Królestwo cieni - Celine Kiernan


Tytuł oryginału:  The Crowded Shadows
Seria: Trylogia Moorehawke
Tom: 2
Ilość stron: 502
Gatunek: Młodzieżowy, Fantasty
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Wynter Moorehawke podróżuje przez nieprzebyte lasy w poszukiwaniu zbuntowanego księcia. W ciemnościach czai się wielu nieprzyjaciół. Dziewczyna nabiera otuchy, gdy spotyka Raziego i Christophera. W ślad za przyjaciółmi podążają też dawni wrogowie, a Wynter musi stawić goła strasznym Wilkom. Bohaterowie szukają schronienia u Merronów – tajemniczych ludzi z Północy. Okazuje się jednak, że Merroni sprzymierzyli się z odwiecznym wrogiem królestwa… 

„Każdy człowiek (...) ma swoją wytrzymałość. Kiedy wszystko, co kocha, i wszystko, co nadaje sens jego życiu i sprawia, że jest tym, kim jest, zostaje mu odebrane, zniszczone, znika w płomieniach jak sucha drzazga. Człowiek dochodzi do wniosku, że ma już tylko jeden wybór. Może zdecydować, kiedy i w jaki sposób umrze.”

Nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo stęskniłam się za bohaterami trylogii autorstwa Celine
Kiernan dopóki znów nie wkroczyłam do tego świata. W "Królestwie Cieni", drugim tomie serii,
autorka przygotowała dla czytelnika mnóstwo niespodzianek i niestety nie wszystkie będą miłe...

Zacznę od minusów książki, dlaczego według mnie, choć historia ma potencjał i celuje do najwyżej oceny, to jednak jeszcze na nią nie zasługuje. Autorka ponownie skąpi wyjaśnień i wprowadzeń. Czytałam pierwszy tom nie tak dawno, więc mogłam szybko ogarnąć się w niektórych wątkach, ale te nowe budziły wątpliwości i nie chodzi mi o to, że byłby bezsensowe, czy niespójne. Wszystko pięknie i logicznie się łączyło w swoim czasie... Celine Kiernan kolejny raz pogrywa sobie z czytelnikiem i znów przekroczyła tą delikatną granicę między zaciekawieniem czytającego akcją, a przemęczeniem niedomówieniami, których nie możemy zrozumieć, ponieważ nie znamy tego świata, tak dobrze, jak jego twórczyni. Naprawdę nie znajdzie się rozdział bez jednego niedokończonego zdania, czy mnóstwa niedomówień. To bywa intrygujące, ale nie tak bardzo, jak trzeba pamiętać praktycznie każdy szczegół, żeby się nie zaplątać w fabule... Lektura bywała przez to męcząca, ale na szczęście tylko momentami.

Wielkim plusem powieści są na pewno męscy bohaterowie. Nadal nie mogę przekonać się do Wynter, nie potrafię nawet określić dlaczego, ale dziewczyna przy bardzo interesującym i pełnym tajemnic Chrisie, czy nawet Razim wydaje się blada i nieciekawa. Przynajmniej jest tak w moim przypadku. Kolejne strony powieści odkrywały nowe sekrety, coraz bardziej intrygujące fakty z przeszłości bohaterów, co sprawiało, że "Królestwo cieni" czyta się z wypiekami na twarzy, chce się wiedzieć teraz, zaraz, już, co będzie dalej! Do tego jest jeszcze ta prawdziwa braterska miłość, która chwytała mnie za serce. Naprawdę autorka tak naturalnie, niewymuszenie stworzyła te więzi, że ani razu nie poddałam ich w zwątpienie, ponieważ idealnie pasują do tej książki.

Więzi między głównymi bohaterami akceptowałam, jednak gdy pojawiły się nowe dotyczące innych osób nie kupowałam już tego. Postacie są jakby nie było dorosłe, a autorka pojechała klasycznym zagraniem z paranormalnych romansów: 'spojrzałem/am na Ciebie i kocham Cię od tej chwili aż do śmierci." Serio? Nie wiem, ile razy będę musiała zmagać się z taką niedorzecznością, która była już trudna do przełknięcia przy pustogłowych nastolatkach, a co dopiero przy postaci, którą naprawdę szanuję. Wielka szkoda, że autorka wprowadziła w ogóle taki wątek.

"Królestwo cieni" utrzymuje poziom pierwszej części, a ja nie mogę doczekać rozwiązania wszystkich wątków i dalszego rozwoju sytuacji pomiędzy Chrisem i Wynter w ostatnim tomie opowieści. Polecam Wam tą serię, ponieważ autorce udało się wykreować innych, ciekawy świat z intrygującymi elementami fantasty, tylko oczywiście najlepiej zacznijcie od "Zatrutego tronu". ;)

Ogólna ocena: 8/10.
Trylogia Moorehawke 1. Zatruty tron RECENZJA ~ 2. Królestwo cieni ~ 3. Zbuntowany książę

Za możliwość odkrycia "Królestwa Cieni" dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat S.A.

Sophie di Angelo

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam całą tą trylogię<3
    Druga część wydaje mi się najciekawsza biorąc pod uwagę wszystkie zwroty akcji:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach pierwszą część. Takie niedomówienia intrygują i przyciągają do tej książki. Koniecznie muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  3. gdy uda mi się wyżebrać trochę wolnego czasu, może skusze się na serię :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam już za sobą tą trylogię. :) Wydaje mi się, że właśnie ta część jest najlepsza z nich wszystkich ;).

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem najlepszejsza część <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moje klimaty, ale polece mojemu bratu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pora wreszcie zabrać się za czytanie i zakończyć tę trylogię. Świetna recenzja :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Serie lubię, jak na razie tak jak Ty przeczytałam dwie części, jednak kolejna już czeka na półce. Nie wiem tylko, kiedy sie za nia wezmę.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Muszę się w końcu zabrać za kontynuację :P

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie rozumiem czemu autorka tak "skąpi" wyjaśnień, to może być naprawdę denerwujące czasami, ale mimo tego mam wielką ochotę na tom pierwszy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mimo, że czytam książki z tego gatunku, ta w ogóle do mnie nie przemawia. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna seria, która od razu mnie pochłonęła. Teraz muszę się zabrać za ostatnią część w końcu:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo