Na początku tego roku swoją premierę miała książka "Na krawędzi nigdy", a ponieważ zmyliło mnie nazwisko autorki, gdyż wzięłam je za polskie, to nie poświęciłam tytułowi szczególnej uwagi. Bardzo lubię książki z wydawnictwa Filia, ale te naszych rodzimych pisarzy to literatura typowo dla starszego czytelnika. Gdy dowiedziałam się więc, że książka nie tylko zbierała za granicą wspaniałe oceny, ale to samo stało się w Polsce, to długo się nie zastanawiałam; wiedziałam, że prędzej, czy później wpadnie w moje ręce!
Pewnego dnia Cam pakuje plecak, wypłaca pieniądze i wsiada do autobusu. Spontanicznie wybiera cel wyjazdu i rusza w długą podróż po Ameryce. Chce uciec od widzianych każdego dnia twarzy i miejsc, więc spełnia swoje dawno wyśnione marzenie: odjeżdża w nieznane. Na swojej drodze spotyka tajemniczego Andrew, dzięki któremu odnajdzie coś więcej niż cel...
Główna bohaterka "Na krawędzi nigdy" i równocześnie nasza narratorka, zdobywa sobie sympatię czytelnika od pierwszego momentu. Nie mogę powiedzieć, żeby Cam sama w sobie była szczególnie pasjonująca, ale robi coś, o czym wiele osób pewnie myślało, choć nigdy się nie odważyło. Gdy zaczyna dusić się nie tylko bolesnymi wspomnieniami, ale i widokami, dosłownie wsiada do byle jakiego (i chodzi tutaj o kierunek) autobusu i rusza w nieznane. Odwaga, czy głupota? Po części i jedno i drugie, choć Cam zdecydowanie do głupich nie należy. W pewnym momencie przestała się ona po prostu przejmować i zamknęła w tak głębokiej skorupie, że złamanie jej i przebicie do serca bohaterki wydaje się niemożliwe.
J.A. Redmerski prowadzi książkę w pierwszej osobie, a na dodatek w czasie teraźniejszym z dwóch różnych punktów widzenia, co sprowadza się do tego, że czułam się bardzo zagubiona, gdy nie zauważyłam, że zmienił się narrator, gdyż 'drogi myślowe' Cam i Andrew nie były aż tak bardzo różne. Na początku zirytowało mnie to, że autorka dosłownie powtórzyła całe spotkanie w autobusie z jego punktu widzenia, ale na szczęście potem aż do dodatkowej sceny, która swoją drogą wyszła co najmniej komicznie moim zdaniem, narratorzy uzupełniają się wzajemnie i następuje płynność w relacji.
"Na krawędzi nigdy" to z jednej strony książka ciężka, a z drugiej strony bardzo przewidywalna, jak to było w przypadku "Gwiazd naszych wina". Wiemy doskonale, co się stanie w kolejnych rozdziałach, ba!, znamy zakończenie, ale w ogóle nie zmienia to uczuć, które potrafią zmiażdżyć. Co jak co, ale J.A. Redmerski ma rękę do opisywania wnętrza człowieka i umie pięknie je oddać w pierwszej osobie; książkę więc czyta się szybko, lecz na pewno nie jest to lekka opowiastka.
Ktokolwiek z Was trzymał w rękach "Na krawędzi nigdy" być może zauważył małą adnotację z tyłu, że zawiera ona 'śmiałe sceny erotyczne'. Nie należy się temu dziwić, ponieważ nasi bohaterowie mają ponad dwadzieścia lat, ale język, jakim to opisano używając ordynarnych słów i wyrażeń... Cóż nie wyszło to tak majestatycznie, jak to było w zamiarze. Śmiało jest na pewno, lepszej rzeczy nie mogę powiedzieć.
Ostatnią sprawą w przypadku "Na krawędzi nigdy" jest przeznaczenie, które zetknęło dwójkę naszych bohaterów. W obu przypadkach w dość tragicznych momentach ich życia, gdy żadne z nich nie chce się angażować, ale często namiętność jest silniejsza. Nie nazwałabym tego na pewno miłością; nie po dwóch tygodniach. Wzajemne zainteresowanie, pożądanie, być może zalążki głębszego uczucia i nawet niech będzie, same Mojry przyłożyły do tego rękę, splatając nić losu tej dwójki, którzy pierwszy raz w życiu doświadczyli tak gorących uczuć, ale na wyznawanie dozgonnego uczucia trochę za wcześnie.
Po lekturze "Na krawędzi nigdy" mam mieszane uczucia. Jest tutaj kilka elementów, które mnie urzekły, jak przykładowo subtelna symbolika, ale z drugiej strony są wątki, które średnio wzbudziły mój entuzjazm. Jest to opowieść w stylu "Gwiazd naszych wina" oraz
"Hopeless", więc czy chcecie ją poznać, musicie zdecydować sami.
"Hopeless", więc czy chcecie ją poznać, musicie zdecydować sami.
Tytuł oryginału: The Edge of Never
Seria: Na krawędzi nigdy
Tom: 1/2
Liczba stron: 460 + materiał bonusowy
Wydawca: Filia
Też myślałam, że to polska książka. Skoro jest podobna do GNW to pewnie po nią sięgnę, jednak trochę mieszane uczucia powodują u mnie te sceny erotyczne. Mimo to, myślę, że ją przeczytam :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę mam - nawet 2 części, więc przeczytam. Mam nadzieję, że mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńest to opowieść w stylu "Gwiazd naszych wina" oraz
OdpowiedzUsuń"Hopeless", więc czy chcecie ją poznać, musicie zdecydować sami.
- właśnie ten fragment recenzji najbardziej do mnie przemówił:) Ale ta "śmiała erotyka" mnie zniechęca...
Miałam podobnie z autorem. Byłam pewna, że to jakiś polski pisarz i dopiero trzymając książkę w rękach, zorientowałam się, że mocno się pomyliłam ;)
OdpowiedzUsuńMasz rację z tą przewidywalnością, również zwróciło to moją uwagę. Ale z drugiej strony, ani trochę mi to nie przeszkadzało :)
Czytałam ale też mnie nie zachwyciła, te śmiałe sceny erotyczne nie były, delikatnie mówiąc dobrze napisane. Nie mam zielonego pojęcia co autorka ma zamiar pisać w kolejnych częściach.
OdpowiedzUsuńNie zgadzam się, że książka jest podobna do "Gwiazd naszych wina". GWN to cudowna książka o chorobie i miłości, a ta mimo że niby oba te człony posiada jest miliard razy gorsza.
Nie napisałam, że książki są podobne, ale że "Na krawędzi nigdy" jest w takim stylu.
Usuńmam wielką ochotę na tę pozycję :))
OdpowiedzUsuńKupiłam ją niedawno i już nie mogę się doczekać lektury :-)
OdpowiedzUsuńRaczej spasuję ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Aż muszę ją przeczytac, tylko funduszy brak...
OdpowiedzUsuńA co z konkursem? kiedy wyniki ;-;
Wyniki są od dawna. :) W poście konkursowym.
UsuńJak zawsze mnie to czegoś zachęcisz :D Nawet do ksiazki, która w ogóle nie leży w moim kręgu zainteresowań :D
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do siebie
Scen erotycznych smiałymi raczej bym nie nazwała ;) Jednak w swoim nurcie to nawet niezła książka, zrobiła na mnie dobre wrażenie, ale tak jak i dla Cebie, szału nie było. Zdecydowanie bardziej podoba mi się "Dziesięć płytkich oddechów" i tę Ci polecam ;)
OdpowiedzUsuńCzyli po prostu kolejne Young/New Adult... Póki ten gatunek jest świeży, wciąż podoba mi się większość takich książek. Chociaż z okładkami niektórych nie pokazałabym się publicznie :D Na szczęście ta jest śliczna ^^
OdpowiedzUsuńKsiążka przede mną i oba tomy czekają na lekturę, ale przyznam Ci szczerze, że jak się nasłuchałam o tych wulgarnie opisanych scenach erotycznych, to trochę się tej historii obawiam. No ale zobaczymy, może mi przypadnie do gustu ;)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę :)
OdpowiedzUsuńTo nie jest książka w moim typie. Choć nie podjęłam decyzji, czy ją przeczytać. Pisałaś, że autor dobrze opisuje wnętrze człowieka. To mnie ciekawi, ale z drugiej strony miłość po dwóch tegodniach? Mnie to nie do końca przekonuje...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
wswieciewyobraznielfik.blogspot.com
Książka wydaje się fajna . Jak wpadnie mi w ręce to na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje mi się fajna. Jak wpadnie mi w ręce na pewno przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńŚrednio przepadam za takiego typu literaturą, jednakże fakt, iż jest przewidywalna w moim odczuciu działa na korzyść, gdyż wówczas z uporem maniaka nie dążę do jak najszybszego zakończenia i rozkoszuję się każdą stroną.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam