![]() |
Wszystkie gify z rebloggy.com |
Dzisiaj przyjrzymy się paru filmowym tajemnicom "Księcia Półkrwi". Nie zapomnijcie jednak o dwóch bardzo ważnych rzeczach: zapoznać się z poniedziałkowym wpisem o książce oraz fakcie, że tekst zawiera spoilery.
"Księcia Półkrwi" widziałam już trzy razy. Jak w przypadku książki ledwo pamiętam, jak oglądałam film po raz pierwszy. Za drugim razem doszłam za to do wniosku, że jak się książki nie czytało, to film wydaje się być dość... bez sensu. Za trzecim razem dokładnie obserwowałam wszystkie wskazówki pojawiające się w filmie, jednak podtrzymuję swoje zdanie.
Zacznijmy jednak od początku, czyli pierwszej sceny w filmie, gdy Harry kręci się po metrze (od dłuższego czasu swoją drogą, jak zauważa Dumbledore, czyli co Harry Potter przechodził fazę "I like trains"? :o). Ta scena była trochę bez sensu, a właściwie bardzo. W sumie zanim ponownie obejrzałam film, to myślałam, że to scena z "Insygniów Śmierci", ale nie pasuje mi ona nigdzie, ponieważ nic nie wnosi i lepiej już było zacząć sceną z Bellą i Cyzią, niż takim czymś. Kolejna bezsensowna scena - moment spalenia Nory, ponieważ w następnej części wszystko jest z nią okej, a po drugie o ile było to dramatyczne i smutne, to nie zostało to rozwinięte, więc spalono Norę i co dalej? Nie podoba mi się to.

Uwielbiam za to absolutnie scenę, gdzie Harry wypija Felix Felicis. Haha, śmieję się teraz na samą myśl. Podoba mi się tak bardzo, ponieważ jest komediowa, a ja humor Rowling naprawdę lubię, a po drugie bardzo przyjemnie było obserwować Daniela Radcliffe'a, który w tej scenie szczególnie się popisał. Moja siostra stwierdziła, że zachowywał się, jak pijany, haha. Pijany szczęściem. To moja ulubiona scena w "Księciu Półkrwi".
Równie mocno podoba mi się to, gdy pokazywano momenty, gdy Draco próbował pozbyć się Dumbledore'a. Scena, w której Katie zostaje "opętana" była okropnie przerażająca. Świetnie dobrana melodia oraz mroczna kolorystyka filmu też zrobiły swoje. Lubię to, jak film w jednej sekundzie ze śmiechu zamienia się w wstrzymany ze strachu oddech.

Nie przeszkadza mi to, że w "Księciu Półkrwi" tak mocno podkreślano związki damsko-męskie. Eliksiry miłosne, Ron i Lavender, zazdrość Hermiony, Ginny i jej chłopcy... Choć do tej pory zastanawia mnie, dlaczego Hermiona zakochała się w Ronie. Serio, znaczy się jest on zabawny i przystojny (dla mojej siostry przykładowo), ale Harry prezentował się bo-ja-wiem ciekawiej na jego tle. Zastanawia mnie to naprawdę. Ktoś zna wyjaśnienie, co ją tak oczarowało?

Tylko patrząc pod względem tego, co w filmie się nie znalazło, to może trochę za bardzo zwrócono na to wszystko uwagę? Ogólnie wyszło to fajnie i spójnie, czego nie można powiedzieć o wiele ważniejszym wątku Voldemorta. Jednak gdybym ja miała wybierać, czemu bym poświęciła uwagę, to na pewno nie skupiłabym się aż tak bardzo na tym, kto się komu podoba. Wątek Romildy znalazł się w filmie, wspomnienia nie i gdzie tu sprawiedliwość, eh!
![]() |
The boy, who had no choice |
Nie narzekam za to na to, jak poprowadzono wątek Draco, który jest bardzo, bardzo ważny i w sumie tak samo jest w filmie, co zasługuje na pochwałę, ponieważ ten wątek akurat rozwija się bardzo logicznie i mamy okazję podziwiać kilka naprawdę świetnych momentów oraz oczywiście grę Toma Feltona. Uważam, że Draco pokazywano zawsze jako takiego mięczaka, a tutaj widzimy zupełnie coś innego. Desperację, strach, świadomość, że jest chłopcem, który nie ma wyboru.
"Książę Półkrwi" nie jest aż taki stary, to film z 2009 roku. Tylko 6 lat, a może aż?
A Wy co sądzicie o tym filmie?