Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety - Mark Helprin

Tytuł oryginału: Memoir from Antproof Case
Liczba stron: 541
Powieść w jednym tomie
"Śmierć stąpa lekko, lecz jeśli się wsłuchać, można usłyszeć ją z daleka."

Oscar Progresso jest u schyłku życia, gdy postanawia spisać swoje wspomnienia. Jak na swoje lata, jest w świetnym stanie - codzienne wycieczki pod stromą górę to nie lada wyzwanie; dodatkowo ma wyjątkową historię do opowiedzenia. Kolejne zapisane strony odkłada do zakupionej wiele lat temu kasety i nie możecie zapomnieć o tym, żeby odłożyć je potem na miejsce. Nie chcemy przecież, aby opowieść o człowieku, który ma za sobą zabójstwo w obronie własnej, obrabowanie największego banku na świecie, oświadczyny po pięciu minutach znajomości i ślub z trzykrotnie młodszą Brazylijką, poszły w zapomnienie...

Oscar Progresso nie znosi kawy. I to w naprawdę zdumiewający sposób, więc im dalej w las, tym bardziej byłam zdziwiona pomysłem na okładkę oraz tym fragmentem w opisie: "O tym jak kawa - „siła nieczysta” - ma wpływ na życie ekscentrycznego Amerykanina." Nie mogę powiedzieć, żeby tak było. Kawa przewija się przez opowieść wiele razy i nie raz prowokuje bohatera do takiego, a nie innego zachowania, jednak w równie dużej ilości przypadków tak nie jest. Sama kawy nie piję i nigdy nie miałam takiej potrzeby, ale spojrzenie bohatera na ten napój oraz powodowane tym wyolbrzymienia opowiadanych fragmentów niesamowicie mnie zaintrygowały; sama nie wiem, czy bardziej mi się to spodobało, czy nie, ponieważ w niektórych momentach była to czysta przesada, a w innych myślę, że Oscar dogadałby się z moją mamą - stojącą na straży zdrowego odżywiania.

"Podczas pocałunku […] zamykamy oczy, jak gdybyśmy chcieli, żeby trwał wiecznie. Gdy się kogoś naprawdę kocha, całuje się go tak, jakby miała to być ostatnia rzecz w naszych życiu, po której znikniemy w nieskończonej ciemności. Może właśnie dlatego na mgnienie oka lub nawet dłużej wstrzymuje się wtedy oddech."

Nie można ukrywać, że historia Oscara jest fascynująca, a najbardziej chyba urzekło mnie jego podejście do miłości; jak bardzo była gwałtowna i potężna. Opisano to w piękny, oddziałujący na czytelnika sposób - tego nie można było nie poczuć! Jednak jest to tylko ułamek opowieści i złożonej psychiki bohatera. Ma on do zaoferowania o wiele więcej i można powiedzieć, że dla każdego znajdzie się coś dobrego. W "Pamiętniku z mrówkoszczelnej kasety" znajdziemy wiele ciekawostek, które dotyczą lotnictwa, drugiej wojny światowej, okradania banków w sposób idealny; przedstawiają również jak wygląda praca w olbrzymiej korporacji i jak taka firma może wpłynąć na życie pracownika... Zaraz po fragmentach dotyczących miłości, najbardziej spodobał mi się wielki rozdział o tym, jak Oscar obrobił bank. Autor opisał to tak detalicznie, a równocześnie ciekawie, że siedzi się, jak na szpilkach - mimo kolejnych stron dotyczących czysto samych szczegółów przekrętu - i czeka na wielki finał akcji.

Nie wszystkie jednak części tej opowieści spodobały mi się tak mocno. "Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" porusza też wiele tematów, które interesują mnie naprawdę mało; nie znam się na lataniu, więc dokładne opisy nie robiły na mnie wrażenia, lecz nudziły i przeciągały lekturę. Z jednej strony dowodzi to wielkiego przygotowania autora, a z drugiej naprawdę chętnie poczytałabym o czymś innym. Z tego powodu czytanie tej pozycji szło mi, jak krew z nosa. Każdego dnia zasiadałam przed książką, obiecując sobie, że dzisiaj ją przeczytam i udawało mi się przebić tylko przez kilka-kilkadziesiąt stron... Choć mogę powiedzieć, że niekoniecznie miał z tym związek brak chronologii - autor poprowadził opowieść tak zręcznie, że wszystko spójnie łączyło się w całość, której jednak... czegoś zabrakło.

To właśnie jest mój największy zarzut względem tej pozycji - mimo jej rozległości tematycznej, jest to właściwie książka o niczym, pod tym względem, że nie znalazłam tutaj głębszego sensu, konkluzji, która wprawiłaby mnie w zadumę i zapewniła wiele tematów do przemyśleń w trakcie i po skończonej lekturze, jak to było w przypadku "Zimowej opowieści", którą autor zręcznie grał na strunach mojej duszy. Teraz przeczytałam zaiste interesującą opowieść o życiu pewnego mężczyzny - niezwykłym, bo niezwykłym, ale to mi nie wystarczyło.

Drugie moje spotkanie z twórczością Marka Helprina nie było już tak udane, jak pierwsze. "Pamiętnik z mrówkoszczelnej kasety" ma w sobie wiele uroku oraz świetnych momentów, jednak ja oczekiwałam czegoś zupełnie innego i nie znalazłam tego w tej opowieści. Decyzję więc, czy zapoznacie się z tą historią, pozostawiam Wam.


Ocena: 5/10.

Sophie di Angelo

Zobacz również