The Originals (Ordżinalsi) - sezon 2 B

Pierwszą połowę drugiego sezonu nadrobiłam w czasie przerwy między odcinkami i po prostu nagle mocno się wkręciłam w tę historię. To był powiew świeżości po pierwszej serii, którą porzuciłam niedokończoną. Jednak gdy serial powrócił, a ja próbowałam oglądać na bieżąco, to szybko zauważyłam, że to już nie jest to samo... Ba! Nieźle się wynudziłam, więc postanowiłam odłożyć "The Originals" na "po maturze" i choć zdecydowanie jest różnica w stosunku do pierwszej połowy, to jednak i tak mi się podobało. Poniższy tekst zawiera dużo krwi i spoilerów.

Rebekah jest uwięziona w nieswoim ciele w domu, z którego nie da się uciec. Finn nie poddaje się w swoich staraniach, ponieważ wie, o co tak naprawdę toczy się gra: Dahlia może powrócić, aby odebrać to, co jej się należy: pierworodne dziecko w rodzinie Mikaelsonów.

Wszystkie gify z tumblr.com
Do tej pory zastanawiam się, dlaczego właściwie wszyscy w finale pierwszego sezonu uwierzyli, że Hope nie żyje... Ponieważ Klaus tak powiedział? W sumie nikt nie widział jej śmierci, dlatego ten wątek od początku wydawał mi się mocno naciągany i w końcu niektórzy zaczęli dochodzić do tego samego wniosku. Powraca wątek Dahlii, przed którą wszyscy drżą i oglądają się ze strachem za ramię na sam dźwięk tego imienia. Wszystkie powody oraz strony tej historii poznajemy dopiero pod koniec sezonu i jest to naprawdę dobre wytłumaczenie, choć trzeba powiedzieć, że sam wątek już niekoniecznie, a to z powodu Freyi.

Freya to pierworodna Mikaelsonów, starsza siostra, która rzekomo zginęła. Pojawia się w serialu pewnego słonecznego dnia, pełnego jak zawsze trupów, przemocy i garniturów, aby zaproponować swojej rodzinie pomoc. Wszystko pięknie, ale Klaus nie ufa swojemu rodzeństwu, z którym zwiedza świat od setek lat, a co dopiero siostrze, której nigdy nie spotkał. Do tego muszę powiedzieć, że uroda aktorki grającej Freyę jest bardzo rozpraszająca, serio te zęby sprawiały, że nie mogłam się skupić! Jej historia była dramatyczna, smutna i stworzyła świetną okazję dla plenerów rodem ze średniowiecza, co zawsze jest w modzie, jednak jak na taką sprytną dziewczynę uparcie nie widziała całego obrazu sytuacji... A może nie chciała zobaczyć jaka była prawda?

Właściwie najsensowniejszy wątek miała w drugiej połowie drugiego sezonu Davina, która skupiła się na nowej misji. Serio było tak pięknie, ale to w końcu Daniel Sharman, więc wiadomo, czego można się po nim spodziewać... Jednak nadzieja umiera ostatnia! Cały czas liczę na nie-wiem-właściwie-co w "Teen Wolfie". Na cud chyba. Bardzo mi się nie podoba również fakt, że w grę wchodzi powrót Kola w kolejnym sezonie, ale w jego pierwszym ciele. Już wystarczy, że oglądam Nathaniel Buzolic w "Pretty Little Liars" (fajna ciekawostka jest za to taka, że jego postać ma tam na imię Dean! #supernaturaljestsuper). Davina to dziewczyna, która niejednokrotnie mnie zaskakuje, o czym świadczy fakt, że nadal nieźle się trzyma, choć i jej śmierć nie ominęła, a do tego jest niesamowicie silną postacią kobiecą. Mam nadzieję, że uda jej się osiągnąć to, co planuje.

Kolejny dowód na to, że Elijah jest gentlemanem!
Najbardziej po tyłku za to dostał w tej części sezonu  Elijah. Biedny Elijah. Nie wiem, czy pocieszy go fakt, że w końcu nauczyłam się poprawnie pisać jego imię... Ja w każdym razie jestem z siebie niesamowicie dumna.  Elijah zawsze był tym, który starał się trzymać rodzinę razem i hamować mordercze zapędy Klausa, czyli trzeba na wstępie powiedzieć, że ma on pracę 24/7 i to taką, przy której emeryturę dostaje się już po kilkunastu latach, a nie kilku setkach. Serce się kraje, gdy człowiek patrzy na to, co scenarzyści zaserwowali mu w tym sezonie. Hannibal już ostrzy sobie na nich ząbki za bycie tak bardzo niegrzecznymi.

Klaus za to, wydawać by się mogło, że jest w miarę opanowany, ale to dlatego że człowiek nie wie, co Klaus kombinuje... Finał zostawił mnie po prostu w głębokim szoku i respekcie dla tej postaci, z którą od początku mam problem. Wydawało mi się, że go nie lubię. Są momenty, gdy zdecydowanie go nienawidzę, a jednak pojawiają się chwilę, gdy zaczynam się głębiej zastanawiać nad jego postacią, do tego stopnia, aby zacząć tworzyć posta o psychopatycznych uśmiechach Klausa. W każdym razie Klaus załatwił wszystkich na cacy w taki sposób, że finał to się ogląda z szeroko otwartymi oczami, ponieważ można by, zamykając je, uronić jakiś ważny moment. Nie zabrakło i w tym sezonie filozoficznych początków odcinków oraz ich podsumowania, co kojarzy mi się z pierwszymi sezonami "Revenge". Jednak Ems wychodziło to lepiej! Za to Klaus opowiada bajki pierwsza klasa!

Jednym z ważniejszych wątków tego sezonu jest uwięzienie Rebekahi w innym ciele i muszę przyznać, że bardzo tęsknię za Claire Holt, choć też nie powiem, historia Evy była naprawdę ciekawa, ale jak wiele pobocznych wątków tak i ten szybko "wykryto" oraz rozwiązano. To jest chyba jedną ze słabszych stron "The Originals", ponieważ choć oglądałam drugą połowę tego sezonu z ciekawością, to jednak to już nie było to samo. Cały główny wątek nie wydawał mi się tak wciągający, aby go aż tak rozciągnąć. Historia Daviny poszła na dalszy plan i skończyła się właściwie na dramatycznym gadaniu. Mieliśmy kilka powrotów do przyszłości, a jednak nie oglądałam i nie przeżywałam tego tak bardzo, jak pierwszej części drugiego sezonu. To zapewne znowu wina Daniela Sharmana! Bez niego "Teen Wolf" też zaczął się sypać!

Druga połowa drugiego sezonu "The Originlas", a konkretnie odcinki od 10 do 22, nie były tak pasjonujące jak pierwsze 9 epizodów, jednak historia nadal jest na tyle wciągająca (*ekhm* Elijah *ekhm*), że fajnie się to nadrabiało. Na pewno będę śledzić dalszy rozwój tej opowieści, choć wygląda na to, że szykuje nam się tasiemiec... Zobaczymy! Tyle wątków zostało do rozwiązania!

Ocena: 6/10.

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Twój wpis przeczytałam po łebkach, żeby sobie nie spojlerować... Nie słyszałam o tym serialu, ale zdjęcie, które dodałaś, bardzo mi się podoba i jak będę miała trochę czasu, to obejrzę pierwszy odcinek ;) Lubię takie niezwyczajne seriale ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Josepha i Daniela, dla nich mogłabym oglądać bez końca. :3 Ale serial sam w sobie też jest całkiem niezły. Widywałam o wiele gorsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten serial tak samo jak Pamiętniki Wampirów <3 (UWAGA SPOJLER) Nadal nie mogę uwierzyć w śmierć Aidena ;/

    http://thebookishcity.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo