Źródło: FB |
Tumblr.com |
Na początku nawiążę odrobinę do książki, - "Czerwonego smoka", pierwszego tomu czteroczęściowej serii o Hannibalu Lecterze - którą sobie czytam po rozdziale w nocy, gdy nie mogę spać. Jednak nie polecam tego robić, ponieważ potem mam oczy wielkie, jak pięć złoty, a o śnie mogę zapomnieć. Po pierwsze, książka jest dość szowinistyczna. W serialu wprowadzono dyplomatycznie kobiece postacie, jak Alana Bloom, czy Freddie Lounds, choć też trzeba przyznać, że doktor Bloom jest zwyczajnie lepsza, jako facet. Trzeba też pamiętać, że twórcy tylko bazują na charakterach serii, co oznacza, że mają tak samo na imię, jak w książce, podobne zdolności, ale sama akcja niewiele wspólnego ma z serialem i powiem Wam, że mi takie rozwiązanie się podoba. Kolejny raz wybrałam się na ekranizację i nie była zadowolona; nie dlatego że nie była zgodną z pierwowzorem książkowym, ale dlatego że właśnie była i nie wywoływała u mnie większych emocji! Więc idea, gdy adaptacja jest inna naprawdę, przypada mi do gustu.
Alana Bloom jest jedną z tych postaci, których nie mogłam ocenić jednoznacznie, więc w każdym odcinku pulsowała się u mnie na linii lubię - nie lubię. Na pewno na plus było dla mnie to, że zaopiekowała się pieskami Willa, ponieważ powiem Wam, że dla kogoś, kto psa nigdy nie miał, zajmowanie się i co więcej utrzymanie tyle psów (niestety nie jestem pewna dokładnej liczby, ale chyba jest to pięć) jest naprawdę trudne. Jednak Alana burzy mój światopogląd na seksualność Hannibala, a do tego atakuje biednego Willa, który jest naprawdę bardzo, bardzo biedny; nie zdobyła sobie tym mojej sympatii. Mogę chyba porównać jej postać do Robin z "Jak poznałem waszą matkę" - akceptuję to, że tam jest, ale nie przepadam za nią za bardzo lub nawet w ogóle (zależy od odcinka); nie można ukrywać, że jest ważna dla akcji, jednak sama w sobie jest beznamiętna.
Najbardziej chyba bawi mnie to, że wszyscy zachowują się dosłownie tak: "Will, Will... Wiemy, że jesteś bardzo biedny, ale nie świruj. Wskaż jakiekolwiek winnego poza Hannibalem, bo on jest cool, szanowany i robi zarąbiste posiłki. Serio Will jego chcesz oskarżać? Już bardziej uwierzę, że Ty jesteś winny i trzeba Cię przymknąć." Wprawia mnie to też w podziw dla Hannibala; tak oczarować osoby swoją osobowością, że nawet przez myśl nie przemknie im, że on mógłby mieć coś wspólnego ze zbrodniami, którymi zajmują się FBI. Popularny wśród prawników żarcik brzmi: daj mi człowieka, a znajdę paragraf; a tutaj ludziom wydaje się to zwyczajnie niedorzeczne. Na początku ja to tak odbierałam, że aż do takiego stopnia są zaślepieni, jednak naprawdę coś w tym jest, gdy dokładnie obejrzy się odcinki. Hannibal wzbudza zaufanie każdego, a do tego robi rzeczy, które wprawiają ich w podziw lub niewysłowioną wdzięczność. A może chodzi o to, jak genialnie wygląda w swetrze?
Bałam się, że po finale pierwszego sezonu minie jakiś czas zanim zobaczymy Willa Grahama ponownie w akcji, jednak nawet w takich okolicznościach się da! Cóż mogę powiedzieć... Zbrodnie w "Hannibalu" nadal są najbardziej odrażającymi i pomysłowymi, jakie widziałam na ekranie. Przy niektórych to się człowiekowi dosłownie wszystko przewraca w żołądku i aż trzeba odwrócić wzrok i odetchnąć. Zabawne jest to, że pokazują takie sceny w pełnej krasie obrzydliwości, a na przykład seks już jest przedstawiony tak artystycznie, że nie byłam właściwie pewna, co się obecnie dzieje na ekranie. Dziwne są te prawa amerykańskiej telewizji.
Drugą rzeczą, która najbardziej podoba mi się w "Hannibalu" - pierwszą jest przedstawianie morderstw z Willem w roli głównej - jest obserwowanie działań Hannibala, który delikatnie manipuluje, dotyka, porusza i obserwuje z fascynacją, co wydarzy się następnie. Jeżeli coś mu się nie spodoba, może się okazać, że będziesz jego następnym posiłkiem. Chyba, że... zapragnie się z Tobą zaprzyjaźnić. Najprawdopodobniej najpierw wrobi Cię w parę morderstw, przez co wylądujesz w szpitalu psychiatrycznym dla przestępców i prawie na krześle elenktycznym, jednak ostatecznie wzbudziłeś jego szacunek - jak jego własna psycholog. Przyszło mi nawet do głowy porównanie do hodowli. Hannibal ma swoje jajka, które z właściwą jemu uwagą pielęgnuje i szepcze przez skorupkę, jednak nigdy nie wie... co naprawdę się wykluje i do czego dana osoba będzie zdolna.
Jw. |
*o* |
Bałam się, że po finale pierwszego sezonu minie jakiś czas zanim zobaczymy Willa Grahama ponownie w akcji, jednak nawet w takich okolicznościach się da! Cóż mogę powiedzieć... Zbrodnie w "Hannibalu" nadal są najbardziej odrażającymi i pomysłowymi, jakie widziałam na ekranie. Przy niektórych to się człowiekowi dosłownie wszystko przewraca w żołądku i aż trzeba odwrócić wzrok i odetchnąć. Zabawne jest to, że pokazują takie sceny w pełnej krasie obrzydliwości, a na przykład seks już jest przedstawiony tak artystycznie, że nie byłam właściwie pewna, co się obecnie dzieje na ekranie. Dziwne są te prawa amerykańskiej telewizji.
Jw. |
Z podobną fascynacją ja oglądam kolejne odcinki (czasami przez palce) i obserwuję rozwój wypadków. Wszystko tutaj jest tak idealnie wyważone. Zwykle nie przepadam za serialami, w których akcja dzieje się tak powoli i majestatycznie, ale tutaj nie mogłoby być inaczej. Nie macie już chyba wątpliwości, że polecam "Hannibala"?
Ocena: 10/10.
Ogólne informacje
FB - Biedny Will udaje, że nie jest biedny. |
Liczba sezonów: 2
Liczba odcinków na sezon: 13
Czas trwania odcinka: około 43 minuty.
Główne role:
Hugh Dancy - (biedny) Will Graham
Mads Mikkelsen - Dr Hannibal Lecter
Laurence Fishburne - Agent specjalny Jack Crawford
Caroline Dhavernas - Dr Alana Bloom
Hettienne Park - Beverly Katz
Lara Jean Chorostecki - Freddie Lounds
Aaron Abrams - Brian Zeller
Scott Thompson - Jimmy Price