Pojedynek - Marie Rutkoski

Tytuł oryginału: The Winner's Curse
Seria: Niezwyciężona
Tom: 1/3
Liczba stron: 379
Ocena: 7.5/10
"Niezwyciężona" to seria z interesującą genezą, którą autorka wyjawia w podziękowaniach. Wydawnictwo Feeria nie zostało przy oryginalnym tytule - The Winner's Curse - trochę szkoda, gdy ma to takie interesujące znaczenie - wygrana przede wszystkim, nawet gdy równocześnie się przegrywa. Ten wątek jest niebywale głęboki w książce - zwycięzca i przegrany w jednym - i objawia się w najmniej spodziewanych momentach i zakrętach historii. "Pojedynek" jednak również całkiem dobrze pasuje do treści książki.

Ludzie przebywający w jasno oświetlonych miejscach nie dostrzegają tego, co skrywa się w mroku.

Jak każda młoda dziewczyna Kestrel ma tylko dwa wyjścia - wyjść za mąż lub wstąpić do wojska. Dziewczyna jednak, mimo presji z powodu bycia córką generała, marzy o czymś zupełnie innym. Gdy kolejne spotkanie z przyjaciółką kończy się w niespodziewany sposób, Kestrel wie, że będzie musiała już niedługo zdecydować o swojej przyszłości. Dziewczyna nieświadomie związała swoje losy z niewolnikiem Arinem, który również skrywa sekrety, mogące odmienić życie ich obojga. Oboje będą musieli odpowiedzieć sobie na pytanie, co jest dla nich ważniejsze: rodzinna tradycja, czy słuchanie głosu serca.

Marie Rutkoski zaryzykowała i zdecydowała się na bardzo niebezpieczny zabieg fabularny. Historia w "Pojedynku" opowiedziana jest przede wszystkim z punktów widzenia Kestrel i Arina. Bardzo szybko pojawią się więc wcale niesubtelne wskazówki na temat skrywanych przez tą dwójkę sekretów. Niedługo potem już doskonale wiadomo, co się świeci i aż boli obserwowanie, jak rozwija się akcja, gdy czytelnik już wie, w jakim idzie kierunku, czego nie można powiedzieć o głównych bohaterach. Niektórzy nie mają bladego pojęcia...

"Pojedynek" skojarzył mi się z "Klejnotem", jednak nie mam wątpliwości, że pierwszy tom trylogii "Niezwyciężona" jest o wiele lepiej napisaną książką. Niefortunny jest za to według mnie opis powieści, który naprawdę wiele zdradza oraz teoretycznie zapowiada kolejny, oklepany już do znudzenia, zakazany romans. Wierzę wciąż niezłomnie w to, że da się napisać książkę young-adult bez czynienia wątku romantycznego głównym paliwem opowieści. I właśnie to znalazłam w "Pojedynku:, ponieważ przed dobre dwieście stron powieści wątek miłosny jest po prostu subtelny.

Dalej za to sytuacja staje się niezwykle intensywna, ale nie w taki sposób, w jaki czytelnik mógłby się tego spodziewać - to lubię. Choć według mnie nie do końca można mówić tutaj o miłości, "kochaniu się", to relacja pomiędzy Arinem i Kestrel jest dobrze poprowadzona zarówno z dalszej, jak i bliższej perspektywy. Niektóre szczegóły po prostu rozpalają zmysły. Właściwie jest to jedna z najlepszych relacji damsko-męskich z tego typu książek, które ostatnio czytałam - a nie muszę chyba przypominać, że co druga książka dla młodych dorosłych, która teraz wychodzi jest utrzymana w podobnym tonie. 

Jednak to nie o tym jest "Pojedynek". To przede wszystkim historia o walce: o władzę, wolność, życie. Opowieść o wojnie, niebezpiecznej taktyce i strategi przeżycia. Zwykle dojście do takiego momentu w fabule, zajmuje z trzy książki, a do dopiero pierwszy tom trylogii. Och, co będzie dalej?

Zakończenie powieści jest mocno zaskakujące. Naprawdę nie spodziewałam się, że akcja potoczy się w takim kierunku, a miałam swoje hipotezy oraz podejrzenia. Aż ciśnie się na usta pytania: i co dalej (poza pięknymi okładkami kolejnych tomów oczywiście!) Co mi przypomniało o tym, że okładka "Pojedynku" jest o wiele ładniejsza z daleka. Z bliska widać nieciekawe tło (panele???) i niefortunną fryzurę bohaterki. Na szczęście kolejne dwie (zwłaszcza pięknie niebieska druga część) zapowiadają się o wiele lepiej.

"Pojedynek", pierwszy tom trylogii "Niezwyciężona", okazał się niebywale fascynującą książką, jedną z najciekawszych, jakie miałam okazję czytać w ostatnich miesiącach z gatunku young-adult, co nie powiem, nieźle mnie zaskoczyło. Jak się okazuje piękna okładka nie zawsze ma za zadanie zakrywanie braków w fabule. Polecam Wam przyjrzenie się bliżej tej opowieści (nie okładce ;)), a ja idę dalej zastanawiać się, jak potoczy się akcja w kolejnych dwóch tomach, bo na razie nie mam pojęcia. Gdzie jest drugi tom, jak jest potrzebny, ja się pytam?!

Sophie di Angelo

14 komentarzy:

  1. Słyszałam naprawdę wiele recenzji tej książki i każda była inna. Niektórzy uważają ją za kompletny gniot, inni wręcz przeciwnie, zapisują ją do grona ulubionych. Chyba sama będę musiała się przekonać, czy historia spełni moje oczekiwania.
    Zapraszam do mnie na bezspoilerową recenzję finału trylogii "Oddechy" Rebekki Donovan!

    OdpowiedzUsuń
  2. Z cyklu "eM jest wredna": drugi tom podobał się eM o wiele bardziej niż pierwszy. Dopiero na koniec drugiego Sophie zobaczy, co znaczy czekać na kolejną część.
    Serio.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super, że przypadłą ci do gustu - ta książka to mój must have!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na święta, bo coś przeczuwam, że właśnie tą ksiażke zobaczę pod choinką. Wtedy wyrobię własne zdanie, bo widziałam dosyć mieszane opinie. Buziak :*

    http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Dużo się ostatnio czyta o tej książce i to prawie w samych superlatywach. Wydaje się całkiem interesującą i intrygującą książką ;>

    OdpowiedzUsuń
  6. ,, Pojedynek" to jedna z tych książek, których przeczytania sobie nie odpuszczę! Pomysł wydaje mi się naprawdę oryginalny. Mam nadzieję, że jego wykonanie jest choć w połowie tak świetne, jak ta oprawa graficzna ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Okładka,fabuła, recenzje. Wszystko mnie do niej ciągnie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam mieszane uczucia co do tej książki po kilku recenzjach, które przeczytałam. Myślę, że sięgnę po nią, ale tylko, aby wypożyczyć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Moja przyjaciółka lubi takie klimaty, więc już wiem co jej kupię na święta :)

    Pssssst. A kiedy wyniki z konkursu z "Mieczem Lata" ??? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. To super, że wypada lepiej niż "Klejnot", który mnie troszkę zawiódł, bo liczyłam na coś więcej ze strony tamtych bohaterów. Szkoda z tym tłumaczeniem - w tym przypadku się nie postarali - a przecież czasem tytuł (dobre i fajnie przetłumaczony) jeszcze więcej osób przyciągnie do lektury!
    "Pojedynek" mam zdecydowanie w swoich planach czytelniczych !

    OdpowiedzUsuń
  11. Zaciekawiłaś mnie spróbuję w najbliższym czasie po nią sięgnąć:) pozdrawiam wi-kusia.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Książka bardzo mi się podobała i już bym chciała mieć w łapkach drugi tom :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo