Dom jedwabny - Anthony Horowitz

Tytuł oryginału: The House of Silk
Seria: Sherlock Holmes
Tom: 1
Liczba stron: 304
Ocena: 10/10
"Dom jedwabny" zdobyłam już jakiś czas temu, ale to była jedna z tych książek, które odłożyłam na specjalną półkę: powieści do przeczytania, jak najszybciej się da, a potem czas leciał... Premiera drugiego tomu zmotywowała mnie wreszcie do sięgnięcia po lekturę. I jak się okazuje, nieciekawa okładka jest jej jedyną wadą. 

Najnowsza część przygód Sherlocka Holmesa opowiada historię, której nie można było ujawnić wcześniej ze względu na charakter sprawy oraz pozycję zamieszanych w niej osób. Doctor Watson nie pozwolił opublikować jej wcześniej niż sto lat po swojej śmierci...

Krótka wizyta na Baker Street, zamienia się w kolejną przygodę. Doktor Watson towarzyszy Sherlockowi Holmesowi, który próbując rozwiązać sprawę dla marszanda z Wimbledonu, a dochodzi do sekretu czołowych postaci londyńskiej socjety. Sekretu tak mrocznego i ohydnego, że doctor Watson spisał ją dopiero pod koniec swojego życia...

"Dom jedwabny" to lektura, która ciągle mnie zaskakiwała. Zaczynając od stylu, od tego cudownego stylu Johna Watsona, który został odtworzony równie wiernie, co DNA przy replikacji. Dobroduszny, w tle, a do tego trochę niedoceniany i naiwny, co mnie irytowało w książkach Arthura Conana Doyle'a i tak samo było tutaj. Jego oczami mogliśmy kolejny raz podróżować przez Londyn w towarzystwie najznamienitszej osoby tego czasu - Sherlocka Holmesa w swojej najlepszej formie. 

Specyficzny styl schyłku dziewiętnastego wieku może być lekko męczący, jednak "Dom jedwabny" czyta się naprawdę znakomicie. Nie wiem, czemu sobie ubzdurałam, że to będzie się ciężko czytać, ale to wyssane z palca przeświadczenie sprawiało, że ciągle odkładałam lekturę na potem. Z jednej strony nie żałuję, ponieważ teraz miałam okazję od razu przeczytać "Moriarty'ego", a z drugiej strony nie rozumiem, jak mogłam nie znać jeszcze tej książki, ponieważ jej premiera miała miejsce w 2011 roku! A jeszcze ciekawsze jest to, że Anthony Horowitz pisał "Dom jedwabny" aż osiem lat i to widać, ponieważ to historia perfekcyjna w każdym calu.

Byłam pewna, że rozwiązanie zagadki będzie dobre, ale równocześnie jakieś takie trywialne i oczywiste (po wyjaśnieniu wszystkiego przez Sherlocka, który udowodni wszystkim, że odpowiedź była podana na tacy przed naszymi oczami przez cały czas). Nie zrozumcie mnie źle; kocham książki i opowiadania o Sherlocku Holmesie, ale nie są to książki, które sama nie wiem, miały gwałtowny wpływ na moje spojrzenie na ten typ literatury, które wszystko zmieniły, a zwroty akcje były tak zatrważające, że czułam się, jakby żołądek nagle zaczął ważyć sto kilo i nagle zrobiło się zimno w pomieszczeniu. Tego nie pamiętam z lektury klasycznych książek o Sherlocku Holmesie. Tutaj to znalazłam. 


Sedno tej historii naprawdę jest ohydne. Aż trudno mi było uwierzyć, że różne zdarzenia, które czytelnik miał okazję zaobserwować wraz z bohaterami powieści miały tak inne znaczenie, od tego co można by było podejrzewać. W życiu nie wpadłabym na to, że będzie chodzić o coś takiego, a pozornie nieistotna historia z początku "Domu jedwabnego" odegra tak wielką część w tym, co się stało. A najgorsze było chyba przesłanie i pewne słowa wygłoszone przez właściciela owego domu... Zatrważające.

"Dom jedwabny" trzeba przeczytać, jeżeli jeszcze nie mieliście okazji, a cenicie sobie twórczość Arthura Conana Doyle'a, co do tego wątpliwości nie mam. To opowieść pełna niespodzianek, zatrważających zwrotów akcji; niesamowita sprawa, więc zaiste polecam. 

Sophie di Angelo

8 komentarzy:

  1. Koniecznie muszę to przeczytać! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście okładka nie zachęca, a reszta wprost przeciwnie. Trzeba poszukać

    OdpowiedzUsuń
  3. Jako jedna z niewielu nie lubie Sherlocka Holmsea? :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie twoja recenzja zachęciła mnie po sięgnięcie książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. A mi się okładka podoba ;) Do samej książki... bardzo mnie zachęciłaś :) Muszę przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie rewelacyjna, prawie jak gdyby Doyle ją napisał.

    OdpowiedzUsuń
  7. Och, Sherlock. Nie widzę możliwości pominięcia tej książki. Przeczytam na pewno.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo