Sherlock - sezon 2

Sophie bardzo chętnie to usłyszy.
Wiele osób obawiało się, że ogromny sukces i niesamowity poziom produkcji przy sezonie pierwszym "Sherlocka" był tylko łutem szczęścia i nie uda się twórcom tego powtórzyć. Wszyscy jednak zagryzali wargi i zaciskali kciuki czekając na wznowienie serii zakończonej w takim momencie. W dniu premiery Steven Moffat i Mark Gatiss udowodnili światu, że pierwszy sezon to był dopiero początek i jeszcze nie pokazali na co ich stać. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że po każdym skończonym odcinku mówisz: to jest mój ulubiony epizod? I tak jest. Dopóki nie zobaczysz kolejnego.

Drugi sezon wznowiono dokładnie w tej samej sekundzie, w której go zakończono. Już od pierwszej chwili napięcie osiąga maksymalny poziom, a widz czeka niespokojnie na rozwój sytuacji. Spokojnie również w tej recenzji nie będzie zdradzania fabuły i pojawią się tutaj tylko ogólne informację oraz moje wrażenia. Muszę więc powiedzieć, że odcinek pierwszy zatytułowany "Skandal w Belgrawii" i będący adaptacją opowiadania o podobnej nazwie - "Skandal w Bohemii" - średnio przypadł mi do gustu i mam wrażenie, że jestem jedyną osobą, która nie polubiła tego wcielenia Irene Adler, Niezwykłej Kobiety(co jest alternatywnym tytułem opowiadania) lub też w serialu po prostu Kobiety(The Women). Nie można fabule odmówić niesamowitej inteligencji, ponieważ tak wiele szczegółów i pozornie nieistotnych momentów odcinka łączy się w porażająca zmysły całość, która zwala z foteli. Pod tym względem epizod jest bez zarzutu, rzekłabym nawet, że jest to druga najlepsza zagadka, jaka pojawiła się w serialu. Oglądając "Sherlocka" trzeba patrzeć szerzej i zwracać uwagę na detale. Jasne zdarzają się błędy, czy przypadki, które zupełnie nie wnoszą nic do fabuły, co jakkolwiek by się starano trudno uniknąć przy każdej produkcji. Nie można jednak lekceważyć trollów i reżyserów, którzy uwielbiają grać z widzem. Pytanie tylko jest, czy widz podejmie wyzwanie?

Wspomniałam już, że Irene Adler nie przypadła mi do gustu. Zazwyczaj nie mam problemu ze docenianiem również tych "złych bohaterów", czy też w tym przypadku osób, które potrafią wiele zrobić, aby dobrze się zabezpieczyć. Relacja między nią, a Sherlockiem jest naprawdę nieźle poprowadzona i znalazło się tam nawet trochę improwizacji, zwłaszcza ze strony Benedicta Cumberbatcha, ale jak dla mnie przedstawiało to nam lepiej postać ekscentrycznego detektywa, jego podejścia do ludzi oraz kobiet, które do tej pory niespecjalnie przykuwały jego uwagę i nie mówię tutaj tylko o względzie seksualnym. Przypuszczam, że w dużej mierzy zależy to również od aktorki, która w ogóle mi nie pasowała. O wiele bardziej podobała mi się wizja reżysera filmów "Sherlocka" z Rachel McAdams w tej roli, która udowodniła, że można być seksowną, inteligentną, choć też nie do końca szczerą, a tutaj jakoś to do mnie zwyczajnie nie trafiło.
 
Gotowi na jeszcze większą dawkę wrażeń? "Demony Baskerville", czyli następny epizod w drugim sezonie "Sherlocka", nie powinno oglądać się w nocy. Po raz kolejny niesamowicie grano na emocjach widzów nie tylko w kontekście relacji Sherlocka z Johnem, co swoją drogą budzi naprawdę wiele spekulacji odnośnie orientacji obu panów, choć szanowny pan Doktor wciąż powtarza, że nie jest gejem. Oczywiście John, wszyscy Ci wierzą. W tym odcinku opuszczamy też chwilowo wspaniały Londyn(choć serial kręci się głównie w Walii) i trafiamy do spokojnego miasteczka, gdzie turystów ściąga tajemnicze stworzenie nawiedzające okoliczne lasy. Jedną z osób, która go widziała jest obecnie dwudziestoparoletni Henry, którego ojciec został zabity przez bestię. Odcinek drugi jest po prostu znakomity. Scenarzyści poszli w podobnym kierunku, co twórcy filmu "Sherlock Holmes" i nie zawiedli widzów, ale udało mi się ich przestraszyć, zaskoczyć oraz rozbawić.
Wreszcie dochodzimy do finału tego sezonu; zakończenia, po którym fani musieli czekać bite dwa lata, żeby wiedzieć, co wydarzyło się dalej oraz poznać rozwiązanie frustrującej zagadki. "Upadek z Reichenbach", ponieważ taki tytuł nosi odcinek, opiera się na opowiadaniu "Ostatnia zagadka" i każda osoba, która czytała książki wie, co zdarzy się na końcu. W sumie zastanawiam się, czy można spoilerować treść książek, które mają ponad sto lat, czy może to już nie jest spoilerem? W każdym razie ten odcinek to czysty G.E.N.I.U.S.Z. i nie można tego powiedzieć w inny sposób. Jest on idealny pod każdym względem, a widzowi pozostaje otwieranie szeroko oczu, aby nie uronić ani sekundy seansu. Każdy detal, każda sytuacja, każdy dialog to po prostu mistrzostwo. Szybko bijące serce i duża ilość bólu, który zostawi po sobie akcja, to cechy charakterystyczne właściwie każdego odcinka, jednak tutaj to aż brakuje mi słów, żeby opisać, jak niebagatelne wrażenie wywiera "Upadek z Reichenbach" na osobie oglądającej. Mówi się, że to są "tylko seriale". Zapewniam Was, że nie sposób zostać nieporuszonym po obejrzeniu tego epizodu.

Nie mogę nie wspomnieć o przegenialnej postaci Moriarty'ego, który szybko zdobył moje serce. Wybranie do tej roli niezwykle charyzmatycznego Andrew Scott'a to był po prostu strzał w dziesiątkę, ponieważ gra on fenomenalnie. Jego mimika, gesty, ton głosu, to wszystko niezaprzeczalnie czaruje widza. Mogę śmiało powiedzieć, że jest on zaraz po Sherlocku najlepiej odegraną postacią, ponieważ Andrew Scott doskonale potrafi oddać Moriarty'ego, który trzeba dodać nie jest łatwą postacią, nie wspominając o takim zinterpretowanie tej postaci przez scenarzystów, więc powstaje z tego olbrzymie wyzwanie, któremu aktor podołał wydaje się bez wysiłku. Jestem po prostu bezbrzeżnie zachwycona.

Krótko i na temat: z każdym odcinkiem jest coraz lepiej, choć serial zawiera wątki, które podobają mi się w większym lub rzadziej mniejszym stopniu. Scenarzyści udowodnili, że stać ich na wiele i może się wydawać, że nie wycisną już z widza więcej emocji, jednak jest jeszcze sezon trzeci. Mogę tylko powtórzyć: bezsprzecznie i z całego serca polecam Wam wzięcie się z Sherlocka. Nie pożałujecie, ponieważ niemożliwe jest nie polubienie tego serialu.

Ocena 2 sezonu: 10/10.

Ogólne informacje:
Liczba sezonów: 3
Liczba odcinków na sezon: 3
Czas trwania odcinków: 90 minut
Scenarzyści/twórcy/trolle: Steven Moffat i Mark Gatiss
Główne role:
Benedict Cumberbatch - Sherlock Holmes
Martin Freeman - Doktor John Watson
Rupert Graves - Inspektor Lestrade
Una Stubbs - Pani Hudson
Louise Brealey - Molly Hooper
Vinette Robinson - Sierżant Sally Donovan
Mark Gatiss - Mycroft Holmes
Jonathan Aris - Anderson
Lara Pulver - Irene Adler
Andrew Scott – James 'Jim' Moriarty

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Właśnie zaczęłam ferie i mam mnóstwo wolnego czasu. Tyle się już naczytałam dobrego na temat tego serialu, że muszę go obejrzeć i już nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pozostał mi ostatni odcinek tego sezonu, ale muszę poczekać na powrót brata z obozu, bo by mi nie wybaczył, gdybym obejrzała bez niego. Pojechali po bandzie, choć mimo wszystko pierwszy sezon podobał mi się bardziej. Ale są to bardzo subtelne różnice. Nie mogę się doczekać dalszego ciągu. :)
    http://our-humble-opinions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Napisałam to już wcześniej, ale napiszę jeszcze raz ;)
    Kocham ten serial i mogę go w kółko oglądać *-*
    Moim ulubionym tutaj aktorem jest Andrew Scott. Zagrał fenomenalnie i nie mogę doczekać się 4 sezonu :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo