Teen Wolf - sezon 4

FB
Twórcy Teen Wolfa lecąc na fali popularności, zdecydowali się na zrobienie trzeciego sezonu z podwójną liczbą odcinków. Okazało się jednak, że i tak fabuły starcza tylko na dwanaście epizodów i zostały przedstawione tutaj dwie odrębne historie. Druga część sezonu trzeciego niesamowicie mi się jednak spodobała, więc czekałam na powrót Teen Wolfa w czerwcu, już klasycznie z dwunastoma odcinkami, z niecierpliwością. Uwaga, w dalszej części tekstu znajdują się spoilery z poprzednich sezonów oraz trochę informacji o fabule tej serii.

tumblr.com
Mówi się, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a premierowy odcinek sezonu czwartego zostawił widzów lekko skonfundowanych. Bohaterowie lądują w Meksyku na dyskotece, ale spokojnie, to nie Derek, który uciekł tam z powodu wydarzeń z poprzedniego sezonu i postanowił zarabiać na epickich przyjęciach, które były urządzane w jego lufcie. Dyskoteka należy do kolejnego klanu łowców, który mają wielką hetkę na X-mena, którego pokazano nam w końcówce trzeciej serii i postanawiają uświadomić naszych bohaterów, kim właściwie jest ten mutant... Mała wskazówka: Meksyk, brakujący Derek... Ktoś, coś?

Pierwszy epizod był oderwany od reszty, ponieważ okazało się, że to nie X-men odgrywa w tym sezonie najważniejszą rolę. Nagle okazuje się, że w Beacon Hills mieszka sobie spokojnie więcej nadnaturalnych stworzeń, niż ktokolwiek podejrzewał. A do tego ktoś teraz chce się ich pozbyć i oferuje za to sumy, które opiewają w milionach.

jw.
Można by pomyśleć: hej, jak fajnie!, wykorzystano faktycznie motyw z sezonu 3 A, w którym wspominano o tym, że Beacon Hills przez złożoną ofiarę, zacznie działać niczym latarnia (tłum. słowa beacon), dla stworzeń nadnaturalnych. Nie do końca tak jest. Każdy odcinek zaczyna się praktycznie tak samo, a jeżeli nie, to spokojna głowa! Zostało jeszcze 40 minut, aby zobaczyć uciekające nadnaturalne stworzenie i jej ukatrupienie. W tym sezonie wprowadzono całe mnóstwo postaci, które miały imiona, życiorys i których się już potem w ogóle nie wspominało, więc człowiek z przyzwyczajenia starał się ogarniać temat, a tutaj robił się jeden wielki bałagan. Lista nadnaturalnych istot do odstrzelenia miała w końcu ponad trzydzieści pozycji, że nie wspominając o łowcach-zabójcach. Jednak to również nie był główny wątek serialu.

Właściwie dzisiaj, po obejrzeniu finałowego odcinka, nie potrafię powiedzieć, co faktycznie było tematem tego sezonu. Jest to wielki przerost formy nad treścią, a widzowie przyzwyczajeni do przeciągania rozwiązania na cały sezon, na pewno by dali sobie radę z jednym wątkiem, a nie tysiącem, a każdy z innej parafii. Scenarzysta - ten sam od początku - wrzucił do wora kilkanaście pomysłów i pisząc kolejne odcinki, na chybił trafił wyciągał, co mu się nawinęło, więc nadnaturalne wątki pomieszane są w najdziwniejszy sposób z tymi bardziej przyziemnymi.

jw.
Co w tym serialu jest nadal dobre, to oczywiście klaty, znaczy się, męscy bohaterowie. Aktorzy nieoficjalnie w kontraktach mają napisane, że odcinek bez sceny shirtless, nie zalicza się do pełnowartościowych, więc ciągnięto losy i wydaje mi się, że Derek ( Tyler Hoechlin) oszukiwał, ale jestem też pewna, że damska część widowni nie narzekała. Pojawił się nowy bohater - szczeniaczek Liam, grany przez szesnastoletniego Dylana Sprayberry. Z powodu takiego nawału nowych postaci zapamiętałam jego imię dopiero oglądając finał. Jakoś tak niekoniecznie według mnie dołączył już do Teen Wolfowych ciach. Nie można za to nie wspomnieć Parrisha(Ryan Kelley), który jest przeuroczy i wnoszę postulat o więcej jego występów w kolejnym sezonie!

Teen Wolf nadal zawiera piękne sceny, które pokazują, jak ważna jest przyjaźń oraz rodzina, czy przypominają o ważnych wartościach życiowych niejednokrotnie w wyjątkowo smutny sposób, który działa niczym zimny prysznic w natłoku nadnaturalnych wydarzeń. Jest to powód, dla którego na pewno sięgnę po sezon piąty, choć nie czekam już z niecierpliwością, ale z obawą też nie.

jw.
Nie można odmówić Teen Wolfowi tego, że swój humor posiada i zawsze będę się śmiać z tekstów Stilesa, a scena związana z tzn. spaniem na łyżeczkę jest po prostu mistrzowska. Malia (Shelley Hennig) również przoduje w tym sezonie, ponieważ jej powolne przystosowywanie się do życia w społeczeństwie jest przekomiczne (przykładowa scena: klik), choć ja nadal się do tej aktorki nie przekonałam.

Ostatecznie powiem, że ten sezon niekoniecznie mi się spodobał. Jestem rozczarowana brakiem większej konkluzji i zmęczona tym, że chociaż przez jakiś czas oglądałam tylko Teen Wolfa, to i tak nie ogarniałam, co się tam gdzie: kto z kim i z jakiego powodu. Nie mam też ochoty nadrobić czwartego sezonu tak na raz, co już o czymś świadczy. Zobaczymy, co wymyślą w kolejnej serii, skoro nie zapowiedziano w ostatniej sekundzie żadnego nowego X-mena...

Ocena: 5/10.

Sophie di Angelo

Zobacz również