Targi Książki w Warszawie - piąta edycja

Na warszawskich Targach Książki byłam przez trzy dni i trzeba powiedzieć, że był to naprawdę świetnie spędzony weekend, a ja już zastanawiam się, czy mimo przyszłorocznych matur, uda mi się ponownie pojawić w stolicy. Zobaczymy!

W czwartek nie mogłam się pojawić, ale tłukłam się za to całą noc piątkową do Warszawy pociągiem, gdzie tym razem adoptowała mnie Basia, znana Wam z bloga Orcia na diecie. Ten dzień był niesamowicie spokojny. Rozglądałam się z zachwytem, a było do tego dużo miejsca, ponieważ w piątek większość osób siedzi w szkole, na uczelni lub w pracy, więc praktycznie każda mijana osoba miała na sobie plakietkę gość/media/wystawca itp. Dla blogerów były dwie pierwsze i uważam, że było to bardzo fajne rozwiązanie, ponieważ wystarczyło wysłać zgłoszenie z adresem, imieniem i nazwiskiem i miało się darmowy wstęp. Mam nadzieję, że przy zmianie miejsca krakowskich Targów Książki, pomyślą również o blogerach!

Nie powiem, żeby ilość stoisk oszałamiała. Pisano pompatycznie o 700 wystawcach, a kolejne budki ciągnęły się dookoła na poziomie pierwszym. Były to głównie najróżniejsze wydawnictwa, zaczynając od uniwersyteckich, a kończąc na "jednoksiążkowych"; znalazło się tutaj również parę księgarń oraz sklepów internetowych. Na poziomie zero było za to o wiele więcej gier oraz komiksów; było też tam na pewno chłodniej, ponieważ w sobotę, gdy przychodzi najwięcej osób duchota pod zamkniętym dachem była ledwo do wytrzymania, ale nie narzekam, ponieważ najważniejsza jest dla mnie atmosfera.

Uwielbiam spotkania, które łączą miłośników lub fanów tym razem książek. Szczere zainteresowanie oraz radość ludzi była widoczna, którzy bez wyrzutów sumienia przeglądali i kupowali po zniżkach interesujące ich pozycje. Powiem Wam, że nie było źle, choć promocje na stoiskach były lepsze na krakowskich Targach książki, co najbardziej zauważyłam w przypadku Egmontu. Nie można powiedzieć, żebym kupiła jakoś szczególnie dużo - kilka książek dostałam; jedną od wydawnictwa, a resztę od wspaniałej Basi.

Przechadzając się wśród kolejnych stosik zorientowałam się, jak mało wydawnictw właściwie znam. Skupiam się na tych, których książki czytam często, wiele innych kojarzę z nazwy, ale całe multum widziałam po raz pierwszy na oczy. Bardzo żałuję, że wiele wydawców wcale się nie postarało i ich stoiska w ogóle nie rzucały się w oczy. Ciąg takich samych białych budek różnej wielkości, dlatego każde, które odstawało od reszty było oblegane. Najładniejsze stoisko miał oczywiście Dreams, ale Rebis nie zostawał daleko w tyle!

Zupełnie za to nie spodobało mi się, że na niektórych stoiskach po pierwsze nie było niektórych książek - dość nowych; a na innych wystawcy nie wiedzieli właściwie, co sprzedają. Pani na stoisku Albatrosa powiedziała mi, że seria Jeff'a Lindsay to właściwie fan fiction Dextera i to nie takie dobre, jak serial. Nie wiedziałam, co powiedzieć, ponieważ trzymałam w ręku pierwszy tom, gdzie na okładce jest napisane, że seria autora jest pierwowzorem telewizyjnego programu. Dodam jeszcze, że mieli tylko najnowszy tom Hannibala. Nie wiem,jak tak można. ;)

W sobotę miałam przyjemność spotkać się z Anką, czyli Abi z bloga Wyznania książkoholiczki. :) Uciekła mi potem, ale mówi się trudno. Angie Wu z Zrecenzujemy również miałam przyjemność poznać na żywo. Na stoisku Dreams, gdzie okazało się, że Pani Magda pamięta w końcu moje imię poznałam Patrycję z bloga Książki Widziane Oczami Patiopei. Usłyszałam też kilka miłych słów o swoim pisaniu; nie powiem, takie momenty, gdy ktoś docenia moje blogowanie zawsze dodają mi skrzydeł (oraz sprawiają, że się rumienię). 

W niedzielę za to spotkałam się z eM z eM poleca!!! Było oczywiście wspólne oglądanie finału Hannibalu. Poczułam wielką ulgę, że nie tylko ja ciągle głaszczę ekran. Jakaś pani zaglądała nam przez ramię, ale chyba nie spodobało jej się to, co zobaczyła. :D Niedługo potem leciałam na powrotny pociąg. Żałowałam, że weekend się kończył, ponieważ było wspaniale! Spróbowałam oryginalnego warszawskiego jedzenia, pozwiedzałam trochę, byłam na pierwszym maratonie w kinie (trochę spałam na Wolverine'ie, ale musicie mi wybaczyć, ponieważ film wyszedł strasznie!), spotkałam kilka osób i cudownie się bawiłam.

Do zobaczenia na Targach Książki w Krakowie! A teraz trochę zdjęć.
Wzbudzałam dużo uśmiechów uszkami Mini. Na krakowskie Targi też coś wymyślę! Niestety efekt psuły te straszne, krótkie włosy. Zacznę podcinać końcówki sama w domu, bo 15 centymetrów loków, to na pewno nie są "końcówki". Ubolewam każdego dnia. W każdym razie zdjęcie zrobiono w piątek, gdy na płycie jeszcze nic nie było, ponieważ następnego dnia była ona pełna.
Moje zdobycze z piątku oraz plakaty. Jeden jest dla Julie z MORE JULIE. :) 
 Chwaliłam się już nową doctorową koszulką? NIE?! To podziwiajcie Ten. 
 Na okładce nowej książki Kinga są parasolki, więc nad stoiskiem wydawnictwa też wisiały!
Kto zna to miejsce? :D
Sobotnie zdobycze. :)

Nie wiem, jak mogłam zapomnieć! Zdjęcia z mojego i eM oglądania Hannibala. :)

Sklejam również filmik z Targów. Nic nie mówię, ponieważ byłam totalnie chora, ale obeszłam caaały stadion i to dla Was uwieczniłam. :)

Sophie di Angelo

10 komentarzy:

  1. Ja niestety nie mogłam być na Targach, gdyż miałam jeszcze matury, ale za rok muszę koniecznie się wybrać ! Fajna fotorelacja, chociaż trochę mogę zobaczyć, jak było :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakich fajnych rzeczy się z tego posta dowiedziałam! Love (no homo) ♥.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak ubolewam, że nie kupiłam "Lśniących Dziewczyn". Planowałam, planowałam i na końcu i tak zapomniałam :(
    Też upolowałam "Angelfall 2" i "Dar Julii" :)
    Miło było Cię poznać (U Dreams i spotkać w barku) ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rany, każde takie wyjście na Targi jest dniem przepełnionym radością, ja mogę bywać tylko na Katowickich. Marzę, by pojechać na krakowskie. I dzięki tobie mam ogromną chętkę na Hannibala :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Skradłabym ci Lek na śmierć ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czego bardziej zazdroszczę bycia na targach czy plakatów i koszuli z Doctorem! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ejjjj! eM myślała, że będzie zdjęcie Haneczka i Williego :(

    OdpowiedzUsuń
  8. Zazdroszczę Ci obecności na targach. Mimo że mieszkam blisko Warszawy, to nie mogłam się pojawić. A fajnie by było przejść się po straganach... no cóż, tak czasami bywa.
    Pozdrawiam :)

    wswieciewyobraznielfik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłam na targach w piątek i to tylko na krótki okres czasu, jednak, mimo wszystko jestem w pełni zadowolona i mam nadzieję, że uda mi się być w Krakowie xd

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo