Premierowo: Tatuaż z lilią - Ewa Seno

"Tatuaż z lilią" przykuł moją uwagę wyjątkowo nie okładką, a opisem, który w pewien sposób mnie zaintrygował. Co jak co, ale paranormalne romansy rodem z Ameryki nie są typowymi książkami pisanymi przez polskich autorów, a że zaprzyjaźniam się z rodzimymi młodzieżówkami, to stwierdziłam, że dam szansę pierwszemu tomowi serii Antilia.

Osiemnaste urodziny Niny skończyły się tragicznie. Jej ojciec zginął w wypadku (zła macocha też), chłopak zdradził ją z najlepszą przyjaciółką (zresztą nie pierwszy raz, ale dopiero go złapała), a do tego wędrując nocą ulicami, wpadła do salonu tatuażu i dała sobie jeden zrobić. YOLO; i to jest dopiero pierwszy rozdział. Nina przeprowadza się do Ameryki do ciotki, z którą nigdy nie miała kontaktu i postanawia tam rozpocząć nowe życie... Wszyscy już wiemy, że to zwiastun potężnych kłopotów.

Lektura "Tatuażu z lilią" jest błyskawiczna z dwóch powodów; jeden na plus, ponieważ autorce udało się całkiem zręcznie oddać pierwszoosobową narrację, czyli innymi słowy czyta się to jak prawdziwą książkę, a nie pamiętniki nienormalnej trzynastolatki, jak to się niestety zdarza czasami w przypadku paranormali. Jednak zdecydowanie zaskoczyło mnie, że akcja pędzi tak do przodu. Czytając tę książkę dostałam nie zadyszki, a kolkę, ponieważ "Tatuaż z lilią" ma niecałe 300 stron, a akcji jest tutaj na dobre 500-600 stron. Bardziej rozwinęłabym drugą, paranormalną część książki, ponieważ pierwsza jest całkowicie nijaka. Dlaczego? Już wyjaśniam!

Nina, nasza heroina, jest Warszawianką, ale również Amerykanką, jak jej zmarła matka; autorce udało się ładnie wytłumaczyć imię. Z językiem angielskim Nina nie ma więc problemu, gdy przeprowadza się do Stanów, a to że jest bogatsza niż niektórzy szejkowie, też jej nie przeszkadza. BMW i fortepian Steinway kupione jednego dnia? Co to dla naszej heroiny! Jednak jak twierdzi, pieniądze nigdy nie były dla niej ważne. Nina jest wyjątkowo zachwycająca, ale nie w ten sposób jestem-szarą-myszką-a-i-tak-wszyscy-mnie-kochają, ale naprawdę olśniewa; może jeść, co chce i utrzymywać doskonałą figurę; biegać pierwszy raz od lat i to kilka kilometrów za jednym razem; a adoratorów ma nie jednego, a trzech! To właśnie pierwsza część książki. Dowiadujemy się wielu interesujących rzeczy, jak np. jaka jest ulubiona piżama bohaterki. Jej znajomi coś tam knują, ale jeszcze nic nie wiadomo (= Nina jest zbyt zajęta sobą, aby to drążyć).

Zabawna sprawa z tymi adoratorami. Wspomniałam już, że akcja pędzi szybciej niż Amerykanie na noworoczne wyprzedaże, więc wyobraźcie sobie, jak głębocy są bohaterowie, którzy się tam pojawili... Niezbyt, ponieważ gdy mamy trzech adoratorów, to przyda się też przyjaciel (homoseksualista, co by czterech wielbicieli nie było) i z dwie przyjaciółki. Nie wspominając o reszcie pobocznych bohaterów, jak np. kurier, który też się w niej zabujał. Na szczęście jednak bohaterowie w większości są tak płytcy, że to aż nie boli, jest czytelnikowi obojętne. Niektórzy są irytujący lub śmieszni, ale tych pierwszych jest zdecydowanie więcej.

Powróćmy jeszcze na chwilę do naszej heroiny. Jak mogliście przeczytać w opisie straciła ojca, a wcześniej matkę, czyli dostała nieźle po tyłku. Macocha, która zginęła również tego samego dnia była wspominana potem nadal ze wstrętem i jej pogrzeb, jakby się nie odbył. Niech jednak tak będzie, skoro była tak potworna, że zabroniła Ninie grać na pianinie. W każdym razie Ninę rozwalił taki cios... na chwilę. Była w rozsypce, nie rozumiała, co się w okół niej dzieje; taki stan trwał kilka dni i był całkowicie zrozumiały. Potem, gdy znalazła ona nowy cel w życiu, czyli przeprowadzka, to wzięła się w garść... i to na dobre. Byłam zaskoczona, ponieważ ten wątek rozpoczął się zaiste przekonująco, a potem puf! i zniknęło to z kart powieści. Wiem, że człowiek się przyzwyczaja i funkcjonuje dalej; doskonale zdaje sobie sprawę z tego, ale nie po kilku dniach. Nie w taki sposób. Zdecydowanie tutaj coś było nie halo.

Nie mogę powiedzieć, że Ewa Seno miała zły pomysł, tylko... potencjał nie został wykorzystany, ponieważ wszystko to już było, dosłownie każdy z wątków, który się pojawił w powieści. Jednak gdyby ciekawiej to rozwinąć, przerobić znane motywy i utarte ścieżki oraz skupić się na tej bardziej interesującej fantastycznej części powieści, to mogłaby z tego wyjść nawet intrygująca młodzieżówka! Tak jak jest, wyszło niestety poniżej średni.

"Tatuaż z lilią" pełen jest absurdów, ponieważ inaczej tego nie można nazwać. Z ciekawości opowiedziałam paru osobom, o czym jest tylko pierwszy rozdział i każdy był zaskoczony. Za szybko, za dużo, więc linia między "da się zaakceptować, uwierzyć i współczuć", a "kicz" została przekroczona bardzo szybko.

Nie mogę jednak powiedzieć, żebym się rozczarowała! Co to to nie, ponieważ bawiłam się przednio! Nie byłam pewna swoich oczekiwań, no może troszeczkę spodziewałam się czegoś w stylu "Pamiętników wampirów" (tylko bez wampirów, a z czymś innym), a tutaj mam coś pomiędzy romansem paranormalnym, odyseją kosmiczną i powieścią science fiction; jak dobrze, że pojęcie "fantasty" jest takie obszerne! Dawno nie czytałam takiej udziwnionej książki, więc nieźle się rozerwałam i rozważam nawet lekturę kolejnego tomu, ponieważ nudzić się na pewno nie będę; akcja w końcu pędzi do przodu.

Ocena: 3/10.

Seria: Antilia
Tom: 1
Liczba stron: 281

Wydawca: Feeria

Sophie di Angelo

12 komentarzy:

  1. Ah... zachęciłaś mnie do tej książki! Największy must have tego roku! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba to pierwsza negatywna opinia o tej książce, ale mimo wszystko sięgnę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. "np. kurier, który też się w niej zabujał" - teraz to już chyba będę musiała przeczytać XD
    Ale tak na serio, to jeśli kiedyś tam znajdę w biblio - to zerknę :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W takim razie spasuję zdecydowanie ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka ta zapowiadała się naprawdę ciekawie, ale skoro jej potencjał nie został w całości wykorzystany...to tym razem podziękuję. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę niedługo będę miała u siebie (niedługo to znaczy jak szybko spisze się Poczta Polska), więc trochę mnie zmartwiłaś... ale ma ogromną ochotę na poznanie naszej heroiny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem zaskoczona tą książką. Spodziewałam się czegoś wow, czegoś co mnie powali na łopatki. A z tego co pisałaś, wynika, że wcale nie jest taka świetna. Nadal planuję ją przeczytać, ale już nie z taką wielką chęcią.
    Pozdrawiam :)

    wswieciewyobraznielfik.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, aż jestem ciekawa tej pędzącej akcji ;)
    Ale te 3/10...dałaś mi niezłą łamigłówkę. Przeczytać czy nie przeczytać? Oto jest pytanie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Łał. To teraz już sama nie wiem czy chcę by wydawnictwo się ze mną skontaktowało aby przekazać mi książkę. Wolę raczej nie, bo szału dostanę, jak kolejny raz będę musiała się męczyć z polskim autorem, który się nie postarał.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trochę się cykam tego typu książek i, z tego co piszesz, wychodzi na to, że to strach całkiem uzasadniony :P Fakt opis był ciekawy, jednak jak widać wykonanie niekoniecznie... Raczej ją sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czasami takie absurdalne książki, które trzeba traktować z przymrużeniem oka działają lepiej niż niejedna wspaniała powieść :) Tą jednak na chwilę obecną raczej sobie odpuszczę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  12. To pierwsza recenzja z lekko negatywnym wydźwiękiem i tak niską oceną, jaką dane mi było dzisiaj czytać na temat tej powieści. Co śmieszniejsze (wiem, dziwna jestem :P) to tylko jeszcze bardziej rozbudziło moją ciekawość względem niej :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo