Tak, jak istnieją książki, które absolutnie uwielbiamy, tak też są takie, które nienawidzimy od pierwszej strony. Niektóre tytuły pozostawiają po sobie wyjątkowy niesmak, który powraca do nas na samą myśl o nich. Na mojej liście uzupełnianej systematycznie w zeszłym roku znalazło się aż siedem takich pozycji, w tym dwie serie! Co mnie tak odepchnęło w tych tytułach?
"Girl Online" to seria, która mnie szczerze zadziwia. Jest tak płytka, głupiutka i bez żadnej wartości merytorycznej, a jednak nie dość, że została opublikowana, to jeszcze jest bestsellerem. Na całym świecie. Jak? Dlaczego? Co jest w tej książce, czego nie było w innych? Poprawka: czego nie znajdziecie we wszystkich fanfiction na temat zespołów pisanych przez dzieci? To aż smutne.
Wiem już, że powinnam porzucić "Niebezpieczne istoty" po pierwszym tomie, ale z różnych powodów trafiło do mnie "Niebezpieczne złudzenie". Już się boję na samą myśl, że mam na półce "Piękne istoty", ponieważ styl autorek... jest chyba najgorszy na świecie. Tak źle, nieprzyjemnych napisanych książek to ja nie czytałam.
Ach "Fangirl". Książka, którą kochałam zanim faktycznie trafiła w moje ręce i okazało się, że jednak nie, autorka wcale nie rozumie, co znaczy być fangirl, że nie jest to cudowna książka, która obnaży i ukoi moją duszę. No co najwyżej ją obrazi, gdy zobaczy się, jak Cath jest przedstawiona oraz krytykowana, że bycie fanem uważane jest za coś złego. Ja tak właśnie się czułam czytając tę książkę.
"Szarlotka" to bardzo dziwna, niepokojąca oraz odpychająca książka. Napisana jest we wszystkich możliwych stylach. Są wiersze, piosenki, scenki z dramatów, a to dopiero połowa listy. I to wszystko na niewielu stronach. Oznacza to, że autorce nie można odmówić kunsztu pisarskiego, jednak czy świadczy tak samo dobrze o treści? Nawet nie wiem, o czym dokładnie była ta książka...
John Green chyba zostaje moim naj-mniej-ulubionym pisarzem świata. "Papierowe miasta" to książka absolutnie bez sensu, o niczym. Nierealna, jeżeli chodzi o zachowania zarówno dorosłych, jak i nastolatków, nieprawdziwa z powodu rozwoju wydarzeń, niezły z niej żart, gdy weźmie się pod uwagę zakończenie.
Trylogia o "Arkadii" była taka obiecująca. Grecka mitologia osadzona w sycylijskich klimach. Mafia i legendy połączone zostały... bardzo, bardzo źle. I chyba najbardziej boli fakt, jak wielki potencjał miał ten pomysł, jak kuszące jest tło historii, a to wszystko zaprzepaszczone przez tak okropną fabułę!
Kolejne fanfiction na tej liście to "Ostatnia spowiedź", której recenzja dopiero niedawno ukazała się na blogu. Byłam bardzo podekscytowana tą serią, praktycznie już kupiłam pozostałe tomy taki był szał ciał i zachwyty, gdy pierwszy tom zadebiutował. A tutaj się okazało, że nie ma się czym zachwycać, a książki nie da się czytać. Serio, porzuciłam ją na wiele miesięcy po 30 stronach i długo zajęła mi mobilizacja oraz rozważania, czy czytać to dalej. Na pewno w niej trochę więcej głębi niż w "Girl Online", choć teoretycznie opowiadają o tym samym (to takie fanfiction dla starszych nastolatków), ale to wciąż za mało, aby była z tego dobra książka.
Jest oczywiście sporo książek, które rozczarowały mnie w większym lub mniejszym stopniu, jednak wyżej wymienione tytuły to te, które szczególnie mnie zawiodły, wymęczyły lub zdenerwowały.
Jakie książki sprawiły Wam największy zawód w zeszłym roku?