Przedpremierowo: X-men: Apocalypse (spoilery)

Premiera: 20 maja 2016 r.| Czas trwania: 2 godz. 23 min.
Mam ogromny sentyment do X-menów. Od nich właściwie zaczęła się moja przygoda z ekranizacjami komiksów i Marvelem. Ogólnie to leżę, jeżeli chodzi o "klasyczne" filmy, czyli te, który każdy widział (lub powinien obejrzeć) i doskonale zna. Jednak dawno temu obejrzałam jednym tchem oryginalną trylogię, a potem wspaniałą "Pierwszą klasę" i  dzisiaj siedząc w kinie zrozumiałam, że to właśnie X-meni są moją ulubioną serią Marvela.

Poniżej znajdziecie spoilery. Jednak naprawdę się starałam, żeby po prostu wszystkiego nie opisać, więc przed obejrzeniem filmu, czytacie na własną odpowiedzialność.
Ach, post jest ubogi w gify, bo na razie są dostępne tylko trailery. Jeżeli kiedyś mi się będzie chciało, to uzupełnię go gifami, które siedziały mi w głowie w czasie pisania. 

Początek filmu i trafiamy do... Polski, Pruszków (macha do eM). Ludzie w kinie dziwnie się na mnie patrzyli, gdy śmiałam się w przecież nieśmiesznych momentach, ale wiecie, Michael Fassbender GADA PO POLSKU i jest w tym taki uroczy! Miałam niezły ubaw, a potem łzy w oczach i w myślach stos dla scenarzysty i reżysera za to, co zrobili Erikowi. Erik, jestem przy Tobie całym sercem. I dlaczego to go spotkało? Pewnie, świętym nie jest, swoje w przeszłości zrobił, ale jedyne co teraz zrobił... Jedyne co zrobił, to uratował komuś życie. Zachował się dobrze, jak bohater. I co? Szybko moje chichotanie zamieniło się w łzy. Gdzie mój miotacz ognia, stos czeka!
:( :( :( :( :(
Jak już jesteśmy przy Eriku, to relacja Erika i Charlesa jest taka... intensywna. Prawdziwy bromance. Tym bardziej, że tak jakby, są po przeciwnych stronach barykady, jednak mój piękny Charles wciąż walczy o duszę swojego przyjaciela. Bardzo mi to przypomniało relację serialowego Willa i Hannibala, a jednocześnie było zupełnie inne z powodu różnych charakterów. Niezwykle przyjemnie ogląda się razem na ekranie Michaela Fassbendera i Jamesa McAvoy. Zwłaszcza w kulminacyjnym momencie filmu, gdy Magneto dosłownie stawia X na drodze do Charlesa. Przyślijcie pomoc, utonę w swoich emocjach. Kiedy to ja mogę się wybrać do kina ponownie...

Intensywne spojrzenia między Michelem, a Jamesem, wymagają oczywiście rozwinięcia wątku tego drugiego. Włosy Jamesa McAvovy w końcu wyglądają pięknie (większość filmu), nie musicie dziękować! James po prostu mnie rozczulił w "Pierwszej klasie", dlatego ciężko było mi oglądać go takiego zaniedbanego w "Przeszłości, która nadejdzie". Jednak James wygląda teraz zjawiskowo! No dopóki miał włosy. :P W ogóle Charles był taki uroczy w tym filmie! Do akcji ponownie wkracza Moira i jego zachowanie przy agentce CSI... Można pochichotać!

Quicksilver jednak zdecydowanie zagarnia wszystkie wątki komediowe. Kocham. tego. chłopaka! Nawet pomimo, cholera wie czemu, posiadaniu szarych włosów. Evan Peters dostał kolejną dużą scenę, w której mógł zaprezentować swoje umiejętności aktorskie, a twórcy efekty specjalne i bardzo przyjemnie obserwowało się go na ekranie, choć też w niektórych momentach miałam wrażenie, że wyszło to zbyt sztucznie? Sposób w jaki wyginało się jego ciało, sama nie wiem, scena z Akademii była momentami bardzo przekonująca, a innymi raziły efekty specjalne. Dobrze, że Akademię szybko postawiono na nogi, choć też mam wrażenie, że ta scena na końcu wyszła... głupio.
Wszystkie gify z tumblr.com
Co prowadzi nas do Jean Grey, w której rolę wcieliła się Sophie Turner, co nie trudno było nie zauważyć... Obecność gwiazdy "Gry o Tron" była bardzo wyszczególniana w trailerach, a ja choć samą postać lubię, to za aktorką średnio przepadam. Sansa większość czasu zdecydowanie mnie nie przekonywała, Sophie ma specyficzną intonację głosu i spierałabym się o jej talent aktorski. A dostała taką genialną rolę! Trochę mnie to boli. 

Swoją drogą baaardzo ciekawa scena między nią, a Wolverinem, który pojawia się w filmie na kilka chwil. Ja już miałam w głowie post zatytułowany "Stop Wolverinowi w X-menach", gdy zobaczyłam go w trailerze, jednak on tylko zrobił masakrę i zniknął, choć oczywiście trailer sugerował coś innego. I ten moment, gdy Jean i Wolverine spotykają się po raz pierwszy... Wyglądało to bardzo creepy, bo Sophie wygląda na nastolatkę, którą gra, a Hugh Jackman z każdym filmem wygląda gorzej. 

Wypadałoby w końcu powiedzieć coś o głównym wątku trzeciej części X-menów, czyli tytułowym Apocalypse. Hmm, dla mnie skojarzył się on z Ultronem z "Avengersów". Wydawał się straszniejszy z trailera i oczywiście miał przerażającą wizję, misję do wypełnienia, która doprowadziła do wielkiej rozróby na niespotykaną do tej pory skalę. Efekty specjalne w filmie są naprawdę niesamowite. Zwłaszcza początek filmu w Egipcie, który opływał patosem, jednak potem podziwiałam wszystko z zapartym tchem (opłacało się kupić nowe okulary!)  i zaczynałam rozumieć gdzie giną te miliony przy produkcji filmu. Swoją drogą, to bardzo fajne, że Marvel na końcu zawsze dodaje, ilu osobom zapewnił pracę dany film!

Wracając do Apocalypse. Świetny początek, z nowymi intrygującymi mutantami, ach poczułam ochotę, aby poznać ten świat jeszcze lepiej od komiksowej strony, tyle czaderskich postaci czeka na odkrycie! Trochę przerażająca jest świadomość, że Apocalypse mógł jeszcze przez wiele lat pozostać w uśpieniu, gdyby nie jedna osoba... Auć, właśnie nieświadomie wywołałaś koniec świata, gratuluję!

Apocalypse po przebudzenia szuka kolejnych zwolenników i również z niemałym zainteresowaniem obserwowałam podróżowanie po świecie i poznawanie nowych mutantów. Jednak potem mocno się zbuntowałam, gdy zobaczyłam, jak wygląda  Psylocke, a właściwie jak wygląda jej strój, ponieważ dziewczyna biegała z udziskami na wierzchu, co wygląda dziwnie, przy całej reszcie bohaterów i z jednej strony - super, trzymają się bardziej wyobrażenia komiksowego, ale jak tak wszyscy stali na tych skałach, wyglądając dumnie, buntowniczo i groźnie (paaatos) i ona w tych paseczkach na udach... 

Tak więc, jeżeli chodzi o nowego, złego, to szału nie ma. Apocalypse robi rozróbę, niektóre momenty są naprawdę mocne, jak jego telepatyczne spotkanie z Charlesem (*puszcza oko do fanów Supernatural*), ale poza tym, to naprawdę bardziej się emocjonowałam relacjami bohaterów, a nawet strojem Psylocke. Choooć, kulminacyjny moment jest niesamowicie dobry! Apocalypse jest niepokonany i ABSOLUTNIE GENIALNA SCENA WALKI Z CHARLESEM, GO LOVE!, ekhm, widz ledwo rozpala w sobie nadzieję, gdy kolejne próby pokonania Apocalypse spływają na niczym, jednak Charles miał rację: nie jest sam. 

Mam jeden problem z tym filmem. I właściwie ciężko go wyjaśnić. Zacznijmy od traileru, który według mnie sugerował bardziej złożony rozwój akcji, który zawierał między innymi wyraźną sugestię, że nowi X-meni będą szkoleni do walki przez Raven / Mystique. A się okazało, że większość tego zostało wycięte z ostatnich minut filmu, PO całej rozróbie. Ja wiem, że zwiastuny kłamią, ale bez przesady, żeby znalazła się w nich OSTATNIA scena z filmu. Aż specjalnie obejrzałam jeszcze raz wszystkie trailery, zdziercy, budują inny obraz akcji. Jednak to nie to jest moim problemem.

"X-men: Przeszłość, która nadejdzie" był... niesamowicie złożonym filmem. Po prostu od pierwszej do ostatniej sceny siedziało się jak na szpilkach, mimo że była to piąta rano. Pierwszy film był fajnym wprowadzeniem, drugi to wyższa, jeżeli nie najwyższa szkoła jazdy, naprawdę ogromna wielowątkowość, a trzecia część... zabrakło jej tej złożoności. Z jednej strony było tutaj naprawdę dużo wątków, Raven, Xavier, rodzina Magneto, Quicksilver, szkoła itd., ale po "Przeszłości, która nadejdzie" wydawało mi się, że poprzeczka została postawiona za wysoko. I "Apocalypse" byłoby naprawdę genialnym filmem w całości, ale zabrało jej tego czegoś, aby rzucić kolejnym filmom jeszcze większe wyzwanie, zwłaszcza że chodziły plotki o przedstawieniu zupełnie nowej wersji historii Jean/Fenixa i zdecydowanie coś jest na rzeczy.

Ach, scena po napisach! Słaba. Mam już tego serdecznie dość. Naprawdę nie ma innych X-menów?!

Podsumowując, w kinie bawiłam świetnie, jeszcze lepiej niż na trzeciej części Kapitana Ameryki. Film budzi wiele emocji, ale o wiele więcej ma to związek z bohaterami i ich relacjami, niż tytułową postacią. 

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Tak jak pisałam na Facebooku, nie mogę się doczekać. A skoro są spoilery to przeczytam recenzje jutro :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahah poddaje się. Ja ty wydukałaś tyle tekstu o filmie! Ja ostatnio napisałaś recenzję o filmie (jeszcze jej nie ma na blogu) i napisałam tylko 3 akapity i nie wiem co więcej dodać.
    Ja na początku chciałam iść obejrzeć ten film, ale w tej części nie ma Volverina i to już nie jest ten sam X-men.
    Pozdrawiam ciepło ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że chętnie wybiorę się do kina. Dawno nie byłam, a akurat X-Meni są całkiem przyjemni.

    Bookeaterreality

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo