Co, jeśli... - Rebecca Donovan

Tytuł oryginalny: What if
Powieść w jednym tomie
Cykl: Feeria Young
Liczba stron: 391
Ocena: mocne 6/10

Życie każdego człowiek składa się z wielu decyzji. Co dzisiaj zrobimy, co wybierzemy na zakupach, którędy pójdziemy... Większość tych wyborów nie zmienia czyjegoś życia całkowicie, ale niektóre nadają mu nowy kierunek, którego nie można już skorygować i w tym momencie zaczynamy się zastanawiać, co by było gdybyśmy wtedy podjęli zupełnie inną decyzję?

"Tyle razy rozmyślałam o decyzji, którą kiedyś podjęłam, zastanawiając się, co by było, gdybym postąpiła wtedy inaczej? Kim byłabym dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co, jeśli…"

W dzieciństwie Cal miał paczkę najlepszych przyjaciół, która pewnego dnia rozleciała się, gdy jedna dziewczynka przeprowadziła się, a reszta oddaliła się od siebie z dnia na dzień. Dzisiaj Cal jest na drugim roku studiów, jednak nigdy nie zapomniał o Nicole, która po liceum wyjechała na drugi koniec kraju. Pewnego dnia spotyka ją jednak w kawiarni, daleko od miejsca, w którym powinna być. Tylko, że to nie ona... Wygląda zupełnie, jak Nicole, ale zachowuje się inaczej, czym szybko zjednuje sobie uwagę Cala, którego intryguje Nyelle. Co się stało z Nicole? Czy ona... to ona?

Trylogia "Oddechy" autorstwa Rebecci Donovan, to specyficzna seria, która zdobyła swoich fanów oraz antyfanów. Ja jestem gdzieś pomiędzy, ponieważ z jednej strony seria miała w sobie zdecydowanie coś interesującego, a z drugiej strony była pokręcona, jak mało która książka. Do "Co, jeśli..." podeszłam więc z pewną ostrożnością, jednak zanim się zorientowałam, przeczytałam już kilkadziesiąt stron i mocno się wciągnęłam.

"Gwiazdy moją ukoić twój ból, jeśli tylko im pozwolisz. A kiedy wzejdzie słońce, po nagromadzonych smutkach nie będzie śladu."

"Co, jeśli..." to powieść dość 'normalna' w porównaniu do trylogii "Oddechy". Narratorem jest Cal, a autorce bardzo dobrze udało się oddać psychikę młodego mężczyzny, więc wypadło to naturalnie i szybko polubiłam głównego bohatera. Polubiłam równie mocno tajemniczą Nyelle i przyznam szczerze, że kolejny strony sprawiały, że książka podobała mi się coraz bardziej i gdy do końca zostało tylko pięćdziesiąt stron stwierdziłam, że jeżeli "Co, jeśli..." nie będzie miało absolutnie genialnego wytłumaczenia na koniec, to wtedy historia straci cały urok, uleci z niej powietrze, jak z przebitego balona.

Po przeczytaniu zakończenia nie byłam zaskoczona, ponieważ w połowie książki mamy narrację z innego punktu widzenia i można się łatwo domyślić, co jest na rzeczy. Swoją drogą to już opowiadanie ze strony dziewczyn, akurat w tej książce autorce nie wyszło, przez co opowieść momentami wypadała trochę sztucznie. Zauważyłam, że autorka próbowała tworzyć narrację bohaterów w różnych momentach ich rozwoju, co niestety nie wyszło tak dobrze, jak historia z punktu widzenia dorosłego już Cala.

“Nawet jeśli się udaje, że nic się nie stało, wciąż jest to tak samo realne.”

Na pewno problematyka "Co, jeśli..." to nie jest lekki temat, a jednak nie ma zupełnie takiego efektu, jak się człowiek tego spodziewa, ponieważ - jakkolwiek to zabrzmi - wypada to blado w stosunku do całej akcji, którą mogliśmy obserwować od początku aż do wyjaśnienia tajemnicy, zwłaszcza gdy już od dawna wiedzieliśmy, o co może chodzić. I choć jest to niesamowicie smutne, bolesne i przekonujące, gdy się spojrzy na to, co jedna osoba mogła zrobić z życiem tak wielu innych, to poczułam również pewnego rodzaju zawód. Dla mnie nie było tego mocnego zakończenia, którego oczekiwałam po tej całej przygodzie.

Są również elementy w "Co, jeśli...", w które naprawdę było ciężko mi uwierzyć i nie wiem sama dlaczego tak jest, ponieważ trochę podobny wątek, jeżeli chodzi o przyjaciół z dzieciństwa mamy w "Hopeless" i wtedy wszystko 'łykałam', jak leci. Teraz obserwując to, jak niektórzy dorośli już ludzie przeżywali znajomość z czwartej klasy, to byłam zaciekawiona, jednak nie czułam tego, tak jak zdarzało mi się powieści obyczajowe już przeżywać. Byłam raczej dalekim obserwatorem, niż czynnym uczestnikiem emocji. Swoją rolę ma w tym również narracja, o której wspominałam wyżej.

"Co, jeśli..." to intrygująca książka. Jestem pewna, że wielu osobom zdecydowanie trafi do serca, ponieważ nie ma co zaprzeczać, że prawie do samego końca fabuła jest poprowadzona w sposób niesamowicie wciągający, ale nie ma też co ukrywać, że zakończenie nie było dla mnie takie szokujące, jak to było (lub nie) w planach, ponieważ wiedziałam doskonale, co się zdarzy z kontekstu. Myślę, że aby pokochać (lub nie!) "Co, jeśli..." trzeba je po prostu przeczytać. Mogę ją polecić fanom Rebecci Donovan lub książek obyczajowych young adult.

P.S. Na blogu trwa konkurs. Zapraszam do wzięcia w nim udziału!

Sophie di Angelo

5 komentarzy:

  1. Od dawna u mnie, jako "must have" :) Ostatnio powieści young adult mają wzięcie. Przed tą książką jednak czeka na mnie "Hopeless" :)

    Pozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Narratorem jest chłopak! Chociażby to jest dobry powód, aby przeczytać tę książkę.
    Czy tylko mam wrażenie, że obecnie w książkach bohaterkami są prawie same dziewczyny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowana większość książek wydawana w Polsce, ma za narratorów dziewczyny, ale to też zależy od tego, że i więcej się wydaje w młodzieżowych autorek niż autorów.

      Usuń
  3. Lubie czasem poczytac ksiazki tego typu wiec pewnie kiedys sie na nia skusze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ją w planach odkąd zobaczyłam zapowiedzi. :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo