Premierowo: "Niebezpieczne istoty" - Kami Garcia, Margaret Stohl

Tytuł oryginału: Dangerous Creatures
Seria: Niebezpieczne istoty
Tom: 1/???
Liczba stron: 333
"Tym właśnie były syreny - pięknymi ptakami, śpiewającymi o gniazdach uwitych z koszmarów. Skrzydlatymi stworami, którym nigdy nie było dane latać swobodnie."

OPIS: Ridley to bardzo, bardzo niegrzeczna dziewczynka. Nie można jej ufać, a co gorsza, nie można zaufać też sobie, gdy jest się obok niej. Jej chłopak Link to muzyk rockowy. Razem wyjeżdżają do nowego Jorku, gdzie Link ma nadzieję rozpocząć karierę.
Wkrótce okazuje się, że może to być ich ostatnia podróż, bo cena za ich życie jest bardzo wysoka…

"Niebezpieczne istoty" to spin-off "Kronik obdarzonych", czyli serii zaczynającej się "Pięknymi istotami" (pierwszym tom również zekranizowano i dostał on ode mnie miano najdziwniejszego filmu, jaki widziałam w życiu). Finał tej historii nie został jednak wydany w Polsce (i nie będzie z powodu rozwiązania wydawnictwa) i choć teoretycznie "Niebezpieczne istoty" można by czytać bez lektury "Kronik obdarzonych", to jednak pojawiają się tutaj nie tylko jej bohaterstwie, ale również bardzo dużo nawiązań - w tym również do finału. Jednak ja wyznaję pewną zasadę: wiem, co się wydarzy, jednak nie wiem, jak, kiedy, gdzie i dlaczego; to tylko mały element układanki, więc myślę, że fani "Kronik obdarzonych" powinni się w nowej serii świetnie odnaleźć - w końcu główną bohaterką jest kuzynka Leny, Ridley.

"-Co ty na to, że twoja przyszłość pójdzie z dymem? (…)
-Wpieprz się w moje sprawy, to się poparzysz."

"Niebezpieczne istoty" mają wiele wad, ale na pewno nie jest nią główna bohaterka. Ridley jest bardzo specyficzna, ale przyznaję, że ją polubiłam. Spodobał mi się jej cięty język oraz to, że nie jest doskonała, choć na swój sposób stara się być dobra i jest w niej o wiele więcej, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Od zawsze miałam o wiele więcej serca dla tych innych postaci, które nie dawały się polubić przy pierwszym spotkaniu, a potem nie wiadomo jak i kiedy zdobywały naszą sympatię i przeżywaliśmy wraz z nimi kolejne wzloty i upadki. Nie będzie łatwo, zwłaszcza gdy autorki zaserwowały czytelnikom tak mocne zakończenie...

Chciałabym powiedzieć, że reszta bohaterów jest równie interesująca, ale miałam większość czasu wrażenie, że czytam jakąś parodię, nie książkę i to samo tyczy się pojawiających się tutaj postaci - nie można powiedzieć, że niezłe z nich charakterki, choć autorki moim zdaniem starały się taki efekt osiągnąć. Są oni raczej dość bezbarwnymi karykaturami -  to nowi bohaterowie, którzy jednak nie zostają czytelnikowi dobrze przedstawienie. Nic więc dziwnego, że są mu oni raczej obojętni, bo nie miał nawet możliwości bliżej się z nimi zżyć. 

"-Nie zdołamy się wiecznie ukrywać przed Silasem.
-Mów za siebie. Ja w ukrywaniu się jestem świetny. W zeszłym roku dyrektor Harper nie mógł mnie znaleźć przez większą część semestru."

0,5. Dangerous Dream
1. Niebezpieczne istoty
2. Dangerous Deception
"Niebezpieczne istoty" są napisane moim zdaniem po prostu tragicznie. "Za wiele razy pozostawiałam za sobą za wiele osób." Niektóre zdania aż krzyczą o uwagę i z automatu czytałam je w myślach poprawienie, aby zaraz wrócić i przekonać, że wcale nie były tak napisane... Na przemian w opisach używany jest czas przeszły i teraźniejszy, a gdy dodać do tego chaos gramatyczny, to mamy z tego całkiem długą lekturę, choć ma niewiele ponad trzysta trzydzieści stron. Ja wiem, że styl "Kronik obdarzonych" jest specyficzny, ale tego to się po prostu nie spodziewałam; zastanawiałam się, co chwilę, czy mogę odłożyć lekturę w czasie, ponieważ brnęłam przez nią ślimaczym tempem. Dopiero gdzieś w połowie, przestałam zwracać na to uwagę, choć co jakiś czas zdarzały się "kwiatki", które wytrącały mnie z rytmu czytania. Po względem językowym jestem naprawdę zawiedziona. Uważam za to jednak, że "Niebezpieczne istoty" mają bardzo przyjemny humor, który wywoływał w większości przypadków uśmiech na mojej twarzy; był on jakoś wpasowany w tę specyficzną opowieść i nie raził sztucznością.

Akcja "Niebezpiecznych istot" pełna jest zupełnie nieznaczących momentów czy szczegółów, które nie wnoszą nic do samej opowieści i zastanawiam się, co autorki chciały osiągnąć takim zagraniem. Przykładowo autorki wspominają o podróży Ridley przez Europę i w ogóle nie rozwijają tematu; za to niektóre wydarzenia z "Kronik obdarzonych" są opisane bardzo dokładnie. Informacje na temat historii bohaterów oraz ich umiejętności, mogliśmy mozolnie zbierać i składać z okruchów informacji pojawiających się w całej książce - autorki za to uważały za niezwykle godne podkreślenia, jakiej marki jest każda rzecz, którą nosi/posiada Ridley. Choć na plus moim zdaniem były w tym przypadku liczne nawiązania do muzyki, co zaowocowało między innymi rozdziałami, które były równocześnie tytułami rockowych piosenek znanych zespołów.

"Niebezpieczne istoty" to z pewnością MUST HAVE dla fanów "Kronik obdarzonych", choć oczywiście trzeba pamiętać o sprawie z czwartym tomem, którego treść jej tutaj poruszona. Ja sama nie uznaję jednak tej lektury za udanej - liczba jej wad przeważa nad zaletami i dlatego to, czy sięgnę po kolejny tom, przemyślę sobie bardzo wnikliwie.

Ocena: 5/10.

Sophie di Angelo

3 komentarze:

  1. Nie znam się zupełnie na tych seriach, widziałam tylko film "Piękne istoty" ale chyba daruję sobie czytanie książek i nic nie stracę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. A myślałam, że tylko ja chwilami miałam wrażenie, że dziwność, dziwnością się pogania :P Musze jednak przyznać, że kiedy przestałam już na to zwracać uwagę, to powieść czytało się szybko i z ciekawością. Sama końcówka sprawiała, że nie mogłam się oderwać :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Kronik Obdarzonych czytałam jeden tom i mi się bardzo podobał, ale wiem, że po tę nową serię na pewno nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo