Pretty Little Liars - Słodkie Kłamstewka

To wydawało się być tylko pięknym snem! Piękna, popularna królowa szkoły Alison zwróciła uwagę na cztery szare myszki: ekscentryczną Arię, kujonkę Spencer, nieśmiałą Emily i grubą Hannę. W ciągu kilku tygodni stały się one najbardziej lubianymi dziewczynami w Rosewood High. Pewnego dnia jednak Ali zaginęła, a rok później znaleziono jej ciało. W tym samym czasie cztery przyjaciółki zaczęły dostawać dziwne wiadomości. Ktoś znał wszystkie ich sekrety i miał zamiar to wykorzystać. Cudowny sen zamienił się w koszmar.

Tak właśnie przedstawia się historia Kłamczuch. Od chwili znalezienia ciała byłej przyjaciółki, ich życie zmieniło się diametralnie. Na gorsze. Tajemniczy prześladowca podpisujący się jedną literą "A" wkroczył do ich życia i nie ma zamiaru dać im spokoju. Zna każdy ich krok, błąd i sekret, który chciałby zatrzymać tylko dla siebie. SMS-y z pogróżkami to dopiero początek przerażającej gry. Kim jest "A"? Dlaczego za cel wziął sobie bogu ducha winne dziewczyny? Jednak, czy aby na pewno nie mają one coś na sumieniu?

Wszystko w serialu "Pretty Little Liars" było dla mnie takie świeże i interesujące. Życie bogatych, amerykańskich nastolatków z zupełnie innej strony. Ile mrocznych sekretów może ukrywać jedna osoba, jak myślcie? W życiu byście się nie spodziewali, że ta liczba może być tak wielka. Wciąż pamiętam te emocje i oglądanie kolejnych odcinków z szeroko otwartymi oczami. To przerażenie, strach, który sprawiał, że w nocy odwracałam się za siebie. To było coś! I nie ma tutaj żadnych paranormalnych wątków. Prześladowca/y to osoba z krwi i kości. Realne zagrożenie. Pierwszy sezon serialu był naprawdę cudowny! Nie można temu zaprzeczyć, Sara Shepard miała ciekawy pomysł, a choć dość szybko twórcy poszli w innym kierunku stwarzając nowe wątki, to i tak byłam zachwycona, ponieważ zrobili to naprawdę dobrze! "Pretty Little Liars" wciągało, widz przeżywał wraz z bohaterami kolejne wzloty i upadki. Jednak powiedzenie "wszystko co dobre, szybko się kończy" jest w przypadku tego serialu aż nazbyt prawdziwe.

Nie potrafię dokładnie określić, kiedy wszystko zaczęło się psuć. Jednak wiem, że w drugiej połowie sezonu drugiego było już nudno. Twórcy zapewniali, że "A" jest kimś innym, niż w książce, aby potem... zrobić dokładnie tak samo. Nie mam absolutnie nic przeciwko trzymaniu się pierwowzoru, ale przepraszam bardzo, po co te kłamstwa? Może producenci sami chcieli wziąć udział w "Słodkich Kłamstewkach"? Jednak potem było tylko gorzej. Kompletnie nic nie pamiętam z trzeciego sezonu, ale mogę powiedzieć z całą pewnością, że pierwsza połowa czwartego jest po prostu nudna. Trudno ogarnąć wszystkie wątki, których jest od cholery i ciut ciut. Gdyby one chociaż były intrygujące/wciągające/ciekawe. Śmiech na sali. W "Pretty Little Liars" ostała się jedna ciekawa bohaterka i jej wątek może jeszcze kogoś interesować, poza tym bieda z nędzą.

Im bardziej komplikują i wymyślają, tym bardziej jestem zawiedziona, że jednak zupełnie odeszli do pierwowzoru książkowego. W serii "Pretty Little Liars" pojawia się tyle cudownych wątków, które wypadłby tak świetnie na ekranie! Jednak nie zanosi się na to, aby kiedykolwiek je wykorzystano, a szkoda. W tylko jednej rzeczy serial przewyższa książkę. Wiecie, że we wszystkich tych młodzieżowych serialach, bohaterowie zawsze mają 294890124 związków najczęściej w swojej własnej grupce znajomych (świetny przykład "Plotkara", wszyscy byli już ze sobą), jednak tutaj jest inaczej. Związki są naprawdę trwałe i mimo wszystko zakochanym udaje się przetrwać wszystkie machinacje "A" i inne problemy. Choć z tego powodu wątek Arii i Ezry stał się szybko nudny, jak flaki z olejem, to jednak było to coś pewnego. Teraz nawet to postanowili zepsuć. 

Chcę jeszcze zwrócić uwagę na dobór obsady. Troian Bellisario, jako Spencer to najlepszy strzał w dziesiątkę tego serialu. Lucy Hale (Aria) darzę równie dużą sympatią. Dwie świetne aktorki, doskonale oddające swoje postacie. Sasha Pieterse (Alison), choć pojawia się rzadko, to
jednak i tak wypada świetnie. Wiedzieliście, że młodziutka aktorka miała 14 lat, gdy zagrała w pierwszym odcinku? Idealnie pasuje do roli Ali! Na męską część obsady również nie można narzekać. Ian Harding(Ezra), Keegan Allen (Toby), czy Julian Morris (Wren) doskonale to potwierdzają. Spencer i Toby to moja ulubiona para, a grający ich aktorzy tak świetnie do siebie pasują! 

Niestety i w przypadku doboru aktorów swoje obiekcje. Shay Mitchell(Emily), choć śliczna jest aktorką "jednej miny". Emily przerażona/szczęśliwa/zakochana/smutna wygląda tak samo. Za to Ashley Benson (Hanna) to niewypał totalny. Nie tylko w książce, nie podoba mi się dobór aktorki i robienie z Hanny po prostu... idiotki. Smutne.

"Pretty Little Liars" to piękne potwierdzenie tezy, że naprawdę można tak bardzo zniszczyć coś naprawdę dobrego, dlatego polecam w ogóle nie sięgać po ten serial. Nie ma sensu świetnie bawić się przez jeden sezon, aby się potem męczyć kolejne kilka. Warto za to zapoznać się z książkami, które ponownie okazały się być lepsze od swojej ekranizacji.

Ocena 1 sezonu: 10/10.
Ocena kolejnych sezonów: 3/10.

Ogólne informacje:
Liczba sezonów: 4
Liczba odcinków: 22 (1 sezon)
25 (sezon 2)
24 (sezon 3, 4)
Czas trwania odcinka: 43 minuty
Główne role:
Lucy Hale - Aria Montgomery
Ashley Benson - Hanna Marin
Shay Mitchell - Emily Fields
Troian Bellisario - Spencer Hastings
Sasha Pieterse - Alison DiLaurentis

Sophie di Angelo

12 komentarzy:

  1. Nie rozumiem. :o
    Próbowałam sięgnąć po książkę. Nie umiałam się wciągnąć. Byłam (i chyba ciągle jestem, nie mam już tej pewności) gotowa w każdej chwili stwierdzić, że zrobili z serii książkowej naprawdę dobry serial. Muszę dorwać znowu książki i porównać. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja oglądałam właśnie jedynie pierwszy sezon, a przez to(w tym samym czasie czytałam dwie książki) wszystko mi się mieszało, teraz nie wiem dokładnie, co w czym sie działo. Serial fajny, książki też. ;) Ale chyba sobie je powtórzę, by lepiej ocenić. ;)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zgadzam się. Dla mnie serial jest świetny i nieźle się przy nim bawię. Może i przeciągają, ale ja z każdym odcinkiem mam niezłą frajdę i z przyjemnością oglądam. Odseparowuje jednak od siebie książkę i serial, bo porównywanie tego nie ma sensu, gdyż to zupełnie inne sprawy. Podsumowując: książki - świetne, serial - świetny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje zdanie znasz. ;) Właściwie już sama nie wiem, czemu to dalej oglądam. A wiem, bo Spencer i Toby. :3

      Usuń
    2. Tak, szczególnie właśnie męska część tego serialu sprawia, że się go ogląda z jeszcze większą przyjemnością :D

      Usuń
  4. Nie miałam jeszcze okazji obejrzeć żadnego odcinka, ale być może się skusze.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwszy sezon baaardzo mi się podobał. Pamiętam ten dreszcz strachu towarzyszący każdemu odcinkowi. W drugim sezonie oczekiwałam już informacji o tym, kto jest "A." Niedawno zaczęłam trzeci sezon i przyznam szczerze, że rzeczywiście robi się już trochę nudnawo. Jest nadal ciekawie, dreszcz strachu nadal się pojawia, ale widać, że producentom brak już pomysłów. Wszystko jest przedłużane na siłę. Ale nadal będę oglądać ten serial. Mimo wszystko. Za bardzo się do niego przywiązałam. :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja tam uwielbiam wszystko co związane z PLL<3 Teraz czekam na premierę najnowszego odcinka! Jeszcze sobie poczekam;/ Spencer i Toby- uwielbiam ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie mogę się zgodzić! Serial jest moim zdaniem świetny, był pierwszy na mojej liście ulubionych :) Dla mnie każdy odcinek jest równie ciekawy jak poprzedni. Nie mogę się doczekać Halloweenowego epizodu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, a ja nie mogę się coś przekonać ani do książek, ani do serialu. Przeraża mnie ilość powieści w całej tej serii.. trochę tego za dużo, a serial.. hmm pierwsze odcinki mnie nie zafascynowały i jakoś tak nie dałam się wciągnąć dalej..

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniale opisałaś to co uważam i ja. Książki PLL są świetne i moim zdaniem nie ma co w nich zmieniać, a serial... szczerze mówiąc obejrzałam tylko kilka odcinków, bo za dużo było pozmieniane, wygląd bohaterek się nie zgadzał... Może kiedyś obejrzę całość, nie zwracając uwagi na to, że jest to ekranizacja wspaniałych Kłamczuch Sary Shepard ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja za to serial zaczęłam oglądać zanim zabrałam się za książkę i osobiście bardzo przypadł do gustu:)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo