Sophie & Bucherwelt
  • Strona główna
  • O mnie
  • Współpraca
  • Recenzje
    • Autorami
    • Tytułami
    • Filmów i seriali
  • Przeczytane
    • 2012-2017
    • 2018
  • Kolekcja Ricka Riordana
  • Różne
    • Zdobycze
    • Must have
    • Miesiąc z...
    • Jak zacząć blogować?
    • Oceny
Ostatniego dnia kwietnia postanowiłam napisać jakiś lżejszy post... A co jest lepszego niż zdobycze książkowe i zapowiedzi? Zbiorów mam w tym miesiącu bardzo malutko i jestem zadowolona, ponieważ mogę na spokojnie czytać swoje książki, które są tak haniebnie zaniedbywane od tylu miesięcy! One chyba też nie narzekają na moje towarzystwo. :)

Cienie Ziemi - Beth Revis - od Grupy Wydawniczej Publicat - następna książka w mojej kolejce, ponieważ nie mogę się już doczekać, aż poznam zakończenie tej historii
Złodziej pioruna. Powieść graficzna - Rick Riordan
Dom jedwabny - Anthony Horowitz - Nowa powieść o Sherlocku Holmesie utrzymana w tym samym klimacie? Nie mogłam sobie odmówić lektury! Czaiłam się od dawna i wreszcie dorwałam na promocji -40 %. Kocham aros.pl. Tak bardzo, bardzo!
Jej Afganistan - Magdalena Pilor - od wydawnictwa Trzecia Strona

Jak widzicie do mojej kolekcji dołączył również film W pierścieniu ognia oraz trzy różne gry z serii The Sims 3, na które czaiłam się od dawna. Simsy to taka moja mała słabość (jedna z wielu zresztą). Nie mam zielonego pojęcia, kiedy będę w nie grać, ale grzech nie skorzystać z promocji. 

Zapowiedzi
.............................................................................................
Wina Gwen Frost - Jennifer Estep
Premiera: 9 maj
Wydawca: Dreams
Opis: Przed moimi oczyma mignęła twarz – najpotworniejsza, jaką kiedykolwiek ujrzałam. Mimo że ze wszystkich sił starałam się zapomnieć o tym, co się stało, widziałam go wszędzie. To był Loki – bóg złoczyńca, którego uwolniłam wbrew własnej woli. Powinnam była zgadnąć, że moja pierwsza prawdziwa randka z Loganem Quinnem zakończy się kompletną porażką. Gdybyśmy wpadli w zasadzkę żniwiarzy albo wdali się w jakąś przypadkową bójkę, byłabym mniej zaskoczona. Ale dać się aresztować podczas popijania kawy w modnej knajpie? Tego nie przewidziałam. Zostałam oskarżona o dobrowolne udzielenie pomocy żniwiarzom w uwolnieniu Lokiego z więzienia – a osobą, która prowadzi przeciw mnie rozprawę jest Linus Quinn, ojciec Logana. Najgorsze, że niemal wszyscy w akademii uważają mnie za winną tej zbrodni. Jeśli mam z tego wyjść cało i zdrowo, muszę się sama zatroszczyć o obronę…
.............................................................................................
Elita - Kiera Cass
Premiera: 21 maj
Wydawca: Jaguar
Opis: Drugi tom „Rywalek”. Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć. Ami i książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu.
.............................................................................................
Dar Julii. Tom 3 - Tahereh Mafi
Premiera: 21 maj
Wydawca: Otwarte
Opis: Julia już wie, że tylko ona może zatrzymać Komitet Odnowy. Ale aby go pokonać, potrzebuje pomocy kogoś, komu nigdy nie potrafiła zaufać – Warnera. Podczas współpracy z nim przekona się, że nie wszystko, co wie o nim i o Adamie, jest prawdą.
"Jestem klepsydrą.
Siedemnaście lat przesypało się przeze mnie i pogrzebało mnie w mym własnym wnętrzu. Czuję, że mam zrośnięte, ciężkie od piasku nogi, umysł przepełniony ziarenkami wahania i niedokonanych wyborów, tracę cierpliwość, w miarę jak czas przecieka mi przez ciało.
Mała wskazówka poklepuje mnie na raz, dwa, trzy i cztery, szepcząc:
dzień dobry, wstawaj, rusz się,
obudź się
obudź się"
.............................................................................................
Czarownica - Elizabeth Hessler
Premiera: 21 maj
Wydawca: Dream Books
Opis: Czarownica to historia jednego z najbardziej znanych czarnych charakterów z bajek Disneya. Niegdyś piękna i młoda, żyjąca w spokojnym leśnym królestwie. Zdradzona, żądna zemsty decyduje się na walkę z następcą tronu, a w rezultacie rzuca klątwę na Księżniczkę Aurorę (Śpiąca Królewna). Zarówno książka, jak i film raz jeszcze opowiada historię Śpiącej Królewny, tym razem cała opowieść jest pokazana ze strony tytułowej Czarownicy. Mroczna, tajemnicza, niezadowolona ze swojego życia. W filmie główną rolę gra Angelina Jolie.
.............................................................................................
Czwarty tom "Akademii Mitu" zapowiada się naprawdę ciekawie, ponieważ mam wrażenie, że akurat Gwen nie jest postacią, która będzie się miotać czekając na cud i ocalenie! | Jestem szalenie ciekawa "Elity", choć nie wiem, czy zmienione imię nie będzie mnie razić po oczach... | Nie mogę się jednak o wiele bardziej doczekać "Daru Julii"; drugi tom mnie oczarował, więc jestem ciekawa, jak to wyjdzie z finałem trylogii. | Biedna Angelina. :( Co oni zrobili z jej twarzą na tym posterze? Strach się bać!

Na jakie książki szczególnie czekacie w maju? Zdobyliście jakieś ciekawe tytuły w kwietniu? :) Pochwalcie się zakupami na Dzień Książki!
Podziel się
Źródło: FB
"Dwie spłukane dziewczyny" to nie jest serial, po który sięgnęłabym sama; po opisie nie było to dla mnie nic szczególnie interesującego, jednak gdy zostało mi powiedziane, że jestem podobna do jednej z bohaterek, to zdecydowanie zaczęłam być ciekawa w jakim stopniu. Włączyłam więc odcinek; niedługo potem obejrzałam pierwszy sezon, a następnie drugi. Pomyślałam sobie, że o nich napiszę, jednak chyba zauważyliście, że w tytule jest napisane sezon któryś tam, a w poście o treści ledwo co się pojawia, ponieważ analizuję bohaterów, ich relacje i fabułę raczej ogólnie. Możliwe więc, że na temat "2 Broke Girls" pojawi się więcej wpisów.

Blogspot.com
Caroline niedawno była na szczycie i miała wszystko: pieniądze, wpływy, chłopaka, przyjaciół. Gdy tylko o czymś zamarzyła, już dawno miała to czekające i opasane wstążką przed sobą. Okazało się jednak, że jej ojciec oszukiwał ludzi, wylądowała więc ona na bruku ze zhańbionym nazwiskiem. W desperacji podejmuje się pracy w barze, gdzie poznaje Max - dziewczynę, która dosłownie jest zbyt biedna, żeby mieć marzenia, jednak posiada szczególny talent związany z robieniem babeczek. Caroline wpada na pomysł, że mogą razem rozkręcić cukierniczy biznes...

Innymi słowy mamy tutaj bardzo rozpuszczoną blondynkę, która może i ma dyplom wyższej uczelni, jednak praktycznie nic nie potrafi. Spotyka dziewczynę z potencjałem, którą postanawia wykorzystać, wmawiając jej, że od zawsze było jej marzeniem założenie sklepu z babeczkami, choć nawet nie stać jej na wynajem dobrego mieszkania. Swoją drogą to zastanawia mnie bezustannie skąd w takim razie ma pieniądze na te wszystkie składniki, które są przecież niezbędne do pieczenia. W serialu próbowano to jakoś wytłumaczyć, ale jakoś ja tego nie kupuję. Mogę też przymknąć oko na to, że według moich obliczeń każda z dziewczyn śpi po jakieś dwie godziny dziennie. Sami pomyślcie... Pracują wieczorami od około dziewiątej wieczorem do drugiej w nocy; następnie Max piecze (a Caroline gada), potem Max rano idzie do drugiej pracy, w której opiekuje się dziećmi. Serio, kiedy ona śpi? I jak to możliwe, że wygląda nadal tak świetnie?

Tumblr.com
Do Max jestem podobna nie tylko z wyglądu, ale i z charakteru. Może moje teksty nie są tak rubaszne - czy jak kto woli zboczone - jednak widać tutaj pokrewieństwo dusz. Od razu więc ją polubiłam. W pierwszym odcinku była ona zupełnie inną osobą niż stała się teraz, ponieważ trzeba przyznać, że przyjaźń z Caroline otworzyła Max, która wcześniej musiała radzić sobie zupełnie sama, a teraz ma wsparcie. Często beznadziejne, jednak zawsze coś. Jest ona zdecydowanie bohaterką, z którą chciałabym się zaprzyjaźnić; cóż zrobić, uwielbiam po prostu dziewczynę, jej podejście do życia i sposób na radzenie sobie z problemami.

Caroline budziła za to u mnie mieszane uczucia. Nie jest ona na pewno głupią dziewczyną, jednak czara przelała się w trzecim sezonie, gdzie jest ona wprost do zniesienia. Jak ona nie potrafi nic docenić, to jest po prostu straszne! Sami pomyślcie, obca osoba daje ci dach nad głową, kiedy nie posiadasz dosłownie nic, a tutaj akcje, jakie odwala są naprawdę samolubne i egoistyczne, ponieważ Caroline myśli tylko i przede wszystkim o sobie. Również po niej widać, że się zmieniła, jednak nigdy nie mogłam jej szczególnie polubić. Na pewno podoba mi się w niej ogromna miłość do jej własnego konia oraz to, że przez jej postać elita bogaczy pokazana jest w prześmiewczy i ironiczny sposób; jest to coś nowego i interesującego, jednak Caroline sama w sobie naprawdę nie powala, a szkoda, ponieważ miała całkiem spory potencjał!

Jw.
Uwielbiam za to Sophie (nie ma to związku z imieniem, chociaż... może troszeczkę), która od samego początku miała nosa do Caroline. Sophie pochodzi z Polski i jest sposobem scenarzystów na pokazanie wszystkich krzywdzących i mylnych stereotypów o Polakach. Nie tylko jednak jej przypadła ta zaszczytna rola; twórcy "2 Broke Girls" wyśmiewają się ze wszystkiego: bogatych Amerykanów, biednych Amerykanów, Polaków, Ukraińców, Koreańczyków... Trzeba im jednak przyznać, że zazwyczaj jest to zrobione w miarę inteligenty sposób i zabawny sposób; ja w każdym razie nie poczułam się skrzywdzona, a Sophie jest po prostu genialną postacią. 

Odcinki "2 Broke Girls" trwają tylko dwadzieścia minut z małym haczykiem; ciekawym zakończeniem odcinka jest pokazywanie sumy, jaką dziewczyną udało się uzbierać, a są to kwoty zatrważające. Teoretycznie cała fabuła jest o tym samym; marzeniem Caroline (i wmówionym Max) jest otworzenie sklepu z babeczkami. Jest to droga pełna wybojów i zwodniczych zakrętów, a do tego całkiem sporo odcinków po prostu sobie jest, ponieważ dotyczą jakieś sprawy, która zostaje rozwinięta i zamknięta. Nie powiem, jest to nużące, ponieważ jednak wolę, gdy serial tworzy raczej spójną całość, ale nie jest źle i ogląda się to całkiem przyjemnie. W serialu leżą za to całkowicie finały. Przy oglądaniu ostatniego odcinka sezonu pierwszego nie mogłam w to po prostu uwierzyć. Tak zrobili finał? W ogóle nie czułam się zachęcona do sięgnięcia po kolejny odcinek, a co dopiero, gdybym miała czekać pół roku, czy ile tam jest pomiędzy sezonami na kolejną serię. W przypadku drugiej ostatni odcinek był minimalnie lepszy, a jednak wciąż słaby. Za nieudane uważam również intro "2 Broke Girls".

Podsumowując, "2 Broke Girls" to serial zupełnie bezstresowy; jest idealny do oglądania w czasie doła (choć nabiera się niewyjaśnionej, nagłej ochoty na babeczki); rozbawi wiele osób, jeżeli oczywiście lubią taki, momentalnie nawet wulgarny humor. W porównaniu do "Jak poznałem Waszą matkę" nie było to jednak coś bardziej rubasznego, więc da się oglądać bez większego zgorszenia. 

Ocena: 8/10. 

Ogólne informacje
Liczba sezonów: 3 (właśnie leci; 4 w planach)
Liczba odcinków na sezon: 24
Czas trwania odcinków: 21 minut
Główni aktorzy:
Kat Dennings - Max Black
Beth Behrs - Caroline Channing
Matthew Moy - Han Lee
Jonathan Kite - Oleg
Jennifer Coolidge - Sophie Kuczynski
Garrett Morris - Earl

Podziel się
Źródło: Weheartit.com
W piątek po szkole zasiadłam do pisania posta, jednak w głowie miałam pustkę. Ostatnio zrobiłam sobie małe postanowienie: w dni powszednie piszę recenzje, a w weekendy poruszam najróżniejsze inne tematy ogólnoksiążkowe (na razie). Pomysłów mam naprawdę wiele (najnowszy z nich to poradnik "Jak zacząć blogować dla niepełnosprytnych?"; jednak z powodu tego, że jestem tak zalatana, - powinnam teraz robić prezentację na filozofię, którą mam mieć gotową na wtorek sialalala - to przesuwa mi się publikacja już drugi tydzień). Postanowiłam jednak nie pisać na siłę, ponieważ to widać i chyba będę to powtarzać do znudzenia, a do niektórych i tak nie dotrze. ;) Właściwie dzisiaj myślałam, że napiszę o "Once Upon a Time in Wonderland" lub o "2 broke girls", jednak wczoraj skończyłam książkę, która natchnęła mnie do napisania na temat, który wisiał już od dłuższego czasu z boku obiecując, że niedługo pojawi się na blogu. Oto więc jest!

Dlaczego kochamy czytać? To takie proste pozornie pytanie, jednak odpowiedź często wydaje się być zbyt błaha; ponieważ lubię poznawać ciekawe historie, spędzać przyjemnie czas łącząc to z pożytecznym, jest to zwyczajnie najlepsza rozrywka pod słońcem. Jednak kryje się w tym o wiele więcej, choć nie zrozumie tego osoba, która uparcie mówi "Jak ja ci zazdroszczę, że tak dużo czytasz, ponieważ ja to w ogóle nie mam czasu". Powiem Wam, że czas zawsze się znajdzie - więcej lub mniej; po prostu poświęca się go na inne rzeczy. To tylko taka moja mała dygresja; sami wiecie, że nieczytająca osoba po prostu nie zrozumie, dlaczego kochamy czytać, gdy spróbujemy to jej wytłumaczyć, zwłaszcza gdy często trzeba sięgnąć do początków i zrozumieć, dlaczego w ogóle zaczęliśmy czytać.

Jw.
Życiową misją mojego taty było zachęcenie mnie do czytania książek. Pierwszą dostałam, gdy tylko nauczyłam się sklejać całe zdania czytając w przedszkolu, co skończyło się tym, że po roku, gdy w końcu się z nią uporałam (choć nie rozumiałam połowy z tego, co czytałam), to nienawidzę tej książki do dzisiaj. Chodzi tutaj o "Dwadzieścia tysięcy mil podmorskiej żeglugi". Potem jednak dostałam już lepsze książki, dzięki czemu pokochałam między innymi twórczość Szklarskiego. Przygody o Tomku czytałam przynajmniej kilka razy (jeżeli nie kilkanaście). Pochłaniałam też wszystkie lektury, jednak w pewnym momencie było to dla mnie za mało; potrzebowałam czegoś nowego. Stałam się więc stałym bywalcem biblioteki szkolnej, a gdy tylko wchodziłam z przeczytaną powieścią pod pachą, to Pani pytała tylko: kolejną o zwierzętach? Zabawne, że do dzisiaj pamiętam, jak wyglądała, choć straszliwie żałuję, że nie pamiętam, co czytałam, ponieważ szalenie podobały mi się te książki. Co tam Dolittle; ja czytałam powieści w stylu "Białego kła"! Gdy poszłam do gimnazjum, to zawsze wszyscy znali mnie w bibliotece szkolnej i miejskiej, która była dosłownie na ukos od szkoły. I znów czytałam cięższe książki poruszające poważne problemy nastolatków, choć wtedy nie zdawałam sobie nawet z tego sprawy; kolejne Panie odkładały mi nowości pod stół, choć nawet o to nie prosiłam. Potem jednak nastąpił czteroletni okres w moim życiu, kiedy co rok zmieniałam szkołę i miejsca zamieszkania, co na początku oznacza, że nikogo nie znałam. Wtedy zaczęłam kupować książki. Pięć lat temu wyprowadzając się z miasta, w którym przeżyłam piętnaście lat, miałam około pięć własnych książek (na pewno nie więcej niż dziesięć). Teraz mam ich prawie 400 (no dobra, dobra 370 :P). 

Jw.
Podsumowując tą długą przemowę, zaczęłam czytać, ponieważ ktoś zadbał, żeby zaszczepić we mnie taką potrzebę, gdy byłam mała; intensywnie zaczęłam sięgać po książki dopiero, gdy nie miałam nic innego do roboty (4 lata temu komputera używałam tylko do Simsów!), a teraz robię to, ponieważ pokochałam każdą chwilę spędzaną w towarzystwie książek. Kocham to, że bohaterowie i bohaterki stają się moimi przyjaciółmi; gdy czytam mój nudny, często stresujący świat nie istnieje, a pochłania mnie przygoda lub misja gdzieś daleko. Pewnie znacie to uczucie, gdy ktoś chce od Was w czasie czytania pasjonującej lektury, a Wy czujecie się, jakbyście właśnie wynurzyli się spod wody i wylądowali w rzeczywistości. Uwielbiam zaklepywać męskich bohaterów i kibicować kolejnym parom; czasami aż mnie skręca z emocji i mam ochotę nakrzyczeć na książkę, żeby oni się wreszcie pocałowali! Za każdym razem z radością zanurzam się w nowym świecie, którego reguły i wygląd muszę dopiero poznać!

Z tego powodu preferuję książki, które mają w sobie choć trochę fantastyki; wtedy wszystko jest prostsze, ponieważ gdy powieść jest dobrze napisana, to potrafię ją niesamowicie przeżywać. Łatwiej jest, gdy jest to fikcja od góry do dołu; jednak gdy chodzi o historie życiowe, które naprawdę mogą się wydarzyć lub przydarzyły się chociaż częściowo komuś na świecie, wtedy sprawa jest zupełnie inna. Książki potrafią miażdżyć, niszczyć duszę, zostawiać nas wypompowanymi emocjonalnie. Na pewno znacie już określenie 'kac książkowy', które doskonale oddaje uczucie, gdy leży się patrząc w przestrzeń, a w głowie ma się milion przemyśleń i wątpliwości. To między innymi jest piękne w czytaniu. 

Jw.
Książki są naszymi przyjaciółmi, ucieczką od problemów, ciekawszą wersją rzeczywistości. Nie wyobrażam sobie teraz, żebym kiedykolwiek mogła przestać czytać tak na stałe. Jasne, że czasami potrzebuję przerwy i nie czytam nic kilka dni lub tygodni, lecz potem staję się dosłownie głodna lektury; czytanie już stało się częścią mnie, a uwielbiam je z tak wielu różnych powodów.

A dlaczego Wy zaczęliście czytać i nadal przy tym trwacie? :)
Podziel się
Źródło: FB
Nie tak dawno temu niedobry scenarzysta postanowił przyprawić miliony widzów o zawał oraz złamane serca. Stacja MTV stwierdziła, że to świetny pomysł, więc zakasano rękawy i wzięto się do pracy nad sezonem 3 B "Teen Wolfa".

W "Teen Wolfie" każdy z sezonów poświęta uwagę innej grupie bohaterów. Wszyscy mają nadal czas ekranowy, ale wyraźnie widać, kto dostał główny wątek. W pierwszym sezonie był to Scott poznający świat wilkołaków; w drugim Jackson oraz Lydia; w części A trzeciej serii dużo uwagi poświęcono Derekowi, a teraz przyszedł czas na Stiles'a. Nie powiem, żeby było na co narzekać, ponieważ od pierwszego odcinka go uwielbiam, a dotąd mimo posiadana najlepszych tekstów grał drugie skrzypce. Teraz jednak przyszedł czas na creepy rozróbę!

Tumblr.com
Nie spodziewałam się, przysięgam nie miałam pojęcia, że Dylan O'Brien jest tak utalentowaną bestią. Wiedziałam, że aktorzy w "Teen Wolfie" są zacnie dobrani; przekonujący, wyglądający, jak uczniowie, a nie jak osoby, które kiblują w pierwszej liceum ósmy raz z rzędu, jednak gra Dylana przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Obserwowałam z niegasnącą fascynacją, jak doskonale potrafi oddać tak różne role. Słowo daję, jeżeli tak dalej pójdzie i trafi się jakąś świetna rola, to Dylan O'Brien dostanie Oscara przed Leonardem DiCaprio. Nie mogę wyjść z podziwu, ponieważ gdy obejrzy się jakiś wywiad z nim, to aktor wydaje się taki... głupio-mądry; zaiste nie powala swoją prezencją, a tutaj... tego nie da się opisać bez ochów i achów. Po prostu trzeba to obejrzeć!

Uwielbiam również inne postacie; właściwie "Teen Wolf" należy do tej grupy wyjątkowych programów, gdzie lubię 99 % obsady. W drugiej połowie trzeciego sezonu niechętnie oglądałam tylko bliźniaczki na ekranie; nawet gdy scenarzyści dawali im dobre teksty, to jednak nie mogłam się do nich przekonać i tyle. Mieszane uczucia miałam również względem Malii, którą gra Shelley Hennig, znana mi z roli Diany w "The Secret Circle", a tam była zwyczajnie nudna.  Scott dalej jest słodkim szczeniaczkiem, chociaż przypakował i znajduje się już na granicy dopuszczalnego wyglądu licealisty, jednak wystarczy, że się uśmiechnie, a urok wraca! Strasznie tęsknię za jego fryzurką z pierwszego sezonu. Bezgranicznie uwielbiam również Lydię, która nie tylko wygląda bosko, ale do tego jest idealna do shippowania i mam nie lada problem ze zdecydowaniem, z kim ostatecznie powinna być.

Jw.
Gdybym miała określić drugą część trzeciego sezonu "Teen Wolfa" jednym słowem byłoby to zdecydowanie creepy. Nie powstrzymuje to jednak ludzi od oglądania, o nie! Czekanie na każdy epizod było udręką, a niepozorny serial o nastoletnich wilkołakach (już nie tylko), stał się najlepszym programem lecącym w pierwszym kwartale 2014 roku (poza Sherlockiem i Hannibalem, ale to inna liga). Zaczęło się 'niewinnie', tylko intro zostało zmienione... Pierwsza połowa bywała obrzydliwa, a to co się działo potem przekracza ludzkie pojęcie. Jednak jest to rodzaj obrzydliwości, którą łatwiej się ogląda, ponieważ ma związek z paranormalnością; mimo wszystko moje poczucie estetyczności sprawiało, że często krzywiłam się z niesmakiem. Gdy już przyszło mi się przyzwyczaić do szkaradnie wyglądających wilków, to dostałam tą okropną muchę i wszelkie inne okropności z nią związana. A teraz X-meni. Zaiste rozwija się to w bardzo ciekawym kierunku, choć oczywiście biorąc pod uwagę efekty specjalne w trzecim sezonie, to jest kolosalna różnica z tym, co było w pierwszym.

Jw.
Twórcy "Teen Wolfa" nie boją sięgać się po najróżniejsze mitologie i mieszać je ze sobą; zobaczymy na ekranie powołane do życia kreatury dobrze znane i te, o których ciężko znaleźć informacje (chyba, że masz japońskie książeczki dla dzieci, to wtedy będzie dobrze). Aż się człowiek boi, z jakiej części świata pochodzi kolejna istota, a po wydarzeniach z pierwszej połowy trzeciego sezonu, kiedy całe miasteczko Beacon Hills stało się dosłownie latarnią w paranormalnym światku, to będzie się działo. Nie przeszkadza mi takie kombinowanie, dopóki jest dobrze wytłumaczone i ciekawie przedstawione.


Oglądanie kolejnych odcinków "Teen Wolfa" można przyrównać do jazdy rollercoasterem po emocjach. Są seriale, które ogląda się z przyjemnością, ale są one mało poruszające (np. Elementary), a tutaj na jeden odcinek mamy pełen miażdżący emocjonalnie zestaw. Dobrze mieć jakieś lody lub chociaż ciastka na pocieszenie pod ręką. "Teen Wolfowi" według mnie warto dać szansę, ponieważ seriali, które mają prawdziwy potencjał po trzecim sezonie, a każdy epizod ogląda się z niekłamaną chęcią, jest naprawdę mało. Nie jestem nawet pewna, czy potrafiłabym wskazać więcej niż trzy.

Ocena: 9/10.

Ogólne informacje
Liczba sezonów: 3 (4 w trakcie kręcenia)
Liczba odcinków: 1,2,4 sezon - 12
Jw.
3 sezon - 24
Czas trwania odcinków: 43 minuty
Główni aktorzy:
Tyler Posey - Scott McCall
Holland Roden - Lydia Martin
Crystal Reed - Allison Argent
Dylan O'Brien - Stiles Stilinski
Tyler Hoechlin - Derek Hale
Linden Ashby - Szeryf Stilinsky
JR Bourne - Chris Argent
Daniel Sharman - Isaac Lahey

MUSIAŁAM. Jw.
PS. W nadchodzącym sezonie nie zobaczymy również Daniela Shermana w roli Isaaca (tak bardzo teraz jest chwila na smutanie, ponieważ Chris i Derek mieli go adoptować! :C ), , a za to wraca Colton Haynes w roli Jacksona. Najgorsza wymiana na świecie! Dla mnie drugi sezon mógłby zostać pominięty wymownym milczeniem i zapomniany. Aaaa... bliźniaczek też nie będzie.
Podziel się
Źródło: FB
Naprawdę mocno ucieszyłam się, gdy dowiedziałam się, że "Niezgodna" będzie ekranizowana! Wiele osób nie przekonało się do książki, ale ja od pierwszego tomu polubiłam świat wykreowany przez Veronicę Roth. Co prawda, w znacznie mniejszym stopniu zrobiła na mnie wrażenie niż podobne "Igrzyska Śmierci" (gatunkowo), jednak uważałam trylogię za jedną z lepszych antyutopii i do tego wyjątkową pod kilkoma względami, które stały się tym wyraźniejsze w filmie. Jak jednak prezentuje się obraz w całości?

W "Niezgodnej" poza tym, że dawno zaklepałam już Cztery (a eM filmowego, sorry!), to naprawdę lubię Tris. Jest ona nieliczną z bohaterek powieści młodzieżowych, które da się znieść bez marudzenia, a to dzięki swojej sile i determinacji, choć na początku posiadała tylko to drugie. Jednak Shailene Woodley ma bardzo słodką i niewinną urodę. Wielki plus, że wygląda o wiele lepiej na filmie niż na zdjęciach, ponieważ pomijając nawet to, że plakaty to jedna wielka żenada - gdy nie wyglądają, jak prosto z painta, to rażą zielonym tłem - to nie robiła tam ona wrażenia i miałam niemałe obawy, czy odda ona dobrze Tris. Wyszło to średnio, ponieważ źle nie było, ale jak powiedziałam po prostu ma ona zbyt niewinną urodę i nadaje całej postaci taką aurę.

Nie umieram też z wrażenia po zobaczeniu Cztery na ekranie, choć jak widzę wszystkie portale społecznościowe tak; jakoś nie powalił mnie on, choć zagrał naprawdę dobrze i przekonująco, a kto nie lubi, jak bohaterowie mają na początku taką relację, która doprowadza widza do łez ze śmiechu, to jednak mówienie tym seksownym-chrypniętym-głosem wyszło dość... sztucznie. Niektórzy mają tak naturalnie, a inni muszą się starać. Cztery staraj się bardziej (choć jesteś na dobrej drodze) lub pozostań przy swoim fajnym, normalnym głosie!

W "Niezgodnej" naprawdę udane było przedstawienie zniszczonego Chicago, które robi niesamowite wrażenie zwłaszcza na dużym ekranie. Dobrze dopracowane detale, to całkiem sporo roboty, ale efekt jest zaiste powalający. Uważam też, że bardzo dobrze wyszły symulacje, których przedstawienia naprawdę się obawiałam, a wygląda to jeszcze lepiej niż w mojej wyobraźni; poza tym jednym momentem, gdy zielone tło, aż raziło w oczy (możliwe, że jest ich więcej, jednak ja zauważyłam to tylko, gdy stali nad tą przepaścią), to naprawdę jestem pod wrażeniem. 

Dzięki filmowi widać wyraźnie, dlaczego "Niezgodna" - jako seria - jest wyjątkowa. Pomyślicie teraz o jakiekolwiek serii antyutopijnej, jak "Igrzyska Śmierci", "Delirium", czy też z takich nowości "Krwawy szlak". Na pierwszy rzut oka widać, że ten świat nie jest w porządku, a do tego główni bohaterowi odegrają bardzo możliwe w przyszłości jakąś rolę w zmienianiu go na lepsze, choć na początku się na to nie zanosiło. A w "Niezgodnej" zaczynamy tak jakby od trzeciego tomu, tutaj już zaczynają się walki, manipulacje i czy bohaterowie tego chcą, czy nie, to są zmuszeni wziąć sprawy w swoje ręce. Między innymi to tak bardzo podobało mi się w książce, a tym wyraźniejsze jest na ekranie. 

Na pewno w filmie udana jest również muzyka, ponieważ naprawdę uwielbiam Ellie Goulding i cieszy mnie bardzo, że jest tak doceniana przy kolejnych produkcjach i mam nadzieję, że będzie brana pod uwagę przy wielu kolejnych. Tym większe moje zadowolenie, że pojawiła się w "Niezgodnej" jedna z moich ulubionych piosenek Ellie o nieszczęśliwej miłości; taka smutna i melancholijna... Dana w momencie, kiedy rodzice powiedzieli dzieciom, że je kochają. Serio? Niestety wersja, która dostępna jest na kanale Ellie zawiera wulgarny rap, ale na szczęście wybrano ten okrojony, solowy kawałek.

"Niezgodna" jest udanym kawałkiem kina, gdy... nie czytało się książki i nie piszę tego w kontekście niezgodności, czy innych tym podobnych bzdetów. Film jest prawdziwą ekranizacją, a mówię to ja, która czytała książkę dwa lata temu i nawet nie musiałam robić tego ponownie. Wiele elementów jest tutaj udanych: obsada, choć skłaniam się bardziej ku tej drugoplanowej, jak Ashley Judd (matka Tris), Miles Teller (Peter), Kate Winslet (Jeanine Matthews); muzyka; efekty specjalne, ale nie ma tutaj klimatu, nie ma już emocji, które były przy czytaniu "Niezgodnej", dlaczego sam w sobie film oceniam, jako średni. Jeżeli nie mieliście jeszcze styczności z książką, seans z pewnością Was zachwyci! Po lekturze może być różnie, więc zdecydujcie sami.

Ocena: 5/10.

Ogólne informacje:
Czas trwania: 2 godz. 23 min.
Na podstawie: Veronica Roth - Niezgodna
Reżyseria: Neil Burger
Scenariusz: Evan Daugherty, Vanessa Taylor
Główne role:
Shailene Woodley - Beatrice "Tris" Prior
Theo James - Cztery
Jai Courtney - Eric
Zoë Kravitz - Christina
Miles Teller - Peter
Kate Winslet - Jeanine Matthews
Ben Lloyd-Hughes - Will

Podziel się
Źródło: LC
"Magia krwi" to pierwszy tom z serii paranormalnych romansów z krwią w roli głównej, której kolejne części opowiadają już historie innych bohaterów. Tutaj mamy Sillę (całkiem serio) i Nicholasa, a w ostatnich tomach trylogii Mab i Willa. Niestety nie chodzi tutaj o zbrodnie, co na pewno byłoby ciekawe, ale o magię...

Nic w życiu Silly nie było takie samo po tragicznej śmierci rodziców; zwłaszcza że jej ojca obwinia się o wszystko... Dziewczyna próbuje przetrwać każdy kolejny dzień, choć doskonale zdaje sobie sprawę, że kiedyś była na szczycie, a teraz ledwo daje sobie radę. Pewnego dnia otrzymuje przesyłkę, która zawiera księgę zaklęć spisaną ręką jej ojca. Tego samego dnia na cmentarzu poznaje Nicka...

Uwielbiam te momenty w książkach, gdy główna bohaterka poznaje swojego przyszłego chłopaka(ów). Zawsze jestem ciekawa, co autor wymyśli. Zwykle są oni dość schematyczni, szkoła, impreza, kółko zainteresowań, nudy po prostu! Jednak czasami mamy takie kwiatki, jak poznanie się nocą na cmentarzu, kiedy dziewczyna pierwszy raz próbuje czarować. Ląduje to na drugim miejscu "najdziwniejszych i wcale nie fajnych sposób poznania swojej drugiej połówki". Moim faworytem nadal jest sytuacja z "Lamentu", gdzie chłopak trzymał dziewczynie włosy, kiedy wymiotowała. Atmosfera w końcu jest, prawda?

Czasami zastanawia mnie, co ci biedni rodzice zrobili autorom, że każdy ich się tak brutalnie pozbywa; dobrze jest, gdy wytłumaczenie okazuje się w miarę logiczne... ale często nie jest. Ile to było przykładów, jak ginęli wszyscy poza główną heroiną (co się zdarza w życiu bardzo, bardzo rzadko) lub jak tutaj, gdy ostatecznie wszystko zostało wyjaśnione - gdyby ktoś się jeszcze przypadkiem nie domyślił - to widać, jak mierne i naciągane jest to wytłumaczenie. Niestety można tak powiedzieć o całej fabule; pomysł sam sobie może zły nie był, ale został poprowadzony i rozwinięty w zły sposób. Już tłumaczę dlaczego.

Otóż autorka nie wykazała się absolutnie żadną oryginalnością. Właściwie mogłabym wskazać tytuły, z których uszczknęła to ten element, to tamten, po czym wymieszała to, dodała trochę realizmu i proszę bardzo: książka zostaje wydana i tłumaczona na całe mnóstwo języków. Mam ochotę nad tym lamentować, ponieważ jest tyle świetnych tytułów, a zostają one zepchnięte na drugi plan, choć ja nie potrafię znaleźć logicznego wytłumaczenia, czemu tak jest. Naprawdę główkuję teraz, żeby wskazać oryginalny element... Magia? Była. Dokładnie taki rodzaj? Aby tylko w jednej książce... O mam! Beznadziejne imię głównej bohaterki: Drusilla. To z pewnością jest oryginalne. Można by też podciągnąć pod to - z przymkniętym okiem i grymasem na twarzy - pisanie... I teraz mam problem, jak to nazwać. Młodzieżowo? A może infantylnie? Domyślacie się chyba, że styl woła o pomstę do nieba - niektórym widać nawet pierwszoosobową narracje trudno oddać dobrze, choć jest tutaj maleńki plus za próbowanie z pisaniem ze strony obu bohaterów. Niestety tylko czasami, ponieważ autorka nie potrafiła w ogóle opisywać akcji i skończyło się to nieumiejętnym przeskakiwaniem z jednego narratora na drugiego.


Okładka drugiego tomu. - LC
Gdy akcja kuleje, bywa że, ratują ją bohaterowie. Niestety nie tym razem. Mamy tutaj Sillę, która jest typową, skrzywdzoną przez świat Mary Sue. Wszyscy jej nie lubią, nie ma żadnych koleżanek - poza tą jedną; wierną, jak pies! A potem na imprezie nagle wszystkie dziewczyny jej zazdroszczą; przecież jest ona w końcu królową sceny! Jaka oczytana i mądra, ah! W każdym razie nasza heroina jest postacią całkowicie bezbarwną. Nie irytuje, nie budzi sympatii, nic po prostu. Egzystuje sobie w swoim światku bólu, który był oddany przyznaję z przykrością, średnio. Myślę, że pisarze, którzy nie znają się w ogóle na żalu, jaki odczuwa się po śmierci bliskiej osoby, nie powinni brać się za wymordowywanie całej rodziny swoich bohaterów. Chyba naprawdę trudno mi teraz wskazać dobry przykład, kiedy zostało to realistycznie oddane.

Naszym drugim głównym bohaterem jest Nicholas, czyli skrzywdzony chłopiec z miasta, który gdy odważysz się i z sympatią spróbujesz powitać go w nowej szkole, pokaże ci środkowy palec. Do tego nie mogło zabraknąć wiedźmowatej macochy, która obrywała mięsem za każdym razem, gdy została wspomniana. Ba! Chłopak nawet wymyślił jej kreatywne przezwisko i trzeba przyznać, że to akurat mi się spodobało (pochodzenie przezwiska). Jednak sam charakter postaci już nie. Co się dzieje, że czytam kolejną książkę młodzieżową i męscy bohaterowie w ogóle mnie nie ruszają? Jakiś kryzys na rynku chłopców do zaklepywania?

"Magię krwi" czyta się szybko, jednak i tak miałam wrażenie, że to nigdy się nie skończy na swoje nieszczęście, ponieważ bywały momenty kiedy miałam ochotę zacząć jęczeć z frustracji. Naprawdę muszę sobie odpocząć od paranormalnych romansów... Może jakaś krwawa fantastyka na odmianę?

Ocena: 1,5/10.

Tytuł oryginału: Blood Magic
Seria: The Blood Journals/Dzienniki krwi
Tom: 1/3
Liczba stron: 387
Wydawca: Dolnośląskie
Powieść w jednym tomie
Podziel się
Źródło: LC
Self-publishing to temat nadal kontrowersyjny w Polsce, choć za oceanem działa w najlepsze od wielu, wielu lat. Na pewno jeszcze o tym napiszę, teraz jednak skupię się na pozycji, której autorka nie bała się zaryzykować i opublikowała własnego E-booka.

OPIS: Jamie Swan jest samotną szesnastolatką, mieszkającą z ojcem alkoholikiem, marnym pisarzyną. Wyśmiewana i wytykana palcami na każdym kroku, fanka azjatyckiej muzyki nie potrafi się odnaleźć w codziennej rzeczywistości. Po tym, jak straciła matkę i zrezygnowała ze swojej pasji - skoków wzwyż - nie zostało jej już nic.
Gdy jeden z jej rówieśników, Caleb Jenkins, dowiaduje się o tym - chce jej pomóc, na przekór temu, że to jego najlepszy przyjaciel jest gnębicielem Jamie. Sprawy jednak się komplikują, a dziewczyna nie potrafi znaleźć rozwiązania swoich problemów. Czy znajdzie w sobie siłę by walczyć dalej?

Nie mogę nic poradzić na to, że książka skojarzyła mi się ze Zmierzchem. Może nie ma tutaj jasnych nawiązań - poza nazwiskiem, ale coś w tym małym miasteczku i klimacie jest, że miałam to przed oczami. Oczywiście historia jest zupełnie inna, życiowa; powiedziałabym nawet ciężka, ponieważ porusza trudne tematy, jak przykładowo alkoholizm. Uważam, że autorce udało się całkiem zgrabnie na tak niewielkiej ilości stron przedstawić losy kilku bohaterów i ich wcale niebłahe problemy, które doprowadziły do takiego zakończenia... Odważnego? Wstrząsającego? Desperackiego?

Mimo wszystko dobrze by było, gdyby akcja była trochę bardziej rozwinięta. Owszem, wyszło to w miarę płynnie, ale samo w sobie dość sucho, a nie można powiedzieć, żeby w historii nie było potencjału i nie budziła tej nutki zainteresowania, która pcha czytelnika do przodu. Język autorki nie wyróżnia się niczym specjalnym; nie zauważyłam żadnych większych błędów, ale też nie jest to styl, który zrobiłby na mnie większe wrażenie, czy na stałe wyryłby mi się w pamięci. Pisanie w trzeciej osobie na pewno jest trudniejsze, ale samo w sobie wyszło to zwyczajnie średnio.

"Szlak niepewności" to ciężki kawałek literatury i na pewno książka, która zmusi wszystkich do zastanowienia się i chwili refleksji. Czy akcja mogła potoczyć się inaczej? Kto jest winny, a kto nie? Nie jest to gatunek, który zwykle czytam, jednak przyznam, że lektura była ciekawym doświadczeniem. 

Ocena: 6/10

Liczba stron: 101 (E-book)

Podziel się
Źródło: weheartit.com
Zauważcie, że pytanie nie brzmi nawet, czy 'ekranizacja powinna być wierna?', lecz pojawia się ten twardy, niedobry czasownik, który u bardzo wielu osób, gdy im się powie, czy właściwie rozkaże, że coś muszą, sprawia natychmiastowo, że stają oni okoniem. Jednak właśnie taki temat znalazł się w programie tegorocznego Pyrkonu, gdzie dyskutowali o tym Marcin Zwierzchowski, Krzysztof Piskorski, Wit Szostak, Rafał Kosik i Marcin Przybyłek. Poruszali naprawdę znane pozycje, jak przykładowo "Gra Endera" i "Hobbit" i powiem Wam, że zaiste mądrze mówili, choć ja swoje spojrzenie na ekranizacje książek zmieniałam powoli już od dłuższego czasu.

Jw.
Odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: NIE. Jest to zwyczajnie niemożliwe, jak również nieopłacalne dla jakiejkolwiek wytwórni. Taki film trwałby średnio 9 godzin! (Wyjątkiem w tym przypadku jest "Hobbit", który dostał te swoje 9 godzin, ale skończyło się to wprowadzaniem dodatkowych wątków, co niektórym naprawdę nie przypadło do gustu). Wiele osób powiedziałoby pewnie: dla ukochanej książki wytrzymam. Jednak naprawdę chcielibyście obejrzeć tylugodzinny seans, w którym nie byłoby żadnej nutki świeżości, ponieważ znacie już na pamięć każdy dialog? Dla mnie obecnie jest to wada ekranizacji. Wiadomo, że fajnie obejrzeć film, który jest bardzo podobny do pierwowzoru filmowego, gdy czuję się przykładowo wielką ekscytację, ponieważ aktorzy powiedzieli dokładnie to samo, co było w książce. Jednak zwyczajnie... jest on o wiele mniej emocjonujący. Jest tak z pewnością w przypadku "Igrzysk Śmierci" i "Niezgodnej". Filmy są zrobione świetnie lub bardzo dobrze; są podobne i mają całe dialogi z książki, ale już nie ma tej ekscytacji, gdy doskonale wiem, co się wydarzy, nie działa skrzętnie budowane napięcie, a gdy - nie daj boziu - spłycono relacje między bohaterami, to wtedy cały film jest zwyczajnie bezbarwny.

jw.
Wypuszczenie filmu powoduje nagły napływ nowych fanów. I wiecie co? Wcale nie jest się lepszym, dlatego że czytało się książkę pięć lat temu. W tylu fandomach każdą "nowo nawróconą" osobę wita się z otwartymi ramionami, a te książkowe zaciskają usta czując wyższość, ponieważ oni są prawdziwymi fanami, a nie osoba, która dopiero zakupiła książkę, a nie w dniu premiery. Dlaczego? W końcu wszyscy lubimy to samo, a jak miło podyskutować z jakąś osobą, która mogła wyłapać coś innego i mamy świeże spojrzenie na historię! Pamiętajcie: w fandomie każdy jest równy. Nieważne, czy przeczytał książkę przed premierą w Polsce, czy dopiero miesiąc po wyjściu filmu na DVD!

Jw.
Wiele osób, które zobaczyły już wcześniej obrazek z lewej strony, na pewno uśmiechnęły się ze zrozumieniem. Powiem Wam jednak, że... zdarzają się filmy/seriale lepsze od swojego pierwowzoru. I co Wy na to? Jestem pewna, że w końcu -może niechętnie - przyznacie, że to prawda. Kilka przykładów: Wielki Gatsby. Książka jest dla mnie całkowicie taka... bezbarwna, a film (pomijając tą nieszczęsną muzykę) wyszedł naprawdę fajnie! Następnie mamy Pamiętniki wampirów (pierwszy sezon). Kto czytał, ten wie, jakie są książki. Miasto Kości, choć samo w sobie nie było porażająco dobre, wyszło lepiej od pierwowzoru. Jednak moim ulubionym przykładem będzie Nostalgia anioła. Między tą tragedią nazywaną bestsellerem, a ekranizacją to są całe lata świetlne, choć też film nie powala... no cóż wcale. Zwyczajnie sens książki i jej przesłanie... nie będę wredna i nie napiszę, o co chodzi, ponieważ może ktoś będzie sam chciał się torturować, ale powiem, że książka ma zaszczytne miejsce w czołówce najgorszych powieści świata według mnie.
Jw.

Nie ma co się oszukiwać, że ekranizacje są uboższe od swoich pierwowzorów - zwłaszcza, gdy w pierwowzorze mamy narracje pierwszoosobową. Nijak da się to oddać lub wszystko pokazać. Zapomnijmy już o tych nieszczęsnych 9 godzinach filmu; wiecie ile kosztuje średnio hollywoodzki film? Kilka przykładów: Harry Potter i Książę Półkrwi z 250 milionami, Opowieści z Narnii: Książę Kaspian z 200 milionami, World War Z – 540 MLN, W pierścieniu ognia – 738.3 MLN. Swoją drogą to szalenie mnie zastanawia, gdzie idą te wszystkie pieniądze, jak aktorzy Pottera przy ostatniej części dostali 10 milionów na głowę... A teraz wyobraźcie sobie, gdyby "W pierścieniu ognia" trwało to 9 godzin, czyli powiedzmy te 750 milionów razy trzy... Absolutnie nieopłacalne, dlatego nikt tego nie robi. Poza Peter'em Jackson'em oczywiście. ;) Z polskich przykładów mamy Felixa, Neta i Nikę oraz Teoretycznie Możliwą Katastrofę. Moja koleżanka była w kinie i wyszła z marsową miną, ponieważ 'zrobili tylko trzy podróże w czasie, a że o dialogach nie wspominając'. Autorowi, który sam pisał scenariusz, gdy idealnie trzymał się książek wyszło, co ciekawe... 9 godzin filmu, ale powiedział on bardzo ważną myśl, której warto się trzymać: język filmu jest zupełnie inny od języka książki. To, co świetnie sprawiło się na papierze, może nie wyjść na ekranie i na odwrót. 

Jw.
Najgorszym wyjściem obecnie według mnie jest ponowne czytanie książki tuż przed pójściem do kina. Zdziwicie się, jak wiele będziecie pamiętać, nawet tych wypowiedzi, które wydawać by się mogło, już dawno nam umknęły. Za to gdy przeczyta się książkę dzień przed... Pewnie nie raz wyszliście z kina niezadowoleni, ale nie dlatego, że film sam w sobie był zły... Tylko zwyczajnie mieliście świeżo w pamięci, jak to było w książce i jak powinno być na ekranie, choć wcale nie było i nie musi być. Nie odradzam tutaj nie czytania książki w ogóle, choć ja w przypadku "Gwiazd naszych wina" po kolejnym razie, gdy w kinie siedziałam zwyczajnie znudzona, ponieważ wiedziałam, co się wydarzy, przeczytam sobie po prostu już po filmie. Wtedy będę mogła sobie na spokojnie porównać, a jednak książki nadal są o wiele bardziej emocjonujące od filmów, czy seriali.

Obecnie o wiele chętniej sięgam po adaptacje. Scenarzyści czerpią z oryginału, np. tylko imiona i charaktery postaci i tworzą zupełnie nową historię. Gdy im wychodzi, to świetnie, tylko brawa dla nich (Sezon na ludzinę aka Hannibal się kłania), gdy jednak nie, to cóż... mamy coś takiego, jak The Lying Game. Słowo daję próbowałam dwa razy, ale za drugim nawet do połowy nie dociągnęłam...


A jak brzmi Wasza odpowiedź na tytułowe pytanie? Dlaczego? :) Czekam na Wasze opinie!

Podziel się
Nowsze posty Starsze posty Strona główna

O mnie

Blogerka. Studentka. Mieszkanka Berlina. Whovian. Slytherin. Cheerleaderka Riordana.
Dowiedz się więcej

“Reading is one of the joys of life, and once you begin, you can't stop, and you've got so many stories to look forward to.”

