Krótko o X-menach

Źródło: FB
Nigdy nie byłam na maratonie i już wiem, że raczej szybko tego nie powtórzę. Chciałam wybrać się na maraton "Igrzysk Śmierci", a teraz wiem, że przespałabym pierwsze trzy filmy, gdyż je widziałam, co z pewnością nie byłoby pomocne przy próbie skupienia się na ostatnim, przy ciągłym przecieraniu na zmianę oczu, aby się same nie zamykały. W przypadku X-menów bardzo starałam się nie spać, co nawet mi się udawało, ponieważ a) nie widziałam aż dwóch filmów, b) James McAvoy. Postanowiłam więc napisać krótką dość nieformalną opinię na temat X-menów, których miałam okazję obejrzeć na maratonie.

X-men 2
Do dzisiaj pamiętam, jak bardzo X-meni spodobali mi się, gdy sięgnęłam po trylogię za pierwszym razem, choć akurat druga część jest moim zdaniem bardzo dobra i równocześnie najsłabsza, ale za to naprawdę fajnie połączyła się z akcją kolejnych filmów.

X-men Pierwsza Klasa
Do teraz nie rozumiem, dlaczego nie puszczono tego filmu dokładnie przed "Przeszłością, która nadejdzie". W każdym razie kocham ten film, a młodzi aktorzy bardzo do mnie przemówili. Nie tylko pod względem estetycznym, czyli innymi słowy jest na co popatrzeć, ponieważ to by nie wystarczyło. Wybrano cholernie dobrych aktorów, a oglądanie początków tej historii rozwiniętej po części w zabawny, ale też i szokujący sposób zdecydowanie do mnie przemówiło. Akcent Jamesa McAvoy też ma coś z tym wspólnego.
Ocena: 9/10.

Wolverine
Chociaż bardzo chciało mi się spać, to nie potrafiłam, ponieważ nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Przez chwilę myślałam, że chodzi o ten tragicznie nudny film, w którym poznajemy Rosomaka, który ma jeszcze brata, ale okazało się, że da się zrobić coś gorszego. Tak bardzo ceniłam sobie fakt, że X-meni nie są kolejną, wielką, amerykańską rozróbą tj. w filmie chodzi o coś więcej niż sceny walki z majestatyczną muzyczką w tle. Przedstawiona historia miała głębię i nie chodziło tylko o sieczkę,  a tym właśnie jest najnowszy film o Wolverinie: wielką, amerykańską rozróbą-sieczką z akcją w Japonii. Tragedia.
Ocena: 1/10
digitaltrends.com



X-men Przeszłość, która nadejdzie
Obawy i niepokój to właśnie czułam, gdy zaczęło się no cóż... od średniej rozróby. A potem miałam ochotę jęczeć, ponieważ całkiem serio się zastanawiam, czy Wolverine jest JEDYNĄ postacią, która ma jakąś historię do opowiedzenia? Lubię go, ale bogowie ile można! Cała trylogia go dotyczy; ma ze trzy własne filmy, a teraz jeszcze tutaj! "Pierwsza Klasa" była bezwolverinowa i wyszła świetnie. Co za dużo, to nie zdrowo! Drugą sprawą jest uczynienie Mystique główną postacią. Pojawiła się we mnie myśl, czy to naprawdę chodzi o postać, czy o aktorkę? Choć w tym przypadku wyszło to nawet nieźle; zraziłam się trochę do Jennifer, ponieważ zwyczajnie gra ona zupełnie tak samo w kolejnych filmach. Choć tak zaniedbanego Jamesa nie wybaczę. Dodam też, jak już jesteśmy przy obsadzie/bohaterach, że Storm wygląda z każdą częścią coraz gorzej. Quicksilver za to jest moim drugim ulubionym X-menem zaraz po Profesorze X. Dziękuję za uwagę. 
Filmy o X-menach mają to do siebie, że są dość długie, a czas leci przy nic niezauważalnie. Akcja leciała do przodu i ponowie to bawiła, to doprowadzała do łez, to przerażała, zmuszała do refleksji, trochę smuciła, ale dawała nadzieję. Taki według mnie powinien być dobry film!
"Przyszłość, która nadejdzie" zdecydowanie wypaliła i już nie mogę się doczekać, aż będę mogła obejrzeć tę część raz jeszcze! (I kolejną!)
Ocena: 10/10.

Sophie di Angelo

Zobacz również