Moriarty - Anthony Horowitz

Seria: Sherlock Holmes
Tom: 2
Liczba stron: 286
Ocena: 10/10
"Dom jedwabny" to dla mnie książka idealna. Pomyślałam więc buńczucznie, że to nie może się udać drugi raz. Ten tom nie będzie aż tak dobry. A jednak jest. W inny sposób, ale jednak jest również idealny. Gdy pojawiło się wyjaśnienie, to pozostawało mi tylko szeroko otworzyć oczy... A byłam taka pewna, że tym razem znam rozwiązanie!

Starcie arcywrodów nad wodospadem Reichenbach kończy się tragicznie. Sherlock Holmes i Moriarty nie żyją, a w Londynie nie dzieje się dobrze. Do władzy dochodzi amerykański gang Clarence’a Devereux, który jest bardziej okrutny niż Moriarty kiedykolwiek był, jednak to nie największy problem Scotland Yardu. Wiadomo, że nie dzieje się dobrze w przestępczym świecie Londynu, jednak nie ma żadnych dowodów na to, że Clarence Devereux naprawdę istnieje... Śledczy Frederick Chase z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, który podąża jego tropem, znajduje sprzymierzeńca w osobie inspektora Athelneya Jonesa, gorliwego naśladowcy samego Holmesa.

"Moriarty" to nie jest kontynuacja "Domu Jedwabnego", a przynajmniej nie w tradycyjnym znaczeniu tego słowa, bowiem akcja ma miejsce tuż po śmierci Sherlocka Holmesa z "Pożegnalnego ukłonu" (lub "Jego ostatniego ukłonu" zależy od tłumaczenia). Wprowadzanie jest niepokojące, wytyka błędy relacji Watsona i robi wrażenie, że jego autor zna odpowiedzi na te pytania, które zostały do tej pory niewyjaśnione lub nawet niezadane... Ach ten początek nabiera ogromnego znaczenia tuż po przeczytaniu wyjaśnienia zagadki i od razu człowiek chce zacząć czytać tę historię jeszcze raz, aby odnaleźć przeoczone wskazówki, które są zawarte w tej opowieści.

Bohaterami "Moriarty'ego" są inspektor Athelney Jones ze Scotland Yardu oraz śledczy Frederick Chase z Agencji Detektywistycznej Pinkertona, których połączył wspólny cel oraz przyjaźń. Pana Athelneya Jonesa możecie kojarzyć, ponieważ pojawił się on w jednej książce - "Znak czterech" - oraz opowiadaniu  - "Liga rudzielców" - o Sherlocku Holmsie. Poznajemy go jednak od nowej strony - upokorzony dwukrotnie przez genialnego detektywa-konsultanta zamierza osiągnąć równy mu poziom, więc studiuje wnikliwie jego metody dedukcji oraz manografie, aby już nigdy nie ponieść porażki w tak spektakularny sposób. Athelney Jones nie jest zresztą jedyną postacią z kanonu, która pojawia się w książce. Ciekawie było obserwować to, jak poprowadził ich 'nowy' autor.

Po lekturze "Moriarty'ego" muszę przyznać kolejny raz, że szukanie wad w tej książce, to byłaby zwykła zazdrość, ponieważ Anthony Horowitz wszystko dopracował. Stąd pewnie czteroletnia przerwa między tomami. Doskonale zna czasy Sherlocka Holmesa oraz kanon stworzony przez Arthura Conan Doyle'a. Świetnie również poznał styl pisania u schyłku dziewiętnastego wieku, ponieważ narratorem w "Moriarty'm" jest Frederick Chase i przy zachowaniu wszystkich konwenansów, słownictwa i budowy zdania, styl jest bez wątpienia inny od stylu Doktora Watsona. O tak, można być o to zazdrosnym, ponieważ ta książka jest tak dobra.

Znacznik jakości za odkrycie roku!
Nie radzę się zakładać o to, że znacie rozwiązanie zagadki. Anthony Horowitz kolejny raz sprawił, że pozornie nie aż tak poważna historia, nabrała nagle mroku i głębi większej, niż byłabym gotowa założyć.

Jeżeli kochacie książki Arthura Conan Doyle'a o "Sherlocku Holmesie", to musicie przeczytać serię Anthony 'ego Horowitza, która została nazwana 'nowym Sherlockiem Holmesem' i jak się okazuje, nie mogło to być bardziej trafne. Dla mnie: odkrycie roku. 

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Cieszę się, że nie jest to kontynuacja, bo zupełnie nie myśląc zamówiłam tę książkę bez znajomości "Domu jedwabnego". Już się nastawiam na dobrą lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O, proszę. Mignął mi już ten tytuł, a nie wiedziałam, że to kontynuacja. Chętnie zapoznam się z twórczością autora książek idealnych. :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem fanką takich książek, więc spasuję :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo