Światowa premiera Kosogłosa w Berlinie


Dokładnie rok temu miała miejsce światowa premiera drugiej części "Kosogłosa" w Berlinie. Moja pierwsza tego typu premiera. Byłam studentką zaledwie od dwóch, trzech tygodni, a mojemu tacie BARDZO zależało na tym, abym była na wszystkich wykładach i ćwiczeniach, więc w wielkiej tajemnicy umówiłam się z koleżanką na 8 rano 4-ego listopada 2015 roku na Potsdamer Platz w Berlinie.
Spotkałyśmy się lekko po ósmej, a tam już całe mnóstwo ludzi. Właściwie cudem dostałyśmy ostatnie dwa miejsca tuż przy barierce dokładnie naprzeciwko sceny. Wiecie jaka jest listopadowa pogoda, a przed nami zapowiadało się kilka godzin czekania. Więc zimno i w sumie niewiele do roboty. Normalnie nie pamiętałabym, co czytałam rok temu 4-ego listopada, ale zapamiętałam walkę z drugim tomem Girl Online. Przeczytana dzięki bogu na raz. Miałam też zapasową lekturę (albo nawet dwie), ale tytuły już zapomniałam. Siedziałyśmy więc przy barierce, słuchałyśmy muzyki, ja czytałam i jadłyśmy słodycze. Z kolejnymi godzinami robiło się tłoczniej. 

Premiera zaczynała się o godzinie 16:30. Siedziałyśmy więc osiem godzin, jak nic do samego rozpoczęcia. Wydarzenie było transmitowane przez niemiecką stację, więc całkiem możliwe, że można było zobaczyć tam nasze twarzyczki. Zmarznięte, zszokowane i w ogóle. Godziny czekania zlały się w jedno. Gadałyśmy trochę z ludźmi, jak np. z dziewczyną, którą przyjechała aż z Włoch, aby spotkać swojego idola Sama Claflina. Wreszcie po szesnastej zaczęło się coś dziać. Na początku chodziło przede wszystkim o niemieckich celebrytów. Śpiewała jakaś dziewczyna z niemieckiego The Voice, czy czegoś w tym stylu. Po czerwonym dywanie, który był czarny przeszło całe mnóstwo osób. Tuż obok nas stali fotografowie, więc trzaskali im całe mnóstwo zdjęć - z jednej stronie fajnie, bo znalazłyśmy się na paru zdjęciach, a z drugiej niefajnie, bo nasze były naświetlone oraz rozmazane. 

Pierwsza pojawiała się Willow Shields odgrywająca rolę Primrose Everdeen. W pomarańczowej zwiewnej sukience była bardzo zaskoczona, że to ona dojechała jako pierwsza. Po niej dojeżdżały kolejne czarne samochody. Jak wspomniałam po naszej stronie była scena, a za sceną z drugiej strony ścianka do zdjęć, ale zasłonięta w taki sposób, że możliwość zdjęć mieli tylko fotografowie, którzy się tam dostali. Kolejne gwiazdy pozowały do zdjęć oraz dawały wywiady. Następnie rozpoczęło się rozdawanie autografów...
To obserwowanie, kto właśnie podjechał. Krzyczenie i piszczenie wraz z tłumem. Zapominało się o zimnie i tym, że na dworze było już ciemno. To było wspaniałe uczucie naprawdę. Taka niesamowita euforia. Duży wpływ na to ma atmosfera, a dla nas również ta nowość pierwszego razu. Nawet teraz oglądając filmiki czuję się aż pijana ze szczęścia. A wiele dni, a potem tygodni po premierze oglądałam zdjęcia z wielkim uśmiechem i niedowierzeniem na twarzy.
Wspomniałam już dziewczynę, która przyjechała z Włoch. Nazywała się Sylvia, jeżeli dobrze pamiętam. Psychofanka, która czekała na Sama od trzech dni i przychodziła na Potsdamer Platz w różnych momentach budowy sceny, aby rozmawiać z reżyserem premiery i w ogóle. I rozumiecie specjalnie dla niej powiedzieli Samowi, że ma przyjść w to miejsce, gdzie stałyśmy. Przybiegł więc, tulił dziewczynę, która nałożyła mu obrączkę (iks de). Ja stałam obok niej, więc dotykałam ramieniem Sama Claflina. To trochę surrealistyczne doświadczenie. Zobaczyć na żywo osoby, które ogląda się w wysokobudżetowych filmach oraz podziwia za talent i/lub urodę. Niestety jako jedna z nielicznych nie załapałam się na autograf, choć stałam tuż obok.

Najbardziej oczekiwany przez nas był oczywiście przyjazd Josha Hutchersona... 
To było niesamowite. Podchodziły do nas kolejne gwiazdy... Jennifer Lawrence, Josh Hutcherson, Liam Hemsworth, Donald Sutherland, Julianne Moore, Willow Shields, Sam Claflin, Jena Malone, Michelle Forbes... W pewnym momencie przestałam kręcić, tak to przeżywałam. Nie było niestety wiele czasu na selfie, za co np. Josh przepraszał, mówiąc że chociaż każdy dostanie autograf. Jena Malone powiedziała, gdy do nas podeszła, że dziękuję za to, że tam staliśmy i czekaliśmy tyle godzin. Stanie twarzą w twarz z osobami, które tak się lubi oglądając te filmy (lub inne)... To jest jakieś chore, ale cudowne. 

Następnego dnia okazało się, że z tego zimna oraz krzyczenia dorobiłam się przeziębienia, ale BYŁO WARTO! Igrzyska od momentu, gdy je przeczytałam wiele lat temu były ważną częścią mojego życia. Pamiętam to oczekiwanie na pierwszy dopiero film w serii. Wycinanie wszystkich informacji z gazet, dowiadywania się wszystkiego o aktorach, oglądaniach ich wcześniejszych filmów. Lata mijały, kolejne filmy wychodziły, a ja sprawdziłam dosłownie w ostatniej chwili, czy druga część Kosogłosa będzie miała swoją premierę w Berlinie (poprzednia część nie miała, więc robiłam to z pewną rezygnacją). I okazało się, że jest! I tak w sumie spontanicznie na nią poszłyśmy. I teraz mam z tego niesamowite wspomnienia.

Autograf Josha
Autograf Jennifer

Autograf Liama
Autograf Julianne Moore
Teraz czas na wisienkę na torcie. Zdjęcia fotografów, na których przypadkiem się znalazłam (no jakieś części mnie).
Ja to ta w szoku obok blondynki trzymającej się za głowę.
Josh daje mi autograf i patrzy mi w oczy. XDDDD :oooo
Widać moje czoło! XD 
Moja dłoń oraz włosy i Jena Malone (Johanna).
Moja teczka niebieska XD
Moja ręka XD

A tu Josh ot tak stoi tuż przede mną.

Mój nos i Jennifer xD
I ponownie moje włosy :D
Te bardzo złe rozmazane, naświetlone zdjęcia są mojego autorstwa. Te ładne innych, ale źródła dodam dopiero po weekendzie, ponieważ nie mam jeszcze internetu w mieszkaniu, więc post ten piszę w McDonaldzie, a tu są darmowe tylko trzy godziny dziennie. Mam nadzieję, że nikt nie zdąży mnie pozwać w tym czasie, czy coś.

Czy tylko ja czuję się smutna, że ten listopad już nie będzie igrzyskowy? :(

Sophie di Angelo

Zobacz również