Dlaczego lepiej nadrabiać serial, niż oglądać na bieżąco

Źródło: myfbcovers.com
Już jakiś czas temu zauważyłam, że o wiele większą przyjemność sprawia mi nadrabianie seriali, niż faktyczne oglądanie ich na bieżąco i ostatnio zaczęłam się nad tym intensywnie zastanawiać; co sprawia, że tak właśnie jest i taki stan rzeczy jest po prostu lepszy, gdy możesz obejrzeć sezon w tydzień, a nie umierać z niecierpliwości chwilę po obejrzeniu najnowszego odcinka... Dlaczego więc nadrabianie jest fajniejsze, niż oglądanie na bieżąco?

Przypuśćmy, że od dawna miałeś/aś ochotę obejrzeć "Hannibala", jednak ostatnio w ogóle nie masz czasu, ponieważ wiadomo, że koniec roku oznacza dużo roboty np. w szkole - wystawianie ocen, nagle wszyscy chcą napisać ostatni sprawdzian, teścik, kontrolę... Jednak niedługo aż dwa tygodnie ferii i wtedy bez wyrzutów sumienia można usiąść i oglądać cały boży dzień (jak moi rodzice). Hej! W końcu po takiej ciężkiej pracy należy nam się trochę przyjemności. Oznacza to, że sami wybieramy odpowiedni czas i miejsce. Nie musimy się przejmować tym, że pół sezonu pojawi się latem, a kolejna część dopiero w styczniu, a im dłuższy serial, tym mniejsza obawa, że zaraz się z tym uporamy.

Niejednokrotnie mam wielki problem z poukładaniem sobie, co właściwie dzieje się w serialach, jakie oglądam, gdy na przykład śledzę ich ze trzy na bieżąco. Wydaje się to mało, jednak czasami następnego dnia trudno mi powiedzieć, o czym właściwie był odcinek, który wczoraj obejrzałam, a co dopiero tydzień później. Właśnie dlatego oglądanie na bieżąco w moim przypadku oznacza całkiem sporą męczarnię; gubię się w wątkach i denerwuje, a ostatecznie rzucam serial w diabły. Nie mam z tego większej przyjemności i mało przeżywam kolejne epizody. Co najwyżej mam ogromną chętkę obejrzeć kolejny odcinek, a to... był finał sezonu i kolejna część dopiero pojawi się w marcu! #jakżyć Do tego czasu zdążę jednak zapomnieć, a i ekscytacja gdzieś ucieknie... W nadrabianiu nie ma takiego problemu! To oczywiste, że nie wskażę, w którym odcinku zdarzyła się dana rzecz (chyba, że szczególnie zapadła mi w pamięć), jednak oglądając zajawki "w poprzednim odcinku" będę wiedziała, na czym stoję. Nadrabiając serial nie ryzykujemy, że zaplątamy się totalnie w fabule. A dzięki temu, że obejrzymy sezon przykładowo w tydzień, zauważymy o wiele więcej nawiązań i wskazówek od twórców, których inteligentne rozwiązania następnie docenimy. Nie wspominając o przeżywaniu! Jak nadrabiam to mogę się naprawdę wczuć przez przejmowania się, że zaraz obejrzę ostatni odcinek... Oczywiście w którymś momencie obejrzymy już wszystko, ale w myśl hedonistycznych zasad warto cieszyć się chwilą!

Kolejną zaletą jest fakt, że czasami niektóre seriale w oryginale, to za wysokie progi na nasze nogi. Mogę obejrzeć Sherlocka, Elementary oraz Doctora Who po angielsku, jednak wiem, że są rzeczy, których nie zrozumiem, dlatego potem czekam na tłumaczenie i czasami dłuży mi się to straszliwie. Oglądam teraz trzeci sezon "Elementary", strasznie się wciągnęłam, a tłumaczenie jest o trzy tygodnie do tyłu. Odcinki czekają, a ja sprawdzam codziennie łudząc się na nagły cud. Nadrabiając serial wiemy, że czeka on już przetłumaczony, zwarty i wystarczy tylko zacząć oglądać!

Źródło: tumblr.com
Nie można też ukrywać, że na swój sposób jest to fajne. Niektóre seriale można oglądać po kilka razy i mimo, że zakończenie, czy rozwiązanie jest nam znane, to ciągle będziemy odkrywać coś nowego. Inne za to można obejrzeć tylko raz, ponieważ po prostu wiadomo, że w innym przypadku będzie to marnotrawstwo czasu. Tym fajniej więc usiąść sobie samemu, czy w towarzystwie i oglądać pół nocy serial. Są maratony książkowe oraz filmowe, więc dlaczego nie i serialowe?

Odkładanie w czasie oglądania wcale nie znaczy, że natkniemy się zaraz na wielki spoiler i totalnie zniszczymy sobie cały sezon. Wystarczy przykładowo odobserwować profil Revenge na Facebooku i już, nie mam żadnych informacji na temat czwartego sezonu, który chcę sobie obejrzeć w całości, ponieważ wolę podejść do tego na spokojnie i mam gwarancję, że będę wiedziała, co się dzieje i dlaczego. Jest to szczególnie polecane w przypadku takich tasiemców, jak "Pretty Little Liars", czy "Pamiętniki wampirów", jeżeli już ktoś chce się z tym męczyć, ponieważ oglądanie ich na bieżąco dostarcza tylko negatywnych emocji.
Jedynym serialem, którego odłożyć sobie na później nie można jest "Gra o Tron". Jak już się zaczęło i ogarnia się, o co chodzi, to spoilery znajdą się wszędzie - na profilu koleżanki, nauczyciele będą o tym rozmawiali (lub pisali spoilery na tablicy szkolnej #truestory), na głównej stronie wiadomości, a co dopiero na kwejku. W tym przypadku, jak już się ogląda, to na bieżąco, bo inaczej i tak się wszystkiego dowiecie z facebookowego walla. Można oczywiście zrezygnować całkowicie z kontaktu ze światem... Jak ktoś woli. 

Z tych właśnie powodów ja nie śpieszę się z nadrabianiem zaległości serialowych i jeżeli jest możliwość, to czekam, aż program się skończy, żeby potem nie było czekania bóg wie na co (chyba, że to Sherlock; wtedy to jest po prostu jedna z zalet i cech serialu). Nie zawsze jest to oczywiście możliwe, ale znajdą się i takie przypadki (Plotkara, House, Merlin).

A Wy wolicie oglądać na bieżąco, czy nadrabiać?

Sophie di Angelo

15 komentarzy:

  1. Zdecydowanie wolę oglądać swoim trybem, kiedy nie muszę się martwić o kolejne sezony i mieć po prostu gdzieś wszystkie premiery i odliczanie do nich. Fakt faktem, istnieje ta zazdrość do ludzi, którzy są przypuśćmy w 6 sezonie, a ja nadal tkwię w 1, gdzie podziwiam parę niepasujących do siebie pikseli i śmieszne efekty specjalne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam podobnie, ale czasem nie jestem w stanie czekać np. do końca sezonu, prędzej chyba przerywam oglądanie z nudy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chyba wolę nadrabiać seriale niż oglądać na bieżąco. Tylko Pamiętniki Wampirów oglądam na bieżąco, a resztę nadrabiam, nawet jak muszę czekać trochę na odcinki to wole poczekać i niech mi się ich z 10 uzbiera to sobie za jednym zamachem obejrzę i będę wiedzieć o co chodzi, bo gubienie się w fabule to rzeczywiście jest spory minus.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sposób jest dobry, jeśli nie obserwuje się blogów popkulturowych i nie ma znajomych, którzy oglądają te same seriale. Wtedy lepiej być na bieżąco, żeby dzielić z nimi emocje i nie nadziać się na spojlery.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest niewiele seriali, które oglądam na bieżąco. I tak dzisiaj spędzam dzień z drugim sezonem "Vikings", za tydzień może dokończę piąty sezon "Sons of Anarchy" i tak dalej, i tak dalej. W swoim tempie, bez pośpiechu ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauważyłam u siebie podobnie. Jak nadrabiałam 2 sezony serialu, oglądało mi się go świetnie, a teraz, kiedy oglądałam na bieżąco trzeci sezon tak jakby straciłam zainteresowanie. Chyba rzeczywiście poczekam, aż się całkowicie skończy, a wtedy do niego wrócę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam wolę nadrabiać, bo według mnie wtedy jest to bardziej emocjonujące przy oglądaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze chyba nie wiem, ale czytając widzę, że masz dużo racji. Obecnie oglądam OUAT na bieżąco i gdyby mnie tak ktoś zapytał co tam się w zasadzie wydarzyło to bym nie wiedziała. Ale z drugiej strony z własnego wyboru oglądam "Hannibala" raz w tygodniu, bo chyba na raz psychicznie więcej bym tego serialu nie zniosła. A wcześniej 7 sezonów Doctora Who obejrzałam w ciągu 2 czy 3 miesięcy.
    Myślę, że można by to tematu wrócić ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Także wolę nadrabiać :) jeżeli chcesz to wpadnij na mojego bloga o Peterze Panu z Once upon a time :) Demonicperfection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. U mnie nadrabianie seriali polega na tym, że siedzę całymi dniami przed laptopem i marnuje czas. A kiedy oglądam sobie jeden odcinek raz w tygodniu, to poczucie winy, że nic pożytecznego nie robię, jest zdecydowanie mniejsze. Inna sprawa ima się Revange, gdzie czekam na koniec czwartego sezonu, bo tego serialu nie można oglądać ratami. Za bardzo wciąga. No i GoT nadrobiłam w dwa dni ;) Co do reszty zalet, to z jednej strony to prawda, bo ani nie trzeba czekać na tłumaczenie, ani nic, kiedy wiemy, że już wszystko jest gotowe do oglądania. Ale co, kiedy dojdziemy do końca drugiego sezonu (nadrabiając na przykład), a potem okazuje się, że na trzeci trzeba poczekać pół roku? Krąg się zatacza i też trzeba, tak jak inni, wytrwać te pół roku ; ) Jednak nie przeczę, masz rację. Osobie sama robię sobie dłuższe przerwy od ulubionych seriali, a potem hurtem nadrabiam wszelkie zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Do tej pory pamiętam jak włączyłam sobie "Grę o Tron" żeby zobaczyć o co w ogóle chodzi i jakoś rozeznać się w akcji. Skończyło się na tym, że obejrzałam cały 1 sezon w jeden dzień, a to jakby na to nie patrzeć 10 godzin spędzonych z laptopem na kolanach xD Co do reszty seriali to raczej jestem na bierząco, chociaż bywają momenty kiedy po prostu nie mam czasu obejrzeć odcinka/zapominam/czekam na tłumaczenie i tym sposobem po kilku odcinkach mam cały sezon do tyłu, a aby spowrotem wiedzieć o co chodzi muszę oglądać od nowa (czyt. Pretty Little Liars, The Originals). Chyba nadrabianie będzie jednak dla mnie najlepszym rozwiązaniem :D

    http://czytanie-i-ogladanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. U mnie to zależy, bo np. The Walking Dead to staram się tak bardziej na bieżąco oglądać, bo lubię czekać cały tydzień na kolejny odcinek no i mam HD, a tak się lepiej ogląda. Nadrabiam seriale, które przegapiłam, gdy były emitowane, a także jak bardzo mnie wciągnie dana produkcja. U mnie to zależy od wielu czynników, więc nie mogę opowiedzieć się za jednym zdaniem.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja czasami nadrabiam, czasami oglądam razem z resztą fanów - dyskusje, teorie, ff itp. często umilają mi znajomość z daną historią. :) Lubię takie wspólne oglądanie. Niektórych produkcji nigdy bym nie poznała, gdyby nie podpowiedzi internetowych znajomych. (Chociaż bywa na odwrót: fandom niekiedy zniechęca do serialu). No i są jeszcze seriale już zakończone, np. Buffy czy Xena, wtedy, oczywiście, organizuję sobie maraton. ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie wszystko zależy od serialu, są takie, które wolę obejrzeć w całości, a są też takie, które wręcz muszę obejrzeć od razu, np. "Gra o Tron". Większość seriali oglądam w swoim tempie, ale niestety mam niekiedy problem, że dowiem się, co się działo nie w czasie, np. z forum. Cóż wtedy trzeba uważać. :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Szczerze mówiąc teraz nie oglądam żadnego serialu na bieżąco, bo nie miałam wcześniej czasu, żeby je oglądam, jednak czasem jest to sprawa lenistwa, a na ten przykład 2 sezon The Originals w ogóle nie ruszyłam w zasadzie bez powodu... Wiem, że go obejrzę, bo serial jest bardzo ciekawy i dużo lepszy w wątkach od Pamiętników, jednak teraz po prostu nie mam ochoty go oglądać. To samo w zasadzie mam z resztą seriali. Lepiej jest nadrabiać, ponieważ jeśli się wkręcisz to nie musisz czekać na następny odc (chyba że się obejrzało wszystko co się dało to wtedy jest lekki problem...).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo