Mroczna przepowiednia - Rick Riordan


Lester (Apollo)
Still human; thanks for asking
Gods, I hate my life 

OPIS wydawnictwa (jest cudowny!): Zeus ukarał swojego syna Apollina – boga słońca, muzyki, łucznictwa, poezji i wielu innych rzeczy – zsyłając go na ziemię w postaci niezdarnego, pryszczatego, śmiertelnego szesnastolatka imieniem Lester. Aby odzyskać miejsce na Olimpie, Apollo musi przywrócić do działania kilka Wyroczni, które znikły z radarów. Co szkodzi Wyroczniom i jak Apollo/Lester ma cokolwiek w tej sprawie zrobić pozbawiony swoich mocy?

Po serii niebezpiecznych – i, po prawdzie, upokarzających – prób w Obozie Herosów Lester musi porzucić względnie bezpieczne tereny treningowe półbogów i udać się w przerażającą podróż przez Amerykę Północną. Gdzieś na Środkowym Zachodzie ma wraz z towarzyszami odnaleźć najniebezpieczniejszą ze starożytnych Wyroczni: nawiedzoną jaskinię, która może ujawnić odpowiedź na pytanie, jak Apollo może na powrót stać się bogiem – o ile wcześniej go nie zabije albo nie wpędzi w szaleństwo. Na drodze Apollina staje drugi z członków złowrogiego Triumwiratu, rzymski cesarz, którego zamiłowanie do rozlewu krwi i widowisk czyni Nerona barankiem. Aby przeżyć to spotkanie, Apollo będzie potrzebował pomocy syna Hefajstosa Leo Valdeza, czarodziejki Kalipso, która jest teraz śmiertelniczką, spiżowego smoka Festusa i innych niespodziewanych sojuszników – po części znanych, po części nowych – ze świata herosów.

I chopped those onions
With my own ex-godly hand
You'd better eat them

Akcja „Mrocznej przepowiedni” ma miejsce ponad sześć tygodni po zakończeniu „Ukrytej wyroczni”. Apollo i spółka wylądowali już tam, gdzie mieli się znaleźć i oczywiście prawdziwa przygoda dopiero się zaczyna, ponieważ jak wiecie lub nie, gdziekolwiek wcześniej zatrzymali się nasi bohaterowie, tam oczekiwał ich komitet powitalny („To jest Apollo! Zabić go!”), więc nie można powiedzieć, żeby się nudzili. A to zaledwie pierwsze strony tej książki... Od tego momentu, akcja dalej gna do przodu, jak szalona. Jak pomyślę, że to wszystko wydarzyło się w zaledwie kilka dni, to od razu mam zadyszkę od całego tego biegania (hej, to prawie jak w Doctorze Who!). 

"Mroczna przepowiednia" zawiera w sobie wszystko to, co najbardziej kocham(y) w książkach Ricka Riordana. Zaczynam naprawdę doceniać to, że to właśnie Apollo jest głównym bohaterem, ponieważ dzięki temu czytelnicy mają okazje dowiedzieć się jeszcze więcej o wspaniale porytej skomplikowanej mitologii greckiej oraz rzymskiej, choć nie tylko, gdyż nasi antagoniści są postaciami historycznymi, więc dyskretnie zostaje przemycona solidna dawka historii (rzymskiej!). Apollo ma bowiem o wiele więcej wspólnego z cesarzem, którego spotkamy w tym tomie, niż można by było się spodziewać... ("Musisz mi przypominać?"*)

Headless guys and gals
Not loving the Midwest vibe
Oh, look - a cheese ghost!

Myśleliście więc, że już wszystko wiecie o potworach i mitologicznych bestiach, skoro Percy Jackson prawdopodobnie zabił je już wszystkie? Już na początku książki czeka Was niespodzianka, a kolejne nowe i interesujące mitologiczne istoty przewijają się przez kolejne strony. Powracają też oczywiście nasi starzy znajomi, a według obietnic Ricka Riordana spotkamy ich wszystkich w tej serii ("Nie rozumiem czemu odchodzisz od głównego tematu, czyli ode MNIE"). Poznajemy jednak i nowych bohaterów drugoplanowych, których z pewnością pokochacie! Mówię oczywiście o tych pomagających naszemu Apollinowi, ponieważ tych, co przeszkadzają... czasami ciężko polubić. Nawet jeżeli Apollo ma do nich słabość. 

Nie zabrakło haiku rozpoczynających każdy rozdział, czy cudownego humoru ani okropnych przepowiedni na przyszłość ("LIMERYK!!!"). Drugi tom serii "Apollo i boskie próby" napakowany jest akcją, humorem i niebezpieczeństwem od pierwszej do (prawie) ostatniej strony, czyli to, co półbogowie lubią najbardziej! 

Tell you a story?
Or I could just, like, pass out
And twitch on the couch

„Mroczna przepowiednia” składa się w 60 % z boskości (Apollo będzie twierdził, że to wszystko jego zasługa, ale Leo Valdez i więcej słów nie trzeba!), 15 % szalonej akcji, 10 % bliskich spotkań ze śmiercią, 5 % nowych świetnych bohaterów i 5 % starożytnych choć nieznanych czytelnikowi potworów do pokonania, 3 % mrocznych przepowiedni i 2 % narzekania Apolla ("HA! 62 % całkowicie moja zasługa"). Czy więc polecam? Nie wiem nawet JAK możecie sobie zadawać takie oczywiste pytanie, ponieważ to w końcu Apollo Rick Riordan.

* Wszystkie przypisy są autorstwa Apolla. Recenzja ta otrzymała również jego błogosławieństwo.

I tutaj żegnam się serdecznie z osobami, przed którymi jeszcze „Mroczna przepowiednia”. Jeżeli jednak już przeczytaliście drugi tom serii „Apollo i boskie próby” zapraszam dalej… 

Scrubbing toilets now
At least there's a great reward
Leftover tofu

SERIO, SPOILERY!!! Nie zakrywam ich!

Mam trzy problemy z "Mroczną przepowiednią". Po pierwsze zatkało mnie to, jak szybko skończyła się współpraca Leo, Calypso i Apolla. Tym bardziej, że wszystko jest z perspektywy naszego, ukochanego boga słońca i wielu innych rzeczy, więc nie mamy wglądu do myśli Leo, w taki sposób, jak oferowali to "Olimpijscy herosi". Leo wciąż jest Leo, cudownym chłopcem rzucającym kulami ognia i biegającym w białych gatkach, ponieważ wszystko inne się spaliło. I dość szybko Leo i Calypso postanawiają zostać w Indianapolis i... pójść do liceum? COME ON RICK, nie rób mi tego! Dopiero odzyskałam Leo, a Ty już mi go zabierasz wymawiając się, że kilkutysiącletnia tytanka chce iść do liceum?! Rozumiem tę część o chodzeniu na randki z Leo, but still. Czuję się oszukana, ponieważ byłam przekonana, że będą towarzyszyć Apollinowi do końca tej przygody, albo no cóż... dłużej!

Kolejna sprawa to zabijanie. Dużo zabijania. Sprawa miała się trochę inaczej, gdy chodziło o okropne, mityczne potwory, które zamieniały się w proszek. Wiecie... nie czuło się, że 12-letni Percy to morderca gdy rozprawił się z okropną nauczycielką matematyki również erynią, ale coraz bardziej uderza mnie to, jak wiele rąbania, siekania, palenia i strzelania strzałami jest w tej książce. I to już nie do końca są rozsypujące się wygodnie w proszek bestie, ale i ludzie. Dopóki nie zobaczyłam, że germanie (znani już z "Ukrytej przepowiedni") również nie zamieniają się w proszek, to byłam nieźle przerażona, bo przecież półbogowie, czy najemnicy, czy kurde strusie bojowe nie zamieniają się w proszek! A trochę do nich strzelano i w ogóle... Nie czuję się z tym zbyt komfortowo, ponieważ - no cóż - książki Ricka Riordana wciąż są w sekcji literatury dla dzieci i młodszej młodzieży, a po drugie zabijanie ludzi, prawdziwych ludzi przez innych ludzi w ogóle nie pasuje do pasjonującej przygody boga słońca... To nie Hunger Games, gods dammit!

Four beheaded dudes
Are too much for one nightmare
Why me? Sob. Sob. Sob.

I ostatnia rzecz... Nigdy nie miałam problemów ze spoilerami, ponieważ zwykle nie wiedziałam, co doprowadziło do tej sytuacji i tak naprawdę na jeden mały spoiler składało się tak wiele niewiadomych, że to nic nie znaczyło. Jednak już na początku książki zostaje powiedziane dość wyraźnie, co bohaterowie muszą zrobić (zoo, odbicie jeńców, wyprawa do wyroczni) i ja WIEM, że to wszystko uda, bo przecież bohaterowie muszą iść dalej, więc wydostaną się z zoo, wyprowadzą bezpiecznie porwanych, przejdą próby najbardziej szalonej przepowiedni i w ostatniej chwili ktoś ich wyratuje, wróci moc Apolla etc. I ja po prostu siedziałam, jak w kinie na ekranizacji książki, którą znam na pamięć, więc po prostu nie wywoływało to we mnie jakiś większych emocji. I nawet nie wiem, czy gorsze nie jest to, że pod koniec książki dość wyraźnie jest powiedziane, jaka będzie akcja trzeciego tomu. I teraz się zastanawiam, czy nie robię się na to za stara. Okej, ja chcę, aby Apollinowi się udało i w ogóle, ale nie chcę tego naiwnie dziecięcego zakańczania niektórych wątków. Chcę niewiadomych, chcę ściskania książki z przejęciem, wzdychania "o bogowie", a nie że ostatecznie w jakiś sposób - z mniejszymi lub większymi ranami - wszystko się udaje, wszystko się układa, tak jak miało być. Nie wiem, może jak przeczytam książkę po polsku, to sobie lepiej to sobie poukładam w głowie, ponieważ na razie jestem naprawdę zmieszana.

A teraz, żeby nie było, że tylko rozpaczam narzekam, to przejdźmy do rzeczy, które tak mocno mi się podobały. Uwielbiam biseksualizm Apolla, naprawdę. Zazwyczaj wkurza mnie, jak poprowadzone są takie wątki, ponieważ większość autorów stara się być poprawnych na siłę (tzn. syndrom obowiązkowego przyjaciela geja), ale w tej serii (bo w Magnusie niekoniecznie tak się czuję) jest to takie naturalne, że w ogóle się nie zwraca na to uwagi. Apollo opowiada o swoim związku z cesarzem, Apollo narzeka na to, jak to bogini sieci go nie raz wykiwała obiecując mu randkę, zastanawia się, czy przypadkiem nie spłodził dziecka z dziewięć lat temu, a potem rozpacza, że nowy, przystojny sojusznik ma dziewczynę. Och, kocham ogólnie Apolla całego, to jak można zauważyć jego przemianę od nadętego bufona, który oczekiwał, że półbogowie z wdzięcznością wyruszą wykonać jego zadania za niego, a teraz nie chce opuścić przyjaciół w chwili próby, choć sam ma coś innego do zrobienia. Wybranie Apolla to jedna z najlepszych decyzji Ricka. Jakoś tak strasznie chcę, aby znalazł dziewczynę (lub chłopaka) w trakcie całej tej zabawy, to dopiero byłoby ciekawe, bo co potem z takim związkiem, gdy znów stanie się bogiem? Choć mam swoje podejrzenia ewentualnego zakończenia, to nie można odmówić chemii między Apollinem i Rachel (w "Ukrytej wyroczni"). Jestem ciekawa, czy Rick Riordan zaserwuje ciekawy wątek romantyczny, bo z tym ma większe opory niż z ciachaniem, siekaniem i strzelaniem. Jednak czy coś się ruszy w tym kierunku dowiemy się dopiero za rok... Och, jak mnie boli fakt, że ostatni tom serii wyjdzie dopiero za trzy lata. 

Wszystkie cytaty z "Mrocznej przepowiedni" (po angielsku) znajdziecie na Nicole's quotes.

Jeżeli przeczytaliście już książkę, to koniecznie dajcie mi znać, co sądzicie! :D

Sophie di Angelo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo