Między teraz a wiecznością - Marie Lucas

Seria "Poza czasem" od razu przypadła mi do gustu, ponieważ każda z czytanych przeze mnie książek posiadała wszystkie cechy, jakich oczekuję po dobrej lekturze: zacnie przedstawieni bohaterowie, ciekawy romans, interesująca i logiczna (!) fabuła oraz oczywiście długo oczekiwane i zasłużone szczęśliwe zakończenie. Najprościej rzecz biorąc były to magiczne historie poza czasem i ponad czasem; cieszyłam się więc na wieść o każdej nowej premierze książek z tej serii. Nie inaczej było w przypadku "Między teraz a wiecznością", choć z przykrością muszę powiedzieć, że żadna z powyżej wymienionych cech nie znalazła tutaj odzwierciedlenia.

Szesnastoletnia Julia pragnie na zawsze odciąć się od dawnego życia pełnego kłamstw i złudzeń, więc w nowej szkole udaje zupełnie inną osobę. Szybko znajduje sobie przyjaciół oraz chłopaka - Feliksa, którzy nie wnikają w jej przeszłość, może więc utrzymywać ona grę pozorów. Julia jednak nie potrafi wybić sobie z głowy poznanego pierwszego dnia Nikiego, który budzi wielki postrach w szkole, choć niekoniecznie złym zachowaniem... Gdy pewnego dnia przychodzi on do niej, próbując przekazać jej wiadomość od zmarłego dziadka, Julia zaczyna się zastanawiać, czy wszystko w co do tej pory wierzyła nie było złudzeniem.

Zacznę od pierwszej wymienionej przeze mnie cechy, czyli bohaterów powieści "Między teraz a wiecznością". Jest to całkiem solidna książka; ma ponad czterysta stron i niewielu bohaterów, więc pojawiła się tutaj znakomita szansa do bliższego przedstawienia ich czytelnikowi. Niedoczekanie! Przeczytałam sto stron, potem dwieście, a choć poznaliśmy Feliksa, Julię i Nikiego byli on płytcy, jak kałuża w sierpniu. Czy to dlatego, że Julia najbardziej na świecie przejmowała się faktem, że straciła kasę w chwili śmierci ojca i biedulka musiała teraz używać telefonu wyobraźcie sobie z przyciskami, a nie bezdotykowego i mieszkała w bloku, podkreślając za każdym razem markę wszystkich ciuchów i butów, które to posiadała? A może chodzi o to, że Julia miała chłopaka po trzech tygodniach, potem zaś równie szybko miała drugiego?

Na początku lektury uważałam "Między teraz a wiecznością" za całkiem zabawną książkę, ponieważ obraz młodych Niemców przedstawiony na kartach powieści, jak najbardziej odpowiada temu, co widzę każdego dnia w szkole. Dzięki temu powieść odczułam, jako taką swojską i bliską temu, co znam. Kolejne strony mijały mi błyskawicznie, choć oczywiście płytkość wszystkich relacji i przyjaźni raziła po oczach bardziej niż światło włączone w środku nocy. Czego jednak oczekiwać po związku, który zaczął się w ciągu trzech tygodni odkąd bohaterka pojawiła się w nowej szkole? Autorka wyskoczyła tutaj z miłością i to dość... hmm głęboką, jeżeli wiecie, o co chodzi. Czy mnie to zdziwiło? Wiek bohaterek, które skaczą na głęboką wodę w swoich związkach bez jakiegoś głębszego uczucia i to po kilku tygodniach znajomości (a czasami dniach, ponieważ w końcu mówimy o wielkiej miłości) chyba już mnie nie dziwi. Co najwyżej zniesmacza, choć jak powiedziałam, nie jest coś, co nie widzę każdego dnia w szkole.

Podsumowując więc bohaterowie autorce nie wyszli. Chłopacy nie sprawiają, że czytelniczki dostają palpitacji serca (co najwyżej myśląc, że to co robią jest totalnie chore) na samo wspomnienie ich imienia, a główna bohaterka nie zainteresowała mnie jako taka. Płytka dziewczyna, dla której bardzo ważny był majątek. Romans też mamy już z głowy, więc czas zająć się kolejną cechą, czyli fabułą.

Po części tak, to było nawet ciekawe, a przynajmniej się tak zapowiadało. Chłopak gadający z duchami; tajemnicza wiadomość od dziadka i niejasne okoliczności śmierci ojca głównej bohaterki. Było to nawet ekscytujące! Jednak im dalej w fabułę, tym wyraźniej było widać, że historia jest grubymi nićmi szyta, nie klei się, jest bardziej płytka niż bohaterka, a o logice to można zapomnieć. Nie byłam pewna, czy to z zamysłu miało wyjść tak zabawnie, jednak pod koniec byłam już pewna: "Między teraz a wiecznością" nie ma żadnego fabularnego sensu. Autorka chciała przedstawić jakąś "historię miłosną", to przydałoby się tło, prawda?  Nikt nie zauważy, że jest dziwne, nielogiczne, a do tego zakończenie nawet nie, że było zagmatwane, było bez sensu. Kompletnie. Amen. 

Wielką obawą napawa mnie fakt, że zanosi się na to, że będzie jakaś kontynuacja tej historii. Czy się z nią zapoznam, gdy się pojawi? Nie sądzę; są książki, które bawią mnie i mimo tego, że były kiepskie to i tak chcę poznać kolejne tomy, a przy innych od razu wiem, że nie tknę następnej części i skłaniam się w przypadku "Między teraz a wiecznością" właśnie ku drugiej opcji. Jeżeli chcecie przeczytać magiczną historię, to sięgnijcie po jakąkolwiek inną książkę z serii Poza czasem, byle nie tą.

Ocena: 2/10.

Sophie di Angelo

13 komentarzy:

  1. Po książkę miałam zamiar sięgnąć, ale po twojej recenzji nie mam zamiaru. Szkoda mi na nią czasu. Bloga obserwuję i zapraszam na mojego ; http://maximumofbooks.blogspot.com/
    Jak udało ci się rozpocząć współpracę z Fabryką Słów i Egmontem ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo lubię serię Poza Czasem. Interesowała mnie ta książka, ale dzięki Tobie raczej szybko po nią nie sięgnę ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko zerknęłam na recenzję pobieżnie od razu wydało mi się, że książka jest płytka. A potem tylko się w tym przekonaniu utwierdziłam czytając recenzję dokładnie

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam, że ta książka to nieporozumienie wydane z tej serii, szkoda, bo inne książki były bardzo ciekawe, ale zawsze musi trafić się jakaś "czarna owca" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielka szkoda, że książka nie wyszła. Czytałam wiele negatywnych recenzji, więc książki nie kupię, ale jeśli zobaczę ją w bibliotece to mogę zaryzykować ;)
    Najgorzej martwią mnie ci papierowi, bezbarwni bohaterowie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeszcze nic nie czytałam z serii "Poza czasem", ale zamierzam to zmienić. Co do tej książki, bohaterowie + wątek romantyczny solidnie mnie zniechęcili.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli nic nie czytałaś, to polecam zacząć od Trylogii Czasu. :)

      Usuń
  7. Tytuł piekny, ale skoro mówisz, że nic tu sie nie klei...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem. Tylko zaczęłam się zastanawiać teraz właściwie do czego nawiązywał...

      Usuń
  8. W sumie mamy podobne zdanie, chociaż ja aż tak krytycznie książki nie odebrałam. Może nie miałam aż tak dużych oczekiwań. Po kontynuację bym sięgnęła chociażby po to, żeby dowiedzieć się co się stało z testamentem..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapewne dostanie swoje pół majątku i będzie mogła żyć dalej w luksusie. ;)

      Usuń
  9. Miałam w planach tę książkę, ale po Twojej recenzji nie mam już takiego zamiaru. Może to dobrze, zaoszczędziłam trochę czasu na inne, lepsze książki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ile ja słyszałam o tej serii... A tę okładkę znam na pamięć, choć nigdy nie miałam jej w ręku. Jestem zawiedziona tą częścią, tym bardziej że właśnie planuję zacząć czytać serię. Trudno, jeśli naprawdę jest taka zła, jak piszesz to jej nie przeczytam.
    Pozdrawiam ;)

    wswieciewyobraznielfik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo