Tytuł oryginału: Black Ice Liczba stron: 446 Cykl: Moondrive Powieść w jednym tomie |
Jeżeli ktokolwiek z Was zaglądał na tego bloga przynajmniej kilka razy, to od razu może stwierdzić z całą pewnością, że najczęściej czytam młodzieżową fantastykę - nie mylić z paranormal romance (choć to również zdarza mi się pochłaniać)! Uwielbiam jednak wiele gatunków, choć przyznaję, że thrillery jakoś przyjemniej mi się ogląda. Ciekawość jednak mnie zżerała straszliwie, gdy dowiedziałam się o nowej powieści Becki Fitzpatrick - autorki Szeptem, która miała nie mieć nic wspólnego z wątkami paranormalnymi. Gdy nadarzyła się okazja, długo się nie wahałam!
To miały być wyjątkowe ferie wiosenne. Britt od kilku miesięcy przygotowywała się do pokonania trasy wzdłuż łańcucha górskiego Teton i gdy wyruszała w drogę wraz z najlepszą przyjaciółką, nie spodziewała się, że kilka godzin jazdy może przybrać tak drastyczny obrót... Zmuszone przez śnieżycę do porzucenia auta, lądują w chatce górskiej z dwójką nieznajomych, którzy okazują się być zbiegami zdeterminowanymi do przejścia przez góry. Jednak to nie jedyne osoby z nieczystymi zamiarami, które znajdują się właśnie w lesie okalającym Teton...
Pierwsze kilka stron "Black Ice" jest naprawdę spokojne, więc nagła akcja wprowadziła do tej opowieści napięcie, które nie opuszcza czytelnika aż do momentu rozwiązania ostatecznej zagadki. Włoski stają dęba, serce szybko wali, a kolejne strony znikają, jak zaczarowane. Nie ma co ukrywać, że "Black Ice" porywa nagle i bezpowrotnie, gdy się tego ani czytelnik ani główna bohaterka powieści nie spodziewają...
"Black
Ice" napisane jest w bardzo przystępny sposób. Becca Fitzpatrick ma ten,
nazwany przeze mnie amerykańskim, styl, który nie wyróżnia się na tle innych
autorów powieści młodzieżowych, ale równocześnie czyta się to przyjemnie oraz
szybko; ani się człowiek nie irytuje ani nie ma ochoty sprawdzać, czy to nie
jest przypadkiem debiut autora. Narracja pierwszoosobowa wyszła bardzo dobrze,
choć momentami zbyt szczegółowo i przyznam, że Britt zdecydowanie daje się
lubić.
Główna
bohaterka "Black Ice" jest ciekawą postacią, choć moim zdaniem
podobnie, jak styl autorki, nie wyróżnia się też specjalnie na tle innych.
Byłam zadowolona, że ze względu na fabułę, 40 % powieści nie było zachwytami na
tematu urody, elokwencji i jakże by inaczej wyjątkowości heroiny, co się działo
w przypadku "Szeptem". Tutaj Britt musiała zmienić całkowicie swój
światopogląd oraz podejście do życia i dobrze się obserwowało zachodzące w niej
przemiany. Bohaterka musiała ciężko nad tym zapracować. A gdy już budziły się
we mnie uwagi oraz obiekcje na temat jej zachowania, gdy została uprowadzona,
to autorka zgrabnie tłumaczyła to na kolejnych stronach, więc ostatecznie nie
przysporzyło mi to zgrzytania zębami z irytacji. Trochę zamętu było pod koniec,
ale Becca Fitzpatrick ma to do siebie, że można wszystko sobie pięknie ułożyć w
wyobraźni, więc jeżeli chaos w myślach bohaterki był, to jak najbardziej
zamierzony.
Autorka
skupiła się mocno na stronie psychologicznej pisząc "Black Ice", co
dotyczy nie tylko głównej bohaterki, która musiała sobie poradzić w tak
ekstremalnej sytuacji, a następnie zdecydować, co zrobi z wydarzeniami, które
obnażyły przed nią brutalną prawdę. Dotyczy to również reszty bohaterów, którzy
zmagają się z ogromną winą, czy brakiem poczucia własnej wartości... Choć przez
taką narrację można to było oddać najczęściej tylko przed dialogi, to jednak
uważam, że było to naprawdę interesujące; momentami naciągane, ale ostatecznie
wyszedł z tego dobry thriller psychologiczny.
Co
zaś się tyczy samej zagadki, to naprawdę podziwiam autorkę za to, jak zgrabnie
w pierwszej połowie książki ukryła wskazówki na ten temat, jednak gdy już się
domyśliłam, jak się sprawy mają, to normalnie byłam na siebie zła. Napięcie
pozostało, ponieważ przede mną pozostało ponad dwieście stron i nie wiedziałam,
co i jak doprowadzi do konkluzji, a jednak już miałam świadomość, jak to się
skończy. Trochę było dla mnie rozczarowujące, jak szybko autorka dała na tacy
rozwiązanie i trudno mi powiedzieć, czy to ja jestem taka sprytna, czy może
autorka jest nie dość sprytna. Jestem ciekawa, jak szybko Wam uda
się odgadnąć rozwiązanie tego równania! Dajcie mi koniecznie znać.
Zakończenie
"Black Ice" jest takie amerykańskie: kiczowate, ale wszyscy skrycie
mieliśmy nadzieję czytając wstrząsające rozdziały poprzedzające
epilog, że właśnie tak to się ułoży. Ja wiem, że tak po prostu jest i dzięki
temu ostatnie strony czyta się z takim porozumiewawczym uśmieszkiem.
Nie
wiem, jak z Wami, ale ja jestem bardzo szczęśliwa, że przez głosowanie fani
wybrali właśnie ten tytuł, czyli zwyczajnie stwierdzili, że oryginał brzmi
najlepiej. Czekam na ten moment, gdy stanie się to modą, jak w Niemczech, gdzie
daje się często angielski tytuł i adekwatny podtytuł po niemiecku! Jakoś
"Czarny lód", czy też "Oko mroku", jak brzmiały najpopularniejsze
propozycje w konkursie SMS, nie są już tak majestatyczne. I ta okładka... Przed
lekturą średnio mi się podobała, a teraz oczu oderwać nie idzie!
"Black
Ice" było dla mnie sporym zaskoczeniem biorąc pod uwagę fakt, że
"Szeptem" kompletnie do mnie nie trafiło; tak teraz szybko zostałam
porwana w nową historię wykreowaną przez autorkę i czytało mi się tę powieść
niesamowicie. Aż czułam te podmuchy wiatru oraz chłód... Według mnie jest to
jedna z bardziej godnych uwagi premier w listopadzie dla wszystkich,
którzy postanowią odpocząć od fantastycznych wątków i wybiorą dreszczyk
niepokoju czający się na każdej stronie. Polecam szczególnie czytanie w nocy…
Jest ten klimat!
Ocena: 7,5/10.
Mimo bardzo skromnych studenckich funduszy książke koniecznie musze kupic :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie rozwiałaś resztki moich wątpliwości dotyczących tej książki ;)
OdpowiedzUsuńnamalowac-swiat-slowami.blogspot.com
Czekam na odpowiedź od wydawnictwa czy mi ją przyślą, a jak nie to, gdy tylko będzie dostępna lecę kupować. :D Okładka jest rewelacyjna. :)
OdpowiedzUsuńZ całą pewnością przeczytam. Okładka jest hipnotyzująca.
OdpowiedzUsuńA co dopiero po lekturze... ♥
UsuńTo Becca napisała nową książkę? :o Thiller? Nieee.. To sobie chyba odpuszczę :) Jak ja nienawidze takich książek! Jeśli Thiller to tylko Stephena Kinga :)
OdpowiedzUsuńJa lubię sobie jakiś przeczytać od czasu do czasu! A do tego znana autorka, więc byłam ciekawa :)
UsuńKsiążka mnie ciekawi, ale nie aż tak, że muszę po nią sięgnąć już teraz. Mam ją w planach na przyszłość, a dodatkowo cieszy fakt, że nie jest to część jakiejś serii, zatem sięgnę po nią, jak nadarzy się ku temu okazja, aczkolwiek nie będę wyczekiwać tego z utęsknieniem. :)
OdpowiedzUsuńMam tak samo :D
UsuńPoza tym po targach mam wiele do przeczytania :D
Weź nic nie mów. xD Tyle książków!
UsuńNie jestem jeszcze do końca przekonana do książki :D
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie. Jak już wcześniej pisałam na twoim fan page'u bardzo się bałam tej książki, bo "Szeptem" okazało się zwyczajnie słabe, żeby nie powiedzieć beznadziejne. Twoja opinia sprawiła, że jak tylko będę miała możliwość, sięgnę po "Black Ice". :)
OdpowiedzUsuńMi Szeptem się nie podoba. Bardzo. Dlatego dla mnie to też było zaskoczenie. :)
UsuńO tej książce było jakiś czas temu głośno na amerykańskim booktubie i zastanawiała mnie od jakiegoś czasu, ale nie przekonała mnie na tyle, żeby zamówić ją w internecie. Po przeczytaniu twojej recenzji chyba mimo wszystko nie zdecyduję się na zakup tłumaczenia - wychodzi na to, że nie jest aż taka dobra.
OdpowiedzUsuńJest ciekawa na swój sposób :) Mordercy to ostatnio zdecydowanie mój klimat!
UsuńBardzo, bardzo mnie ciekawi :)
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że ten tytuł zostawili bo "Oko mroku" brzmi fatalnie. :D Też chciałabym żeby nasi wydawcy częściej zostawiali oryginalne tytuły.. czasami to najlepsze rozwiązanie.
Szeptem nawet lubiłam, choć z tego co pamiętam finał całej historii, był dość rozczarowujący. Nie spodziewałam się, że ta autorka może napisać tak przyzwoitą książkę, a przynajmniej tak wynika z Twojej recenzji ;)
OdpowiedzUsuńMam książkę w planach.... Chłopak z polskiej okładki kogoś mi przypomina....
OdpowiedzUsuńDobrze, że napisałaś, że 40% książki to zachwyty bohaterki o wyglądzie, itp. Bardzo mnie to w "Szeptem" denerwowało :-)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia,
Basia :-)
Zachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za tę recenzję, rozwiałaś moje wszelkie wątpliwości. Szeptem mnie niezmiernie irytowało i nie miałam ochoty na kolejny twór pani Fitzpatrick, ale to właśnie okładka mnie urzekła. Nie mogę się doczekać lektury!
OdpowiedzUsuńBrzmi nad wyraz kusząco, chociaż nie często sięgam po thrillery psychologiczne. Z całą pewnością dam szansę tej powieści jeżeli tylko nadarzy się ku temu okazja.
OdpowiedzUsuńJedno krótkie : musze przeczytać. xD
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam skoro to thriller psychologiczny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam thousand-magic-lifes.blogspot.com
Ta ksiązka tak mnie wciagnela ze przeczytalam ja dwa razy w ciagu dwóch dni. Najlepsza ksiazka jaką w życiu czytałam a uwierzcie przeczytalam juz sporo dobrych ksiazek. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń