu. Pojawia się również wiele nowych twarzy i zapierających dech w piersiach scenografii. Mogę oglądać tę część bez końca!

3. Najmniej ulubiona książka?
jw.
Zdecydowanie "Harry Potter i więzień Azkabanu". Z dwóch powodów, które cała reszta świata wymienia, jako dowód, że jest to najlepsza część: Syriusz Black oraz brak Voldemorda. Nie polubiłam Syriusza w tej części, a w kolejnych częściach tylko się utwierdzałam w swojej opinii na jego temat. Kiepski był z niego ojciec chrzestny. A do tego brak jakiegoś wątku z Voldemordem bezpośrednio powoduje, że ta historia po prostu jest...

4. Części książek/filmów przy których płakałaś/płakałeś?
Amen. Najlepiej spędzone 14 minut za każdym razem.
Gdzie wino i lody, gdy najbardziej są potrzebne?!

5.Jakbyś mogła być z dowolnym bohaterem, kto by to był?
Draco. Tak oto powstało lata temu jedno z moich pierwszych fan fiction, kiedy nawet nie wiedziałam, że coś takiego istnieje. :D

6. Ulubiona postać?
Snape, obviously. ♥

7. Jaki był by twój patronus?
Żarty na bok. Moim ulubionym zwierzątkiem jest panda, co doprowadziło do wielu dziwnych momentów w moim życiu. Bojowy panda patronus... O tak! A najukochańszym, acz fikcyjnym zwierzątkiem są smoki! To jest dopiero badass patronus!

8. Gdybyś mogła posiadać pelerynę niewidkę, kamień wskrzeszenia albo czarną różdżkę to co byś wybrała?
tumblr.com
To diabelnie ciężki wybór, ale skłaniam się ku pelerynie niewidce, ponieważ kamień wskrzeszenia ma tylko oszukańczą moc, a z normalną różdżką, która Cię wybierze, też można niezłe rzeczy zrobić (chociaż co jak co, ale jest ona najładniejsza ze wszystkich :D). A taka peleryna niewidka... jest tylko jedna, jedyna na świecie. Nie wspominając o jej udowodnionej przydatności!

9. W którym domu byś była?
weheartit.com
Czułam to wewnętrznie, a ostatnim potwierdzeniem był test na stronie Pottermore.com. Spryt, ambicja, czystość krwi, zaradność, przebiegłość. Cała ja. :P

10. Jakbyś mogła spotkać dowolną osobę z obsady filmowej, kto by to był?
Alan Rickman. Daniel Radcliffe. Mam wiele pytań. ^^

11. Grałaś kiedyś w jakieś gry Harrego Pottera? 
Pewnie, żeby to raz! Moi przyjaciele mieli takie gry, ale najbardziej pamiętam granie w "Komnatę tajemnic" z powodu wierzby. Ostatnio kupiłam sobie kilka gier i śmigałam w "Czarze ognia". Różni się od tego, co pamiętam, jednak i tak jest czadersko. Nawet dubbing mi nie przeszkadza.

12. Gdybyś grała w quidditcha to na jakiej pozycji byś grała?
Hahahahha. Widzieli państwo moje oceny ze sportu? Nie? To nie chcecie zobaczyć... Mogłabym być kapitanem i strategiem zostającym bezpiecznie na ziemi, bo do innych rzeczy się nie nadaję. :P

13.  Podobało ci się zakończenie filmów/książek?
Ciekawostka: J. K. Rowling napisała epilog "Insygni śmierci" zanim zaczęła pisać "Kamień filozoficzny". Gdy czytałam książkę, to tak, totalnie to czułam; wzruszenie, łezka uleciała. A co do filmu... Spojrzałam kątem oka na moją siostrę, po czym zaczęłyśmy się zwijać ze śmiechu. Bywa!

14. Co znaczy dla ciebie Harry Potter?
Harry Potter miał ogromny wpływ na moją osobę. Zaczynając od tego, jak rozwinęła się moja wyobraźnia, a kończąc na tym, że są książki o magii i czarownicach i jest Harry Potter. Z przykrością muszę powiedzieć, że z powodu durnego zakazu, zapomniałam o tym, jakie jest to wspaniałe i odkrywałam serię na nowo niedawno, chociaż zawsze wymieniałam i potwierdzałam, że kocham Harry'ego Pottera, tylko że to co czułam, to była zaledwie cząstka tego, co miałam okazję poczuć nie tak dawno i co mnie zdecydowanie nie opuszcza do dziś.
Always.

Miłego weekendu, kochani!
Podziel się
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Blogerka. Studentka. Mieszkanka Berlina. Whovian. Slytherin. Cheerleaderka Riordana.
Dowiedz się więcej

“Reading is one of the joys of life, and once you begin, you can't stop, and you've got so many stories to look forward to.”

Benedict Cumberbatch

Znajdź mnie

  • Facebook
  • Instagram
  • Tumblr
  • Youtube

Kontakt

Dowiedz się więcej

Niedługo na blogu

Moja kolekcja Funko popów
Moja przygoda ze Skupszopem
Unboxing ostatniego World of Wizardry
Rick Riordan prezentuje
King of Scars

Polecane

  • W jakiej kolejności czytać książki Ricka Riordana?
    Książki Ricka Riordana są obecne w moim życiu od ponad siedmiu lat. Bez nich prawdopodobnie nie byłoby tego bloga. Zaczęłam czytać se...
  • Streszczenie: Złodziej Pioruna - Rick Riordan
    Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mo...
  • Najciekawsze wydania Harry'ego Pottera
    Wygląd książki jest bardzo ważny, choć zapytani o to, mówimy, że nie można oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy bronimy ulubionej powi...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 1/2
    Witam! Wasze piękne oczka Was nie mylą. Poniżej znajdziecie streszczenie pierwszej części scenariusza fan fiction zatytułowanego "...
  • Trudno dostępne książki i ich wznowienia
    Cześć! Życie jest piękne i proste, gdy czyta się głównie świeżutkie premiery książkowe - są dostępne na wyciągnięcie ręki i to w wielu f...
  • W jakiej kolejności czytać książki Philippy Gregory?
    Philippa Gregory to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek beletrystyki historycznej (choć pisze również książki czysto historyczn...
  • Szkoła w Niemczech
    Budynek A Dzisiaj będzie trochę inaczej, bardziej prywatnie(?), ponieważ na Waszą prośbę opowiem Wam trochę o mojej szkole, jak to wszys...
  • Książka, a film - trylogia "Więzień labiryntu"
    Ekranizacja „Więźnia labiryntu” ma swoich fanów i przeciwników. Mi oraz mojej siostrze filmy się podobały (jej chyba jeszcze bardziej niż...
  • Pajączek na rowerze - Ewa Nowak
    Liczba stron : 216 Z Oli jest niezłe ziółko. Nie znosi szkoły, a tym bardziej nauki i jest wulkanem energii. Łukasz jest jej przeciwień...
  • Trylogia Grisza - nowelki oraz dodatki
    Amerykańscy autorzy uwielbiają pisać nowelki, czy półtomy do swoich serii - to najlepszy sposób, aby pokazać historię z nowej strony,...

Archiwum

  • ►  2019 (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (17)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (42)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2016 (120)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (8)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (17)
  • ▼  2015 (161)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (18)
    • ►  kwietnia (18)
    • ▼  marca (18)
      • Szepty o wschodzie księżyca - C.C. Hunter
      • Harry Potter Potterfreak TAG
      • Moriarty - Anthony Horowitz
      • Harry Potter i kamień filozoficzny - J. K. Rowling
      • Królowa na wojnie - K. A. S. Quinn
      • Uśmiechnij się z HP!
      • Przedpremierowo: Przed końcem świata - Tommy Wallach
      • Dom jedwabny - Anthony Horowitz
      • Próba ognia - Josephine Angelini
      • Harry Potter TAG
      • Rywalki. Dziennik kreatywny
      • Althea & Oliver - Cristina Moracho
      • Butik na Astor Place - Stephanie Lehmann
      • Zdobycze książkowe z lutego
      • Miesiąc z... Harrym Potterem!
      • Ostatni pociąg do Babylon - Charlee Fam
      • Przedpremierowo: Eleonora i Park - Rainbow Rowell
      • Podróże w czasie - Rysa Walker
    • ►  lutego (18)
    • ►  stycznia (20)
  • ►  2014 (266)
    • ►  grudnia (19)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (26)
    • ►  września (17)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (23)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (23)
    • ►  marca (26)
    • ►  lutego (28)
    • ►  stycznia (28)
  • ►  2013 (270)
    • ►  grudnia (23)
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (23)
    • ►  września (21)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (22)
    • ►  maja (29)
    • ►  kwietnia (22)
    • ►  marca (31)
    • ►  lutego (20)
    • ►  stycznia (19)
  • ►  2012 (135)
    • ►  grudnia (11)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (15)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (11)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (3)

Ulubione

  • Mirabelka
    Rzeczy, których wciąż nie rozumiem w k-popie
    3 dni temu
  • Gosiarella
    Horrory dla nastolatków
    1 tydzień temu
  • Patrycja W.
    Wyzwanie filmowe na 2023
    2 miesiące temu
  • eM
    Zagraniczne zapowiedzi: czerwiec, lipiec 2022
    8 miesięcy temu
  • Korvo
    Premiera: Mindf*ck - Christopher Wylie
    2 lata temu
  • Patrycja
    Tajemnice "Lasu na granicy światów" Holly Black [Premiera]
    2 lata temu
  • Blair Blake
    Na skraju złowrogiego Boru, albo Wybrana Naomi Novik
    3 lata temu
  • Abigail
    Kryminał kulinarno-muzyczny
    3 lata temu
  • Harry Potter Kolekcja
    Regulamin konkursu "Twój Simon"
    4 lata temu
  • Julia
    Małe rzeczy, bez których sobie nie radzę
    6 lat temu
  • Alicja
    Lair of Dreams
    7 lat temu
  • Wydawnictwo Jaguar
    Cena sztywna jak trup
    7 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Deviantart

Dziękuję za zrobienie pięknego logo!
Wszystkie komentarze zawierające linki są moderowane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

WAŻNE

Wszystkie opinie i recenzje zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody nakopiowanie całości lub ich fragmentów bez mojej wiedzy i zgody (na podstawie Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Licznik odwiedzin

Obserwatorzy

Copyright © 2012 Sophie & Bucherwelt