W życiu każdego z nas obecne są rzeczy, osoby, miejsca etc., które uwielbialiśmy w dzieciństwie (lub wcale nie tak dawno), ale nie przyznamy się do niektórych nawet w obliczu tortur, ponieważ to siara, wstyd i hańba. Nie ukrywam i ja miałam parę takich rzeczy, ale stwierdziłam, że w sumie skąd ten wstyd? To jest nawet fajne, gdy spojrzy się wstecz i zobaczy na czego punkcie miało się "obsesję" i jak przeżywało się "fazy". Dlatego zamierzam wyspowiadać się ze swoich grzeszków i zachęcam do tego również Was!
Na pierwszy ogień pójdą "Pamiętniki Księżniczki". Pamiętacie te czasy, gdy w bibliotekach szkolnych były tylko powieści młodzieżowe bez praktycznie żadnych wątków fantastycznych czy paranormalnych? (Harry Potter niby też był, ale rozumiecie.) Nie mogło więc zabraknąć "Pamiętników", choć w sumie powinnam powiedzieć "Pamiętniku", ponieważ do tej pory się nie nauczyłam, że seria jest nazwana w liczbie pojedynczej. W każdym razie każdy to czytał, ponieważ "Plotkara" była w dziale dla starszych uczniów. A w bibliotece miejskiej to nas w ogóle przegoniono, jak próbowaliśmy się do niej dostać. Cóż to były za emocje!
Nie jestem do końca pewna, czy ktoś dzisiaj by się wstydził czytania "Pamiętników Księżniczki" - chyba, że zaczynał bardzo ambitnie i ominął go ten cudowny czas czytania odmóżdżających lektur bez świadomości tego faktu. Oczywiście nie za wiele z nich pamiętałam, ponieważ ostatni tom wyszedł na początku 2009 roku. Ostatnio jednak pod wpływem dwóch wspaniałych, aczkolwiek wykańczających psychicznie lektur zdecydowałam się przeczytać "Pamiętnik Księżniczki" jeszcze raz na rozluźnienie, a skończyło się na przeczytaniu całej serii oraz wszystkich nowelek (pamiętacie, jak się je wydawało, eh...).

Najprościej ujmując sprawę, to co zapamiętałam z lat podstawówki oraz początków gimnazjum nijak się ma do tego, co faktycznie znajduje się w książce. Naprawdę się tego nie spodziewałam, zwłaszcza że "Pośredniczka", czy choćby nowa, mitologiczna seria Cabot są zupełnie inne. Nie mogę zaprzeczyć, że nadal przyjemnie się to czytało, choć już z innej perspektywy. Przypomniałam sobie żarciki oraz na nowo odkrywałam bohaterów (i czemu ich lubiłam lub nie lubiłam).
Teraz news, który możliwe, że ominął parę osób: Meg Cabot zdecydowała się wrócić do tej serii i napisze kolejne dwa tomy "Pamiętnika Księżniczki". Oczywiście kilka lat po wydarzeniach z "Pożegnania...", gdy Mia będzie już dorosła. Z jednej strony uważam, że to fajne, ponieważ mnie to interesuje, a z drugiej Cabot ostatnie książki nie za bardzo wyszły. Nie zapominając o tym, czy faktycznie zostaną u nas wydane.
A jaka jest Wasza guilty pleasure (wystarczy jedna na początek ;) )?
Z "Pamiętnika księżniczki" najlepiej pamiętam dwa pierwsze tomy i one mi się najbardziej podobały, tych końcowych nie przeczytałam.
OdpowiedzUsuńPamiętnika księżniczki nigdy nie lubiłam;) Za to ja zaczytywałam się w Harry'm i Ani z Zielonego Wzgórza...
OdpowiedzUsuńOj tak, jak byłam młodsza przeczytałam większość części "Pamiętnika księżniczki". Wtedy nawet takie cienkie mi się nie wydawały :)
OdpowiedzUsuńpasion-libros.blogspot.com
Oj tak, też miałam (przejściową, ale zawsze) fazę na "Pamiętniki księżniczki". Podobnie było z książkami "Plotkara", do których teraz za żadne skarby nie potrafię wrócić, bo po przeczytaniu dwóch rozdziałów pytam sama siebie "Jak ja mogłam takie coś lubić?". Aczkolwiek serial uwielbiam w dalszym ciągu ;). A do "Pamiętników" chcę kiedyś zajrzeć ponownie, ponieważ ciągle nie przeczytałam ostatniego tomu :D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ja nie mam żadnej takiej rzeczy, której lubienie wpędza mnie w poczucie winy. Lubię to, co lubię, a skoro to lubię, to dlaczego miałabym czuć się winna? Dlatego, że ktoś powiedział, że ta czy tamta książka jest do bani? Jak to mówią: racja jest jak pupa - każdy ma swoją. To samo z gustem. Lubię wiele rzeczy, które wywołują drwiące uśmieszki, ale czy mnie to obchodzi? Sprawiają mi te rzeczy radość i tylko to się liczy :)
OdpowiedzUsuńTeż czytałam Pamiętnik księżniczki :) Wtedy to uwielbiałam, teraz nie wiem czy by wciąż mi się tak podobały, ale będę miło wspominać te serię ;)
OdpowiedzUsuń"Pamiętników..." nie czytałam nigdy, za to właśnie cykl "Pośredniczki" i "1-800-Jeśli-Widziałeś-Zadzwoń" bardzo lubiłam i miło wspominam! :)
OdpowiedzUsuńOj, "Pamiętnik księżniczki" - też się w tym zaczytywałam (tak jak i w innych książkach tej autorki). ;) Muszę wrócić do tej serii...
OdpowiedzUsuńMam dużo guilty pleasure, ale żeby nie zanudzać, przytoczę tylko jedno: wręcz wyśmiewam "Zmierzch" Meyer, więc każdy myśli, że tę sagę omijam z daleka. A tak naprawdę... co jakiś czas do niej wracam. Czasami lubię sięgnąć po ten odmóżczacz, ale bez żadnych podtekstów, dalej uważam, że seria jest słaba. ;)
Jakoś nie kojarzę tej serii :V ale wiem, że wcześniej z zapartym tchem pochłaniałam polską serię "Bezsennik!" Teraz chciałabym przeczytać to na świeżo, ale jakoś wstyd mi wchodzić między regały biblioteki z tym przedziałem wiekowym x3
OdpowiedzUsuńW "Pamiętniku księżniczki" również się zaczytywałam jako dzieciak i całym sercem uwielbiałam tą serię. Nie pamiętam żadnych nawiązań do seksu, ale pewnie byłam wtedy zbyt mała. Może w końcowych częściach zaczęło się robić nieco poważniej, ale byłam już starsza. Wiek zobowiązuje, więc rozumiałam. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiałam Pamiętniki księżniczki, jednakże nie wytrwałam do końca :( Jednak mam ochotę tę serię przeczytać jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńJestem fanką Pamiętników księżniczki! (tak, ja tez mówię w liczbie mnogiej :P ). jakiś czas temu tez wpadłam na pomysł odświeżenia sobie serii i doczytania kilku ostatnich tomów, ale mam za sobą dopiero 2. Mam do tej serii wielki sentyment i nie wiem czy uda mi się powiedzieć coś złego na jej temat, ale o tym przekonam się dopiero jak przeczytam jeszcze choć kilka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, ale nie dałam rady przeczytać wszystkich. I sama ostatnio zastanawiałam się czy nie wziąć się za tę serię jeszcze raz, jak widać po Twoim przykładzie może to być ciekawe doświadczenie ^^
OdpowiedzUsuńNa marginesie prześliczne obrazki, takie wydanie chyba bym mogła nawet na półce postawić ;>
Ja też! ♥ Dlatego tutaj je dałam, bo inne są takie sobie.
UsuńCzytałam. Ba, nawet mam kilka tomów na swojej półce. Pamiętam, jak czekałam na kolejne części i jak szybko je czytałam. Podobały mi się, ale powrót do tej serii nie był już przyjemny - wydawała mi się zbyt płytka, prosta. Nie wiem też, czy sięgnęłabym po kolejne tomy, gdyby wydano je u nas.
OdpowiedzUsuń"Plotkary" czytałam ze dwie części, chyba w tym samym czasie - u nas nie było podziału na książki dla starszych i młodszych, bibliotekarki też niezbyt interesowało co czytamy, chyba że ktoś wziął coś wybitnie nie dla niego. Choć i tu przymykały oko dla "stałych bywalców" :D I to była książka, przy której miałam ochotę walić głową w ścianę, bo nigdy mi się nie podobała i ciężko o głupszą:)
Pozdrawiam
Pamiętnik księżniczki czytałam, niestety nawet nie całą serię bo u mnie w bibliotece nie było! Niestety. A może i stety. W sumie po tym co przeczytałam to może nawet i dobrze, że nie przeczytałam tej serrii. Jednak w podstawówce kochałam Pottera, Koszmarnego Karolka. I pamiętam że pani od biblioteki nie chcała mi wypożyczać pottera dlatego prosiłam o to innych uczniów. to była adrenalina, kiedy nie chciałam aby nauczycielka zobaczyła mnie z potterem w ręku! ach... tymczasem zapraszam do mnie :) http://glaasgow.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńTej książki (serii) akurat nie miałam okazji czytać w dzieciństwie, a dopiero jako dorosła osoba. Meg Cabot zaczęłam od "Pośredniczki" więc przy niej "Pamiętaniki" wypadły dla mnie o wiele bardziej zwyczajnie - akurat "Pośredniczkę" czytałam dopiero w połowie gimnazjum. A jakieś inne fazy? Sailor Moon w zerówce i klasach 1-3, potem 4 - 5 to Pokemony, 6 kl. Star Wars, od 6 kl. aż do końca gimnazjum to faza HP. Około 6 kl tak początek gimnazjum to... W.i.t.c.h. - była taka gazetka - komiks (potem był serial - ale bardzo średni w porównaniu do oryginału). To W.i.t.c.h. to chyba taki rodzaj guilty pleasure :)
OdpowiedzUsuń