Kod gorączki - James Dashner

Wyjątkowo bolesnym momentem w życiu każdego czytelnika jest dzień, w którym kończy się jedną z ulubionych serii. Ponowne jej czytanie to jednak nie jest to samo, co odkrywanie jej po raz pierwszy! Co jednak zrobić, gdy kończy się taką serię... dwukrotnie? Najpierw łamiący bestialsko serce "Lek na śmierć", a w końcu kuszący piękną okładką "Kod gorączki". Nie ma to jak dwa razy czytać książkę z bolesną myślą, że to już koniec "Więźnia labiryntu", a ja wciąż nie jestem na to gotowa! (Czekanie teraz na premierę ostatniego filmu z serii jednakowoż podnosi mnie lekko na duchu! [Oraz przeraża, gdy przypominam sobie treść "Leku na śmierć"]).

Opis: Pewnego dnia nastąpił koniec świata. Lasy stanęły w ogniu, jeziora i rzeki wyschły, a oceany wezbrały. Potem nadeszła zaraza. Po całej kuli ziemskiej rozprzestrzeniła się gorączka. Rodziny umierały, zapanowała przemoc, ludzie zabijali się nawzajem.
Potem powstał DRESZCZ, który poszukiwał rozwiązania. Wtedy znaleźli idealnego chłopca. Imię chłopca brzmiało Thomas, i Thomas zbudował labirynt. Teraz istnieją tajemnice. Istnieją kłamstwa. A także więzy lojalności, których historia nie mogła przewidzieć.
Oto opowieść o tamtym chłopcu, Thomasie, i o tym, jak zbudował labirynt, który tylko on mógł zburzyć. Wszystko zostanie ujawnione.

Seria: Więzień labiryntu Tom: 5 (0,6)
Liczba stron: 450 Ocena: 9/10
"Kod gorączki" to już piąta książka napisana przez Jamesa Dashnera wchodząca w skład serii "Więzień labiryntu". Na grzbiecie książki znajdziecie informację, że jest to tom piąty, co mocno mnie zaskoczyło. Zwłaszcza, że w Polsce nie ma tomu czwartego. Jest "Rozkaz zagłady" z numerem 0,5, następnie trzy właściwie tomy trylogii ("Więzień labiryntu", "Próby ognia" oraz "Lek na śmierć"). Zgodnie z oryginalnym, amerykańskim oznaczeniem, "Kod gorączki" powinien być 0,6 tomem w serii, po "Rozkazie zagłady", a przed "Więźniem labiryntu". Czy więc powinno czytać się "Kod gorączki" (oraz "Rozkaz zagłady") przed przeczytaniem trylogii, czy może jednak po? To błąd wydawnictwa, czy jednak świetnie przemyślana decyzja?

To dość problematyczne pytanie. Osobiście uważam, że "Rozkaz zagłady" można byłoby bez problemu przeczytać przez zabraniem się za właściwą trylogię, jednak "Kod gorączki" zdradza tak wiele - ze względu na to, że opowiada o powstawaniu labiryntu - że może odebrać element zaskoczenia przy czytaniu kolejnych trzech książek. I teraz pojawia się dylemat - przeczytać tak jak autor to zaplanował, czyli przed "Więźniem labiryntu" (choć sama książka powstała już po napisaniu całej trylogii) czy może zostawić sobie tę książkę, jako deser na sam koniec, jak to sugeruje zmyślnie polski wydawca i dopiero z goryczą zrozumieć, jakie to wszystko jest pokręcone (i genialne). Ja czytałam książki zgodnie z kolejnością pisania ich przez autora, a więc i ukazywania się w Polsce (1, 2, 3, 0.5 i w końcu 5 tom) i w sumie bym tego teraz nie zmieniła, choć oczywiście jeżeli cała seria jest jeszcze przed Wami, to musicie już zdecydować, jak będziecie to czytać.

"Kod gorączki" czytałam bardzo długo. Chciałam i nie chciałam skończyć tę książkę. Gdy tylko brałam ją do ręki i przerzucałam kilka kolejnych stron, to wciągałam się tak mocno, że miałam ochotę rzucić wszystko inne. Równocześnie wiedziałam, że to już koniec i serduszko mnie od tego aż bolało. Tym bardziej, gdy odkrywałam odpowiedzi na te wszystkie pytania, o których już zapomniałam w trakcie czytania trylogii. Wszystko nabrało sensu, ale nie do końca przyniosło ukojenie. 

Jako czytelnik wychodzę z założenia, że czytając serię chciałabym poznać wszystkie odpowiedzi - a w przypadku "Więźnia labiryntu" było ich naprawdę sporo, choć autor udzielił ich nie mało w "Próbach ognia" i "Leku na śmierć". Jednak wszystko stało się jasne wraz z czytaniem "Kodu gorączki", a jeżeli dobrze pamiętacie poprzednie tomy, to w niektórych momentach, aż mrozi krew w żyłach. Odpowiedź podana na tacy... Jeżeli tylko zna się kontekst. I w tym momencie zastanawiałam się, czy jednak na pewno chciałam te wszystkie odpowiedzi dostać. Może jednak byłabym szczęśliwsza bez nich?

Czas akcji zawarty w "Kodzie gorączki" jest dość rozległy, od najwcześniejszych wspomnień Thomasa, aż do momentu, gdy trafił do labiryntu. Zaskoczyło mnie to, że ponownie spotkałam się ze wszystkimi ulubionymi postaciami, tym razem jednak zanim stali się nastolatkami walczącymi o przetrwanie w "Więźniu labiryntu". "Kod gorączki" choć nie jest książką przepełnioną akcją, to i tak miałam wrażenie, że czytam ją aż w zbyt wielu momentach z zapartym tchem. Czasami z przerażeniem. Innym razem z niesmakiem. Nie raz z podziwiem i zachwytem. Można by nawet powiedzieć, że James Dashner wybronił swoją serię - choć według mnie wcale nie było takiej potrzeby. Choć więc serce boli w trakcie czytania "Kodu gorączki", to nie żałuję, że to zrobiłam. Jest jednym z lepszych tomów w tej serii. 

"Kod gorączki" to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam w tym roku. Po prostu złamała mi serce. Jeżeli więc macie za sobą główną trylogię i wciąż nie wiecie, czy zabrać się za dodatkowe tomy, to radzę Wam, żebyście chociaż przeczytali "Kod gorączki". Na pewno się nie zawiedziecie!

PS. Obserwujcie bloga! Już wkrótce pojawi się konkurs, a w nim do wygrania aż dwa egzemplarze "Kodu gorączki" 

Sophie di Angelo

2 komentarze:

  1. Czytałam całą serię w takiej samej kolejności jak Ty :p No tylko Kodu Gorączki mi brakuje, ale jak kupię, to od razu biorę się do czytania. Mam nadzieję, że nie zawiodę się :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kilka dni temu skończyłam Rozkaz zagłady i mam wieeelką ochotę na Kod Gorączki <3 Ta seria była jedna z najlepszych w tym roku, więc tym bardziej chciałabym poznać tą część. Na całe szczęście już niedługo będzie dostępna w mojej szkolnej bibliotece, więc będę mogła się za nią zabrać. Już nie mogę się doczekać! :D
    Pozdrawiam!
    recenzjeklaudii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo