Ruina i rewolta - Leigh Bardugo

"Ruina i rewolta" to trzeci i ostatni tom trylogii Grisza. Zabrałam się za finał tej historii od razu po przeczytaniu "Szturmu i gromu", z tym okropnym, tak sprzecznym sobie uczuciem, które towarzyszy mi praktycznie za każdym razem, gdy kończę kochaną przeze mnie serię - chcę natychmiast poznać zakończenie, a równocześnie pożegnanie się z tym światem i bohaterami wydaje się być najgorszą opcja z możliwych. Jednak ostatecznie na miłość do serii ma wpływ jej całokształt... więc pora dowiedzieć się, czy trylogia Grisza zachwyca również swoim zakończeniem.

Stolica upadła, a nad Ravką zapanowała ciemność. Jedną nadzieją wydaje się być Alina, obecnie pokonana oraz osłabiona Przyzywaczka Słońca ukrywająca się w prastarych tunelach i jaskiniach, mająca po swojej stronie jedynie byłego tropiciela oraz garstkę niedobitków z niegdyś potężnej armii Griszów. Ale Alina nie zamierza się poddawać i wyrusza śladem ognistego ptaka, który jest jedną szansą na zyskanie przewagi nad przeciwnikiem. Co się jednak stanie, gdy okaże się, że ceną za ocenie Ravki może być... przyszłość, o którą od początku walczyła?

Akcja "Ruiny i rewolty" rozpoczyna się - podobnie jak tom drugi - jakiś czas po zakończeniu poprzedniej części. Ach, początek jest taki cudownie przewrotny! Uwielbiam, gdy autorzy potrafią zaskakiwać czytelników nawet po tym, gdy wydaje się nam już, że dobrze znamy ich styl i zagrania.

"Za dużo czasu spędzaliśmy nie mając poza myśleniem nic do roboty, a moje myśli nie miały bezpiecznego schronienia. Przeszłość była pełna koszmarów, a przyszłość zapierała mi dech w piersi wzbierającą paniką."

Pierwsza połowa "Ruiny i rewolty" wydaje się być jednak dość spokojna. Szczególnie wyprawa w góry w poszukiwaniu ognistego ptaka wywołuje dziwne odczucia. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że była to po prostu cisza przed burzą. W momencie, w którym akcja nabiera tempa... nie zamierza się zatrzymywać aż do punktu kulminacyjnego.

"Ruina i rewolta" niesamowicie mi się spodobała, jednak nie jest książką idealną. Pojawiło się parę wątków, których rozwinięcie nadałoby tej historii - a szczególnie pewnej postaci - jeszcze większej głębi. Ogólnie mam mieszane uczucia na temat samego punktu kulminacyjnego, ponieważ biłam się z myślami, która opcja jest najlepsza i dokąd to zaprowadzi bohaterów. Z jednej strony więc potoczyło się wszystko tak, jak powinno, a z drugiej niekoniecznie była to odpowiedź, którą zadowoliła mnie całkowicie. Choć oczywiście najciekawiej czyta się książki, które można długo po ich lekturze przeżywać, analizować i o nich dyskutować. Chyba po prostu chciałabym się dowiedzieć o wiele więcej... Nawet po tych wszystkich rewelacjach, które autorka zaserwowała czytelnikowi.

"Żadne z nich nie było proste, delikatne ani bezproblemowe. Byli tacy jak ja - nosili w sobie ból i ukryte rany, wszyscy na różne sposoby nadwerężeni."

Polubiłam w trylogii Grisza trzecioosobowe prologi oraz epilogi. Są napisane w zupełnie innym stylu niż reszta książki, może nawet dość specyficznie, jednak zwłaszcza epilogi przypadły mi do gustu swoim klimatem, ponieważ wypadły świetnie jako podsumowanie całości, a i również okazało się, że można nimi sporo ugrać. Epilog "Ruiny i rewolty" różnił się pod wieloma względami od poprzednich dwóch, ale naprawdę jestem z niego zadowolona.

Zakończenie trylogii Grisza jest po prostu oszałamiające. Zbyt wiele razy czytałam książkę z zapartym tchem, a w kulminacyjnym punkcie nic nie byłoby w stanie oderwać mnie od "Ruiny i rewolty". Świat by się skończył, a ja bym tego nie zauważyła. Jeżeli jeszcze nie czytaliście książek Leigh Bardugo, to już wiecie od czego zacząć!

Najciekawsze cytaty z "Ruiny i rewolty" znajdziecie na Nicole's quotes.

Tytuł oryginału: Ruin and Rising Seria: Trylogia Grisza Tom: 3/3 Liczba stron: 448 Ocena: 10/10

Post ukazał się w cyklu Miesiąc z... Leigh Bardugo.

Sophie di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo