Pisarze i internet

Źródło: weheartit.com
Jeden z paneli, który odwiedziłam w czasie trwania tegorocznego Pyrkonu zatytułowany był właśnie "Pisarze i Internet" i miał odpowiedzieć na następujące pytania: jakie znaczenie ma internet dla pisarza oraz jakie są jego wady i zalety. Uczestniczyli w nim Olga Gromyko, Aneta Jadowska oraz Marcin Przybyłek. Poruszył on wiele ciekawych kwestii między innymi dotyczących samych czytelników; jednak nie wszystkie, które mi przyszły na myśl, gdy przeczytałam tytuł w programie. Jak to jest w dzisiejszych czasach z pisarzami i internetem?

Najprościej mówiąc dzisiaj pisarze nie mogą obejść się bez internetu; kontaktują się z wydawnictwami, piszą na komputerze oraz mają możliwość szybkiego wyszukania recenzji oraz opinii o swoich książkach, co chętnie czynią. Jednak jest pewna różnica pomiędzy polskimi pisarzami, a angielskimi, czy amerykańskimi. Gdy ktoś ośmieli się obrazić np. książkę Michalak, to ona blokuje komentarze na swoim blogu (byłam tego świadkiem); inni "anonimowo" wyrzucają autorowi recenzji, że nie ma on racji i ich książka jest w ogóle cudowna. Nie mówię, że tak jest w przypadku wszystkich polskich pisarzy, ponieważ to absolutna nieprawda, jednak tych 'incydentów' jest zbyt wiele, żeby przymknąć na nie oko. W przypadku zagranicznych autorów nie raz dostawałam komentarze lub e-maile z podziękowaniem za recenzję, co niezmiernie mnie cieszy. Choć od polskich pisarzy też mi się zdarzyło! 

Niektórzy pisarze lubią dyskutować o swoich książkach, ale nie w jakiś niemiły sposób; anonimowo dołączają do forum dotyczących ich książek i się tam udzielają. Olga Gromyko wcale się nie kryje, że uwielbia to robić. Na panelu moje oczy rozszerzały się coraz szerzej, gdy opowiadała ona o tym, jak trolluje swoich czytelników w Rosji między innymi biorąc udział w tzn. "wojnach fandomów", gdzie anonimowo pomagała swoim fanom w różnych zadaniach związanych z książkami (np. układanie wierszy, rysunki itp.). W końcu się przyznała i osoby, z którymi dyskutowała o interpretacji jej książek nie były szczególnie zadowolone. Jak zauważyłam Anecie Jadowskiej bardzo przypadł ten pomysł do gustu, więc internecie strzeż się!

Największym trollem internetu pozostanie jednak Rick Riordan. Z jednej strony potrafi odpowiedzieć on dziennie na kilkanaście lub kilkadziesiąt pytań fanów na twitterze, pozostając z nimi w ciągłym kontakcie, a z drugiej strony, jak pokazuje drugi przykład nie ma on pojęcia o edycjach swoich własnych książek. Ja wiem, że takimi rzeczami zajmuje się agent, jednak Rick Riordan prezentuje dla mnie dwie odmienne strony bycia pisarzem: ma czas dla fanów (to znaczy, żeby ich trollować), a z drugiej strony jest niedostępny. Wydaje się być abstrakcją, która pisze diabelsko inteligentne książki. Osiągalny i bliski, a z drugiej strony odległy, jakby pisał z księżyca. Bywa to mylące, a na jego blogu nawet nie można dodawać komentarzy.

Uwielbiam mieć kontakt z ulubionymi pisarzami. Nie raz do nich pisałam i najczęściej otrzymywałam odpowiedzi; większość chętnie udziela wywiadów, odpowiada na pytania i odpisuje na wiadomości nawet na Facebooku (moja koleżanka napisała np. do Michaela Granta). I to właśnie mi się podoba, ponieważ wtedy znam nie tylko książkę, lecz w jakiś sposób jej autora, który nabiera ludzkich cech. Co tam opisy z tyłu okładki. To, że Lauren Oliver lubi kanapki z ketchupem nic mi o niej nie mówi; wywiady, które udziela bloggerom już tak. Uwielbiam czytać blogi autorów, ponieważ wiele z nich ma ciekawe spojrzenie na świat i znajduje inspiracje w tak wielu miejscach! Dzięki internetowi wystarczy wpisać tylko imię i nazwisko i zaraz się coś znajdzie. Nie wszyscy prowadzą blogi, ale niektórzy mają tumblr'a, twittera, instagrama... Są osiągalni na swój sposób. Doceniam to tym bardziej, że jest to straszliwie czasochłonne. Naprawdę samo takie orientowanie się w tym, co się dzieje na Twitterze mnie samej zajmuje mnóstwo czasu, a co dopiero znanemu na całym świecie pisarzowi.

Internet może więc być dla autora doskonałym miejscem, aby mieć kontakt z czytelnikami oraz prowadzić z nimi dyskusje na najróżniejsze tematy; dowiedzieć się, co sądzą oni o jego książkach; odpowiedzieć na jakieś pytanie lub po prostu obserwować i to jest pozytywna strona medalu, która mam nadzieję niedługo wyprze całkowicie tą negatywną.

Co sądzicie Wy o relacji pisarz - internet?

Sophie di Angelo

9 komentarzy:

  1. Z pewnością może to w jakiś sposób pomagać w kontakcie z fanami, czy też w szukaniu recenzentów ;) Natomiast nie jestem przekonana do autorów blokujących negatywne komentarze. W takim wypadku jestem na nie, gdyż krytykę trzeba umieć przyjąć.

    OdpowiedzUsuń
  2. O Michalak i jej świetnym sposobie ukrywania wszystkich negatywów doskonale wiem i jestem zatwardziałą przeciwniczką tego zachowania. Jednak o niektórych przypadkach sama nie wiedziałam, patrząc na to trollowanie, zachęcanie fanów do pisania wierszy itd. Jednak każdy korzysta z czegoś na swój własny sposób. Sama nie śledzę pisarzy na twitterze, bo nie. Uwielbiam książki, ale szukanie i czytanie tego wszystkiego, jak już sama wspomniałaś, jest bardzo czasochłonne, a teraz tego czasu po prostu nie mam. Może kiedyś,kiedy bardziej mnie to wszystko pochłonie. Świetny post, oby takich więcej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny tekst! Zazdroszczę, że byłaś na pyrkonowym panelu na ten temat. Nie wiem jak to jest z zagranicznymi pisarzami, ale nasi polscy są bardzo różni. Tak jak napisałaś, pani Michalak blokuje negatywne komentarze (a teraz ma na blogu konkurs dla recenzentek i jestem pewna, że wygrają go tylko najlepsze i najbardziej pozytywne recenzje, moja pewnie nawet nie zostanie przeczytana :)) Za to uwielbiam Agnieszkę Lingas-Łoniewską, Anetę Jadowską i ostatnio Dankę Braun - zawsze odpisują na maile, udzielają się na blogach, facebooku itp, nie boją się krytyki, tylko wyciągają wnioski. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam jeden świetny przykład - pisarz, który z Internetu zrobił wręcz swój plac zabaw. Ale o nim specjalny post zamierzam napisać ;), więc na razie odkrycia nie zdradzam. // Niezbyt często szukam pisarzy w internecie. Wyjątki to chyba tylko Naomi Novik (nic tam niezwykłego nie widziałam), Milena Wójtowicz (sporo opowiadań udostępniała) i kiedyś Pawlikowska. // Za to fanfiki lubię i cieszę się, jak jakiś pisarz całkiem na nie zezwala, albo z małymi ograniczeniami.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pisarz, moim zdaniem, powinien umieć przyjąć krytykę i być zdystansowany do tego co o nim piszą. Teraz myśli się więcej o zysku, nawet nie pieniężnym ale żeby być popularnym i zdobyć sławę, według mnie to gdzieś w tym wszystkim zanika zwykła radość z pisania i dzielenia się cząstką siebie.
    Muszę przyznać, że nigdy nie zdarzyło mi się pisać do autorów, ale ten pomysł strasznie mi się podoba. Zdarza się, że po przeczytaniu książki, a nawet całej serii (!) mam mnóstwo pytań, na które nigdy nie dostaję odpowiedzi, niestety. ;< Jak napłynie do mnie porządna dawka śmiałości to napiszę, a co. ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Też miałam iść na ten panel, ale jakoś nie wyszło :) Sama pisarzy w internecie jakoś nie śledzę, średnio mnie interesują. Chociaż oczywiście czasem coś się słyszy o ich występkach, jak przy pani Michalak :)
    Jak widać internet może być całkiem niezłym narzędziem pracy w tym fachu. myślę, że pisarze całkiem sporo mogą się dowiedzieć z recenzji swoich książek na blogach - niejednokrotnie są lepsze niż te w "profesjonalnych czasopismach".
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem chyba wyjątkiem, bo nie śledzę autorów w internecie, wolę sobie ich tam jakiś w wyobraźni mieć i kreować ich ze względu na to, co napisali.. :) Ale to prawda, że Internet - chcąc nie chcąc - ułatwia wiele.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj tak, pisarze są bardzo aktywni w internecie. Ze względu na tematykę pracy magisterskiej śledziłam poczynania niektórych polskich autorów - i czasami bywało to śmieszne, czasami po prostu przykre.
    A tak prywatnie, lubię czytać wpisy Stephena Kinga na twitterze;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero niedawno zauważyłam jak bardzo pisarze udzielają się w internecie, wcześniej nie zwracałam na to żadnej uwagi. Jednak nadal zbytnio sie tym nie interesuję... no, jedynie czytam twittera Riordana... zgadzam się, on to lubi trollować czytelników. Ale za to jak dobrze się go czyta! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo