Czy wspominałam, że Cię kocham? - Estelle Maskame

Tytuł oryginału: Did I Mention I Love You?
Seria: Dimily
Tom: 1/3
Liczba stron: 403
Ocena: 6.5/10
"Czy wspomniałam, że Cię kocham?" to jedna z tych książek, które najpierw odniosły popularność w internecie, co może budzić pewne obawy, ponieważ nie trzeba nawet przypominać innych tytułów, które zadebiutowały w podobny sposób. Jednak moja ciekawość, ze względu na nietypową tematykę, zwyciężyła.

Minęły trzy lata, odkąd Eden widziała swojego ojca, który porzucił ją i jej matkę. Teraz jednak nagle zaprosił ją na całe lato do siebie, do Los Angeles. Eden zdecydowała się dać swojemu ojcu kolejną szansę oraz... poznać jego nową rodzinę. Dziewczyna zamieszkuje więc w słonecznej Kalifornii z ojcem, nową macochą i trójką jej dzieci. Najstarszy z nich, Tyler, zaczyna interesować Eden w sposób, w który nie powinien. Gdyby spotkali się w innych okolicznościach, to wzajemne pociąganie nie byłoby niczym niestosownym. Rzeczywistość jest jednak taka, że Tyler i Eden są przybranym rodzeństwem. Jak jednak powstrzymać przybierające na sile uczucia?

Pomysł na książkę "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" jest naprawdę ciekawy. Może nie jest to temat nowy, ale wciąż pozostaje raczej pewnego rodzaju tabu. Czymś, co gorszy ludzi, gdy o tym czytają, czy tym bardziej oglądają na ekranie. W pewnym momencie między Eden i Tylerem narodziła się relacja, która nigdy nie powinna mieć miejsca, ponieważ poprzez rodziców zostali przyrodnim rodzeństwem. Prawda jest jednak taka, że do niedawna nie wiedzieli nawet o swoim istnieniu. Byli dla sobie po prostu chłopakiem i dziewczyną, którzy starali się zapanować nad swoimi uczuciami.

To zdecydowanie jest interesujący oraz zgrabnie poprowadzony wątek, zwłaszcza od momentu, gdy Eden oraz Tyler postanowili stawić czoło swoim uczuciom. Jednak pierwsza połowa książki wzbudziło we mnie pewne wątpliwości. Eden nie wiedziała, że te wszystkie skomplikowane emocje, które budził w niej Tyler, których nie potrafiła nazwać ani wytłumaczyć, doprowadzą do takiego rozwoju sytuacji, co akurat było przedstawione naturalnie. W książce nie pojawiły się żadne sugestie, czy dwuznaczne przemyślenia głównej bohaterki. To się po prostu stało. Co nie do końca rozumiem, to właściwie dlaczego do czegoś doszło...

Tylor nie jest typowym złym chłopcem, ale za to zdecydowanie chłopakiem zepsutym do szpiku kości. Adekwatne określenie, prosto z książki, to dupek. Traktuje swoją dziewczynę, jak przedmiot, pije, pali, bierze... Jest agresywny, nieracjonalny, chamski. Nikomu nie okazuje szacunku, a zwłaszcza swojej rodzinie. Jest oczywiście powód dla takiego zachowania, którego nie tak łatwo się domyślić. Długi czas zastanawiałam się, co takiego skrywa Tyler. I ten wątek również wyszedł autorce naprawdę zgrabnie, nie poczułam się, jakby tłumaczenie było naciągane. Jednak... i tak Tyler wydaje mi się odpychający. Nie jest to książkowy bohater, który rozpala zmysły i wcale nie przeżywałam na równi z bohaterką burzy uczuć w czasie lektury.

DIMILY - Estelle Maskame
1. Czy wspomniałam, że Cię kocham?
2.  Did I Mention I Need You?
3. Did I Mention I Miss You?
"Czy wspomniałam, że Cię kocham?" to książka według mnie naprawdę dobrze napisana. Właściwie ośmieliłabym się o twierdzenie, że najlepiej napisana z wszystkich tych powieści, które najpierw odniosły sukces w internecie, jakie miałam okazję przeczytać. Mamy tutaj zgrabną, pierwszoosobową narrację, na przyzwoitym poziomie książek YA. 

Niekoniecznie za to przypadł mi do gustu sam epilog, ostatni rozdział książki, który jest taki... cukierkowy - inaczej chyba nie da się jego określić. Nie pasowało mi to do pozostałej treści książki, gdzie rozwój wydarzeń był taki rzeczywisty oraz naturalny. Mogę powiedzieć, że dobrze czytało mi się "Czy wspomniałam, że Cię kocham?". Główna bohaterka decyduje się na wakacje u ojca, aby uciec od nieprzyjemnym wspomnień. Jest zwykłą dziewczyną, której wygląd nie jest wcale podkreślany na każdej stronie (dzięki bogu!). Ma swoje kompleksy i nie jest - obowiązkowo - molem książkowym. Poznaje nowych ludzi, z którymi doświadcza całkiem nowych rzeczy, np. imprezuje. Nie jest jednak wyolbrzymiane to, że robi coś niecodziennego dla siebie. Nie podkreśla się na każdym kroku, jak niezręcznie się czuje. A potem jest ten ostatni rozdział, który mogę jedynie odkreślić słowami naciągany oraz sztuczny. I wbrew pozorom nie oznacza ten epilog końca tej historii, choć według mnie mógłby sprawiać dokładnie takie wrażenie. Nawet się upewniłam, czy jest kolejny tom serii i o tych samych bohaterach.

"Czy wspomniałam, że Cię kocham?" to dobrze napisana książka z ciekawą fabułą, poruszająca temat romantycznych uczuć między przybranym rodzeństwem. Ja z powodu głównego bohatera nie odczułam jednak opowieści tak intensywnie, jak mogłabym to przeżywać i jak przeżywało to całe mnóstwo osób, jeszcze przed faktycznym wydaniem książki. I jestem pewna, że i w Polsce ta historia trafi do niektórych osób właśnie w takim stopniu, więc jeżeli zainteresowała Was fabuła, intrygują Was bohaterowie oraz sądzicie, że to książka dla Was, to zapewne Wam się spodoba.

Sophie di Angelo

6 komentarzy:

  1. Pomysł rzeczywiście jest dosyć intrygujący - z pewnością wybija się oryginalnością spośród innych pozycji NA. Choć nie jestem do końca do niego przekonana, ciekawi mnie, jak bym na niego zareagowała. Jeśli chodzi o wykonanie, to lektura wygląda naprawdę dobrze, ale ten główny bohater wzbudza moje wątpliwości... Nie przekreślam tej pozycji i po Twojej recenzji postaram się dać jej szansę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pomysł ciekawy, zastanawiam się jak autorka go rozwinęła i rozwiązała, ale czytając opis głównego bohatera nie byłam w stanie uwierzyć, że z takim typkiem jakikolwiek rozwój wydarzeń może być naturalny. W sumie to nie przepadam za powieściami tego typu, ale napisałaś na tyle intrygującą i jakby "sprzeczną" recenzję, że chyba sięgnę po tę książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie sięgnę po tę pozycję, nie przekonuje mnie do siebie :/
    http://be-my-dreamcatcher.blogspot.com
    Pozdrawiam, Maleficent

    OdpowiedzUsuń
  4. dosyć ciekawa książka, okładka też cudowna, chociaż oryginalna wersja jednak o wiele bardziej mi się podoba.Również nie lubię cukierkowych klimatów, ale ta pozycja trafia na listę must have :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Same pozytywne opinie. Wydaje się być taką lekką lekturą na jesienne dni- idealnie :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż... Niezbyt lubię typowe romanse, ale książka ma same dobre opine. To co robić? Nic tylko kupić. Jeszcze nie wiem, ale może zażyczę sobie tą powieść pod choinkę. Pozdrawiam ;*
    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo