Przebudzenie Arkadii - Kai Meyer

Tytuł oryginału: Arkadien erwacht
Seria: Arkadia
Tom: 1/3
Liczba stron: 444
Książek z mitologicznymi wątkami dla młodzieży w Polsce nie jest wiele, a tym bardziej takich, które nie powstały za dalekim oceanem, więc wcale nie czujemy się tam tak swojsko. "Przebudzenie Arkadii" w teorii miało łączyć te dwa elementy - mitologia i bliskość. Jak to jednak wyszło w praktyce?

17-letnia Rosa właśnie wylądowała na Sycylii - swojej ojczyźnie, której wcale nie zna, ponieważ całe życie spędziła w Nowym Jorku. Z nieobowiązującego życia trafia prosto w mroczny i niebezpieczny świat mafii, nielegalnych interesów i odwiecznych konfliktów między rodami. Rosa poznaje jednak Alessandra - pociągającego i tajemniczego chłopaka, choć ta znajomość niesie za sobą ryzyko...

Przeczytałam "Przebudzenie Arkadii", to była właściwie pierwsza książka, którą wzięłam do ręki po uporaniu się z recenzenckimi. Koniec roku, szkoła coraz bliżej, a książka czeka na mnie od Targów Książki w Krakowie... 2013. Leżała ona między najbardziej oczekiwanymi przeze mnie lekturami, byłam naprawdę niesamowicie szczęśliwa, że mogę ją przeczytać. Wzięłam więc ją do ręki, rozsiadłam się i zaczęłam lekturę. Pierwszy wniosek? Nie cierpię głównej bohaterki.

Rosa to ten najgorszy typ. Och, dziewucha jest okropna i gdy tylko napisałam to na Facebooku dostałam komentarze wyjaśniające, że ma ona powód, że wyjdzie w praniu... Ewentualnie i wspaniałomyślnie mogłabym to podciągnąć pod pierwszy tom, ale do kolejnych dwóch nie pasuje to wytłumaczenie - Rosa jest po prostu rozwydrzonym dzieciakiem. Nawet nie za bardzo jej współczuję, ponieważ to nie jest jedna z tych książek, przy której wszystko tknie prawdziwością (mimo fantastycznej otoczki) i gdzieś tam tkwi wiara w realność postaci. Tutaj był to jeden z kolejnych sztucznych elementów - teoretycznie ma on swoje wyjaśnienie w kolejnych tomach, ale niezgrabne, naciągane i zdecydowanie nie sprawiające, że pojawia się spóźniony nakład współczucia dla bohaterki, której łatwiej było zrzucić wszystko na matkę, niż przyznać się przed sobą, że zgotowała sobie taki los z własnej głupoty.

Arkadia:
1. Przebudzenie Arkadii
2. Arkadia płonie
3. Upadek Arkadii
Wniosek drugi? Coś nie wyszło z tą mitologią. Najprościej można podsumować to tak: o Sycylii wiem niewiele, ale na swój sposób dziewczyna, która nagle zostaje wciągnięta w mafijny świat, wydaje się być obiecującym wątkiem i w sumie to by mi wystarczyło, ponieważ gdy autor radośnie wmieszał to w mitologię grecką to nie byłam pewna, czy wybuchnąć śmiechem, czy cisnąć książką przez okno. Wybrałam śmiech, bo wydałam na tę książkę stanowczo za dużo kasy, czego w czasie lektury bardzo żałowałam. Nie miałam już wątpliwości, że nie będzie lepiej.

Autor popełnił jednak więcej zbrodni, a mianowicie, gdy już jakaś postać miała potencjał, wydawała się ciekawa to... pamiętacie, że jesteśmy na Sycylii, gdzie w ciągu ostatnich 10 lat zginęło 10 tysięcy osób w porachunkach mafijnych, gdzie zalewa się całkowicie bez powodu wioski zbijając na tym kokosy i robi autostrady z... Okej, uznajmy po prostu, że pełno tu totalnych bzdur, które powodowały, że obawiałam się śladów od ciągłych face palmów. Jestem jednak w pewnym rodzaju równie dużą masochistką, co Belka Swan, bo sięgnęłam mimo to po kolejne dwa tomy, o których również Wam trochę opowiem.

"Przebudzenie Arkadii" ma w sobie coś pociągającego i jak się okazało, mimo tego, że jest bardzo słabą książką, to i tak najlepszą w serii, bo potem jest totalne dno i dziesięć metrów mułu, a następnie ulga, że weź, że to już koniec. Kolejna recenzja już w środę! A Wam radę omijać serię Arkadię z daleka.

Ocena: 4/10.

Sophie di Angelo

15 komentarzy:

  1. Czytałem i... bardziej mi się podobała. Polubiłem Rosę, a sama książka była fajną odskocznią od reszty młodzieżówek - śródziemnomorski klimat, mafijne porachunki. Generalnie arcydziełem to to nie jest, ale znowu nie totalnym dnem. :)

    I jak już piszesz recenzję, to chociaż upewnij się, że wiesz dokładnie, kto książkę napisał. :) Kai Meyer to autor, nie autorka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jest. :)
      Serio??? Hahaha. Tym większe zdziwienie. ;) Noty o autorze nie było, więc stwierdziłam, że kobieta. Mea culpa, zdania o książce to jednak nie zmienia.

      Usuń
  2. Będę unikać. Tak jak radzisz. Choć przepadam za fantastyką, to jak ktoś radzi, żeby nie tykać, to nie tykam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem pewna, czy lepiej zaryzykować, czy raczej, jak radziłaś, odpuścić sobie tę pozycję...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojejejej jaka szkoda. A zapowiadało się intrygująco. Chociaż z drugiej strony faktycznie mafia i mitologia wydaje się być trudnym wątkiem, nawet jeśli się nie wymaga od książki logiki.
    Dobrze przeczuwam, że cała ta mafia to w zasadzie mitologia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O matko, domyślić się po recenzji, chyba gorzej dla tej książki być nie mogło.
      Dzięki ^^

      Usuń
  5. Dobrze, że tak piszesz. Recenzje książek mnie nie pociągały, ale okładka mi się spodobała. Teraz wiem, że na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że tak piszesz. Recenzje książek mnie nie pociągały, ale okładka mi się spodobała. Teraz wiem, że na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Chyba jednak po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze, że po napisaniu, że jest wątek mitologiczny recenzja nie miała dla mnie znaczenia. Sięgnę po nią i przekonam się sama, jak skończę to napiszę jakie ja mam odczucia.

    [wachajac-ksiazki.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  9. Szkoda, szkoda. Wątek mitologiczny mnie zaciekawił, ale widzę, że nie ma po co sięgać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Mi książka się nawet podobała, chociaż również nie polubiłam Rosy :P No i chociaż parę rzeczy wydawało się totalną bzdurą, a kilku (głównie związanych z Sycylią) mi zabrakło to i tak nawet miło się ją czytało :P

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo