Tytuł oryginału: Don't Let Me Go Powieść w jednym tomie Liczba stron: 344 Gatunek: powieść obyczajowa Wydawca: Jaguar |
Billy był kiedyś sławnym tancerzem, jednak od dziesięciu lat nie opuścił domu z powodu agorafobii. Czas ten spędził sam ze sobą obserwując życie zza okna, które toczyło się swoim stałym, praktycznie niezmiennym tempem. Nagle córka byłej narkomanki zaczęła przesiadywać na ulicy, a wiadomo że ta okolica nigdy nie była bezpieczna... Postanawia on więc uchylić balkon i po raz pierwszy od dekady wyjść na zewnątrz, aby sprawdzić samemu, co się zmieniło.
Gdyby ktoś mi powiedział wcale nie tak dawno temu, że będę z coraz większą chęcią odkładać fantastykę i sięgać po obyczajowe powieści, nie uwierzyłabym mu, a jednak choć te pierwsze nadal są najczęściej czytanymi przez mnie pozycjami, tak też nadrabiam zaległości, a twórczość Catherine Ryan Hyde zdecydowanie do nich należy. Wiecie, jak to jest z fragmentami recenzji na okładkach/skrzydełkach z zagranicznych źródeł. Co druga książka była na pierwszym miejscu New York Times itp. Jednak zamieszczone tutaj opinie nie mogłyby być prawdziwsze. Szczególnie uderzyło mnie zdanie "Autorka ma talent do tworzenia oryginalnych, niezapomnianych historii.". Ktoś mógłby powiedzieć, że obyczajówki są schematyczne, a ja Wam powiem, że drugiej takiej powieści, jak "Nie pozwól mi odejść" nie znajdziecie.
Akcja historii skupia się wokół Grace - tej małej dziewczynki, która zaczęła przesiadywać na ulicy. Choć narracja opowiedziana jest z dwóch punktów widzenia - Grace i Billy'ego, to ona jest najważniejszą osobą w tej opowieści. Sposób, w jaki połączyła bohaterów jest po prostu niesamowity i tak naturalny, że należą się tylko wyrazy uznania w stronę autorki. Wiecie, jak to dzisiaj jest z sąsiadami. Rzadko już mówi się im dzień dobry; tak samo było w tym budynku wielorodzinnym. Jednak mała dziewczynka oraz wspomnienia kilku osób sprawiły, że ludzie ci zainteresowali się sobą; zaczęli współpracować - dzięki niej. Obserwowanie tego procesu, który ma się wrażenie, że idzie równocześnie szybko i wolno, jest niesamowicie fascynujące. Bohaterowie tej książki są pełni życia i tak reali, że nie sposób im nie współczuć oraz kibicować.
Kierunek, w którym podążała akcja niejednokrotnie mnie zaskakiwał. Autorka nie boi się poruszać tematów pomijanych milczeniem, o których głośno się nie mówi. Przedstawia historię z punktu widzenia dziecka, które mimo swojego wieku wie już za dużo o życiu oraz osoby dorosłej, lecz nie do końca normalnej. W obojgu zachodzi ogromna zmiana w trakcie tej opowieści - lecz nie tylko w nich. Catherine Ryan Hyde doprowadza historię każdej z postaci do pewnego momentu, więc odkładając książkę czytelnik jest usatysfakcjonowany tym, co znalazł w tej opowieści. Poruszony, wstrząśnięty, ale też ostatecznie szczęśliwy.
"Nie pozwól mi odejść" to jedna z najciekawszych pozycji, jakie dane mi było przeczytać w tym roku - a chyli się on już powoli ku końcowi. Posmakował mi specyficzny styl Catherine Ryan Hyde, więc mam nadzieję, że kiedyś (ach to moje ulubione słowo dotyczące przyszłego czytania) będzie mi dane poznać jej pozostałą twórczość. Zdecydowanie polecam! Nie jest to może opowieść idealna - tak jak i nie są tacy jej bohaterowie, ale chwyta za serce i daje mnóstwo nadziei oraz ciepła, a to chyba najlepsza mieszanka na jesienne chłody.
Ocena: 7/10.
muszę przeczytać :D
OdpowiedzUsuńWprost uwielbiam takie historie.
OdpowiedzUsuń[Właściwie to ja ostatnio czytam same obyczajówki, a zero fantastyki. Muszę to zmienić, brakuje mi tego gatunku.. Jednak bez fantastyki to nie to samo. ]
Możesz być pewna, że koło tego tytułu nie przejdę obojętnie.
Dziękuję za recenzję :)
Jak dobrze, ze mam książkę w domu, inaczej poobgryzałabym paznokcie z niecierpliwości :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu, ale sam tytuł niezwykle przyciąga uwagę, a i sama książka wydaje się być dużo bardziej niż niezwykła ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko wpadnie w moje łapy
OdpowiedzUsuńZ pewnością sięgnę, prędzej czy później, po tę lekturę, bo uwielbiam opowieści o dzieciach, których życie nie jest usłane różami. Pomimo tego, iż ciężko czyta się o czyimś nieszczęściu i bólu...
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, czemu na okładce pisze JODIE Picoult, a nie Jodi. :D
OdpowiedzUsuńCo do książki, to na pewno kiedyś przeczytam. :)
Też na ten błąd zwróciłam uwagę i bardzo mnie on irytuje. :D
Usuń