Naj, naj. naj Doctor Who

Jedną z moich akcji autorskich zatytułowaną Naj, naj, naj mieliście okazję poznać już przy podsumowywaniu 2013 roku, gdzie wymieniałam zeszłoroczne piosenki, serie, seriale, które okazały się być najlepsze, najwspanialsze, najbardziej zapadające w pamięć. W związku z trwaniem "Miesiąca... z Doctorem Who" oraz tym, że jakoś tak wyszło i w moich recenzjach nie pisałam o treści poszczególnych sezonów w jakiś większy sposób, postanowiłam zebrać swoje ulubione odcinki ze wszystkich siedmiu serii i przedstawić je w jednym poście wraz z krótkim komentarzem. Ten wpis może zawierać spoilery.

Sezon 1 odcinki 9, 10 - The Empty Child, The Doctor Dances
Londyn w czasie drugiej wojny światowej to niewesołe miejsce; zwłaszcza w czasie nalotów niemieckich. Mnóstwo bezdomnych dzieci musi sobie jakoś radzić, np. włamując się do domów, podczas gdy ich mieszkańcy ukrywają się w schronach przeciw bombowych. Jednak śladami jednej z grup podąża chłopiec w masce gazowej, który szuka swojej mamy...
Bałam się oglądać ten odcinek w nocy, więc dopiero następnego dnia zabrałam się za niego oraz drugi łączony epizod i trzeba powiedzieć, że "Puste dziecko" to jeden z najbardziej creppy odcinków "Doctora Who". Wszystko stało się jasne, gdy dowiedziałam się, że był to pierwszy odcinek serialu napisany przez Moffata; poznajemy w nim również Kapitana Jacka Harkness'a, więc jest to zdecydowanie mój ulubiony odcinek(i) z Dziewiątym Doctorem.

Sezon 2 odcinek 4 - The Girl in the Fireplace
Drugi sezon za to może poszczycić się jednym z najbardziej smutnych i poruszających odcinków w serialu. Podobało mi się w nim absolutnie wszystko, choć jak dla mnie mogliby w ogóle wyciąć stamtąd Rose. Forma była niesamowita, miejsce i tajemnica, na którą nie dano jednoznacznej odpowiedzi. Gdy Doctor ostatni raz przeszedł przez kominek (nie tak fajnie, jak w Harrym Potterze, jednak ma to swój klimacik) to myślałam, że pęknie mi serce. Do tego postać Madame de Pompadour była tak pięknie przedstawiona... Pisał ten odcinek również Moffat(właśnie sprawdziłam) i normalnie zaraz otwieram jego fanclub.

Sezon 2 Odcinek Specjalny - The Runaway Bride
Kocham ten odcinek z kilku różnych powodów. Po pierwsze poznajemy tutaj Donnę, którą pokochałam dopiero z czasem, jednak nie można jej odmówić cudownych tekstów oraz tego, że samoistnie wręcz stworzyła z Ten idealny duet, w którym nie ma tego napięcia, które rodziło się, gdy poprzednie towarzyszki Doctora od razu do niego wzdychały. Donna nieźle zmyła mu głowę i za tą ją uwielbiam! Po drugie można tutaj zobaczyć dokładnie tę drugą, ciemną stronę Doctora,  o której wiemy, a jednak nie tak często można ją dostrzec tak przejrzyście; doprowadziła ona do tego, że Donna nie zdecydowała się zostać jego towarzyszką.  David Tennant wyglądał tutaj genialnie w każdej sekundzie odcinka. Jego mimika, gesty, ton... Szczęka opada z podziwu, jak utalentowanym jest aktorem!

Sezon 3 odcinek 10 - Blick
Zastanawiasz się, czy rozpocząć swoją przygodę z "Doctorem Who", ale nie jesteś przekonany, czy Ci się spodoba oraz czy w ogóle warto? W takim razie polecam obejrzenie tego odcinka! Zanim zaczniecie protestować, że jest to przecież prawie koniec trzeciego sezonu, to dajcie mi napisać, że jest to odcinek nietypowy(to słowo nabiera nowego znaczenia przy tym serialu!) . Powstał on na podstawie opowiadania (Moffata, a myśleliście, że kogo? ;)), gdzie bohaterka również nie ma pojęcia o Doctorze i jego świecie. Epizod ten jest oderwany od fabuły całego sezonu, więc spokojnie możecie go obejrzeć i zapewniam Was, że... sami zresztą zobaczycie co. :) Według mnie jest to jeden z najlepszych odcinków ze wszystkich sezonów, a na zachętę dodam, że w roli głównej zobaczycie tam Carey Mulligan - znaną z roli Daisy w "Wielkim Gatsby'm".

Sezon 4 odcinki 8, 9 - Silence in the Library, Forest of the Dead
Oficjalnie otwieram pierwszy fan club Bucherwelt. Ktoś chce się zapisać? ;) Tym razem już zapamiętałam, że scenarzystą obu epizodów był Moffat. Nie czuję już nawet zdziwienia, ponieważ wydaje się, że ma on jakiś monopol na najlepsze wątki: Weeping Angels(polska nazwa tego nie oddaje!), River Song, Kapitan Jack...
Jest to pierwszy odcinek z moją ukochaną River i od razu cios w serce! Rozdziera, pożera, przeżuwa widza i zostawia go roztrzęsionego, jak nowo narodzone dziecko, które tylko potrafi ryknąć płaczem, bo na to ma się po tym ochotę. W żadnym innym serialu nie przedstawiono postaci w taki sposób. Tak całkiem serio: kto tak robi?! Piękne, przeraźliwie smutne odcinki! Poczujecie dreszczyk strachu oraz multum innych - rozwalających na kawałki - emocji.

Odcinki 10-13 + odcinki specjalne
Nie będę opisywać każdego z osobna, jednak powiem Wam, jak to się wszystko skończyło: największą rozróbą w dziejach nowego "Doctora Who"(i złamanym sercem kolejny raz; już chyba przestałam liczyć). Otwierałam oczy szeroko ze zdziwienia, ponieważ to, co się tam działo przekracza nie tylko ludzie, ale i doctorowe pojęcie. Zakończenie dosłownie miażdży i zostawia widza z kacem emocjonalnym, jak po dobrej książce i cholernie dużo się o tym myśli.

Sezon 5 odcinek 1 - The Eleventh Hour
Według mnie najlepszy wstęp, jaki może mieć Doctor! Eleven ląduje na podwórku małej Amelii Pond, na której ścianie pojawiło się tajemnicze pęknięcie... Jest to pierwsza osoba, którą Doctor zobaczył, a to ma naprawdę o wiele większe znaczenie, niż sądzicie! Do tego młoda aktorka, kuzynka Karen Gillan, jest przeurocza i do niej uderzająco podobna. W tym odcinku obserwujemy, jak Doctor odkrywa swój styl oraz smak... Paluszki rybne w sosie waniliowym, czemu nie?!

Odcinki 4-7, 10, 12-13
Opisywanie ich z osobna po pierwsze byłoby pełne spoilerów, a po drugie zajęłoby okropnie dużo miejsca, ponieważ odkryłam, że Doctor Who należy do rzeczy, o których mogę pisać tak jakby bez końca. Liczba najlepszych odcinków dowodzi również, jak bardzo genialny jest piąty sezon, a do tego upewniłam się właśnie, że był on po prostu najlepszy ze wszystkich. Najpierw w odcinkach 4 i 5(The Time of Angels, Flesh and Stone) mamy ponowne spotkanie z River i Weeping Angles. Czy może być lepiej? Nie polecam oglądać w nocy! Następnie(The Vampires of Venice) dostajemy świetne przedstawienie hmmm... wampirów można tak powiedzieć. Matt Smith powiedział w jednym z wywiadów, że chętnie zapozna Stephanie Meyer z tymi wampirami. :D Siódmy epizod zatytułowany "Wybór Amy" ostatecznie przekonał mnie do jej postaci. Jest on taki jakby wolniejszy, ale daje nieźle po psychice. W ten fajny sposób zapewniam! Kolejny epizod - dziesiąty (Vincent and the Doctor) - opowiada o van Gogh'u i jest to przepiękny odcinek, gdzie scenarzyście starali się przedstawić jego spojrzenie na świat, którego wtedy nie rozumiano. Naprawdę łamie serce! Ostatnie dwa łączone odcinki - The Pandorica Opens, The Big Bang - to kolejny raz, gdy Moffat postanowił rozwalić psychikę widzów na kawałki. Po numerze wywalonym w 4 i 5odcinku, który sprawił, że miałam już nasyłać płatnych zabójców na niego, zrehabilitował się i pewna postać powróciła... Do tego to zakończenie ze ślubem i w ogóle ahhhhhhhhhh! Mam ochotę TERAZ obejrzeć piąty sezon jeszcze raz. Kiedy to ja mam kolejne ferie...?

Sezon 6 Odcinek 4 - The Doctor's Wife
Wiele osób pewnie mylnie myślało, że odcinek ten będzie o River Song, a tutaj jest on o... TARDIS. A wiecie kto go napisał, no wiecie? Daliście się zmylić. To nie Moffat, ale Neil Gaiman. Tak ten Neil Gaiman. Aż zachciało mi się kolejny raz sięgnąć po jego książki mimo mojej ostatniej wpadki. Jednak to nie o literaturze tutaj teraz piszę, ale o genialnych odcinkach "Doctora Who". W tym epizodzie mamy okazję poznać TARDIS od wewnątrz dosłownie i w przenośni, lecz nie tylko. Jakby tego było mało, to obserwujemy, co się dzieje z Amy i Rory'm, który zostali porwani, zagubieni wewnątrz TARDIS(ale nie przez nią porwani oczywiście) i co się tam z nimi dzieje. Tyle biegania, że można zadyszki dostać. Plus to zakończenie! *.*

Sezon 6 odcinek 7 - A Good Man Goes to War
Tym razem jest to dzieło Moffata, który udowadnia, że w swojej diaboliczności nie ma sobie równych. Swoją drogą drugi twórca Sherlocka również napisał kilka odcinków Doctora Who, ba nawet się tam pojawił dwa razy, jednak są one dość przeciętne, jak na ten serial. W tym odcinku mamy ostateczne potwierdzenie, że Jedenasty Doctor ma swoją, własną "ekipę" i już nie zobaczymy Jacka, Marthy, czy Donny. Z jednej strony jest mi przykro, ponieważ jest to dla mnie takie odcięcie się praktycznie całkowicie od poprzednich sezonów, a z drugiej teraz jego towarzysze są bardziej... kosmiczni. Ziemniak, Jaszczurka i Człowiek. ;) Nabierze znaczenia, jak będziecie oglądać! Plus mają oni niemały związek z Sherlockiem Holmesem... W tym odcinku dowiadujemy się również, że rodzicielstwo w kosmosie to nie lada problem oraz kim naprawdę jest River Song. Będziecie zbierać się z podłogi!

Sezon 6 odcinek specjalny - Doctor, the Widow and the Wardrobe
Według mnie najpiękniejszy i najlepszy odcinek specjalny na równi z Dniem Doctora i Czasem Doctora(chyba tak to szło po polsku). Inspirowany "Opowieściami z Narnii", klimatem świąt oraz miłością... Więcej zachęt według mnie nie potrzeba!

Sezon 7 odcinek 1 - Asylum of the Daleks
Tutaj będą dużo spoilery ostrzegam. Dalekowie potrzebują pomocy ze swoją starą planetą, którą można potocznie nazwać oddziałem zamkniętym w szpitalu psychiatrycznym dla Dalektów, więc dobijają targu z Doctorem, który musi coś dla nich zrobić i niestety szybko, ponieważ w innym wypadku wyleci w powietrze wraz z planetą. Poznaje tam Oswin, która rozbiła się statkiem i jako jedyna przeżyła atak Daleków... Zakończenie tego odcinka... Mind blowing po prostu. Byłam nie mniej przerażona, niż Oswin. "Run you clever boy and remeber me". Sobbing in the distance.

Sezon 7 odcinki specjalne - The Day of the Doctor, The Time of the Doctor
W kilku słowach to pierwszy, oryginalny Doctor podejmujący decyzję o zniszczeniu Gallifrey, powrót Ten, który zostaje Królem Anglii, nowy obraz van Gogh'a (jeden z najlepszych ośmielę się dodać ;) ), Zły Wilk, Dziewczyna o imieniu Yes oraz miasteczko Christmas.

Ja mogłabym tak dłużej... Jakby ktoś chciał 'popsychofanić' Doctora Who, to śmiało pisać na E-maila. :) 

Sophie di Angelo

7 komentarzy:

  1. Twoje ulubione odcinki są również moimi ulubionymi i ja też jestem absolutną fanką Moffata :P Moffat kręci, trolluje, nie wiadomo, o co u niego chodzi, nie zakańcza wątków, ale naprawdę to lubię i jednak wolę Doctora za czasów Moffata niż RTD.
    A tak najbardziej, najbardziej kocham chyba odcinek z Vincentem, Doctor's Wife i The Day of The Doctor. Przy tym ostatnim miałam trzęsawkę przez następną godzinę i gadałąm przyjaciółce przez telefon, jakie to było cudowne, fantastyczne i w ogóle takie AAAA! :)
    A The Time of The Doctor średnio mi się podobało. Niestety,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasami to prawie dwa różne seriale. :D
      Mi się podobał Th Time z powodu tego, że powrócono do wątku z piątego sezonu; było takie ładne zakończenie z Amelią i liczyłam po cichu, że zdradzą imię Doctora, ale cóż... Choć też nie był to najlepszy odcinek świąteczny. :)

      Usuń
  2. Siostra uwielbia ten serial, jednak ja nie mogę na niego znaleźć czasu, może w wakacje ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ne mam w sobie tyle sumienności i czasu, aby zacząć oglądać ten serial na raz. Postanowiłam go obejrzeć na wakacjach, gdzie będę miała trochę więcej czasu na skupienie się na nim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgadzam się z Twoim zestawieniem, aczkolwiek dodałabym do niego jeszcze Doomsday oraz The Angels Take Manhattan, jako te miażdżące serca fanów odcinki, na które trzeba przygotować kilka paczek chusteczek...

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko ładnie i uroczo, ale mam jedną uwagę. Runaway Bride nie jest dodatkiem do 2 sezonu, a pierwszym odcinkiem 3 sezonu. Za początek sezonu bierze się każdy odcinek, rozpoczynający się ujęciem Ziemi z kosmosu.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo