DIMILY. Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję? - Estelle Maskame

Trylogia DIMILY (Did I Mention I Love You?) porusza bardzo ciekawą tematykę: uczucie pomiędzy przyrodnim rodzeństwem, które spotkało się po raz pierwszy. "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" miało w sobie coś intrygującego, dlatego cieszyłam się na kontynuację tej opowieści, ponieważ byłam ciekawa, jak autorka rozwinie tę niełatwą relację.

"Tak to już jest z odległością: albo sprawia, że oddalasz się od kogoś, albo uświadamia ci, jak bardzo go potrzebujesz."

Od pamiętnego lata minęły dwa lata. Eden ostatni raz widziała Taylera dokładnie rok temu, przekonana na dobre, że pozbyła się uczuć, które do niego żywiła. Chętnie przyjmuje więc jego zaproszenie, aby spędzić lato w Nowym Yorku, zanim chłopak opuści je na dobre. Szybko oboje przekonują się jednak, że ich relacja wykracza poza wakacyjny flirt sprzed lat...

Moje podekscytowanie lekturą nie trwało jednak długo. Z tego również powodu trochę więcej czasu zabrało mi nie tylko przeczytanie książki, ale i wzięcie się za pisanie tej recenzji, gdyż musiałam sobie wydarzenia z drugiego tomu trylogii DIMILY dokładnie przemyśleć.

"Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję?" czytałam wyjątkowo długo, jak na tak przyjemny, prosty i lekki język i pierwszoosobową narrację - mimo zmiany czasownika na formę męską w tytule, historię dalej opowiada Eden. Szybko moja sympatia do bohaterki poszła w diabły. Znacie może te wszystkie 'zabawne' memy, które 'lekko' wytykają kobietom ich obsesyjną zazdrość i dramatyzowanie? Jak się osobiście przekonałam, takie przekonanie nie wzięło się znikąd, a Eden należy niestety do tej potwierdzającej, że takie osoby istnieją, grupy.

"-Nie chcę cię. Ja cię potrzebuję.
-Potrzebujesz?
-Potrzebuję - potwierdza. - Potrzebuję cię, bo jesteś jedną z nielicznych osób, którym ufam. Potrzebuję cię, bo znasz mnie takiego, jakim byłem, a mimo to jesteś przy mnie. Potrzebuję cię, bo jestem w tobie zakochany i nie mam pojęcia, co bym bez siebie zrobił."

Pierwsza połowa książki była kalką "Elity" Cass, ale tym razem bohaterka wybierała pomiędzy swoim przyrodnim bratem, z którym połączyło ją zakazane uczucie pewnego lata, gdy spotkali się po raz pierwszy, a długoletnim chłopakiem. Czy to sprawiło, że sytuacja ta wypadła inaczej? Nie. Nie nadążałam ze wzdychaniem i wywracaniem oczami, gdy co kilka zdań bohaterka miała wahania nastrojów. Co za dużo, to nie zdrowo.

Tytuł oryginalny: Did I Mention 
I Need You?
Seria: DIMILY
Tom: 2/3
Liczba stron: 360
Ocena: 5/10
Recenzja pierwszego tomu

A w drugiej połowie książki Eden była zazdrosna o wszystko i wszystkich. Twój ukochany powtarza Ci po raz tysięczny, że to przyjaciółka? Nie słuchaj go! Ona na pewno chce położyć na nim swoje łapska. Go home Eden, you're obsessive.

Czytając pierwszy tom trylogii "Czy wspomniałam, że Cię kocham?" pokusiłam się o stwierdzenie, że jest to najlepiej napisana książka, z tych które najpierw odniosły sukces w internecie. Teraz za to mocno się rozczarowałam. Gdyby to było fanfiction, czy też pierwotnie było fanfiction, to mogłabym wziąć to za wytłumaczenie. Jednak tak nie jest, a zarazem... ten tom wydawał mi się takim zapychaczem. Pół książki rozterek i udawania, po to aby na scenę wkroczyła osoba z przeszłości i rozstawiała wszystkich po kątach, konfrontacja ze światem i to jakże typowe zakończenie po ciężkiej walce. Doszłam do wniosku, że historia ta padła ofiarom własnego sukcesu, ponieważ trylogie są modne, ponieważ w wielu innych książkach podobne zagranie się sprawdziło, co doprowadziło do mojego czytelniczego dyskomfortu. Tak bardzo żałuję zmarnowanego potencjału historii!

"Nie wiem, jak powinien się czuć człowiek, który kogoś kocha, ale jeśli miłość oznacza, że człowiek myśli o drugiej osobie w każdej sekundzie dnia… Jeśli oznacza, że cały jego nastrój poprawia się, gdy ta osoba jest w pobliżu… Jeśli oznacza, że zrobiłby dla tej osoby absolutnie wszystko, to moja miłość do ciebie nie zna granic."

Podsumowując, "Czy wspomniałem, że Cię potrzebuję?" okazało się doskonałym potwierdzeniem tezy, że drugi tom jest najsłabszy - oznacza to również moją skromną nadzieję, że "Czy wspomniałam(em), że za Tobą tęsknię?" okaże się lepsze, jednak w tej chwili muszę się zastanowić, czy po tym, co znalazłam w tej książce chcę poznać zakończenie. Jak na razie nie mam niestety ani takiej ochoty, ani potrzeby.

Sophie di Angelo

9 komentarzy:

  1. Piękne określenie- trylogie są modne, ale niekoniecznie potrzebne. Gdzie są wszystkie cudowne jednotomowe opowieści? Mam wrażenie, że szczególnie w książkach młodzieżowych i młodzieżowych fantasy to jakaś klątwa trylogii. Tylko pytanie po co? Bo jak pierwsza zrobi furorę to już wiadomo, że będą kolejne i będzie z tego kasa. To chyba najprostsze wyjaśnienie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam nawet pierwszego tomu, ale po Twojej recenzji, nie jestem pewna czy chcę się zagłębiać w tę serię. Pozdrawiam Pośredniczka

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam pierwszy tom z pewnym zachwytem, ale teraz jestem w połowie drugiego i Eden to jakiś koszmar. Ta dziewczyna jest okropna - od poczatku wie ze kocha Deana, oszukuje go, ma dziwne napady zazdrości...

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi druga część bardzo przypadła do gustu, autorka postarała się o zmianę otoczenia, trochę namieszała w głowach bohaterom i mimo, iż Eden potrafiła rozmyślać nieskończenie o sensie związku, to całość wypada naprawdę bardzo dobrze. Jak widać, opinie potrafią być różne :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakoś mnie nie ciągnie do tej serii. Wydaje mi się być bardzo schematyczna. Raczej nie przeczytam, ale może dla samego doświadczenia kiedyś dorwę w bibliotece? Pozdrawiam <3

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety, czasem książki są zapychane kolejnymi tomami, a całą fabułę można zamieścić w jednej pozycji. Niemniej jednak fabuła jest dość ciekawa. Szkoda, że zmarnowano potencjał. Pozdrawiam! :)

    www.majuskula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Drugi tom chyba zawsze jest najgorszy. Nie czytałam jeszcze tej serii. Kiedy tylko o niej usłyszałam, bardzo chciałam to zrobić, ale z każdą przeczytaną recenzją mój zapał gaśnie. Główne bohaterki potrafią grać człowiekowi na nerwach! Szkoda, że autorka zmarnowała potencjał tej historii. Może kiedyś się na nią skuszę, ale tylko i wyłącznie ze względu na pierwszy tom. :)

    Pozdrawiam ;)
    http://thebookishcity.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, ja i tak nie mam zamiaru sięgać po tę serię, ale szkoda, że drugi tom znów był tak słaby:/

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi ksiązka się nie podobała, wiele wad w niej znalazłam. I mam dośc tej szopki i "Zakazanej miłości". O Potterze, przecież żadne więzy rodzinne ich nie łączą !

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo