Podwieczność - Brodi Ashton

Czasami czuję się już znużona, gdyż w gruncie rzeczy wszystkie młodzieżówki są o tym samym. Gdy pominie się otoczkę w stylu koniec świata/bunt/nadnaturalne wątki, to pozostaje prawie zawsze to samo. Trójkącik miłosny. W niektórych książkach jest to tylko dodatek do akcji, w innych cały sens fabuły. Nie mam nic przeciwko romansom, zwłaszcza, gdy są niezwykle poruszające lub oczywiście oryginale, ale nie uważacie, że gdyby autorzy choć czasem poszli w innym kierunku i nie poświęcali 90 % uwagi czytelnika na ‚z zamierzenia’ łamiący serce romans, to książka byłaby jeszcze ciekawsza? Tutaj autorka wpadła na fajny pomysł, lecz niestety pochłonął go wątek miłosny i wyszła z tego tylko otoczka dla kolejnej dość schematycznej historii miłosnej.

Zeszłej wiosny Nikki po prostu zniknęła. Spędziła w Podwieczności sto lat, choć na ziemi minęło zaledwie kilka miesięcy. Teraz wróciła, lecz do dyspozycji ma tylko sześć krótkich miesięcy, aby rozwiązać sprawy do końca i pożegnać się z rodziną, przyjaciółmi oraz ukochanym. Potem zostanie pochłonięta przez Podwieczność już na zawsze. Sprawy nie ułatwia jej Cole – Wieczny, który podążył za Nikki i jest przekonany, że potrafi mu ona pomóc w spełnieniu jego największego pragnienia, czyli przejęciu władzy w Podwieczności.

Całą książkę zadawałam sobie jedno pytacie: dlaczego Nikki? Zawsze szukam w młodzieżówkach bohaterki innej, która odchodzi od schematu. Co jest w niej takiego niezwykłego? Motywy działania Cole’a były całkiem jasne, a przynajmniej dość szybko się wyklarowały, jednak gdy poznawaliśmy historię miłosną Jacka i Nikki to miałam wrażenie, że coś tutaj nie gra, ponieważ nie wyjaśniono prawie w ogóle, dlaczego oni w ogóle się tak ‚kochają’. Serio, niby byli przyjaciółmi, a potem są już nagle razem i była to oczywiście wielka, wspaniała miłość. Tylko że on, zanim zaczęli ze sobą chodzić, był notorycznym i niestałym w uczuciach łamaczem dziewczęcych serc, a ona po prostu szarą myszką. Naprawdę Nikki jest całkiem bezbarwną postacią i gdyby nie jej miłość do Jacka, to dziewczyna w ogóle nie miałaby celu życia. Takie odniosłam wrażenie w czasie lektury. Co z jej braciszkiem i ojcem? Co z jej przyjaciółką? Zostali oni zepchnięci na dalszy plan, nie poświęcono im wiele miejsca i właśnie to mi się najbardziej w książce nie spodobało, gdyż wielu postaciom zabrakło zwyczajnie głębi, która czyniłaby ich realnymi dla czytelnika. Najgorzej ucierpiała na tym właśnie narratorka powieści – Nikki, choć zapowiadała się na początku całkiem ciekawie. Karmienie wyssało z niej uczucia. Teoretycznie, ponieważ gdy pojawiał się Jack to zachowywała się, jak każda szaro-myszkowa-nastolatka.

„Książki historyczne nazywają to miejsce Podziemiem. A nawet piekłem. Ale ja wiem, że nie jest to jednym, ani drugim. Tak naprawdę nazywa się Podwiecznością i nie mieszkają w nim zmarli. To miejsce dla Wiecznie żywych – bytów, które odkryły sekret wiecznego życia. To miejsce dla Dawców – ludzi, który poświęcili wszystko, by stać się pokarmem dla Wiecznych. To świat uwięziony między tym i następnym, warstwa między Ziemią i piekłem. Wiem to, bo sama byłam Dawcą. Zrobiłam wszystko, żeby to zmienić.”

Moją ulubioną częścią książki jest oczywiście wątek mitologiczny, choć też zastanawiam się, czy mit o Persefonie to jedyna historia znana większości amerykańskich autorów… W każdym razie Brodi Ashton się udało, Podwieczność to intrygujące miejsce, a za każdym razem, gdy bohaterowie poruszali ten wątek, nie mogłam oderwać się od książki. Szkoda, że tak mało miejsca było tutaj o tym świecie! Jednak ten zabieg zdecydowanie zaostrza apetyt na kolejny tom. Niestety gorzej wyszło z samym powodem, dlaczego Nikki tam wylądowała. Autorka umiejętnie budowała napięcie, a gdy doszło do kulminacyjnego momentu uleciało ono z sykiem, niczym powietrze z przekutego balona. To wszystko? Miałam ochotę krzyknąć, ponieważ zapowiadało się naprawdę wstrząsająco, a wyszło po prostu sztucznie.

„Podwieczność” to książka, której najmocniejszą stroną jest pełen tajemnic wątek mitologiczny i wszystko, co z nią związane. Sama fabuła i bohaterowie są już niestety słabsi, autorce nie udało się osiągnąć głębi u większości z nich, a poszczególne wątki wychodziły momentami bardzo naciąganie. Powieść czyta się jednak całkiem przyjemnie i mam gorącą nadzieję, że w kolejnym tomie będzie o wiele ciekawiej.

Ogólna ocena: 6/10.

Tytuł oryginału: Everneath
Seria: Podwieczność
Tom: 1/3
Liczba stron: 380
Gatunek: Młodzieżowy, Mitologiczny
Wydawca: Papierowy Księżyc

Trylogia "Podwieczność"
1. Podwieczność
1.5. Neverfall
2. Everbound
3. Evertrue

Recenzja powstała dla portalu Upadli.pl.

Sophie di Angelo

11 komentarzy:

  1. Zobaczyłam słowo mitologia i biorę w ciemno! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tak samo i nie wyszło tak pięknie, jak się spodziewałam...

      Usuń
  2. Świetna recenzja :)
    Ja też zaczynam recenzjować książki zapraszam do siebie na bloga :)
    miłoby było znać Twoje zdanie czy mam potencjał :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam nadzieję, że "Podwieczność" otrzyma od Ciebie większą ocenę, gdyż mam ogromną chęć ją przeczytać. A że nie jestem fanką mitologii, nie wiem, czy w jakikolwiek sposób przypadnie mi ta pozycja do gustu :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Może się jeszcze skuszę, ale planuję "odsunięcie się" od tej tematyki w literaturze - nudzi mnie już. Jednak mity... hmm... to mnie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Za mitologią nie przepadam, ale od czasu do czasu coś tam jednak podczytuję. Myślę, że z tą powieścią będzie podobnie i w końcu się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wręcz potykałam się o tę pozycję! Jednak jakiś głosik szeptał mi do ucha, że nie jest warta uwagi. Po przeczytaniu twojej recenzji mogę szczerze rzec, iż mam świetnego nosa. :)

    Poza tym nie mam najlepszych wspomnień po "Porzuconych" Meg Cabot, a "Podwieczność" trochę tym trąca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Lubię książki z wątkami mitologicznymi, tę powieść mam w planach. Trochę ostudziłaś mój zapał, ale i tak liczę na dobrą książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jak na razie literaturze młodzieżowej mówię "stop". Jestem nią zdecydowanie przesycona ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo