Księżyc nad Bretanią - Nina George

Tytuł oryginału: Die Mondspielerin
Powieść w jednym tomie
Liczba stron: 345
Ocena: 8/10
Gdyby ktoś mi powiedział, że będę pewnego dnia czytać powieść obyczajową o siedemdziesięcioletniej kobiecie i będę się tym ekscytować bardziej, niż powieściami młodzieżowymi, na które czekałam długie miesiące, to bym go delikatnie mówiąc wyśmiała. Nie raz czytałam powieści obyczajowe dla dorosłych - i jakby nie było chętnie próbuję nowych gatunków oraz poznaję kolejnych autorów - jednak znam siebie i potrafię powiedzieć, że dana książka będzie mnie męczyć, dlatego już dawno przestałam sięgać po takie tytuły. W przypadku Niny George jest jednak inaczej. Jestem pewna, że przeczytam każdą jej książkę, która wpadnie mi w ręce.

Gdy miała jeszcze przed sobą te wszystkie lata, dziesiątki lat, wydawało jej się, że czas nie ma końca. Niczym książka, która czeka, by ją napisano - takie zdawało jej się życie, które miała jeszcze przed sobą.

Marianne pewnego dnia postanawia skończyć ze sobą. Ciągnięcie takiego życia nie ma już dla niej sensu. Zostaje jednak uratowana i ląduje w szpitalu. Nową nadzieję daje jej malowidło wykonane na rustykalnym kafelku – oświetlony księżycowym blaskiem port w Bretanii z łodzią o nazwie Mariann. Kobieta bez grosza przy duszy, w jednej sukience postanawia raz w życiu pójść za głosem serca i odnaleźć miejsce przedstawione na malowidle. 

Powieści Niny George są dla mnie niczym ciepły kocyk. Nie potrafię powiedzieć, która książka podobała mi się bardziej - „Lawendowy pokój”, czy „Księżyc nad Bretanią”, który przeczytałam naprawdę szybko jak na mnie, w momencie gdy książka nie była kolejnym tytułem do zrecenzowania na blogu. Zwykle zajmuje mi długie miesiące, nawet lata, zanim w końcu taki tytuł wyląduje w mojej ręce, jednak historia życia Marianne nie czekała na mnie długo. Rozsiadłam się wygodnie, otworzyłam powieść, otwierając drzwi do magicznego świata i to nie ze względu na fantastyczne elementy fabuły, lecz ze względu na to, co „Księżyc na Bretanią” mówi o życiu. To o wiele potężniejsza magia, niż bogowie, smoki i magowie. A ja nigdy nie sądziłam, że przemówi to do mnie w tak wielkim stopniu.

"W miłości jest tylko “tak” albo “nie”. Nie ma “nie wiem”. Nie ma “może”. To tylko zamaskowane “nie”."

Powieści napisane przez Ninę George czyta mi się naprawdę dobrze, co jest dla mnie prawdziwą niespodzianką, ponieważ zwykle czytanie książek obyczajowych zajmuje mi długie, męczące tygodnie. Z tego powodu nawet nie zaprzątam sobie głowy myślami o czytaniu kolejnych części, a co dopiero sięganiem po inne książki tego samego autora. Już wiem, że nie będę się nawet chwilę zastanawiać nad tym, czy chcę przeczytać nową książkę Niny George, ponieważ nie ma tutaj nad czym rozmyślać; jestem przekonana, że się nie zawiodę. Nie w tym przypadku.

W czasie lektury „Księżyca nad Bretanią” można się przekonać, jak pokręcone jest ludzkie życie. Potrafi istnieć coś gorszego, niż codzienna rutyna. Może być coś tak strasznego, za zamkniętymi drzwiami, co sprawia, że nie pozostaje żadna inna droga, niż zakończenie takiego życia. A nawet jeżeli da się znaleźć inne rozwiązanie, to te wszystkie lata wcale nie odchodzą w zapomnienie, nie zostawiają człowieka w spokoju, lecz podążają za nim i czekają, aby wypłynąć z ciemności i w końcu dopaść swoją ofiarę. Potrzeba prawdziwej siły, aby nie dać się zaciągnąć z powrotem w sidła przeszłości. Czy każdy ma taką siłę w sobie? Czy właśnie Marianne ją ma?

"Morze kryje w sobie niepokój, jak i głębokie milczenie. Nic go z nami nie łączy, a mimo to pragniemy, by rozumiało nasze myśli i działania."

W „Księżycu nad Bretanią” opowiedziano historię nie tylko głównej bohaterki, Marianne. Jest ona doskonałą obserwatorką, więc czytelnik wraz z nią zauważa i śledzi losy większej ilości postaci. I ta opowieść jest tak pochłaniająca, że ani przez moment nie stwierdziłam, że powieść, która czytam jest monotonna, czy przewidywalna. Przeżywałam, kochałam, żyłam. Absolutnie uwielbiam to uczucie.

„Księżyc nad Bretanią” mogę po prostu polecić Wam wszystkim. Nawet osobom, które jak ja nigdy w życiu nie powiedziałby, że książka obyczajowa o losach dojrzałej kobiety, może zawładnąć sercem w taki sposób. Dajcie się otulić tej magii, jedzeniu i stylowi życia Bretanii. Zapewniam, że to będzie niezapomniana podróż. Jeżeli zaś czytaliście „Lawendowy pokój” to wiecie doskonale, jak wspaniałe są książki Niny George, więc nie możecie odpuścić sobie lektury „Księżyca nad Bretanią”!

Najpiękniejsze cytaty z "Księżyca nad Bretanią" znajdziecie na moim blogu Nicole's quotes.

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Moje klimaty, oj moje. Muszę tylko upolować i wcisnąć na półkę :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  2. To coś dla mnie :) Ale najpierw chyba sięgnę po "Lawendowy pokój" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam już gdzieś bardzo pochlebną opinię o tej książce. Sama nie przepadam za powieściami obyczajowymi, ale skoro tylu ludzi pisze o niej dobrze to być może kiedyś się przełamię i ja przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo