Hannibal - Sezon 1

Dzisiejszy post miał być zupełnie o czymś innym; nawet wzięłam książkę, o której chciałam napisać i położyłam przed sobą, ale gdy otworzyłam bloggera, jako tytuł wklepałam nie do końca to, co planowałam. Widać moje rączki lepiej wiedzą, o czym chciałabym teraz pisać oraz że pozostałe rzeczy mogą troszeczkę odsunąć się w czasie. Mam nadzieję droga eM, że mi to wybaczysz. Trzeba znaleźć po prostu więcej osób, żeby biedny Will nie był tak bardzo biedny.

Źródło: tumblr.com
Już pierwszy odcinek przywitał mnie napisem "Viewer Discretion Advised". Oczywiście zrozumiałam to nie tak, jak powinnam, ponieważ w istocie jest to ostrzeżenie stacji, że osoby o wrażliwych nerwach nie powinny tego oglądać. Podpisuje się pod tym rękami i nogami, ponieważ - jak na osobę nieoglądającą horrorów - jest to najstraszniejsza rzecz, jaką widziałam. Boję się spać po nocach(i to wcale nie dlatego, że oglądam wtedy Hannibala!). Wiecie jednak ta straszność to... w tym pozytywnym sensie. Nie mam pojęcia nawet, czy powinnam używać takich słów, ponieważ wydaje mi się, że samo zachwycanie się tym serialem jest trochę chore i nienormalne(też pozytywnie). Gdy więc będę teraz używać słów, które teoretycznie mają wydźwięk negatywny, będziecie już wiedzieć, że chodzi jednak o pozytywność. Chyba że zaznaczę inaczej. 

jw.
Poznajcie Willa. Z wykształcenia jest wykładowcą, którego niezwykłą cechą jest nad wyraz rozwinięta empatia. Potrafi wczuć się on w najróżniejszych morderców i just-like-that wiedzieć, jak oni myślą. Dosłownie wślizguje się im do głowy; pewnie dlatego policja tak bardzo go lubi. To chyba jedne z dwóch moich ulubionych scen w serialu, gdy Will - jako zabójca - dokonuje wszystkich zbrodni, mówiąc na głos, co wtedy myślał. Słowa "this is my design" sprawiają już, że mam ciarki. Wiadomo jednak, że nie może się obyć takie działanie bez konsekwencji. Niestety tylko dla biednego Willa(biedny Will jest naprawdę biedny; niestety jest to jedno z wyrażeń, które sobie niedawno zaadoptowałam i nagminnie używam, kiedy pasuje i nie pasuje).

jw.
Drugim głównym bohaterem jest nowy psychiatra-przyjaciel Willa, czyli Hannibal Lecter. Zawsze w garniturze, zawsze spokojny i opanowany oraz... ciekawy. Nie mylić z ciekawskim! O ile Sherlock bardzo lubi popisywać się swoimi obserwacjami, jemu wystarczą tylko drobne manipulacje i czekanie na rozwój wydarzeń. Jest w tym po prostu mistrzem; dawno nie widziałam tak szatańskiej elegancji w działaniu.

Will i Hannibal tworzą razem niecodzienny duet. Z pozoru podobni, naprawdę zupełnie inni. Jednak poza sprawami kryminalnymi do rozwiązania łączy ich jeszcze jedna rzecz, a właściwie osoba... Ach, moja dusza fangirl darła się z radości. Jednak do czasu... Nie powiem ani słowa więcej, ponieważ już po pierwszym odcinku będziecie wiedzieli, co jest na rzeczy. Hannibal nazwał to jednak po imieniu!!!

*sobbing in the distance*
Dajmy już jednak spokój głównym postaciom. Ogólnie jest ich oczywiście więcej, jak agent specjalny Jack Crawford pracujący z Willem, czy Dr Alana Bloom wykładająca na tym samym uniwersytecie, jednak są oni po prostu przyćmieni przez ważniejsze postacie, a równocześnie dla mnie zwyczajnie nieinteresujący. Nie chodzi o to, że grają źle, ponieważ są cholernie przekonujący, co zwłaszcza Caroline Dhavernas (Alana) udowodniła w ostatnich odcinkach, ale równocześnie ja tego nie czuję; ich relacji. Inaczej ma się sprawa za to z Freddie Lounds, która wykonuje mój wymarzony zawód świata (jeszcze raz mamo, dlaczego idę na medycynę?); jest dziennikarką śledczą, jeżeli można to tak nazwać. Jednak zdecydowanie najciekawszą postacią drugoplanową jest Abigail Hobbs.

Gdy myślę o Teen Wolfie mam w głowie słowo creepy(polskie odpowiedniki nie oddają tego tak dobrze); za to przy "Hannibalu"(serialu) mam pełen zestaw słów: przerażający(mój faworyt), obrzydliwy, chory psychicznie. Pomyślałam sobie po drugim odcinku, że właśnie tak wyglądałoby GONE. Zniknęli, gdyby porządnie wzięto się za ekranizacji; plus fantastyczne wątki oczywiście, których tutaj nie znajdziemy, a jednak według mnie serial ma takie samo oddziaływanie; nieźle miesza w głowie i psychice. Naprawdę nie polecam oglądać tego w nocy; po pierwsze raz dwa będziecie maksymalnie rozbudzeni(nie da się inaczej, gdy ze strachu wybałusza się tak szeroko oczy; otwiera szeroko jest w tym przypadku zbyt eleganckim określeniem), po drugie to, co tam pokazują.... Najprościej mówiąc wszystkie te seriale kryminalne w stylu Elementary, Agenci NCIS itd. są elegancki i przyjazne dla oka; to kaszka z mleczkiem, a zbrodnie nawet nie wyglądają z tą całą rozlaną krwią nieestetycznie. Ktoś oberwał kulkę w łeb i po sprawie. Tutaj wszystko jest sto razy bardziej intensywne. Porównałabym to do Dextera, ale nawet tam nie jest to tak odrażająco przerażające(i tutaj nie myślę w pozytywach). Normalnie powiedziałabym nowy wymiar okropności zbrodni!!! Można też do tego zaliczyć obserwowanie, jak Will powoli zaczyna być przeciążony sprawami, które musi rozwiązywać.

jw.
Jedyne, co mnie nie usatysfakcjonowało to zakończenie, ale może dlatego, że go jeszcze nie przetrawiłam. Podobnie jak cały sezon było one umiarkowanie spokojne. Nie zobaczycie w Hannibalu wielu scen pościgów, czy biegania, od którego dostaje się samemu zadyszki. Nawet bohaterowie rozmawiają nieśpiesznie, a jednak jest to serial, w którym kolejne minuty zlatują niewiadomo kiedy. Naprawdę nie pamiętam, kiedy ostatni raz poruszyłam myszką i zobaczyłam, że minęło 35 minut, a ja miałam wrażenie, że dopiero oglądam to jakiś kwadrans(jako osoba, której wiecznie się gdzieś śpieszy, ciągle sprawdzam, ile filmu/serialu zostało do końca, tutaj tak nie robię; jakoś samo mija).

Wspominałam już, że niektóre słowa wydają się w przypadku "Hannibala" nieodpowiednie? Pozornie prosta sprawa: polecam, czy nie polecam. Jednak ten serial to zupełnie coś innego; jeszcze nie oglądałam czegoś takiego i nie mogę porównać(poza tym GONE. Zniknęli, ale to akurat książki), więc też płytkie słowo "polecam" jest tutaj absolutnie nie na miejscu. To trzeba samemu wybadać, posmakować. Ja pół roku temu zarzekałam się, że nie tknę Hannibala, bo wszyscy wiemy, że gustuje on w nie tym, co się przyjmuje; a teraz piszę o tym serialu po obejrzeniu pierwszego sezonu w mniej niż tydzień. Zwyczajnie powiem Wam tak... Bądźcie przygotowani psychicznie włączając sobie pierwszy odcinek, ponieważ czegoś takiego jeszcze nie widzieliście.

Ocena: 10/10.

Deviantart.com
Ogólne informacje
Adaptacja: Czerwony smok - Thomas Harris
Liczba sezonów: 2
Liczba odcinków na sezon: 13
Czas trwania odcinka: około 43 minuty.
Główne role:
Hugh Dancy - (biedny) Will Graham
Mads Mikkelsen - Dr Hannibal Lecter
Laurence Fishburne - Agent specjalny Jack Crawford
Caroline Dhavernas - Dr Alana Bloom
Hettienne Park - Beverly Katz
Lara Jean Chorostecki - Freddie Lounds
Aaron Abrams - Brian Zeller
Scott Thompson - Jimmy Price
Kacey Rohl - Abigail Hobbs

Sophie di Angelo

7 komentarzy:

  1. Biedny Will jest biedny, eM obrasta w piórka bo swoją powinność, czyli polecanie spełniła!
    A teraz idzie oglądać, bo to na serio skandal jest, że jeszcze tego nie skończyła...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ubóstwiam ten serial!
    Choć muszę Ci powiedzieć, że dla mnie końcówka pierwszego sezonu była nieco przegadana i naciągana. Jak oni mogli się nie domyślić, kto za tym wszystkim stoi?! Niemniej jednak jestem zakochana w tej produkcji i nic na to poradzić nie mogę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc zaskoczyłaś mnie tym. Poza tym... Will się domyślił, choć przez chwilę, choć miałam wrażenie, że w tej ostatniej sekundzie, to już tego nie wiedział.

      Usuń
  3. Nie, to nie dla mnie. Nie lubię takich seriali.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam ogromny problem z tym serialem. Z jednej strony po prostu go uwielbiam, bo jest naprawdę dopracowany, pasują mi aktorzy i nawet mimo że nie przeraża mnie jakoś bardzo (uodporniłam się na takie sceny czytając horror ekstremalny i wyobrażając sobie to i tamto :D), to jakieś tam emocje wzbudza. Niestety, po drugiej stronie mam książki Harrisa, na których oparty jest film. A raczej powinnam powiedzieć "z których czerpie postaci", bo nic innego wspólnego z nimi nie ma. Scenarzyści pozmieniali to i owo, do czego długo nie mogłam się przyzwyczaić. Na szczęście teraz, oglądając drugi sezon, nauczyłam się już oddzielać jedno od drugiego.

    Zastanawiam się, jak oni chcą z tego wyprowadzić 5 sezonów - nie wierzę, że FBI będzie się tyle czasu dawało nabierać i manipulować Lecterowi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już przestałam mieć takie spojrzenie na adaptowanie książek, ponieważ tylko sobie robię nerwy. Jednak od razu zauważyłam, że jest napisane, że oni tylko na nich bazują, co nie powiem, zachęciło mnie do lektury, ponieważ jeszcze nie miałam okazji. :)

      Hmmm Dexterowi udało się 6 sezonów oszukiwać policję? ;) Widziałam też w opisie jednej z książek, że Hannibal potem wyjechał do Francji, czy coś, więc może pójdą, przy którymś sezonie w tym kierunku?

      Usuń

Dziękuję za komentarz! Do zobaczenia przy kolejnym poście!
Xoxo