Czerwona królowa - Philippa Gregory

Tytuł oryginału: The Red Queen
Seria:
Tom: 2
Chronologiczne: tom 3
Liczba stron: 378
Ocena: 8.5/10
Nikt nie pisze książek historycznych tak jak Philippa Gregory. Naprawdę nikt. Osobiście bardzo lubię czytać o historii, a szczególnie fabularyzowane powieści, jednak żaden autor nie zdobył mojego serca w ten sposób, w jaki zrobiła to seria „Wojny Dwóch Róż”.

Małgorzata Beaufort już w wieku pięciu lat wiedziała, że bóg ją wybrał. Dopiero jednak na przestrzeni lat miała się dowiedzieć, jaka przypadnie jej rola w krwawej historii Wojny Dwóch Róż. 

Zanim sięgnę po kolejną powieść Philippy Gregory zawsze się trochę ociągam. Tak było i tym razem. Mam tak samo z sagą „Pieśni Lodu i Ognia” George'a R. R. Martina. Absolutnie uwielbiam jego książki, lecz równocześnie czytam je tak długo, że choć są wciągające i zajmujące, to zawsze zabiera mi równie dużo czasu wzięcie się za nie na poważnie. Wiedziałam więc właściwie od razu, gdy wzięłam „Czerwoną Królową” do ręki, że nie będę umiała przerwać czytania na rzecz innej książki.

Serial BBC „The White Queen” - „Biała Królowa” (zapraszam do zapoznania się z recenzją; w skrócie gorąco polecam!) widziałam długo przed wzięciem się za lekturę, jednak po kilku stronach miałam ochotę obejrzeć go jeszcze raz. Zabawne jest to, że w serialu nie lubiłam Małgorzaty. Bardzo za to lubię ją w książce, która oczywiście jest o wiele głębsza, ponieważ w „Białej Królowej”, historii królowej Elżbiety, lady Małgorzata pojawia się dopiero po jakimś czasie i wątki z „Czerwonej Królowej” nie są rozwinięte z taką dbałością, jak losy tytułowej bohaterki serialu. Książka sięga praktycznie do samych początków życia Małgorzaty oraz oczywiście napisana jest w pierwszej osobie. W czasie lektury, stwierdziłam, jak zabawne jest to, że kibicuję którejś ze stron, gdy losy tej historii już dawno są przypieczętowane. Jednak oburzałam się, nie cierpiałam wrogów Małgorzaty i wraz z nią odczuwałam strach. Nie mniej bawi mnie fakt, że choć „Czerwona Królowa” jest powieścią historyczną, a już sama okładka oraz tytuł mówią naprawdę wiele o głównej bohaterce i jej przyszłości, to pod koniec i tak siedziałam, jak na szpilkach czekając na ostateczny rozwój wydarzeń. Liczba stron malała, a ja byłam z powodu tego, co „obserwowałam” oczami wyobraźni, niczym w delirium, zastanawiając się, czy na pewno im się ostatecznie powiedzie. 

Nikt również równie mocno, co Philippa Gregory zachęca mnie do szukania informacji na własną rękę, poza tym, co znajduję w książce. Miałam ochotę zgłębić się we wszystkie tytuły podane w bibliografii. Nie mówiąc o tym, że jak tylko dorwałam się do internetu, to już zagłębiałam stronę autorki oraz artykuły historyczne, do czego mobilizowało mnie jeszcze dodatkowo zakończenie „Czerwonej Królowej” w takim momencie!

Niesamowicie podoba mi się, jak książki z serii „Wojny Dwóch Róż” się pięknie uzupełniają i jak dobrze je pamiętam, co wcale nie jest takie oczywiście, gdy często miesiąc po lekturze, ba czasami chwilkę po odłożeniu książki, nie potrafię sobie przypomnieć imion głównych bohaterów, nie mówiąc o pamiętaniu o jakichkolwiek szczegółach. Lubię to, że z lekturą każdej kolejnej książki, zyskuję całkiem nowe, subiektywne spojrzenie na wydarzenia opisane w poprzednich tomach oraz to, że autorka się nie powtarza i doskonale potrafi wyważyć, w którym momencie akcja powinna być tylko krótko podsumowana, jakby urwana, gdyż sytuacja została dogłębnie opisana w poprzedniej książce; a kiedy czytelnik musi śledzić wydarzenia sekunda po sekundzie. Z tego powodu już nie mogę się doczekać tajemnic i kulisów tej historii, które odkryje przede mną „Córka Twórcy Królów” oraz swoista kontynuacja opisanej w „Czerwonej Królowej” historii, czyli „Biała Księżniczka”. Żałuję, że nie mam tych książek już teraz pod ręką.

„Czerwona Królowa” jest zupełnie inna od „Władczyni Rzek” oraz „Białej Królowej” i wspaniała w tym względzie. Polecam naprawdę gorąco wszystkim wielbicielom historii oraz/lub zwyczajnie doskonale napisanych książek zapoznanie się z twórczością Philippy Gregory!

Sophie di Angelo

4 komentarze:

  1. Philippy Gregory przeczytałam jak do tej pory tylko jedna powieść i była to "Władczyni rzek". Podobnie jak Ty po przeczytaniu lektury od razu zaczęłam wyszukiwać dodatkowych informacji na temat bohaterów i wydarzeń z książki. Na pewno będę kontynuowała serię "Wojny kuzynów", bo zapowiada się świetnie :) Pozdrawiam.

    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Philippa Gregory to unikatowa marka książek historycznych. Miło wspominam tę książkę :)
    Moje-ukochane-czytadelka

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja recenzja bardzo mnie zachęciła do przeczytania:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Za każdym razem mam się w końcu wziąć za czytanie książek tej autorki, bo niesamowicie mnie intrygują i interesują, a zawsze wypada coś innego -.-

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo