Kiedy dokonasz niemożliwego, mogłoby się wydawać, że już nic innego nie może pójść źle. Jednak zamiast obiecanej nagrody, która ustawiłaby ich do końca życia Kaz, Iney, Matthias, Nina, Jesper i Wylan muszą ponownie walczyć o przetrwanie. Jest to tym trudniejsze, gdy jedno z nich zostaje uprowadzone. Zostali sami - bez sojuszników, środków i nadziei. Ketterdam z jego ciemnym, zawiłymi uliczkami staje się polem bitwy, gdy do miasta zjeżdżają się potężne siły z całego świata gotowe na wszystko i pragnące tego samego: niebezpiecznego narkotyku jurdy parem. Losy magii Griszów wydają się być przesądzone...
"Szóstka wron" skończyła się w taki sposób, że pozostawało tylko złapać się za głowę i dosłownie krzyczeć niecenzuralne słowa z rozżalenia - nie spodziewałam się, że po tym wszystkim, co się stało sytuacja może obrócić się w takim kierunku. Moje szczęście, że w oryginale ukazał się już drugi tom, więc przy pierwszej okazji zdobyłam "Crooked Kingdom" i zabrałam się za czytanie.
Odkrycie życia: książki Leigh Bardugo czyta się sto razy lepiej w oryginale. "Szóstka wron" spodobała mi się, ale równocześnie nie wzbudziła we mnie takich emocji, jak trylogia Grisza. Jednak "Królestwo kanciarzy"... Trudno było się od niej oderwać, a kolejne części książki oferowały przejażdżki po rollocosterze emocjonalnym. Bywały momenty zabawne, inspirujące, cudowne, przerażające, brutalne, zapierające dech w piersiach i miażdżące serce na malutkie kawałeczki.
"It felt like missing a step and suddenly finding yourself falling. It felt like panic."
"It felt like missing a step and suddenly finding yourself falling. It felt like panic."
Oficjalny portret Wylana ♥ |
Bardzo się ucieszyłam, gdy okazało się, że swoje rozdziały w drugim tomie ma również Wylan. W "Szóstce wron" zaczęłam się martwić, że jest tylko dodatkiem, przewagą w rozgrywce, że tak naprawdę nie jest członkiem drużyny, jednak myliłam się - po prostu jeszcze nie był jedną z Wron. Cudownie było poznać Wylana trochę bliżej, szybko polubiłam go jeszcze bardziej. Właściwie to jest jednym z moich ulubieńców, a jedna scena w tej książce... Czytałam ją chyba z dziesięć razy, ponieważ jest taka cudowna. Warto było czekać na rozdziały z punktu widzenia Wylana.
"I’ll tell you a secret. The really bad monsters never look like monsters."
Wszystkie karty znajdziecie tutaj |
W czasie czytania tych dwóch tomów zastanawiałam się, co mam sądzić o Kazie. Oczywiście internet oszalał na jego punkcie, to on skradł serce większości czytelniczek, a ja... cóż, muszę przyznać, że jest to postać napisana w naprawdę świetny sposób. Jego historia jest smutna, choć równocześnie według mnie w jakiś sposób znajoma. Kaz w pewnym momencie sam słusznie ją podsumowuje, nawet ja nie zrobię tego lepiej. Czy to jednak usprawiedliwia wszystkie jego działania? Moim zdaniem Kaz jest świetnym przykładem prawdziwego villaina, złym bohaterem. Jest bardzo mroczny i brutalny, ale nie w jakiś sztuczny, wymuszony sposób. Może budzić prawdziwy strach - po prostu wspaniała kreacja bohatera i połączenia wielu sprzecznych scen. Moment w łazience - idealny. Dostrzegam jednak również wszystkie naprawdę okropne rzeczy, których się dopuścił, a autorka nie próbowała go usprawiedliwiać, co również podziwiam. Pokazała za to, dokąd niewłaściwe cele i pragnienia mogą doprowadzić człowieka i ile w ostatecznym rozrachunku z samym sobą, płaci za swoje wybory.
"Maybe being brave didn’t mean being unafraid."
"Maybe being brave didn’t mean being unafraid."
Inej to jedna z najciekawszych postaci w tej dylogii. Zwykle w przypadku takiej bohaterki baaaardzo bym narzekała na to, jak to autorzy jak zwykle chcą zbyt wiele historii wrzucić w jedną postać. W pierwszym tomie miałam właśnie taką wątpliwość, jednak gdy w "Królestwie kanciarzy" pojawiały się kolejne elementy tej historii, wszystkie karty zostały odkryte, to mogłam tylko pokiwać głową z podziwem. Miło jest, gdy choć raz wszystko ma prawdziwy sens. Inej zasługiwała na to, co ją spotkało (zrozumiecie, gdy przeczytacie!).
Scena kulminacyjna "Królestwa kanciarzy" jest po prostu obłędna. Leigh Bardugo zręcznie grała z czytelnikiem, ponieważ jasądziłam, że WIEM, co się wydarzy. Kiedy więc kolejne punkty planu waliły się niczym piękny domek z kart, to już myślałam,byłam pewna, że zaraz tu przedwcześnie osiwieję. I co teraz? I CO TERAZ? Potrzebny tutaj chyba będzie cud. Jak wspomniałam, tylko sądziłam, że wiem, co się wydarzy. Jednak to, co naprawdę się stało... Przeszło moje oczekiwania. Jednak nie dajcie się zwieść - to nie oznacza, że wszystko poszło jak z płatka.
Scena kulminacyjna "Królestwa kanciarzy" jest po prostu obłędna. Leigh Bardugo zręcznie grała z czytelnikiem, ponieważ jasądziłam, że WIEM, co się wydarzy. Kiedy więc kolejne punkty planu waliły się niczym piękny domek z kart, to już myślałam,
Na swoje nieszczęście zapomniałam o bardzo istotnym szczególe - takie książki nie kończą się pięknym i prostym "i żyli długo i szczęśliwie" Wiele rzeczy mogło pójść nie tak, jak przewidział plan i tak wiele wątków pozostało otwartych. Bardzo chciałabym się dowiedzieć, czy bohaterowie spełnili swoje pragnienia i jak im to poszło... Dlaczego autorzy tak bardzo lubią zostawiać czytelników z otwartymi zakończeniami i oczywiście... złamanymi sercami? Czemu, och czemu jest to tylko dylogia?
Jeżeli jeszcze nie znacie książek Leigh Bardugo to powiem Wam jedno: cholernie Wam teraz zazdroszczę. Choć sama odkryłam jej twórczość dość późno, to dzięki temu mogłam przeczytać wszystkie jej książki jedną po drugiej. To było cudowne, więc mogę po prostu polecić Wam zrobienie tego samego. Tylko pamiętajcie: najpierw przeczytajcie wspaniałą trylogię Grisza, dopiero potem dylogię Szóstkę Wron, aby móc cieszyć się wszystkimi cudownymi smaczkami zostawionymi przez autorkę. Warto!
'Pieczątka' potwierdzająca najwyższą jakość |
Post ukazał się w cyklu Miesiąc z... Leigh Bardugo.
Tytuł oryginału: Crooked Kingdom Seria: Szóstka wron Tom: 2/2 Premiera: 29 marca 2017 r. Ocena: 10/10