Tytuł oryginału: Unravel me
Seria: Dotyk Julii
Tom: 2
Liczba stron:
Wydawnictwo: Otwarte/ Moondrive
"Zupełnie, jakby
spełniły się 3 moje życzenia: dotknąć, posmakować, poczuć. Jak najdziwniejsze
zjawisko. Jak szalony szczęśliwy sen zawinięty w bibułkę, przewiązany
wstążeczką i ukryty głęboko w moim sercu."
Julia, Adam, James i Kenji uciekli przed Komitetem Odnowy i
ukrywają się w Punkcie Omega, który zamieszkują ludzie z najróżniejszymi, niezwykłymi
talentami. Przygotowują się oni do ostatecznej rozgrywki, dlatego nie ma tutaj
miejsca na osobiste żale i pomyłki. Julia mieszka tu już dwa tygodnie i próbuje
ćwiczyć kontrolę nad swoimi umiejętnościami, ale nie potrafi się przystosować i
wciąż odsuwa się od innych ludzi. Jedynym pocieszeniem każdego dnia jest
bliskość Adam, jednak do czasu... Julia odkrywa sekret, który może zaważyć na
ich przyszłości...
„Synonimy znają się
jak starzy kumple, jak przyjaciele, którzy niejedno razem przeżyli. Wymieniają
opowieści, wspominają dzieciństwo i zapominają, że choć są sobie bliscy, to
jednak zupełnie różni i choć mają trochę wspólnego, jeden nigdy nie może być
drugim. Bo cicha noc to nie to samo, co spokojna noc, bo niewzruszony człowiek
to nie to samo, co opanowany, a jasne światło nie jest takie samo, jak
olśniewające światło. Ponieważ o wszystkim decyduje sposób, w jaki słowa
układają się w zdania. To nie są te same pojęcia.”
Julia była na wpół szalona, kiedy pierwszy raz spotkała
Adama. Kontakty z ludźmi znacznie jej pomogły, ale nie tak łatwo znów być
normalną osobą, zwłaszcza gdy nic w tobie tak naprawdę nie jest naturalne, a
twój dotyk jest zabójczy. Sam początek książki to właściwie powtórka z
rozrywki. Czytelnicy znów mają wgląd w myśli Julii, które są chaotyczne, ale w
tym całym pozornym bałaganie jednak porywające, dlatego „Sekret Julii” od
pierwszej strony czyta się świetnie i lekko. Czytelnik jest już zaznajomiony z
formą narracji i niezwykle oryginalnym stylem autorki, ale i tak potrafi ona
niejednokrotnie zaskakiwać określeniami i porównaniami, których używa. Uważam,
że ta całkowita odmienność stylu działa tylko na korzyść książki, ponieważ
dzięki temu seria „Dotyk Julii” bez wątpienia się wyróżnia.
„Kończą mi się litery.
Nie mam już ani słowa. Ktoś obrabował mnie z całego słownika. Wiem, że słowa
potrafią ranić. Ale nie sądziłam, że mogą zabić.”
Już w pierwszym tomie podłoże związku Julii i Adama wydawało
mi się dość naciągane, a w trakcie lektury części drugiej tylko się
utwierdziłam w przekonaniu, że tutaj coś po prostu nie gra. Adam to typowy
złoty chłopiec, jednak między Julią, a nim nie ma tak wielkiego i porywającego
ognia, jaki powstaje między nią, a Warnerem. W drugim tomie mamy okazje poznać
nie tylko jego imię, ale i poruszającą historię. Wszystko przy tworzeniu
postaci Warnera zostało dopracowane do perfekcji, dlatego jest on zdecydowanie
najciekawszych bohaterem w tej serii. Jestem pewna, że wiele osób spojrzy na
niego zupełnie inaczej po lekturze "Sekretu Julii" i dlatego tak ubolewam,
że już praktycznie wiadomo z kim ostatecznie będzie Julia. Byłabym zaskoczona,
gdyby autorka nie poprowadziłaby fabuły podobnie, jak wszyscy inni pisarze
przed nią, jednak szanse na takie zakończenie są niemal zerowe, a wielka
szkoda!
„(…)trudno jest być
dobrym dla świata, który przez całe życie darzył nas wyłącznie nienawiścią. Tak
trudno jest widzieć dobro w świecie, który zawsze budził w nas strach.”
Przy lekturze „Sekretu Julii” nie można się nudzić. W książce
jest o wiele więcej nieoczekiwanych zwrotów akcji, niż w „Dotyku Julii” i mam
wrażenie, że po prostu autorka popracowała wnikliwej nad wszystkimi szczegółami
i wyeliminowała nonsensy, których niestety nie zabrakło w tomie pierwszym.
Narzekać mogę praktycznie na tylko dwie rzeczy: na Julię, która jako bohaterka
znacznie się pogorszyła oraz na postrzeganie jej przez innych bohaterów. O ile
w „Dotyku Julii” w najgorszym razie Julka była mi obojętna, tak teraz jest
praktycznie ciągle irytująca i mam ochotę porządnie nią potrząsnąć. Na
szczęście Kenji mnie w tym wyręczył. Jeden szczególny dialog między nimi należy
zdecydowanie do najlepszych momentów w „Sekrecie Julii”, ponieważ wreszcie ktoś
zauważył, że choć oczywiście książka jest o losach Julii, to nie jest
ona(podobnie jak wiele innych bohaterek książek tego typu) pępkiem świata i nie
może żyć, jakby nic poza nią nie istniało. Jak na taką dobrą dziewczynę, jaką
widział w niej Adam jest ona niesamowicie egoistyczna. Nie wspominając już o
tym, że wydaje się, jakby wszyscy faceci pierwsi raz zobaczyli pociągającą
dziewczynę i była nią właśnie Julia. Irytujące.
„W dzieciństwie zawsze
identyfikowałam się z księżniczką, tą która ucieka, a matka chrzestna-wróżka
zamienia ją w piękną dziewczynę. Na koniec czeka ją długie i szczęśliwe życie.
Czepiałam się nadziei, czegoś w rodzaju przędzy splecionej z włókien może,
prawdopodobnie i kto wie. Ale powinnam była słuchać, kiedy rodzice mówili, że
coś takiego jak ja nie może mieć marzeń. Coś takiego jak ja najlepiej byłoby
zniszczyć, powiedziała do mnie moja matka.”
"Sekret Julii" okazał się być o wiele bardziej
wciągający niż tom pierwszy, ponieważ nie doświadczyłam tego znużenia, które
towarzyszyło mi, gdy czytałam "Dotyk Julii". W tej części również
dużą rolę odgrywa Warner, co jest największym plusem powieści. Nie mogę się już
doczekać lektury ostatniego tomu i z całego serca polecam „Sekret Julii” fanom
Warnera i osobom, które sparzyły się na lekturze "Dotyku Julii"
zachęcając, aby dały serii jeszcze jedną szansę. Zdecydowanie warto to zrobić!
„-Nie mam pojęcia, co ty widzisz w tym gościu – mówi – ale
powinnaś spróbować z nim pomieszkać. Ten facet jest humorzasty, że hej.
– Nie jestem humorzasty…
– Taa, bracie – Kenji odkłada sztućce. – Jesteś humorzasty.
Nic tylko „zamknij się, Kenji”, „idź spać, Kenji”, „nikt nie ma ochoty oglądać
cię nago”. Tysiące ludzi marzy, żeby zobaczyć mnie nago. Mogę to udowodnić.”
Ogólna ocena: 9/10.
Za możliwość poznania dalszych losów Julii dziękuję wydawnictwu Otwarte.