Pierwsza część piątego sezonu Pretty Little Liars zakończyła się w burzliwy sposób. Serial powrócił w styczniu, jednak wcześniej zaprezentowano fanom specjalny odcinek świąteczny w stylu "Opowieści wigilijnej", który kolejny raz próbuje wprowadzić do serialu lekko paranormalny klimat, który zupełnie nie pasuje do "Pretty Little Liars". Co wydarzyło się jednak dalej? Wpis może zawierać spoilery.
Druga połowa piątego sezonu koncentruje się na tym, że Kłamczuchy powoli zbliżają się do końca swojej szkolnej edukacji i zaczynają myśleć nad tym, co dalej zrobią ze swoim życiem. Jednak jest element codzienności, który się nie zmienił... -A. dalej śledzi każdy ich krok, a dziewczyny nie wiedzą już, komu mogą ufać, zwłaszcza gdy Ali staje się głównym podejrzanym...
Bardzo mi się spodobało to, że serial kolejny zaczerpnął trochę z
książek, a przynajmniej lubię tak myśleć i może po prostu doszukuję się takich elementów, ponieważ to co mieliśmy okazję
obserwować pod koniec piątego sezonu przypomina akcję, którą Sara Shepard
zaserwowała czytelnikom w „Toksycznych” 15-tym tomie serii „Pretty Little
Liars”, który totalnie mnie zachwycił. Ten sezon miał parę podobieństw, a potem
poszedł w innym kierunku, co zaowocowało bardzo interesującym finałem, choć z
emocji bardziej umierała moja siostra niż ja. Za pisanie tego tekst tak się
zabierałam, że już się zdążył kolejny sezon zacząć…
Tylko w Pretty Little Liars powiedzą Ci, kim jest –A., a i
tak nie będziesz wiedzieć, kim jest –A. Mowa tutaj o Charlesie DiLaurentis,
czyli o tym, jak Courtney stała się nagle bratem lub bliźniakiem Jasona. Nie powiem, żebym
nie była rozczarowana. Serio, uważam, że może nie wszystkie tomy Pretty Little
Liars są dobre, jednak „Tajemnice Ali” wyjawiające tak wiele, do nich należą
i ogólnie seria jest pełna tak genialnych pomysłów, że nie wiem, jak można było
z tego zrobić tak nudny, rozczarowujący serial. I odpowiem na pytanie, zanim
się pojawi: czemu ja to w takim razie oglądam?
Z dwóch powodów, a w sumie jak o tym myślę, to z trzech. Po
pierwsze ma to związek z moją pracą, dlatego jestem na bieżąco z książkami i
serialem. Nie żebym była chodzącą wikipedią, bo od pamiętania szczegółów mam
siostrę. Po drugie uwielbiam Spencer i Troian Bellisario ją grającą. Jest to jedna z moich
ulubionych bohaterek serialowych i cokolwiek robi Spencer to jestem po prostu
zapatrzona w ekran. Spencer miała kilka niezłych scen w tym sezonie, a
najbardziej chyba utkwił mi w głowie moment z torebką. Mega mocny! Moment, w
którym Spencer odkrywa kim jest –A. też jest dobry, choć moim zdaniem trochę
komicznie go zrobiono. Strasznie skojarzył mi się z Sherlockiem. Po trzecie mam
do serialu pewien sentyment z powodu tego, jak świetny był pierwszy sezon (lub
pierwsze dwa hmmm, no przynajmniej do połowy!) i serii książek, która należy do
moich ulubionych.
Wracając do –A. w momencie, w którym zaczęto poświęcać
pewnej postaci więcej, można było zacząć być podejrzliwym, ponieważ choć ta
osoba w książkach miała nawet większą rolę, to teraz obserwowało się z
niepokojem jej kolejne kroki. A najbardziej chyba irytowało mnie to, że
scenarzyści zaczęli mi psuć paringi. Nudne, bo nudne. Pełne kłamstw, bo tak to
jest z Kłamczuchami, są one dość toksyczne i nic tylko wplątują się w problemy,
które potem stają się ciążącymi mocno sekretami. Chyba tylko Hanna i Caleb nie mieli
jakiegoś takiego zawahania, normalnie widzę ich już do końca życia razem.
Jak już jestem przy Hannie, to chwilę jej poświęcę, ponieważ
naprawdę nie lubiłam tej postaci i to dość długo. Nie śmieszyły mnie jej
teksty, czy robienie z niej takiej „słodkiej” idiotki, co mogliśmy obserwować
od początku serialu. W końcu w książkach się jakoś zakumplowałyśmy, a i w
serialu, gdy –A. ją doświadczyło, przeszła przemianę. Choć nie wzdycham, jak
reszta Internetów z powodu jej odważnych tekstów, to zaczęłam z
zainteresowaniem śledzić rozwój jej postaci oraz problemy, z którymi musiała
się zmierzyć, gdy zaczęła walczyć o swoją przyszłość i wreszcie się odsłoniła
ze swoimi uczuciami. Wcześniej jej wątek znosiłam jako tako, choć na pewno był
on lepszy od perypetii Emily, której w serialu nadal nie cierpię i zastanawiam
się usilnie, jak osoba, która kompletnie nie umie grać i zawsze wygląda, jakby
miała zatwardzenie (to marszczenie brwi, otwarte usta haha) gra tak ważną rolę
w serialu. Tak, jest śliczna i tak, wydaje się być całkiem spoko osobą, ale
widziałam już tyle seriali, że nie ma co ukrywać: grać to ona nie umie.
Nie podoba mi się też przywrócenie pewnej osoby do życia.
Jest pewna zasada w serialach, a szczególnie ma się ona do Pretty Little Liars:
nikt nie jest martwy dopóki nie zobaczymy ciała. I co zrobili w serialu? A no, w odcinku kończącym pierwszą połowę piątego sezonu
uśmiercili pewną osobę oraz pokazali jej ciało. Internety zapominając o
tym, jak wiele złego przyniosła ta postać rozpaczały i nagle w finale pojawia
się ona ponownie… Na pewno mnie to zaskoczyło oraz rozczarowało. Pewnie, że
jest smutno, gdy ktoś ginie, ale to nie jest kurczę Supernatural, a ta osoba na
pewno wyglądała na martwą, a nie naćpaną narkotykami. Widziałam już
wystarczająco dużo ciał (w serialach), aby umieć to stwierdzić, dlatego marne
było wytłumaczenie twórców, oj marniutkie i właściwie niepotrzebne?
Choć druga polowa piątego sezonu Pretty Little Liars poszła w trochę innym, nowym kierunku, to nie zaowocowało to większą zmianą w serialu. Były momenty bardzo ciekawe, mocne lub wzruszające, ale większość czasu niestety obserwujemy zupełnie nieciekawe wątki, które i tak potem zostają porzucone po odcinku, dwóch, więc jakby nie było nie wnoszą nic do serialu.
PLL jest dziwnym serialem. Takim, który na początku był super i dało się przetrawić pewne zdarzenia, ale z czasem ilość absurdu w nim przestaje bawić, ciekawić, a zaczyna irytować. Tak było w moim przypadku i właśnie w tym sezonie odpadłam. Chciałabym wrócić do niego podczas wakacji bo i tak jestem ciekawa co dzieje się z dziewczynami, ale niestety to już nie jest to co na samym początku, kiedy czekałam na kolejny odcinek z niecierpliwością. :) A Emily również nie lubię od początku i jedyne co mi się w niej podoba, to to, że jest śliczna. Ale jej gra aktorska jest okropna. Za to Hanna jest całkiem spoko, chociaż fakt - teraz jej postać się rozwija i jest bardziej wyrazista. :)
OdpowiedzUsuńPrzestałam oglądać gdy Alison wróciła do szkoły. Już zaczęło mnie nudzić to, że wciąż nie wiadomo kim jest A. Jednak chyba znów wrócę do serialu ponieważ naprawdę lubię dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńNo niby właśnie pod koniec sezonu wyjawili. :P
UsuńNie miałam jeszcze okazji obejrzeć najnowszego odcinka, ale dzisiaj chyba to zmienię :)
OdpowiedzUsuńNo dopiero dzisiaj się pojawił drugi, więc ja też nie zdążyłam. C:
UsuńZna ktoś dobrą stronkę do obejrzenia tego typu seriali? ^.^
OdpowiedzUsuńJa oglądam na http://www.tvseriesonline.pl :)
UsuńChoć jak chcesz starsze sezony, to spróbuj na kinoman.tv
Zupełnie nie przekonuje mnie ten serial ;<
OdpowiedzUsuńOkej, jestem po najnowszym odcinku. S06E01 jest jednym z najlepszych odcinków, nie da się ukryć, że były słabsze momenty PLL i było to do czasu rozprawy Ali. Oglądam ten serial już bardziej z sentymentu i szczerze - nie podoba mi się fakt, że podpisano umowę na kolejne dwa sezony, o ile się nie mylę. Sezon 6 mógłby być mocnym zakończeniem.
OdpowiedzUsuńWłaśnie oglądam drugą połowę sezonu piątego, więc... wrócę jeszcze i dokładniej przeczytam wpis, gdyż nie chcę nic sobie zaspoilerować ;) Oglądam jednak z ciekawością ;)
OdpowiedzUsuń