Benedict Cumberbatch

Znajdź mnie

  • Facebook
  • Instagram
  • Tumblr
  • Youtube

Kontakt

Dowiedz się więcej

Niedługo na blogu

Moja kolekcja Funko popów
Moja przygoda ze Skupszopem
Unboxing ostatniego World of Wizardry
Rick Riordan prezentuje
King of Scars

Polecane

  • Streszczenie: Złodziej Pioruna - Rick Riordan
    Cześć, tu Percy. Zostałem przekupiony niebieskimi pączkami, więc oto przybywam, aby powrócić do korzeni i opowiedzieć Wam o początkach mo...
  • W jakiej kolejności czytać książki Ricka Riordana?
    Książki Ricka Riordana są obecne w moim życiu od ponad siedmiu lat. Bez nich prawdopodobnie nie byłoby tego bloga. Zaczęłam czytać se...
  • Najciekawsze wydania Harry'ego Pottera
    Wygląd książki jest bardzo ważny, choć zapytani o to, mówimy, że nie można oceniać książki po okładce, zwłaszcza gdy bronimy ulubionej powi...
  • W jakiej kolejności czytać książki Philippy Gregory?
    Philippa Gregory to obecnie jedna z najpopularniejszych autorek beletrystyki historycznej (choć pisze również książki czysto historyczn...
  • Szkoła w Niemczech
    Budynek A Dzisiaj będzie trochę inaczej, bardziej prywatnie(?), ponieważ na Waszą prośbę opowiem Wam trochę o mojej szkole, jak to wszys...
  • Streszczenie "Harry'ego Pottera i przeklętego dziecka" 1/2
    Witam! Wasze piękne oczka Was nie mylą. Poniżej znajdziecie streszczenie pierwszej części scenariusza fan fiction zatytułowanego "...
  • Trudno dostępne książki i ich wznowienia
    Cześć! Życie jest piękne i proste, gdy czyta się głównie świeżutkie premiery książkowe - są dostępne na wyciągnięcie ręki i to w wielu f...
  • Morze Potworów - Rick Riordan
    Było tak blisko! W dniu zakończenia roku szkolnego, po dziesięciu miesiącach względnego spokoju, kiedy Percy ANI razu nie został wyrzuco...
  • Książka, a film - trylogia "Więzień labiryntu"
    Ekranizacja „Więźnia labiryntu” ma swoich fanów i przeciwników. Mi oraz mojej siostrze filmy się podobały (jej chyba jeszcze bardziej niż...
  • Pajączek na rowerze - Ewa Nowak
    Liczba stron : 216 Z Oli jest niezłe ziółko. Nie znosi szkoły, a tym bardziej nauki i jest wulkanem energii. Łukasz jest jej przeciwień...

Archiwum

  • ►  2019 (3)
    • ►  lutego (1)
    • ►  stycznia (2)
  • ►  2018 (17)
    • ►  lipca (1)
    • ►  czerwca (1)
    • ►  maja (1)
    • ►  kwietnia (3)
    • ►  marca (4)
    • ►  lutego (3)
    • ►  stycznia (4)
  • ►  2017 (42)
    • ►  grudnia (4)
    • ►  listopada (3)
    • ►  października (5)
    • ►  sierpnia (1)
    • ►  lipca (4)
    • ►  czerwca (3)
    • ►  maja (2)
    • ►  kwietnia (1)
    • ►  marca (3)
    • ►  lutego (8)
    • ►  stycznia (8)
  • ►  2016 (120)
    • ►  grudnia (9)
    • ►  listopada (9)
    • ►  października (6)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (8)
    • ►  lipca (8)
    • ►  czerwca (8)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (11)
    • ►  marca (10)
    • ►  lutego (13)
    • ►  stycznia (17)
  • ►  2015 (161)
    • ►  grudnia (6)
    • ►  listopada (11)
    • ►  października (10)
    • ►  września (9)
    • ►  sierpnia (5)
    • ►  lipca (13)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (18)
    • ►  kwietnia (18)
    • ►  marca (18)
    • ►  lutego (18)
    • ►  stycznia (20)
  • ▼  2014 (266)
    • ►  grudnia (19)
    • ►  listopada (23)
    • ►  października (26)
    • ►  września (17)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (23)
    • ►  maja (12)
    • ▼  kwietnia (23)
      • Zdobycze kwietniowe oraz zapowiedzi majowe
      • Dwie spłukane dziewczyny (sezon 1, 2)
      • Dlaczego kochamy czytać?
      • Teen Wolf - sezon 3 B
      • Niezgodna - Film
      • Magia krwi - Tessa Gratton
      • Szlak niepewności - Patrycja Flejszer
      • Czy ekranizacja musi być wierna?
      • Sophie i heroiny wszelkiej maści
      • Dziesięć kawałków - Janet Evanovich
      • Dwie Marysie - Ewa Nowak
      • Mejle na miotle - Agnieszka Tyszka
      • Kto to być może o tej porze? - Lemony Snicket
      • Miesiąc z... Upiorem w Operze
      • Tygodniowy przegląd seriali #5
      • Krwawy szlak - Moira Young
      • Moja biblioteczka 2014 r.
      • Mariah Mundi i szkatuła Midasa - G.P. Taylor
      • Tygodniowy przegląd seriali #4
      • Hannibal - Sezon 1
      • Zdobycze marcowe
      • Warto oglądać Once Upon a Time!
      • Podsumowanie marca 2014 r. + zapowiedzi
    • ►  marca (26)
    • ►  lutego (28)
    • ►  stycznia (28)
  • ►  2013 (270)
    • ►  grudnia (23)
    • ►  listopada (19)
    • ►  października (23)
    • ►  września (21)
    • ►  sierpnia (21)
    • ►  lipca (20)
    • ►  czerwca (22)
    • ►  maja (29)
    • ►  kwietnia (22)
    • ►  marca (31)
    • ►  lutego (20)
    • ►  stycznia (19)
  • ►  2012 (135)
    • ►  grudnia (11)
    • ►  listopada (12)
    • ►  października (15)
    • ►  września (12)
    • ►  sierpnia (12)
    • ►  lipca (11)
    • ►  czerwca (15)
    • ►  maja (12)
    • ►  kwietnia (12)
    • ►  marca (11)
    • ►  lutego (9)
    • ►  stycznia (3)

Ulubione

  • Mirabelka
    Międzynarodowe Targi Książki w Warszawie 2025
    12 godzin temu
  • Patrycja W.
    Recenzja: "Ostatni olimpijczyk" - Rick Riordan
    2 tygodnie temu
  • Gosiarella
    Pech, Słowiańskie demony i inne stwory, czyli Licencja na czarowanie Aleksandy Okońskiej!
    8 miesięcy temu
  • eM
    Zagraniczne zapowiedzi: czerwiec, lipiec 2022
    2 lata temu
  • Patrycja
    Nieugięta bohaterka - "Wojna Makowa" Rebecca
    5 lat temu
  • Blair Blake
    Na skraju złowrogiego Boru, albo Wybrana Naomi Novik
    5 lat temu
  • Korvo
    Recenzja: Karpie bijem - Andrzej Pilipiuk
    5 lat temu
  • Harry Potter Kolekcja
    Regulamin konkursu "Twój Simon"
    6 lat temu
  • Abigail
    Bieg do gwiazd, Dominika Smoleń
    7 lat temu
  • Julia
    Małe rzeczy, bez których sobie nie radzę
    8 lat temu
  • Alicja
    Lair of Dreams
    9 lat temu
  • Wydawnictwo Jaguar
    Kuchnia Entego, chaos i "Jewel"
    10 lat temu
Pokaż 5 Pokaż wszystko

Deviantart

Dziękuję za zrobienie pięknego logo!
Wszystkie komentarze zawierające linki są moderowane.

Obsługiwane przez usługę Blogger.

WAŻNE

Wszystkie opinie i recenzje zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa i nie wyrażam zgody nakopiowanie całości lub ich fragmentów bez mojej wiedzy i zgody (na podstawie Dz.U.1994 nr 24 poz. 83, Ustawy z dnia 4 lutego 1994 roku o prawie autorskim i prawach pokrewnych).

Licznik odwiedzin

Obserwatorzy

Copyright © 2012 Sophie & Bucherwelt