Harry Potter i Czara Ognia - film

rebloggy.com
"Czara Ognia" to mój ulubiony film z serii o Harrym Potterze od samego początku. Powód: fryzura Harry'ego. Okej tak na serio jest ich o wiele więcej... Zapraszam do zapoznania się z poniedziałkowym tekstem na temat pierwowzoru książkowego. Tradycyjnie, tekst może zawierać duże ilości spoilerów.

Myślałam, że w przypadku "Komnaty Tajemnic" podbiłam swój osobisty rekord w oglądaniu filmów z serii o Harrym Potterze, jednak po podliczeniu okazało się, że "Czarę Ognia" również widziałam aż cztery razy. Choć przy dwóch ostatnich seansach nie miałam możliwości obejrzeć filmu do końca.

Po prostu aww.
jw.
W książce według mnie tak bardzo nie można było wyczuć, że tak wiele się zmieniło w przypadku naszych bohaterów, którzy właśnie 'odkrywają' relacje damsko-męskie. Jednak w filmie temat został ciekawe przedstawiony, choć scena, w której przybywają do Hogwartu uczennice Akademii Magii Beauxbatons jest dziwna. Po co ta przebitka na ich tyłki, hę? Poza tym to jest uroczo i niewinnie, a kolejna zmiana w wyglądzie bohaterów mega widoczna. W "Więźniu Azkabanu" to wciąż dzieciaki, a tutaj to już normalnie nastolatkowi. Zastanawiające jest jednak to, że jest to film, gdzie większość męskich bohaterów ma wyjątkowo długie włosy. Ronowi to nie służy, Harry'emu jak najbardziej! Jedynie, czego nie rozumiem, to sceny w czasie balu, gdy Hermiona płacze. Naprawdę próbuję na to spojrzeć pod różnymi kątami, ale według mnie powodu do płaczu tak specjalnie nie było... Dziwnie to wyszło w sumie.

jw.
Efekty specjalne w "Czarze Ognia" są fenomenalne. Uwielbiam wszystko. Smoki, mieszkańców jeziora, przemianę Draco w tchórzofretkę... W dodatkach Tom Felton nazywa fretkę swoją dzielną dublerką. Czy ta obsada nie jest najlepsza na świecie?! Uważam za to, że muzyka w tej części już tak fajna nie jest. Zmienił się kompozytor i już po prostu w większości przypadków się tego nie czuje moim zdaniem. Pisząc i o książce i o filmie włączam sobie ścieżkę dźwiękową i szału nie ma w przypadku "Czary Ognia"...

jw.
Jeżeli ktoś wie, jak sobie sprawić takiego smoczka, niech da mi znać. Jest na mojej liście must have. To jest po prostu cudowne, no umieram z zachwytu nad sceną z namiotu, co jest dobrym momentem, aby wspomnieć o wszystkich nowych aktorach, który pojawiają się w filmie. Ktokolwiek przeprowadzał casting powinien dostawać premię do końca życia, ponieważ kolejne postacie są coraz bardziej zachwycające.  Rita Skeeter, Lord Voldemort, Bartemiusz Crouch (w liczbie mnogiej). Swoją drogą to zabawne, że Cedric na początku książki zeskakuje z drzewa. Krążą też pogłoski po internetach, że wolał on swoją rolę w "Czarze Ognia", niż w sadze "Zmierzch".
Napisy filmu zawierają bardzo ważną informację: "na planie filmu nie ucierpiał żaden smok". I to rozumiem.

jw.
Jest scena w filmie, która naprawdę mi się nie podoba. W serii o Harrym Potterze jest kilka ważnych osób, które "zastępują" głównemu bohaterowi rodziców, autorka sama nazywa ich "ojcami zastępczymi". Jednym z nich jest Dumbledore, który choć trzyma wiele spraw dla siebie, to zawsze wierzy Harry'emu i go wspiera, jak się da. Dlatego moment, gdy Harry zostaje wylosowany przez Czarę Ognia i późniejsze zachowanie Dumbledore'a jest dla mnie nie do przyjęcia. Co to ma w ogóle być?!
jw.
W książce jest napisane wyraźnie "zapytał spokojnie". / jw.
jw.
Nie podoba mi się też taka zmiana wątku rodziny Crouch'ów, który w książce został nad wyraz dobrze poprowadzony. Już rozumiem pominięcie postaci Mróżki (w końcu Zgredek również się nie pojawia w książce i to Neville ratuje sytuacje w bardzo uroczy sposób), ale Junior nie pojawiał się na początku "Czary Ognia" i nie ucinał sobie pogawędki z Voldkiem; nie i już. Tak wróg był nieznany i cała opowieść ta miała dość przerażającą puentę. Jednak jest w filmie, jak jest. Nie ogląda się tego źle i z pewnością nie można narzekać na dobranie roli, ponieważ interpretacja Davida Tennanta jest niesamowita. W ogóle zabawnie wyszło z jego rolą w tym filmie. Po pierwsze na początku filmu bohaterowie nocują w namiocie, który jest większy wewnątrz, niż na zewnątrz, jak to się ma w przypadku TARDIS. "Czara Ognia" miała swoją premierę tego samego dnia, co pierwszy występ Davida Tennanta w roli Doctora w 7-minutowym miniodcinku. Jednak najciekawsze jest to, że ten właśnie odcinek jest zatytułowany "Drogi się rozchodzą", gdzie Dziewiąty przechodzi regenerację w Jedenastego i tak samo nazywa się 36 rozdział książki, w którym Moody "zmienia się" w Juniora. Jak myślałam, że nie da się kochać bardziej Doctora Who i Harry'ego Pottera, to okazuje się, że jednak się da. 

jw.
Poprowadzenie relacji Harry'ego i Hermiony w "Czarze Ognia" według mnie wyszło cudownie. Scena w namiocie reprezentantów przed pierwszym zadaniem należy do jednej z moich ulubionych, jak rozmawiają oni przez poły namiotu i potem ten uścisk. Nie patrzę tu jednak na sprawę pod kątem romantycznym, Hermiona po prostu była zawsze dobrą przyjaciółką i w sumie nikim więcej, choć szkoda. Sama J. K. Rowling powiedziała, że shipuje ją i Harry'ego. Żałuję, że pominięto wątek W.E.S.Z. w filmach, choć to rozumiem. Potrzeba byłoby wielu wyjaśnień, choć jest to jeden z najważniejszych motywów w serii, do którego trzeba po prostu dojrzeć, to nie wiem, czy dobrze by go oddano na ekranie. Z ciekawostek Emma Watson w prawdziwym życiu dzielnie działa na rzecz praw kobiet. Go girl!

jw.
Jak już wspomniałam w swoim tekście na temat książkowej "Czary Ognia", Ron nie popisał się w tej części i był dość irytujący, choć twórcy filmu starali się nadrobić tym, że to Ron przekazał Harry'emu informacje o smokach. W ogóle według mnie bardzo subtelnie rozpoczęli już ten wątek w drodze do Hogwartu, gdy Ron nie chciał przyjąć słodyczy, gdy Harry zaproponował, że je kupi.

jw.
Czytając książkę mocno przeżywa się końcówkę "Czary Ognia", ale to co pokazano na ekranie... Trochę zrozumiałam ten punkt widzenia ludzi, który gadają o okultyzmie, ponieważ to wygląda kosmicznie przerażająco i mrocznie. Nawet nie chcę wiedzieć, jak zareagowaliby na to moi rodziciele... 

Nie wiem, jak mogli nie dodać tej sceny do filmu!
jw.
Dodatki do "Czary Ognia" są za to po prostu świetne. Zostały one podzielone na cztery części: Hogwart, Smocza arena, Jezioro i Labirynt. W każdej z nich znajdziemy ciekawe filmiki (choć np. pojawia się błąd w tłumaczeniu, bo reprezentanci są przedstawieni jako zwycięzcy turnieju). Można się dowiedzieć wielu interesujących rzeczy na temat powstawania filmu, najbardziej chyba podobało mi się kręcenie podwodnych scen w basenie obłożonym zielonym tłem, który był taki puściutki, a potem pokazywano efekt końcowy. Daniel spędził pod wodą aż czterdzieści godzin! I pytany, czy wszystko w porządku ciągle pokazywał uniesiony kciuk, który w języku nurków oznacza chęć wyjścia z wody. I oczywiście potwierdziło się to, że praca na planie Harry'ego Pottera to cudowna sprawa, ponieważ nowi aktorzy mówili, że tak się bali, a wszyscy byli tacy cool i w ogóle nie było żadnego wywyższania się ani nic z tych rzeczy. I kolejna ciekawostka, kręcenie "Czary Ognia" rozpoczęto od sceny wejścia reprezentantów do labiryntu, a jako ostatnią kręconą scenę, gdy Harry obudził się w Norze po nocnym koszmarze z Voldemortem w roli głównej, gdy zabija on Franka Bryce'a.
jw.
Od premiery "Czary Ognia" niedługo minie pełne dziesięć lat. Po raz pierwszy widziałam ją około ośmiu lub siedmiu lat temu i jedno pozostało niezmienne: jest to mój ulubiony film z serii.
A jaki jest Wasz?

Sophie di Angelo

Zobacz również