7 lat Bucherwelt!


Piątek 13-ego 2012 roku - to właśnie wtedy w Internecie pojawił się blog bucherwelt.blogspot.com. Dzisiaj siedem lat (i tydzień) później nie mogę uwierzyć, ile czasu minęło i ile mogło się zdarzyć (i zdarzyło!) przez te wszystkie lata!

Mogłabym napisać o zeszłym roku; mogłabym wspominać początki; mogłabym coś (się) tłumaczyć... Jednak prawda jest taka, że w opowieściach o przeszłości - zwłaszcza o zeszłym roku - najmniej byłoby o samym blogu. Ostatnio piszę rzadko. Tak to już bywa w życiu - człowiek ma inne priorytety, sprawy, którymi trzeba się zająć. Przykładowo teraz sesja zbliża się wielkimi krokami, więc zamiast pisać ten post tydzień temu, mogę to zrobić dopiero dzisiaj. Pewnie sami wiecie, jak to jest lub było. W każdym razie...

Wszystkiego najlepszego Bucherwelt! Mam nadzieję, że czeka nas jeszcze siedem lat razem. A nawet więcej!

Pewnego dnia opowiem Wam, gdzie byłam i co robiłam przez te siedem lat, przez ostatnie miesiące, jednak dzisiaj powróciłabym do korzeni. Do książek! Chcę Wam pokazać jak wygląda obecnie moja biblioteczka, a muszę powiedzieć, że tutaj również sporo się zmieniło! 

Moja biblioteczka w 2014 - świeżo postawiony regał. 
Moja biblioteczka w 2016 r.

Moja biblioteczka w 2018 r. tuż przed wielkimi porządkami.
We wrześniu 2018 roku wróciłam do domu na dłużej. Do moich książek. Po jedenastu miesiącach. Oczywiście rzut okiem na regał i półki i mogłam powiedzieć, że coś mnie trapiło. Nie mogłam po prostu kolejny raz przetrzeć kurzów! Choć oczywiście od tego właśnie zaczęłam. I nagle pomiędzy przecieraniem zaczęłam odkładać na bok książki, do których - jakkolwiek by to nie brzmiało - nic już nie czuję. 

Na pewno wiecie, jak to jest! Znacie swoje ukochane książki, tytuły, które zabralibyście do grobu, gdybyście mogli. Bierzecie taką książkę do rąk i od razu pamiętacie za co ją kochacie! Albo czujecie nostalgię, pewną więź, którą jeszcze nie chcecie zrywać...

Kiedy zaczęłam blogować kupowałam wszystkie książki, które mnie zainteresowały and booooy, mój gust zmienił się DRASTYCZNIE przez siedem lat. Nie wiem skąd miałam wtedy na to wszystko pieniądze, ale nagle zostałam z książkami, które nazywałam wyrzuty sumienia. Moje wyrzuty sumienia trafiały na półkę książek "mniej lubianych". Ukrywały się gdzieś w drugim rzędzie, z tyłu lub wysoko i starałam się za bardzo o nich nie myśleć - w końcu "kiedyś je przeczytam"! Trzymałam się myśli "a co jeżeli tam jest jakaś perełka, która czeka na odkrycie? Nie mogę pozbyć się książek, których nie czytałam!". Cóż... dokładnie to zrobiłam.

Pozbyłam się we wrześniu ponad stu pięćdziesięciu książek. Oczywiście większość z nich czytałam! Jednak znalazła się nie jedna i nie dwie książki, przy których musiałam się przyznać sama przed sobą, że ich już nie przeczytam. Nie trawię obecnie książek new adult, czy obyczajówek YA. W ogóle jakichkolwiek obyczajówek nigdy nie lubiłam. Jestem dość otwarta na książki dla młodzieży czy dzieci, ale przejadłam się np. Eoin Colferem. I tak urosła mi sterta!

Książki, które posłałam w świat!
Pewnie zastanawiacie się, co zrobiłam z tymi książkami? Na samą myśl, że miałabym się bawić w sprzedaż na allegro, grupach fejsbookowych czy w innych podobnych miejscach, miałam ochotę odłożyć je na półkę i zapomnieć. Znalazłam jednak skupszop, gdzie powędrowało kilkadziesiąt książek. Książek, z którymi bujałabym się przez wiele miesięcy i/lub bujałam się już od lat. Napiszę o moim doświadczeniu niedługo więcej. Resztę książek zawiozłam do najbliżej biblioteki.

Tak oto wygląda teraz moja biblioteczka!
I oczywiście moje półki Ricka Riordana!

Zdjęłam figurki, aby było widać książki, które stoją na półkach, ale wkrótce pokażę Wam moją obecną kolekcję Funko popów. Szykuję coś specjalnego na przełom lutego/marca! 

Dziękuję za te siedem lat kochani! Do napisania! 

Sophie di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo